Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 21, 2025 13:41



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 157 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 11  Następna strona
 Rozczarowanie 
Autor Wiadomość
zbanowana na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52
Posty: 2219
Lokalizacja: GG 304230
Post Re:
Liam napisał(a):
Nie zgadzam się z Tobą, frater. Sam tego doświadczyłem: On nie przestaje pukać.



Niestety BOGU jest smutno, ale mamy Wolną Wolę i BÓG to szanuje.

Życie na ziemi jest Prubą. Puka do każdego kto ma `cień szansy` na Zbawienie. Nie było w Planie BOŻYM, by Judasz Apostoł trafił do piekła.


Śr maja 26, 2010 18:30
Zobacz profil
Post 
Eskimeaux, powiem Ci coś. Jestem o dziesięć lat od Ciebie starszy. Żałujesz, że zmarnowałeś 6 lat? Bóg z Tobą. Ja zmarnowałem 15. I też od Niego odszedłem, miałem żal, wściekałem się. Bo nie pomógł. Bo nie zrobił nic - z mojego punktu widzenia. A powinien był: to był Jego psi obowiązek bo w końcu to sakrament. I nie pomógł mi uratować mojego małżeństwa?! A nie pomógł. Szlag trafił wszystko. Jedyne dobro, które z tego wynikło, to mój syn. Ale też mi się wyć chce czasami, bo cóż to za dobro dla niego czy dla mnie, skoro jesteśmy sami?

W końcu przestałem się buntować bo to po prostu nie ma sensu. On i tak zrobi co zechce, życie potoczy się swoją drogą, a Ty do kompletu możesz najwyżej nerwicę dołączyć. Jaki On ma plan wobec nas, to czasem naprawdę trudno zobaczyć.

Wczoraj słuchałem fajnej piosenki country, której refren brzmiał mniej więcej tak: "Pracuję, jakby wszystko zależało ode mnie i modlę się, jakby wszystko zależało od Boga." Myślę, że to mądre słowa.

PS.

Frater, chociaż pisz ortograficznie. "Próbą" - na miłość boską! :D


Śr maja 26, 2010 18:32
zbanowana na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52
Posty: 2219
Lokalizacja: GG 304230
Post Re: Rozczarowanie

Czyli liczy się cały kontekst naszego życia


I nie ważne kim jesteś. Czy jesteś mordercą, narkomanem, okultystą. BÓG nadal Cię Kocha i Chce Twego Zbawienia. Jesteś JEGO Dzieckiem.



Jeżeli Prosisz o Cud musisz dążyć do Świętości, inaczej jaki miałby być cel Cudu.

Musisz też spełnić dwa warunki, by otworzyć Kanały Łaski.


Miłość zaś jest Drogą. I nie zapominaj o Pierwszym Przykazaniu Miłości.


Śr maja 26, 2010 18:38
Zobacz profil
zbanowana na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52
Posty: 2219
Lokalizacja: GG 304230
Post Re: Rozczarowanie
@Liam
Frater, chociaż pisz ortograficznie. "Próbą"




Nie jestem ideałem jak widzisz. Robię znacznie więcej błędów, tylko Open Office to wychwytuje.


Śr maja 26, 2010 18:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Rozczarowanie
@Frater, piszesz dość chaotycznie i nie rozumiem, co chcesz przekazać.

@Liam:
Przykro mi z powodu Twojej sytuacji.
Czy możesz mi odpowiedzieć na kilka pytań?

Cytuj:
W końcu przestałem sięW końcu przestałem się buntować bo to po prostu nie ma sensu. On i tak zrobi co zechce, życie potoczy się swoją drogą

Czy uważasz, że Twoja sytuacja została spowodowana (celowo) przez Boga, została przez Niego dopuszczona (za Jego wiedzą), czy też może działa się całkowicie niezależnie a Bóg w danej chwili o Tobie nie myślał?

Cytuj:
Jedyne dobro, które z tego wynikło, to mój syn. Ale też mi się wyć chce czasami, bo cóż to za dobro dla niego czy dla mnie, skoro jesteśmy sami?

Pierwsze pytanie: czy możesz powiedzieć, że przetrwałeś ten okres i osiągnąłeś aktualny stan? A jeżeli tak, to co Ci pomogło wytrwać i się nie załamać?

Cytuj:
"Pracuję, jakby wszystko zależało ode mnie i modlę się, jakby wszystko zależało od Boga."

Ja już nie chcę więcej używać słowa "jakby". Liczy się tylko prawda.

Moją przyszłość planuję obecnie tak, że chcę znaleźć w końcu miłość, być normalnym i jako tako spokojnie żyć. Chciałbym, żeby Bóg był obecny w moim życiu, ale siłą Go do tego nie zmuszę, więc na razie będę sobie radził bez Niego.
Zobaczyłem, że potrafię własnymi siłami wiele osiągnąć, więc nastawiam się, że raczej mi się wszystko uda.
Oczywiście jest możliwość, że pewnego dnia Bóg przyjdzie i wszystko mi rozwali, ale i tak Go nie pokonam, więc nie ma różnicy. A może mnie po prostu zostawi w spokoju.

Jeszcze jedno, bo nie napisałeś: w jaki sposób Jezus do Ciebie pukał?

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Śr maja 26, 2010 18:57
Zobacz profil
zbanowana na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52
Posty: 2219
Lokalizacja: GG 304230
Post Re: Rozczarowanie
Jesteś Bracie Duchem, a ciało to jak `skafander kosmonauty` potrzebny do egzystencji w naszym czterowymiarowym świecie, w materii E=mc2.

Jesteś także osobą Wierzącą i BÓG jest cały czas koło Ciebie. Nie może być w Tobie, gdyż nie jesteś w Stanie Łaski Uświęcającej.

Życie na ziemi to `pierwsze sekundy` życia Wiecznego. Nie zmarnuj tego Bracie.


Śr maja 26, 2010 19:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Rozczarowanie
Cytuj:
Jesteś Bracie Duchem, a ciało to jak `skafander kosmonauty` potrzebny do egzystencji w naszym czterowymiarowym świecie, w materii E=mc2.

Jesteś także osobą Wierzącą i BÓG jest cały czas koło Ciebie. Nie może być w Tobie, gdyż nie jesteś w Stanie Łaski Uświęcającej.

Życie na ziemi to `pierwsze sekundy` życia Wiecznego. Nie zmarnuj tego Bracie.

Nie przesadzałbym z takim podejściem. Nasze ziemskie życie też jest bardzo ważne. Każda sekunda jest ważna.

Czasami warto coś przecierpieć dla przyszłych zysków, ale nie można kompletnie zapominać o teraźniejszości. Nie można wiecznie żyć nadzieją, że będzie lepiej. Kiedyś w końcu musi nastąpić to "lepiej", inaczej cała nadzieja była fałszywa.

Stosując konsekwentnie Twoje podejście, należałoby w tej minucie popełnić harakiri. Ja nie chcę. W dalszym ciągu oczekuję czegoś od tego ziemskiego życia. Jeżeli Boga to nie obchodzi, to trudno.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Śr maja 26, 2010 19:18
Zobacz profil
Post Re: Rozczarowanie
eskimeaux napisał(a):

@Liam:

Czy możesz mi odpowiedzieć na kilka pytań?


Mogę, jeśli potrafię.

eskimeaux napisał(a):
Czy uważasz, że Twoja sytuacja została spowodowana (celowo) przez Boga, została przez Niego dopuszczona (za Jego wiedzą), czy też może działa się całkowicie niezależnie a Bóg w danej chwili o Tobie nie myślał?


To nie tak. Na pewno za Jego wiedzą, ale chcę wierzyć, że o mnie myślał, że coś mi przeznaczył. Życie nie kończy się tutaj, choćby nie wiem jak bardzo tak to wyglądało. Wierzę, że Jego plan jest większy niż moje smętki.

eskimeaux napisał(a):
Pierwsze pytanie: czy możesz powiedzieć, że przetrwałeś ten okres i osiągnąłeś aktualny stan? A jeżeli tak, to co Ci pomogło wytrwać i się nie załamać?

A kto Ci powiedział że się nie załamuję? Tyle, że moje załamywanie niczego nie zmieni. Pracuję, staram się zapewnić sobie i synowi jakieś w miarę normalne życie, mam dziewczynę z którą się spotykam (ona jest w podobnej sytuacji, też z dzieckiem) i marzymy, że może kiedyś dane nam będzie być razem.

eskimeaux napisał(a):

Moją przyszłość planuję obecnie tak, że chcę znaleźć w końcu miłość, być normalnym i jako tako spokojnie żyć. Chciałbym, żeby Bóg był obecny w moim życiu, ale siłą Go do tego nie zmuszę, więc na razie będę sobie radził bez Niego.
Zobaczyłem, że potrafię własnymi siłami wiele osiągnąć, więc nastawiam się, że raczej mi się wszystko uda.

Chciałem Ci tylko powiedzieć, że jedno nie wyklucza drugiego. Ale życzę powodzenia. :)
eskimeaux napisał(a):
Oczywiście jest możliwość, że pewnego dnia Bóg przyjdzie i wszystko mi rozwali, ale i tak Go nie pokonam, więc nie ma różnicy. A może mnie po prostu zostawi w spokoju.

Też mam czasem takie lęki że On "rozwali". Ale tu jest miejsce na ufność. I nigdzie nie twierdzę, że to jest łatwe. Nie jest.

eskimeaux napisał(a):
Jeszcze jedno, bo nie napisałeś: w jaki sposób Jezus do Ciebie pukał?


To trudno wyrazić, to jakieś poczucie pewnej konsekwencji. Jako chłopak byłem w Oazie, bardzo chciałem być z Nim blisko, bardzo modliłem się o to małżeństwo... Kiedy odszedłem, przez wiele lat nie czułem nic, żadnej tęsknoty, tylko bunt. Potem i tego nie: zobojętniałem kompletnie. Kilka lat po tej całej klęsce, dziewczyna zaciągnęła mnie na mszę i nagle rozryczałem się jak dzieciak. Czułem jakby On chciał mi powiedzieć, że przez cały ten czas był i czekał na mnie... Miewałem też sny. Ale to bardzo osobiste przeżycia. Nie to, żebym się ich wstydził, ale ciężko je opisać.


Śr maja 26, 2010 19:26
zbanowana na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52
Posty: 2219
Lokalizacja: GG 304230
Post Re: Rozczarowanie
@eskimeaux

Wprost przeciwnie.

Nawróc się. Ja wiedzę ogrom Cudów wokół siebie. Ty też Je możesz Widzieć.

Chętnie się za Ciebie Pomodlę, ale czy Ty chcesz się Nawrócić?


Śr maja 26, 2010 19:30
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 29, 2009 12:34
Posty: 90
Post Re: Rozczarowanie
Eskimeaux,
oprócz depresji i innych problemów jesteś jeszcze DDA. Wiesz o tym? Powinieneś pójść na terapię dla takich osób.
Może właśnie z trudnego dzieciństwa biorą się Twoje kłopoty? A właściwie to na pewno z dzieciństwa.


Śr maja 26, 2010 19:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Rozczarowanie
@Liam
Cytuj:
To nie tak. Na pewno za Jego wiedzą, ale chcę wierzyć, że o mnie myślał, że coś mi przeznaczył. Życie nie kończy się tutaj, choćby nie wiem jak bardzo tak to wyglądało. Wierzę, że Jego plan jest większy niż moje smętki.

Czyli wierzysz, że Bóg to celowo spowodował, ale ma to sens, którego jeszcze nie widzisz. Tak?

Cytuj:
A kto Ci powiedział że się nie załamuję? Tyle, że moje załamywanie niczego nie zmieni. Pracuję, staram się zapewnić sobie i synowi jakieś w miarę normalne życie, mam dziewczynę z którą się spotykam (ona jest w podobnej sytuacji, też z dzieckiem) i marzymy, że może kiedyś dane nam będzie być razem.

No dobrze, ale przez te 15 lat do czegoś doszedłeś? Czy podjąłeś wysiłek, który się opłacił? Jeżeli tak, to skąd wziąłeś na to siły?

Czy możesz też opisać, z jakiego powodu doszło do Twojego rozstania z żoną?

Cytuj:
Też mam czasem takie lęki że On "rozwali". Ale tu jest miejsce na ufność. I nigdzie nie twierdzę, że to jest łatwe. Nie jest.

Przeżyłeś odejście żony a wciąż ufasz... Ciekawe. Chciałbym powiedzieć, że Cię podziwiam, ale z drugiej strony nie chcę mieć podobnej postawy. Kiedy spotyka mnie zło, to będę uczciwie przyznawał, że to zło. Za długo się już oszukiwałem. Czasem trzeba przyznać się do porażki i zacząć na nowo.
Jak z operacjami giełdowymi. Czasem trzeba w końcu stwierdzić, że inwestycja była nieudana i nie przyniesie już zysków w przyszłości.

Cytuj:
To trudno wyrazić, to jakieś poczucie pewnej konsekwencji. Jako chłopak byłem w Oazie, bardzo chciałem być z Nim blisko, bardzo modliłem się o to małżeństwo... Kiedy odszedłem, przez wiele lat nie czułem nic, żadnej tęsknoty, tylko bunt. Potem i tego nie: zobojętniałem kompletnie. Kilka lat po tej całej klęsce, dziewczyna zaciągnęła mnie na mszę i nagle rozryczałem się jak dzieciak. Czułem jakby On chciał mi powiedzieć, że przez cały ten czas był i czekał na mnie... Miewałem też sny. Ale to bardzo osobiste przeżycia. Nie to, żebym się ich wstydził, ale ciężko je opisać.

Widzisz konsekwencję? Ja może nie widzę konsekwencji, ale widzę, że przypadki w moim życiu są efektem działania istoty świadomej. Tylko ta świadomość jest jakaś taka dziwna i odległa. Bóg nie myśli jak człowiek i czasem mam wrażenie, że nie ma ludzkich uczuć. Boję się Go i nie uważam za swojego sprzymierzeńca.
Co gorsza, mam czasem wrażenie, że w katolickiej katechezie te same słowa znaczą zupełnie co innego w stosunku do człowieka i do Boga. Bóg kocha i człowiek kocha. Ale to może nie znaczyć to samo. Jeżeli człowiek mnie kocha, to nie wydłubie mi oka, w przypadku Boga nie mogę być tego pewien.

@frater
Cytuj:
Nawróc się. Ja wiedzę ogrom Cudów wokół siebie. Ty też Je możesz Widzieć.

Chętnie się za Ciebie Pomodlę, ale czy Ty chcesz się Nawrócić?

A raz kozie śmierć. Chcę się nawrócić. Tylko powiedz, co to ma dokładnie oznaczać, bo słyszałem już wypowiedzi o takim poziomie ogólności, że nie oznaczają nic.

@arola
Cytuj:
Eskimeaux,
oprócz depresji i innych problemów jesteś jeszcze DDA. Wiesz o tym? Powinieneś pójść na terapię dla takich osób.
Może właśnie z trudnego dzieciństwa biorą się Twoje kłopoty? A właściwie to na pewno z dzieciństwa.

Byłem na grupie DDA. Byłem na wszystkich możliwych terapiach. To tak a propos tego, że rzekomo nic w kierunku wyleczenia nie robiłem.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Śr maja 26, 2010 19:49
Zobacz profil
Post Re: Rozczarowanie
eskimeaux napisał(a):
Czyli wierzysz, że Bóg to celowo spowodował, ale ma to sens, którego jeszcze nie widzisz. Tak?

Nie, przeinaczyłeś moje słowa. Ja nie wierzę że On to spowodował. Spowodowała to moja żona, a On o tym wiedział i ma to sens, którego jeszcze nie widzę.

eskimeaux napisał(a):
No dobrze, ale przez te 15 lat do czegoś doszedłeś? Czy podjąłeś wysiłek, który się opłacił? Jeżeli tak, to skąd wziąłeś na to siły?

W jakim sensie doszedłem? Poza długami które kończę spłacać i synem nie doszedłem do niczego: jestem w punkcie wyjścia, tylko o 15 lat starszy i bez prawa do sakramentu małżeństwa.

eskimeaux napisał(a):
Czy możesz też opisać, z jakiego powodu doszło do Twojego rozstania z żoną?

Nie, to już są zbyt prywatne sprawy jak na forum internetowe lub taką samą znajomość. Dzielę się doświadczeniem o tyle, o ile może to pomóc innym, ale nie jestem ekshibicjonistą. :)

eskimeaux napisał(a):
Przeżyłeś odejście żony a wciąż ufasz... Ciekawe. Chciałbym powiedzieć, że Cię podziwiam, ale z drugiej strony nie chcę mieć podobnej postawy. Kiedy spotyka mnie zło, to będę uczciwie przyznawał, że to zło. Za długo się już oszukiwałem. Czasem trzeba przyznać się do porażki i zacząć na nowo.

Nazywam to złem, tyle że nie mogę zacząć na nowo. I przyznaję się do porażki. Nie bardzo rozumiem o co Ci w tym momencie chodzi.
eskimeaux napisał(a):
Jak z operacjami giełdowymi. Czasem trzeba w końcu stwierdzić, że inwestycja była nieudana i nie przyniesie już zysków w przyszłości.

Nie inwestuję już w małżeństwo bo się skończyło. Jeśli chodzi Ci o wiarę... też tak myślałem przez lata. A potem zrozumiałem, że to nie kontrakt giełdowy. Ale to każdy musi odkryć sam, nikt Cię do tego nie przekona.

eskimeaux napisał(a):
Widzisz konsekwencję? Ja może nie widzę konsekwencji, ale widzę, że przypadki w moim życiu są efektem działania istoty świadomej. Tylko ta świadomość jest jakaś taka dziwna i odległa. Bóg nie myśli jak człowiek i czasem mam wrażenie, że nie ma ludzkich uczuć. Boję się Go i nie uważam za swojego sprzymierzeńca.

Zgadzam się, też mam wrażenie że nie ma ludzkich uczuć. Ale to nie znaczy, że ich nie rozumie.
eskimeaux napisał(a):
Co gorsza, mam czasem wrażenie, że w katolickiej katechezie te same słowa znaczą zupełnie co innego w stosunku do człowieka i do Boga. Bóg kocha i człowiek kocha. Ale to może nie znaczyć to samo. Jeżeli człowiek mnie kocha, to nie wydłubie mi oka, w przypadku Boga nie mogę być tego pewien.

No wiesz, skoro własnego syna pozwolił ukrzyżować, to faktycznie nie możesz być niczego pewien. :D Ale właśnie na tym polega wiara, przynajmniej dla mnie.

Bo Ty się ciągle kręcisz w kółku swoich spraw, tego co masz na głowie, co Ci się układa a co nie... A wiara to jest jak zamknąć oczy i dać krok w przepaść, choć wiesz że ona ma 20 metrów. To jak zobaczyć swoje życie z lotu ptaka. Gdzieś niedawno czytałem jak ktoś ładnie napisał, że wierzyć, to już nawet nie pytać ile jeszcze będziemy się plątać w tej mgle... Ale zaczynam brzmieć jak frater. :D On Ci usiłuje przekazać swoje doświadczenie, ja swoje, a Ty i tak będziesz ciemny jak tabaka w rogu (z przeproszeniem szanownego kolegi) dopóki nie przeżyjesz własnego.

Jeśli chcesz lepiej poznać moje doświadczenia, to zapraszam na bloga (link w obrazku pod spodem). Uprzedzam jednak, że nie do końca jest on zgodny z doktryną katolicką. I, jak powiedziałem, cudze przeżycia nie zastąpią własnych przemyśleń.


Śr maja 26, 2010 20:14

Dołączył(a): Pt maja 29, 2009 12:34
Posty: 90
Post Re: Rozczarowanie
Eskimeaux, nie wiem czy Ci to pomoże, ale świetnie Cię rozumiem i sama mogłabym się podpisać pod wieloma Twoimi zdaniami. Wiem też co to jest depresja. Przechodziłam to, a nawroty nadal się zdarzają.
Ludzie, którzy nie mają podobnych problemów, najczęściej nie potrafią pomóc, choć starają się jakoś pocieszać.
Do mnie nie trafia powiedzenie/przekonanie, że Bóg nie daje człowiekowi ciężarów nie do uniesienia, że każdy ma swój krzyż, na miarę swoich sił. To jest powielany slogan, który może jest prawdziwy, przy małych cierpieniach. Duże cierpienia po prostu przywalają człowieka i żadne pociechy, czy modlitwy nie pomagają.


Śr maja 26, 2010 20:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57
Posty: 464
Post Re: Rozczarowanie
Cytuj:
Nie, przeinaczyłeś moje słowa. Ja nie wierzę że On to spowodował. Spowodowała to moja żona, a On o tym wiedział i ma to sens, którego jeszcze nie widzę.

No to udzielasz odpowiedzi maksymalnie dla mnie niezrozumiałej :). Chyba że rozumieć to tak, że Bóg niejako wykorzystał okazję odejścia Twojej żony do wykonania jakiegoś nieznanego jeszcze planu.

Cytuj:
W jakim sensie doszedłem? Poza długami które kończę spłacać i synem nie doszedłem do niczego: jestem w punkcie wyjścia, tylko o 15 lat starszy i bez prawa do sakramentu małżeństwa.

Ech, życie nie jest lekkie. Twoje przeżycia napawają mnie lekkim niepokojem. Możesz przynajmniej powiedzieć, że Twój syn jest dla Ciebie oparciem albo motywacją?

Cytuj:
Nie, to już są zbyt prywatne sprawy jak na forum internetowe lub taką samą znajomość.

OK :).

Cytuj:
Nazywam to złem, tyle że nie mogę zacząć na nowo. I przyznaję się do porażki. Nie bardzo rozumiem o co Ci w tym momencie chodzi.

Napisałeś, że wciąż ufasz. Bóg postąpił z Tobą jak postąpił, a Ty wciąż ufasz. Czy to znaczy, że wierzysz, że w przyszłości nie wywinie Ci jeszcze raz podobnego numeru? Czy też może nawet jak zrobi to drugi raz, to dalej będziesz wierzył w celowość tych zdarzeń?
Przez chwilę wydawało mi się, że ufasz Bogu pomimo wszelkich powodów, żeby nie ufać. Podziwiałbym Cię za to, chociaż sam bym się na to nie zdecydował.

Cytuj:
Nie inwestuję już w małżeństwo bo się skończyło. Jeśli chodzi Ci o wiarę... też tak myślałem przez lata. A potem zrozumiałem, że to nie kontrakt giełdowy. Ale to każdy musi odkryć sam, nikt Cię do tego nie przekona.

Wiara to nie kontrakt, to przekonanie. Ale różne działania, które podejmujemy w celu osiągnięcia szczęścia, to właśnie kontrakt. Mogą przynieść efekt lub nie. Mogą okazać się opłacalne lub ich koszty mogą przewyższać zyski.
Dla mnie takim kontraktem była modlitwa. Prosiłem Boga o uzdrowienie i nie dostałem go. Czyli nie warto się było modlić ani tracić czasu. Nie zamierzam udawać, że ta modlitwa coś mi dała, czego jeszcze nie widzę. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, że się nie udało. Powinienem teraz potraktować to jako lekcję i iść naprzód, zamiast wciąż żyć bezsensowną nadzieją, że ta modlitwa jeszcze zostanie wysłuchana.

Cytuj:
No wiesz, skoro własnego syna pozwolił ukrzyżować, to faktycznie nie możesz być niczego pewien. :D Ale właśnie na tym polega wiara, przynajmniej dla mnie.

Bo Ty się ciągle kręcisz w kółku swoich spraw, tego co masz na głowie, co Ci się układa a co nie... A wiara to jest jak zamknąć oczy i dać krok w przepaść, choć wiesz że ona ma 20 metrów. To jak zobaczyć swoje życie z lotu ptaka. Gdzieś niedawno czytałem jak ktoś ładnie napisał, że wierzyć, to już nawet nie pytać ile jeszcze będziemy się plątać w tej mgle...

Twoje wypowiedzi są bardzo ciekawe i nie mam nic przeciwko, żebyś brzmiał jak frater.

Cytuj:
Jeśli chcesz lepiej poznać moje doświadczenia, to zapraszam na bloga (link w obrazku pod spodem). Uprzedzam jednak, że nie do końca jest on zgodny z doktryną katolicką. I, jak powiedziałem, cudze przeżycia nie zastąpią własnych przemyśleń.

Byłem już na Twoim blogu, chociaż nie przeczytałem go jeszcze w całości. Nieważne, że jest niezgodny z wiarą katolicką. Oficjalna katecheza katolicka nie przedstawia problemów życia dokładnie takimi, jakimi są.
Wszystkie nauki i dogmaty katolicyzmu już przeczytałem i teraz interesuje mnie właśnie praktyka. Ty i ja nie czerpiemy wiedzy o Bogu z dekretów soborowych. Wręcz przeciwnie, poznajemy Boga w sposób eksperymentalny, bezpośrednio, doświadczając bólu na własnej skórze i płacąc własnym życiem. Poznajemy takie prawdy o świecie nadprzyrodzonym, jakich nie poznał jeszcze żaden człowiek. Kiedyś nasze przemyślenia inni będą zapisywać w książkach jako dogmaty.
Dlatego Twoje wypowiedzi tak mnie interesują.

@arola
Cytuj:
Eskimeaux, nie wiem czy Ci to pomoże, ale świetnie Cię rozumiem i sama mogłabym się podpisać pod wieloma Twoimi zdaniami. Wiem też co to jest depresja. Przechodziłam to, a nawroty nadal się zdarzają.
Ludzie, którzy nie mają podobnych problemów, najczęściej nie potrafią pomóc, choć starają się jakoś pocieszać.

Dziękuję :). Zrozumienie to jedna z tych rzeczy, których wciąż chcę.

Cytuj:
Do mnie nie trafia powiedzenie/przekonanie, że Bóg nie daje człowiekowi ciężarów nie do uniesienia, że każdy ma swój krzyż, na miarę swoich sił. To jest powielany slogan, który może jest prawdziwy, przy małych cierpieniach. Duże cierpienia po prostu przywalają człowieka i żadne pociechy, czy modlitwy nie pomagają.

Ta nauka, że każde cierpienie jest krzyżem od Boga, jest prawdopodobnie fałszywa. Zamiast tego wolę się zastanawiać, ile jestem w stanie osiągnąć sam, jakie są moje szanse powodzenia i co na to Bóg. Czy na przykład dążąc do czegoś nie łamię woli Boga i On za jakiś czas nie przyjdzie, żeby mi wszystko zburzyć.

_________________
Come and see the truth through lies you've been fed.
Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?


Śr maja 26, 2010 20:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn gru 21, 2009 15:49
Posty: 216
Post Re: Rozczarowanie
arola napisał(a):
Do mnie nie trafia powiedzenie/przekonanie, że Bóg nie daje człowiekowi ciężarów nie do uniesienia, że każdy ma swój krzyż, na miarę swoich sił. To jest powielany slogan, który może jest prawdziwy, przy małych cierpieniach. Duże cierpienia po prostu przywalają człowieka i żadne pociechy, czy modlitwy nie pomagają.


To żaden slogan, po prostu tak jest, choć masz prawo do własnych odczuć i własnego przeżywania cierpienia. A ogromne cierpienia, te najbardziej do głębi przygniatające i bolesne też są do przemodlenia :) i wiem o czym mówię, bo tego doświadczyłam; doświadczyłam ogromnej Bożej Miłości i wielu, wielu wysłuchanych modlitw w bardzo trudnych sprawach, choć tak osobistymi przeżyciami nie będę się bliżej dzielić publicznie...

_________________
dawniej monika001 ;)


Śr maja 26, 2010 21:00
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 157 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7 ... 11  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL