Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 22:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 nadstawinie drugiego policzka 
Autor Wiadomość
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
Inka_1 napisał(a):
Ja także nie rozumiem tego nie stawiania oporu złu. Prawo oko za oko...było szkodliwe dlatego rozumiem że Jezus się temu sprzeciwiał ale nie rozumiem do końca. Bo przecież ze złem trzeba walczyć, niekoniecznie przemocą oczywiście ale i ta czasem chroni życie. Seryjnego mordercę którego nie da się zresocjalizować ani wyleczyć też mamy zostawić niech robi co chce? Brak walczenia ze złem jest niewychowawczy, człowiek nie rozumie że to co robi jest złe. To co mamy być wszyscy biernymi męczennikami? Cóż, i tak życie wieczne jest ważniejsze dla chrześcijanina ale czy to oznacza brak ochrony życia? ma nam być wszystko jedno co będzie tu na ziemi?

Jezus sprzeciwiał się złu i wskazywał zło, vide kobieta cudzołożna.
Prawo oko za oko to prawo odwetu, nie tylko unieszkodliwianie zła.
Odwet to bardzo często już nie szukanie sprawiedliwości, sprzeciwianie się złu, ale mściwa zemsta - zatem zło.


Pn lip 01, 2013 17:52
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 23, 2012 18:52
Posty: 278
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
z tym odwetem jak najbardziej rozumiem, ale z tym" nie stawiajcie oporu złu" to już mniej, no bo czy to stawianie oporu złu nie jest to samo co sprzeciwianie się złu? To wygląda jak sprzeczność, chyba że źle to rozumiem, albo te słowa są powiedziane tylko w określonym kontekście. No bo ogólną zasadą to nie może być przecież.


Wt lip 02, 2013 13:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
Zauważmy w jakim kontekście jest użyte to określenie o nie stawianiu oporu złemu:
Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu.
Więc jest to użyte w kontekście stawiania oporu złu za pomocą zła. Mamy starać się starać się odpowiadać dobrem na zło, dobrem zwalczać zło.

I dalej:
Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.

Czy nie przypomina nam to innego fragmentu Pisma Świętego? W Liście do Rzymian jest napisane:
Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód - nakarm go. Jeżeli pragnie - napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!

I ja właśnie tak bym to odczytywał. Natomiast określenie o nie stawianiu oporu złemu w mojej ocenie jest hiperbolą, przesadnią (jak ta, żeby odciąć sobie rękę i wydłubać oko, jeśli są przyczyną grzechu), która ma na celu podkreślenie wagi zwalczania zła dobrem a nie złem. Hiperbola to naturalna figura stylistyczna, która też jest stosowana w Biblii (jak z tym wydłubywaniem oka i odcinaniem ręki).

Ja tak to bym zinterpretował, chociaż pewnie są i inne interpretacje.

Ciekawe źródła na ten temat:
"Nie sprzeciwiajcie się złu"
Nie stawiajcie oporu złemu

_________________
Piotr Milewski


Wt lip 02, 2013 19:11
Zobacz profil WWW
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
Zdaje się, że w tym momencie będę się troszkę powtarzał. Otóż z uwagą przeczytałem pierwsze z powyższych źródeł. Wg niego:
Natura nie znosi próżni. Jeśli Chrystus Pan chce z nami dokonywać tego cudu, że nawet krzywdy będziemy przyjmować bez egocentryzmu, to oczywiście po to, aby miejsce egocentryzmu zajmowała w nas miłość. Zauważmy, że to właśnie miłość podyktowała Mu taką reakcję na doznany policzek, o której czytamy w Ewangelii. Chrystus Pan ani nie potępia wtedy swojego krzywdziciela, ani nie usiłuje go powstrzymać przed ewentualnym następnym ciosem, ale próbuje dotrzeć do jego sumienia i je poruszyć.

I dalej:
Miłość (która jest tym prawdziwsza, im mniej w niej egocentryzmu) na tym przecież polega, że człowiek, kiedy doznaje zła, skłonny jest bardziej przejmować się cudzym grzechem niż własną krzywdą. Przykład takiej właśnie miłości zostawił nam Chrystus: Nawet kiedy był krzyżowany, umiał myśleć o duchowym dobru niewiast jerozolimskich i współukrzyżowanego łotra, a nawet własnych morderców.

Powyższy tekst zinterpretowałbym tak: jeżeli ktoś Cię krzywdzi, to przede wszystkim myśl o tym, jak mu pomóc wyjść z jego grzechów, swoje dobro stawiając na drugim miejscu.

