A co Ty myślisz na ten temat? Z pewnością najłatwiej jest, gdy samemu można odpowiadać sobie na takie pytania.

Myślę że trzeba wyznać na spowiedzi, nie koniecznie ze szczególami

A czy chwilowa masturbacja to tylko chwilowa słabość, która nie przyniesie żadnych konsekwencji? Za godzinę, na drugi dzień, pokusa powróci i to silniejsza o to co nie było dokończone. Masturbacja może być niedokończona, ale czy myśli, obrazy, też są niedokończone? Można fantazjować, oglądać pornografię itd. tylko w połowie? Spowiadać należy się z każdego upadku. Trzeba sobie wyznaczyć gdzie jest granica grzechu. Jeśli się powstrzymałeś to sukces, ale to nie sprawia że nic się nie stało.

Tak jest to grzech, a jeśli chodzi o jego ciężkość to powinieneś to rozstrzygnąć ze spowiednikiem - najlepiej mieć stałego. Z modlitwą R.

Zobacz też "Czy to grzech (ciężki)?" - zanim zapytasz

Kiedy wyznałem ten grzech mojemu obecnemu wikaremu (to pierwszy mój spowiednik który się tym zajął) powiedział On, że ponieważ to grzech nałogowy nie muszę biegać z nim co chwila do spowiedzi. Mogę przystępować do Komunii.
Tak jest w moim przypadku. U innych może być zupełnie inaczej.

Przy wszystkich grzechach warto się zastanowić: dlaczego tak naprawdę to robię? Do czego jest mi to potrzebne?
Odpowiedź, że to rozładowanie napięcia seksualnego mi nie wystarcza... w tym zakresie.

ale grzech to grzech czuć pustkę i pros papczynskiego by pomógł ci w nałogach

Dobrze rozumiem Bruno, wikary rzekł że z grzechem ciężkim na sumieniu można przystępować do Komunii? Zrozumiałbym intencje nie nadużywania spowiedzi, ale czy ja dobrze rozumiem?

@ WIST

Chyba chodzi o to, że spowiednik stwierdził, iż BrunoEdward może przyjmować ciało Pana Jezusa, dlatego że (mimo popełniania masturbacji) nie grzeszy on ciężko. Wszakże nie zawsze onanizowanie się jest grzechem ciężkim (zawsze natomiast jest poważnym złem).

Źle rozumiesz Wist.
Spowiednik dokładnie stwierdził, że to "grzech nałogowy", więc nie jest u mnie ciężki. Co nie oznacza, że nie okalecza mnie duchowo i psychicznie.

Musisz przyznać Wist, że Ty nie masz takiej jurysdykcji żeby stwierdzać czy grzech popełniony przeze mnie jest lekki czy ciężki.

OK, przy grzechu nałogowym rozumiem że brak jest mowy o dobrowolności, a zatem to zrozumiałe.

Zasada ,,żyć co dzień tylko jednym dniem" bardzo pomaga w walce z nałogami

To prawda.