Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 24, 2025 4:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Toksyczna, chora miłość 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr lip 11, 2012 18:32
Posty: 19
Post Re: Toksyczna, chora miłość
A czy uważacie, że zmiana pracy może tutaj pomóc? Czy to raczej "ucieczka"? Chyba wspominałam już, że bardzo chcę zmienić pracę, właściwie mój znajomy obiecał mi, że na 99% załatwi mi posadę w swojej firmie. Już w te wakacje. Szkopuł w tym, że ciągle coś się przedłuża, komplikuje, on nadal twierdzi, że praca będzie na 99%, nawet mojemu ojcu obiecywał, bo to bardziej znajomy mojego ojca. On ogólnie jest porządnym i uczciwym chłopakiem, więc nie wydaje mi się, by celowo i z premedytacją mnie okłamywał. Jednak mam taki charakter, że obawiam się, czy coś z tego wyjdzie. Mój psycholog początkowo był zdecydowanie przeciwny temu, bym zmieniała pracę, twierdząc, że to do niczego nie prowadzi, niczego mnie nie uczy i powoduje jedynie to, że zawsze będę chciała uciekać od problemów zamiast stawiać im czoła. Zmienił zdanie dopiero wtedy jak dowiedział się, ile zarabiam (1500 na rękę). Wtedy uznał, żebym zmieniła pracę, ale powodem niech będą zarobki, a nie ten facet, bo to śmiechu warte.