Jeśli ktoś nastaje na moje życie, to zabicie go byłoby w sprzeczności z powyższą etyką, nawet, jeśli nie ma innego sposobu na ratowanie własnego życia: wszakże dobro duszy grzesznika jest (wg powyższego tekstu) ważniejsze niż moje własne dobro, a zabijając go w momencie, kiedy on nastaje na moje życie, ryzykuję, że on umrze w stanie grzechu ciężkiego, nie dam mu czasu na opamiętanie się? Z tej samej przyczyny byłoby niewskazane prowadzenie wojny przeciw nazistom, prawda?

Czyli, prawdę mówiąc, etyka dokładnie ta, jaką przedstawił Mahatma Gandhi: (źródło: wikiquote)
I do not want Britain to be defeated, nor do I want her to be victorious in a trial of brute strength, whether expressed through the muscle or the brain. Your muscular bravery is an established fact. Need you demonstrate that your brain is also as unrivaled in destructive power as your muscle? I hope you do not wish to enter into such an undignified competition with the Nazis. I venture to present you with a nobler and a braver way, worthy of the bravest soldier. I want you to fight Nazism without arms, or, if I am to retain the military terminology, with non-violent arms. I would like you to lay down the arms you have as being useless for saving you or humanity. You will invite Herr Hitler and Signor Mussolini to take what they want of the countries you call your possessions. Let them take possession of your beautiful island, with your many beautiful buildings. You will give all these, but neither your souls, nor your minds. If these gentlemen choose to occupy your homes, you will vacate them. If they do not give you free passage out, you will allow yourself, man, woman and child, to be slaughtered, but you will refuse to owe allegiance to them.
This process or method, which I have called non-violent non-co-operation, is not without considerable success in its use in India. Your representatives in India may deny my claim. If they do, I shall feel sorry for them.
*

A tymczasem Katechizm Kościoła Katolickiego twierdzi, co następuje:
*(...)Tak długo jednak jak "będzie istniało niebezpieczeństwo wojny, a równocześnie brakować będzie międzynarodowej władzy posiadającej niezbędne kompetencje i wyposażonej w odpowiednią siłę... rządom nie można odmawiać prawa do koniecznej obrony, byle wyczerpały wpierw wszystkie środki pokojowych rokowań" (kanon 2308)
*Należy ściśle wziąć pod uwagę dokładne warunki usprawiedliwiające uprawnioną obronę z użyciem siły militarnej.(...)Są to elementy tradycyjnie wymieniane w teorii tzw. wojny sprawiedliwej. (kanon 2309) - co jednak oznacza, że pod pewnymi warunkami mozna nawet prowadzić wojnę
*Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem. (kanon 2267) - co jednak znowu stawia dobro potencjalnych ofiar ponad dobrem duszy zbrodniarza
*Miłość samego siebie pozostaje podstawową zasadą moralności. Jest zatem uprawnione domaganie się przestrzegania własnego prawa do życia. Kto broni swojego życia, nie jest winny zabójstwa, nawet jeśli jest zmuszony zadać swemu napastnikowi śmiertelny cios(...) (kanon 2264)

Wszystkie powyższe kanony wydają mi się stać w sprzeczności z przytoczonym źródłem, które wydaje się nakazywać stawianie dobra duszy krzywdziciela ponad moim prawem do nie bycia krzywdzonym.

Jak można to pogodzić???

*zgodnie z regulaminem: moje tłumaczenie cytatu:
Nie chcę, żeby Wielka Brytania została pokonana, jednak nie chcę też, aby zwyciężyła w brutalnym pojedynku siły, nieważne, czy przejawiającej się poprzez pięść czy umysł. Wasza odwaga w używaniu pięści jest bezsporna. Czy chcecie udowodnić, że wasze umysły są tak samo bezkonkurencyjne w szerzeniu zniszczenia jak wasze pięści? Mam nadzieję, że jednak nie zamierzacie tak niegodziwie rywalizować z nazistami. Ośmielam się zaprezentować wam szlachetniejszą i odważniejszą metodę, godną najmężniejszego żołnierza. Chcę, abyście walczyli z nazizmem bez broni, lub, by zachować terminologię wojskową, za pomocą bezprzemocowych broni. Chcę, abyście odrzucili wasze bronie jako bezużyteczne w obronie was i waszego człowieczeństwa. Zaprosicie Herr Hitlera i Signor Mussoliniego do wzięcia czegokolwiek chcą z krajów, które nazywacie swoją własnością. Pozwolicie im na przejęcie w posiadanie waszej pięknej wyspy ze wszystkimi waszymi pięknymi budynkami. Dacie im to. Ale nie oddacie im waszych umysłów ani waszych dusz. Jeśli ci dżentelmeni zdecydują się zająć wasze domy, opuścicie je. Jeśli nie dadzą wam wyjść, pozwolicie im zamordować siebie, waszych mężczyzn, kobiet i dzieci, ale odmówicie im wierności i posłuszeństwa.
Ten proces lub metoda, którą nazwałem bezprzemocową niekooperacją, jest nie bez godnego uwagi sukcesu stosowana w Indiach. Wasi przedstawiciele mogą mi zaprzeczyć. Jeśli tak, to będzie mi ich żal.


Wt lip 02, 2013 22:30
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
gaazkam napisał(a):
Jeśli ktoś nastaje na moje życie, to zabicie go byłoby w sprzeczności z powyższą etyką, nawet, jeśli nie ma innego sposobu na ratowanie własnego życia: wszakże dobro duszy grzesznika jest (wg powyższego tekstu) ważniejsze niż moje własne dobro, a zabijając go w momencie, kiedy on nastaje na moje życie, ryzykuję, że on umrze w stanie grzechu ciężkiego, nie dam mu czasu na opamiętanie się?


A co jeśli ktoś nastaje na życie Twojego dziecka? Czy zgodnie z tym teoretycznie wyższym standardem etycznym (bo jak rozumiem to nie daje Ci spokoju ;) ), który rozpatrujesz wybór byłby równie prosty?

Czy także wtedy należałoby wybrać życie/szansę na opamiętanie się dla napastnika ponad życie dla swojego dziecka (które btw także może być wielkim grzesznikiem i potrzebować tej szansy aby się opamiętać)
Nauka katechizmowa orzeka jak zachować się w sytuacji, kiedy wszystkie inne możliwe sposoby obrony zostały wyczerpane. W sytuacji zagrożenia życia przeważnie nie ma czasu by szczegółowo rozpatrywać komu jest ono bardziej potrzebne (dla ostatecznego ocalenia duszy) i daje nam prawo do koniecznej samoobrony.

Odrzuciłabym skrupuły, że agresor nastający na życie mojej rodziny (dla utrudnienia wyboru, bo swoje życie jest łatwiej poświęcić niż życie swoich bliskich) nie zdąży się nawrócić do Boga. Wierzymy, że Bóg stoi ponad czasem, a grzesznikowi wystarczy milisekunda, by zwrócić się ku Bogu/ostatecznie Go odrzucić. A co jeśli pokorne poddanie karków Twoich bliskich raczej rozzuchwali napastnika i utwierdzi go w wyborze zła?
Ja wierzę, że Bóg wszechwiedzący przewidział sytuacje nagłego zejścia grzesznika z tego świata i daje takim ludziom szansę na ostatnie westchnienie.


Śr lip 03, 2013 7:50
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 04, 2013 19:57
Posty: 658
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
Ja natomiast z tego co przewertowałem jestem tego stanowiska że jeśli ktoś umiera w grzechu ciężkim i nie żałuje za niego chociaż by tuż przed śmiercią to nie ma dla niego ratunku.Bez skruchy PAN JEZUS nam nie może pomóc ,sami się skazujemy na piekło.O tym trzeba otwarcie mówić.Natomiast gdy w sytuacji jak wyżej okaże się SZCZERĄ SKRUCHĘ wtedy to PAN nie pozwoli abyśmy dostali się do piekła.Aczkolwiek człowiekowi który powiedzmy całe życie żył w grzechu bardzo trudno żałować SZCZERZE i dlatego tak wiele dusz idzie właśnie tam.

_________________
JEZU UFAM TOBIE Święta Faustyna Kowalska


Śr lip 03, 2013 13:02
Zobacz profil
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
@MARIEL

Dzięki za produkowanie się, to tak na początek :)

Widzisz, tylko że w tym tekście źródłowym nie ma ani jednego przykładu walki. Wszystkie przykłady niepoddawania się złu są przez unik. Napisane jest wręcz "Chrystus Pan ani nie potępia wtedy swojego krzywdziciela, ani nie usiłuje go powstrzymać przed ewentualnym następnym ciosem, ale próbuje dotrzeć do jego sumienia i je poruszyć." (wytłuszczenie moje). I "Miłość (...) na tym przecież polega, że człowiek, kiedy doznaje zła, skłonny jest bardziej przejmować się cudzym grzechem niż własną krzywdą."

Nieco szerzej, to ja się waham pomiędzy dwiema skrajnościami. Po jednej stronie jest troszkę ideologia siły - wychodzę z założenia, że jednak podstawowym prawem tego świata jest prawo dżungli (ostatecznie człowiek pochodzi od zwierząt); ostatecznie imho najlepszą definicją siły jest "zdolność do wpływania na rzeczywistość". W tym układzie chrześcijanin (lub szerzej: człowiek dobrej woli) nawet powinien starać się zdobyć jak najwięcej siły i nie wahać się jej w razie potrzeby użyć, gdyż w przeciwnym razie ryzykujemy, że ludzie pozbawieni moralności go w tym uprzedzą i... zwyciężą, narzucą światu swoją wolę. A ów chrześcijanin, jeśli nie będzie partycypował w wyścigu siły, to stanie się owieczką idącą na rzeź.

Wypunktowuję problemy związane z powyższym.
a) Spis czynów wewnętrznie złych wybija z ręki narzędzie do uczestnictwa w podobnym wyścigu (a przynajmniej tak wygląda). Na przykład, KKK zabrania kiedykolwiek i pod żadnym pozorem używania broni atomowej. Świetnie zatem, wyobraźmy sobie hipotetyczny świat, gdzie mamy wszystkie państwa-ideały, bezgrzeszne, i jedno mocarstwo z przywódcą na kształt Hitlera. Owe wszystkie państwa nie będą posiadać broni masowego rażenia w związku z kwestiami etycznymi. Tyran hitleropodobny nie będzie poczuwać się do podobnych skrupułów. Sam jeden zaszachuje cały świat! (alternatywa: zrzucić bombę atomową na niego? Przecież w jego miastach są często Bogu ducha winni ludzie, sami umęczeni pod jarzmem tyranii)
b) Ano jednak nie zawsze można przetrwać bez uciekania się do zła. Co na przykład, jeśli środowisko w którym panują spaczone reguły wymaga od jednostki złych czynów pod groźbą wykluczenia społecznego (co najmniej) lub tortur (w najgorszym razie)? Chyba "efektowne płonięcie" bywa najlepszym rozwiązaniem w takich wypadkach.
No i w końcu c) powyższe teksty źródłowe.

No to w takim razie co? Druga skrajność. Założenie: chrześcijaninowi ma w ogóle nie zależeć na zdobyciu siły, władzy w rozumieniu tego świata. Bo i tak nie będzie w stanie tego realizować bez zdrady swoich ideałów. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom. (Łk 6,22-26) Czyli gandyzm, zgodnie z wypowiedzią, którą zacytowałem powyżej. Na krzywdę odpowiadać tylko i wyłącznie modlitwą i prawieniem kazań, natomiast nie stawiać żadnego realnego oporu.

A prawda, być może, jak zwykle leży pośrodku... Niestety, akurat ja mam chyba wyjątkowe "uzdolnienia" do popadania w skrajności.


Cz lip 04, 2013 14:03
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
gaazkam napisał(a):
Widzisz, tylko że w tym tekście źródłowym nie ma ani jednego przykładu walki. Wszystkie przykłady niepoddawania się złu są przez unik. Napisane jest wręcz "Chrystus Pan ani nie potępia wtedy swojego krzywdziciela, ani nie usiłuje go powstrzymać przed ewentualnym następnym ciosem, ale próbuje dotrzeć do jego sumienia i je poruszyć." (wytłuszczenie moje). I "Miłość (...) na tym przecież polega, że człowiek, kiedy doznaje zła, skłonny jest bardziej przejmować się cudzym grzechem niż własną krzywdą."


Przejąłeś się tym tekstem jakby to było oficjalne nauczanie Kościoła (ja normalnie z taką powagą to podchodzę do orzeczeń soborowych) ;) Ale dobrze, zerknijmy co O. Salij napisał:

"Otóż zauważmy najpierw, że oba konkretne przykłady, które podaje Chrystus Pan, dotyczą nie zła wyrządzanego komuś, ale zła, które jest wyrządzane mnie. To bardzo istotny szczegół."

Zauważyłeś to rozróżnienie, o którym wspomniałam także wyżej, a Ty chyba nawet nie omiotłeś tego wzrokiem? ;)
Jeśli jeden Twój bliźni drugiemu robiłby krzywdę to nie zareagowałbyś gdyby się to wiązało z użyciem siły? Jestem przekonana, że nie tak powinna wyglądać miłość bliźniego. Jezus mówił o nadstawianiu policzka w sytuacji gdy to Ciebie policzkują, nic nie mówił o tym aby stać i patrzeć gdy policzkują niewinnego.
Wiemy kto (póki co) jest księciem tego świata, ale nie oznacza to, że nie możemy już tutaj i teraz dochodzić sprawiedliwości i zmieniać świat na tyle na ile się da.
gaazkam napisał(a):
Nieco szerzej, to ja się waham pomiędzy dwiema skrajnościami. Po jednej stronie jest troszkę ideologia siły - wychodzę z założenia, że jednak podstawowym prawem tego świata jest prawo dżungli (ostatecznie człowiek pochodzi od zwierząt); ostatecznie imho najlepszą definicją siły jest "zdolność do wpływania na rzeczywistość". W tym układzie chrześcijanin (lub szerzej: człowiek dobrej woli) nawet powinien starać się zdobyć jak najwięcej siły i nie wahać się jej w razie potrzeby użyć, gdyż w przeciwnym razie ryzykujemy, że ludzie pozbawieni moralności go w tym uprzedzą i... zwyciężą, narzucą światu swoją wolę. A ów chrześcijanin, jeśli nie będzie partycypował w wyścigu siły, to stanie się owieczką idącą na rzeź.

A to niepostrzeżenie rozszerzyłeś problem z obrony koniecznej do użycia siły także ze zwyczajnego wyrachowania (jeśli będę słabeuszem i w każdej sytuacji położę uszy po sobie to w końcu mnie zadeptają i nawet nikt nie zwróci na to uwagi)...

gaazkam napisał(a):
No to w takim razie co? Druga skrajność. Założenie: chrześcijaninowi ma w ogóle nie zależeć na zdobyciu siły, władzy w rozumieniu tego świata. Bo i tak nie będzie w stanie tego realizować bez zdrady swoich ideałów. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą, i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy zelżą was i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom. Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą. Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie. Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie. Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom. (Łk 6,22-26) Czyli gandyzm, zgodnie z wypowiedzią, którą zacytowałem powyżej. Na krzywdę odpowiadać tylko i wyłącznie modlitwą i prawieniem kazań, natomiast nie stawiać żadnego realnego oporu.

A prawda, być może, jak zwykle leży pośrodku... Niestety, akurat ja mam chyba wyjątkowe "uzdolnienia" do popadania w skrajności.

Jeśli ktoś tu od kogoś czerpał to raczej ten, który żył później od tego, który rzekł co rzekł wcześniej ;)

Ja takich rozterek nie mam, być może zbyt płytko to traktuję, a być może od razu rzuciłam się na głębiny i taki dylemat mnie ominął. Oczywiste jest dla mnie, że człowiek, rodzina, państwo powinno mieć prawo (a więc przewidująco dysponować środkami) do obrony swojego życia/życia swoich obywateli.
Nie widzę tu nic niezgodnego z duchem Ewangelii, Chrystus też złapał za bicz gdy było to konieczne. Kwestia rozeznania sytuacji...
Jeszcze krótko o obronie koniecznej...O ile powstrzymanie się od takiego odparowania ciosu, który skończy się śmiercią napastnika jest dla mnie zrozumiałe i godne szacunku, o tyle spokojne patrzenie na śmierć czy poważną krzywdę innej osoby jest wg. mnie wbrew wewnętrznemu poczuciu sprawiedliwości, w żaden sposób nie potrafię zrozumieć takiej pasywnej postawy, którą to zdaje się Gandhi zalecał.
Zastanowię się jeszcze i spróbuję wczuć w Twoje wątpliwości, jeśli mnie oświeci to jeszcze napiszę.


Cz lip 04, 2013 15:37
Post Re: nadstawinie drugiego policzka
MARIEL napisał(a):
Zauważyłeś to rozróżnienie, o którym wspomniałam także wyżej, a Ty chyba nawet nie omiotłeś tego wzrokiem? ;)


Omiotłem, omiotłem. Ale przed czymś takim też się raczej buntuję - z siebie można zrobić worek treningowy?

MARIEL napisał(a):
A to niepostrzeżenie rozszerzyłeś problem z obrony koniecznej do użycia siły także ze zwyczajnego wyrachowania (jeśli będę słabeuszem i w każdej sytuacji położę uszy po sobie to w końcu mnie zadeptają i nawet nikt nie zwróci na to uwagi)...
Fakt. Ale problem tak czy siak również istotny.

MARIEL napisał(a):
Jeśli ktoś tu od kogoś czerpał to raczej ten, który żył później od tego, który rzekł co rzekł wcześniej ;)

Oczywiście, zastanawiałem się po prostu, czy Gandhi (chociażby niechcący) znakomicie nie ujął nauczania Jezusa.

Tak czy śmak, dzięki Ci i wszystkim pozostałym tu się udzielającym za Wasze posty!


Pt lip 05, 2013 21:51
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 39 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL