czarekcezary napisał(a):
@WIST
A jak możemy skutecznie pomagać osobom, które same nie zgłoszą się do tych instytucji? Tutaj chyba jest duży problem... Ale danie pieniędzy to chyba faktycznie nie rozwiązanie
Pytania będą zawsze bo żaden system nie jest idealny. Ale nie da się go stworzyć, bo podstawową słabością jest człowiek. Czemu ktoś się nie zgłosi? Bo nie wie? Bo nie kwalifikiuje się? W ogóle pomaganie na zasadzie "dać 10 zł, lub kg mąki" to jest podtrzymywanie tej wegetacji. A pomóc trzeba całościowo. Czlowiek jest tak skomplikowaną maszynerią, że trzeba ratować i ciało i psychike a to wymaga dużo środków. Nie czję się na siłach, aby tutaj rozwiązywać ten problem i nie mam na to recepty. Każda historia jest indywidualna. I są też oszuści, złodzieje. Natomiast tak zupełnie po ludzku, czemu mam oddawać moje pieniądze, które z pewnym trudem i wysiłkiem zarobiłem, komuś kto je zmarnuje. I to nie tylko chodzi o moją korzyść, bo on je zmarnuje i pogorszy swój stan. Przedewszystkim zatem ja szkodzę. Szkodzę gdy wiem że ktoś to wyda na alkochol, szkodzę gdy wiem że daje komuś kto tak zarabia na życie, nie robiąć nic produktywnego. Szkodze naprawdę potrzebującym bo oni tych pieniądzy już napewno nie dostaną. A to co dostaną to i tak mniej, bo cała "pula" dzieli się między tych co potrzebują i tych co oszukują.
wloczykij napisał(a):
No między innym ja to sugerowałem w tym temacie ale nie jestem w stanie się do tego stosować bo mnie na to nie stać. Tzn. może i stać ale zwykłe ludzkie przywiązanie do bogactw mi to blokuje (chodzi o "bogactwa" symboliczne bo jakeż ja mogę mieć bogactwa ) Oczywiście, że faktycznie potrzebujących może być dwóch na dwudziestu niemniej po każdej odmowie pojawia się lekki kac moralny - "a jeśli to był właśnie ten, który faktycznie potrzebował?". I na to się nic nie poradzi. Niestety.
Kac moralny to coś co trudno przeskoczyć. Ja trochę nauczyłem się odmawiać. Nie mam kaca moralnego, co nie znaczy że wyzbyłem się uczuć. Wewnętrzny głos jest ważny, ale myślę że nie warto dać się mu zniewolić, tak jak mają ci co są dreczenie przez wieczne skrupuły.