Mi się wydaje, że dopóki będę tam tkwić, dopóty będę na niego "chora". To się nawet nie da inaczej :( Poza tym niemal wszyscy w pracy wiedzą, że się w nim podkochuję. Wstyd przyznać, ale dużo w tym mojej winy, wielokrotnie wykazywałam się totalną naiwnością i zwierzałam się ze swoich problemów przypadkowym osobom w pracy, których przecież dobrze nie poznałam. Tak było z tą ciężarną kobietą. Pamiętam, że jak do nas doszła do pracy 2 lata temu, to przyszła z nieciekawą opinią, że rozbiła rodzinę pracownikowi w poprzedniej pracy itp. Pamiętam jak jedna z koleżanek ostrzegała mnie, znając moją naiwność, bym nie opowiadała za dużo o sobie tej kobiecie. No, ale jak ona do nas już doszła, to robiła wszystko, by wywrzeć dobre wrażenie. Przylgnęła jakoś do mnie, to paradoks, ale przez jakiś czas nawet zakumplowałam się z nią, wydała mi się sympatyczna. Było mi jej nawet żal, bo powiedziała mi kiedyś, że niektóre koleżanki są do niej bardzo uprzedzone i chociaż ona się stara to jej nie lubią. Nie myślałam o niej źle, każdy wiedział, że rozbiła rodzinę, że odebrała tego męża innej żonie, ale wtedy stwierdziłam, że nie należy jej oceniać wyłącznie pod tym kątem. Czas pokazał, że ona jest mistrzynią manipulacji. I te wszelkie plotki o niej i ta nieciekawa opinia z jaką przyszła okazały się prawdą. Do tej pory jest mi głupio przed tą koleżanką, która mnie ostrzegała przed tą kobietą. Bo ja olałam jej radę, ona chciała dobrze, chciała mnie ochronić przed tym, co teraz przeżywam. A ja to olałam, byłam nawet po cichu oburzona za takie rady. I jak idiotka zwierzałam się tej kobiecie o swoim zauroczeniu do tego pana... Ona doskonale wiedziała, że się w nim podkochuję. Sama też często mnie o niego podpytywała, nawet mnie celowo podpuszczała, opowiadając i krytykując jak to niektóre dziewczyny mu się narzucają! No i teraz czuję się jak debil dosłownie... Bo mam wrażenie, że ona miała ubaw po pachy moim kosztem. Ona wraz z tym całym casanovą. Ale jak wspominałam, płacę wysoką cenę za swoją skończoną naiwność, mam nadzieję, że to mnie nauczy rozumu np. w innej pracy, jeśli uda mi się ją zmienić.
Wczoraj jak wyszłam z pracy to rozmawiałam chwilę z ochroniarzem z firmy. Widziałam, źe się uśmiechał pod nosem i zagadałam go, co tak go rozbawiło. On mi odpowiedział, że nie umie powstrzymać śmiechu jak widzi tą "uroczą parkę", mając na myśli firmowego don juana i tą ciężarną kobietę. Plotki o nich jak widać dotarły już do ochroniarzy. I znowu to samo, wiem, że powinnam sobie darować, ale to było silniejsze ode mnie. Znowu o nich gadałam. Tym razem z tym ochroniarzem. Wiem, że nie powinnam, ale czuję pewną ulgę, trochę poprawia mi się nastrój jak się wygadam. Poprawia mi się jak widzę jak wszyscy śmieją się z nich, jak negatywnie to odbierają. I ten ochroniarz powiedział to samo, spytał, czy ten facet w ogóle ma dobrze w głowie, że władował się w taki kanał? Zastanawiał się jak można tak stracić głowę dla jakiejś rozlazłej baby, bo żeby ona chociaż jakąś superlaską była, to może by to zrozumiał (to nie moje słowa, cytuję tego ochroniarza). Uderzył w wielki śmiech jak mu powiedziałam, że ona rozgłasza, że "dziecko planowali". Stwierdził, że chłodna kalkulacja wyklucza coś takiego, a jeśli rzeczywiście tak było to głupota tego gościa nie zna granic. Zastanawiał się jak to możliwe, że on wierzy jej tak na słowo, że to jego dziecko, nie miał słów krytyki na tę kobietę. Generalnie nie wróżył im jakiejś świetlanej przyszłości, stwierdził, że klapki z oczu mu w końcu spadną. Powiedział mi też, że żaden normalny, normalnie myślący facet nawet by na nią nie spojrzał, żaden normalny facet nie bierze sobie takiej kandydatki na żonę. Aczkolwiek nie wykluczył, że może rzeczywiście bardzo się w niej zakochał. Ale stwierdził, że normalne to to nie jest. I ja też chyba dochodzę do takiego wniosku. To nie jest zbyt normalne... I rzeczywiście coś dziwnego jest z tym facetem, że pociągają go akurat takie kobiety. Bo rzeczywiście większość normalnych facetów raczej ucieka z daleka od takich skomplikowanych układów, od kobiet obarczonych rodziną, dziećmi, kredytami itp. A on kolejny raz rozbija małżeństwo i wiąże się z mężatką po przejściach, obarczoną różnymi problemami.
W maju odbywała się rocznica I Komunii córki tej kobiety i jej niedługo byłego męża. Mąż tej kobiety do Kościoła na rocznicę tej córki i w tym kościele zemdlał. Ona widziała to i nawet nie kiwnęła palcem, by mu pomóc. Leżał jak długi i obcy ludzie wezwali karetkę. W szpitalu okazało się, że jest poważnie odwodniony i niedożywiony. On teraz ma przerąbane na całego, jego pierwsza żona i dzieci nie utrzymują z nim kontaktu, po tym, jak ich zostawił, nawet jego matka odwróciła się od niego. On nie ma gdzie pójść, na razie mieszka we wspólnym mieszkaniu, na które wzięli kredyt, ale ona na pewno go wyrzuci stamtąd po rozwodzie. Nie jest mi go za bardzo żal, bo uważam, że marnie skończył, spotkała go kara za grzechy przeszłości.
Ale co jest w tej kobiecie, że faceci tak tracą dla niej głowę i tyle poświęcają dla niej??

Ona przychodzi z tym brzuchem do pracy, paraduje się tym swoim szczęściem, radzi się koleżanek. Przyznała, że ma spore problemy z córką, gdyż córka nie odnajduje się na razie w nowej sytuacji...

Nie wiem, po co ja to opisuję, co to może kogoś obchodzić... Nie umiem się od tego uwolnić :(


Pt lip 13, 2012 18:53
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Decyzję musisz podjąć sama, ale moim skromnym zdaniem potrzebne
jest tu cięcie chirurgiczne, czyli zdecydowane i niestety bolesne ucięcie wszelkiego
kontaktu z tym mężczyzną, nawet jeśli to oznaczałoby właśnie zmianę pracy.
Swoją drogą co to za robota w której panują takie chore stosunki.
Nie łam się korrba. Zrób z tym porządek i zacznij życie od nowa.
28 lat to piękny wiek, masz czas na założenie rodziny...
To nie czasy naszych mam, które wychodziły
za mąż jako dwudziestolatki, rozejrzyj się wokół ile jest wolnych
i superatrakcyjnych trzydziestek.
Głowa do góry :3majsie:


Pt lip 13, 2012 19:02
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Ten Twój psycholog to dość ciekawa persona. Ciekawa jestem co by poradził, gdybyś miała toksycznego szefa z sadystycznymi skłonnościami. Cholera- ileż to ludzi zmienia pracę, bo atmosfera zła, bo szef zły itp.
To nie ucieczka, ale uwolnienie się od "wampirów energetycznych". Nie każdy ma tak silną odporność na takie osoby. Właściwie stanowią oni mniejszość, więc uzasadnione jest uwolnienie się od nich, co nie znaczy, że jest to ucieczka od problemów :|

A co do gadulstwa- ja nawet nie musiałam o sobie wiele mówić, aby się dowiedzieć od nich że mam romans :roll: . Po takim sensacyjnym newsie stwierdziłam, że jeżeli mają tam skłonność do takiego wyolbrzymiania, to lepiej ograniczyć do minimum mówienie o sobie, bo jeszcze mi napiszą biografią bijącą na głowę "Modę na sukces" :shock:
korrba napisał(a):
Ale co jest w tej kobiecie, że faceci tak tracą dla niej głowę i tyle poświęcają dla niej??

Nie patrz na jej wygląd a na jej charakter- przecież to wypisz wymaluj damska wersja gościa w którym się zadurzyłaś. I teraz masz odpowiedź dlaczego faceci widzą w niej "to coś". Tak jak kobiety widzą w tym casanovie "to coś" mimo że obiektywnie nie zasługują na zaufanie.
Trafił swój na swego. On może na nią patrzeć tak, jak Ty na niego. Skoro Tobie klapki tak trudno ściagnąć, to kto wie czy i on nie będzie miał takich trudności?


Pt lip 13, 2012 22:31

Dołączył(a): N lip 01, 2012 21:27
Posty: 411
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Login2 napisał(a):
Ok możecie po mnie cisnąć 

Mówisz i masz ...
Login2 napisał(a):
 Cały proces zbawienia przecież polega na tym żeby człowiek wrócił do Boga i pełnił Jego wolę, nie swoją.

Ale nie poprzez unicestwianie swojego 'ja'. To nie buddyzm, żeby się rozpuścić w ogóle. Pewnie, że należy pełnić wolę boża, ale nie jako jego bezosobowe przedłużenie. „Ja” jest potrzebne, żeby mieć z Bogiem jakieś relacje.
Login2 napisał(a):
Przecież korzeniem jej problemów jest właśnie grzech, a ona się dziwi i modli żeby Pan jej pomógł.

Spowiadała Ci się? Skąd u Ciebie kompetencje, żeby orzekać o czyich grzechach, tym bardziej, że za wiele wskazówek o życiu moralnym autorki w tym wątku nie ma.
Login2 napisał(a):
Pytanie brzmi nie "jak ja znajdę nowego chłopaka? i co zrobić żeby żyło mi się fajniej" ale "co ja zrobię z faktem, że jestem winna śmierci Syna Bożego, bo to moje grzechy przybiły go do tego krzyża.

A to nie można próbować odpowiadać na oba pytani jednocześnie? Daj dziewczynie spokój. Pyta się jak ma sobie poradzić z facetem, nie prosi o rady dotyczące życia duchowego. Jak nie masz w tej sprawie nic do powiedzenia to …
Login2 napisał(a):
Do póki nie będziesz w stanie popatrzyć trochę dalej niż własne ja zapomnij, że Bóg cie będzie wysłuchiwał.

Myślisz, że Bóg będzie konsultował z Tobą czyje prośby ma spełniać a czyje nie?
korrrba napisał(a):
Boję się tej Jego woli na moje życie, boję się, że On chce bym została starą panną 

Jeżeli to jego wola, to akurat nie ma się czego bać. Ale wątpię, On rzadko ma takie pomysły.
korrrba napisał(a):
A czy uważacie, że zmiana pracy może tutaj pomóc?

Jeśli o mnie chodzi, uciekaj stamtąd gdzie pieprz rośnie. Tu nie chodzi o to, że masz zostać bohaterem, tylko ze masz rozwiązać konkretny problem. Pewnie, że lepiej jest mieć zdolność uodpornienia się na takie rzeczy, ale tak trudna i wyniszczająca sytuacja to nie jest sala treningowa.
korrrba napisał(a):
Ale co jest w tej kobiecie, że faceci tak tracą dla niej głowę i tyle poświęcają dla niej??

Za dużo zaprzątasz sobie głowę tym jacy są inni i dlaczego są tacy. Ważne jaka Ty jesteś i jaka chcesz być.


Pt lip 13, 2012 23:43
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
MARIEL napisał(a):
Decyzję musisz podjąć sama, ale moim skromnym zdaniem potrzebne
jest tu cięcie chirurgiczne, czyli zdecydowane i niestety bolesne ucięcie wszelkiego
kontaktu z tym mężczyzną, nawet jeśli to oznaczałoby właśnie zmianę pracy.
Swoją drogą co to za robota w której panują takie chore stosunki.

Val napisał(a):
Ten Twój psycholog to dość ciekawa persona. Ciekawa jestem co by poradził, gdybyś miała toksycznego szefa z sadystycznymi skłonnościami.

silgar napisał(a):
Jeśli o mnie chodzi, uciekaj stamtąd gdzie pieprz rośnie. Tu nie chodzi o to, że masz zostać bohaterem, tylko ze masz rozwiązać konkretny problem. Pewnie, że lepiej jest mieć zdolność uodpornienia się na takie rzeczy, ale tak trudna i wyniszczająca sytuacja to nie jest sala treningowa.


popieram powyższe wypowiedzi.

korrba, ocen skutki pracowania w tym miejscu.
jakie zmiany u siebie zauważyłaś od czasu tej całej historii?
czy stajesz się lepszym człowiekiem?
czy może te wszystkie myśli, cierpienie sprawiają, ze twoje serce napełnia się mrokiem?
popatrz czy przypadkiem twój stosunek do pana Boga, nie zmienia się na negatywny.
idziemy tam, gdzie możemy wzrastać w dobru, a nie w złu.


So lip 14, 2012 0:11

Dołączył(a): Śr lip 11, 2012 18:32
Posty: 19
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Dziękuję za dodatkowe odpowiedzi, Val, trochę mi rozjaśniłaś, między innymi w tej kwestii zmiany pracy. Dobrze to ujęłaś. Faktycznie mój psycholog upierał się, żeby pracy nie zmieniać. Ale co ciekawe, kiedyś chodziłam krótko do innego psychologa, który również twierdził, że zmiana pracy jest złym pomysłem. Teraz też sądzę, że to wcale nie jest ucieczka, może jak ktoś widzi moją sytuację z boku, np. ten psycholog to jemu wydaje się to śmieszne, że z takiego powodu chcę zmienić pracę. Ale dla mnie śmieszne to nie jest, czas mija, a ja nie umiem sobie z tym poradzić, chociaż się staram, ciężko zdystansować się do tego jak się widzi te osoby na co dzień. Boję się, co będzie dalej, jak ona już urodzi to ich dziecko, jak będzie to dziecko pokazywać. Nie będę w stanie oglądać takich obrazków...
Boli mnie też to, że ten facet po tym wszystkim tak mnie teraz traktuje. Wiem, że ona go nastawia przeciwko mnie, on nawet nie powie mi "cześć" jak mnie mija, patrzy się prosto w oczy i mija jak powietrze... Czuję się jak śmieć wtedy...

Ale jak nie jestem w pracy, jak tego nie widzę, np. teraz to jakoś patrzę na to wszystko z większym dystansem i cała ta sytuacja wydaje mi się po prostu kuriozalna. Cała ta ich miłość jest toksyczna. Tak jak Val napisała, on trafił na swoją damską wersję. Budują swoje szczęście na nieszczęściu innych i kolejny raz, bo oboje zniszczyli już komuś życie.


So lip 14, 2012 8:52
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
raczej nie oceniaj tego co jest miedzy innymi ludźmi.


So lip 14, 2012 8:56
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Psycholog nie powinien podejmować za Ciebie tak ważnych wyborów jak zmiana pracy. To przekroczenie kompetencji- zwłaszcza że w tak jasny sposób to powiedział.
Masz prawo żądać, aby zaprzestał takiego wyrokowania. Tym bardziej nie powinien mówić o swoich odczuciach odnośnie Twoich wyborów. Przecież nie jest Twoim ojcem :roll:

Zmiana pracy z takich powodów nigdy nie jest śmieszna, ani niestosowna. Jest zawsze stresem. Jeżeli uważasz, że środowisko pracy Cię wyniszcza, a Ty mimo prób radzenia sobie wciąż ponosisz klęski, to jeżeli uważasz że najlepszym rozwiązaniem jest zmiana pracy, to przeglądaj ogłoszenia i szukaj jej na różne sposoby- nie czekaj na znajomego, może Ci ją znajdzie może nie.
Nie będzie Ci łatwo, ale bądź zdeterminowana. Nawet jeśli pensja ta sama, to sprawdź rachunek zysków i strat i oceń, czy warto.


So lip 14, 2012 9:31
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Z tego, co korrrba napisała, w tej kwestii psycholog stwierdził tylko, że to byłaby ucieczka. Jedynie samemu można ocenić, czy psycholog w danym przypadku postępuje dla nas dobrze, a w razie wątpliwości, co do jego działań - rozmawiać i pytać.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


So lip 14, 2012 12:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 11, 2012 18:32
Posty: 19
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Hej, to znowu ja. Odezwał się do mnie ten znajomy, który obiecał mi pracę. Nadal zapewnia mnie, że praca będzie, ale znowu termin się wydłuża; teraz twierdzi, że będzie praca od sierpnia. Zapewnia mnie, że to przez sezon urlopowy tak to wszystko się przedłuża. Mam nadzieję, że mnie nie okłamuje...

Za każdym razem jak wracam do pracy po jakimś wolnym to od razu gorzej się czuję :( Dzisiaj na przykład ta obecna kobieta tego Casanovy w pracy od rana źle się czuła. Z powodu ciąży, bo nie wiem, czy zdążyłam to napisać, ale ona jest w 5, czy 6 miesiącu ciąży z nim... Też długo to ukrywali, zarówno swój związek jak i ciążę. Dlatego wszyscy myślą, że to była po prostu wpadka, chociaż ona zapewnia, że dziecko było planowane przez nich... Według tego, co mówił on do pracowników, kiedy postanowił się przyznać, to ponoć zaczęli spotykać się w grudniu, a ona teraz jest już w dość widocznej ciąży, ale na Sylwestra i bal karnawałowy poszli jeszcze ze swoimi poprzednimi partnerami, on ze swoją kobietą, ona z mężem.

No i dzisiaj źle się czuła i on ją odwoził do domu, podobno wyglądał na przejętego. I znowu ogarnęła mnie jakaś rozpacz, że widocznie on jednak ją kocha. I że może rzeczywiście planowali to dziecko. I ogarnia mnie jakaś ogromna zawiść i zazdrość, nie mogę sobie darować tego. Opanowują mnie myśli, czemu Pan Bóg tak bardzo sprzyja tym ludziom, oni porozbijali cudze małżeństwa, skrzywdzili tyle osób, w końcu porzucili te swoje drugie połowy, związali się ze sobą, spodziewają się zdrowego syna i jeszcze paradoksalnie będą przecież mogli wziąć ślub kościelny! Pan Bóg wyjątkowo ich kocha, tak szczodrze ich wynagradza za to, że kogoś skrzywdzili. Dlaczego taka kobieta jak ona ma takie powodzenie u mężczyzn?? Dlaczego ja nie mam nic, absolutnie nic, dlaczego jak modliłam się do Boga tyle lat o męża to on mnie nie słuchał, ani nie słucha, ja nawet pościłam w tej intencji. I NIC!!! Ja już zaczynm wątpić w sens bycia wrażliwym, starania się być dobrym, chyba muszę pójść w ślady w tej kobiety, wtedy los zacznie mi sprzyjać???


Pn lip 16, 2012 16:48
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 01, 2012 21:27
Posty: 411
Post Re: Toksyczna, chora miłość
korrrba napisał(a):
I ogarnia mnie jakaś ogromna zawiść i zazdrość, nie mogę sobie darować tego.

To jest ta dobroć i wrażliwość?
korrrba napisał(a):
Dlaczego ja nie mam nic, absolutnie nic, dlaczego jak modliłam się do Boga tyle lat o męża to on mnie nie słuchał, ani nie słucha, ja nawet pościłam w tej intencji.

Może zamiast pościć to trzeba było iść na balangę i któregoś wyrwać. Obawiam się, że Bóg nie przyśle ci go w paczce z kokardką na szyi.
korrrba napisał(a):
Ja już zaczynm wątpić w sens bycia wrażliwym, starania się być dobrym, chyba muszę pójść w ślady w tej kobiety, wtedy los zacznie mi sprzyjać???

Sens bycia dobrym n ie polega na ty, że człowiek spodziewa się profitów np. w postaci męża. To jest handel a nie dobroć. Zauważ też proszę, że ludzie mają zdecydowanie większe problemy niż brak męża, chociaż są dobrzy i wrażliwi. Polecam tez lekturę Księgi Hioba. Pewnie są lepsze fragmenty w nowym testamencie, ale i akurat nic do głowy nie przychodzi.


Pn lip 16, 2012 17:37
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Nie przesadzaj i się nie czepiaj.

Korrrba, zazdrość i zawiść to tylko uczucia. W uczuciach nie ma żadnej winy. One są niezależne od samej woli i nie mogą się zmieniać tak po prostu, gdy chcemy. Uczucia można tylko jakoś przeżywać oraz próbować zrozumieć, skąd się biorą i co oznaczają.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pn lip 16, 2012 18:36
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
A ja ze swojej strony powiem tak - bardzo trafny tytuł wątku. Współczuję tym ludziom (tej parze, oraz kobiecie i mężczyźnie z osobna). Są z każdej strony obsmarowani, i pod wiecznym obstrzałem kogoś, kto nie potrafi sobie poradzić z własnymi emocjami.
Problem osoby, od której zainteresowania nie idzie się uwolnić, znam z autopsji (to była trochę inna sytuacja, zakończyła się wezwaniem policji i zgarnięciem delikwenta, gdyż byłam nachodzona w domu). Dlatego nie zazdroszczę tym ludziom tej sytuacji, a to co tak chętnie opowiada na ich temat autorka wątku, dzielę nawet nie przez dwa, ale przez dziesięć :|

I tak, budzi to niesmak :|


Pn lip 16, 2012 19:07

Dołączył(a): N lip 01, 2012 21:27
Posty: 411
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Cytuj:
Nie przesadzaj i się nie czepiaj.

Korrrba, zazdrość i zawiść to tylko uczucia. W uczuciach nie ma żadnej winy. One są niezależne od samej woli i nie mogą się zmieniać tak po prostu, gdy chcemy. Uczucia można tylko jakoś przeżywać oraz próbować zrozumieć, skąd się biorą i co oznaczają.


W uczuciach nie ma winy pod warunkiem, że nie są podtrzymywane. Nie mnie wchodzić w kompetencje spowiednika, niemniej ten stan trwa latami. Trzeba zwracać uwagę na własną kondycję emocjonalną. Autorka wątku pisze wielokrotnie o problemie z zawiązaniem normalnie funkcjonującego związku i mnie to przestaje dziwić, gdyż na razie poznajemy ją tylko od strony negatywnych emocji i żadnych wskazówek odnośnie walki z tymi emocjami.

Korrrba, piszesz, że nie masz powodzenia u facetów. Tak się składa, że ja jestem, nazwijmy to poszukującym facetem. Z całym szacunkiem i zupełnie bez złośliwości. Całkiem prawdopodobne, że jesteś bardzo ładną dziewczyną, jak sam piszesz. Jednak sposób w jaki opisujesz problem, przede wszystkim, sposób w jaki opisujesz ludzi, jakie emocje temu towarzyszom, powiem w prost, jest zdecydowanie niezachęcający.


Pn lip 16, 2012 19:19
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
korrrba napisał(a):
Pan Bóg wyjątkowo ich kocha, tak szczodrze ich wynagradza za to, że kogoś skrzywdzili. Dlaczego taka kobieta jak ona ma takie powodzenie u mężczyzn?? Dlaczego ja nie mam nic, absolutnie nic, dlaczego jak modliłam się do Boga tyle lat o męża to on mnie nie słuchał, ani nie słucha, ja nawet pościłam w tej intencji. I NIC!!! Ja już zaczynm wątpić w sens bycia wrażliwym, starania się być dobrym, chyba muszę pójść w ślady w tej kobiety, wtedy los zacznie mi sprzyjać???

Tu już przesadzasz. Zawiść jest jakże typowo polska i wyniszczająca...

Pojawiła się nadzieja, że od sierpnia będziesz pracować w nowym miejscu. Tam masz szansę poznać kogoś ciekawego :). Jeżeli on ją kocha, to chyba dobrze, nie? Wcześniej jak opisujesz to żył z kwiatka na kwiatek w przelotnych związkach w których nie było uczucia. A może teraz wreszcie trafił na osobę, którą kocha. I jest to dla Ciebie trudne, ale musisz się skupić na swoim życiu w końcu, a nie żyć cudzym. Odwiedzaj ciekawe miejsca, byleby często gdzieś bywać. Może nawet sama do kogoś podejdź, a jeżeli brakuje Ci odwagi to są jeszcze serwisy randkowe.


Pn lip 16, 2012 19:31
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL