Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 9:21



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 1944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49 ... 130  Następna strona
 "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu 
Autor Wiadomość
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Kael napisał(a):
A syn byl jak najbardziej Augustyna.


Pełna zgoda :)

Resztę, pozostawmy własnemu biegowi.


Cz mar 12, 2015 15:00
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Cytuj:
Nie, UE nie ma z tym nic wspólnego, poza tym, że próbuje te kraje, w których liczba takich praktyk jest największa - dogonić.

jakbyś nie zauważyła - czasy doktora Mengele, minęły bezpowrotnie. Aktualnie nikt nikogo nie zoperuję nie mając zgody pacjenta. Nawet psychicznie chory musi osobiście wyrazić zgodę na leczenie.

Cytuj:
Piszesz o konieczności zgody rodziców na wyjście dzieci do kina. Pamiętam jak całkiem niedawno niektórzy rodzice protestowali przeciwko wycieczkom szkolnym do kina na "Pokłosie". Ktoś wtedy powiedział, że to szkoła decyduje co w tym czasie będą dzieci słuchać/oglądać. Jasne, mogą dziecka nie puścić wtedy do szkoły, tylko jak później dzieci mają napisać wypracowanie o filmie, który widziały, a dziecko które nie było dostaje jedynkę albo ma lukę, bo nie zaliczył zadanego zadania, to ta wolność wyboru rodziców jest, przyznasz, mocno ograniczona.

Coś za coś, ideologia tez kosztuje.

Cytuj:
To już nawet TVN informował, że rząd chce wprowadzić ustawę, która znosi prawo rodzica do decydowania o swoim dziecku np pod kątem książek, które dzieci mają czytać, czy zajęć, na które mają uczęszczać.

Utopia, znając polskie realia niemożliwa do wdrożenia.

Cytuj:
Piszesz, Alus, że nawiedzonych wariatów z chorymi wizjami można znaleźć w każdym czasie i w każdym kraju. I co, mamy biernie siedzieć i na to pozwalać? Och, to takie czasy, że dewiacje są teraz modne - nawiedzeni wariaci puszczają nam takie jaskółki: można iść krok dalej, czy jeszcze nie? A gdy społeczeństwo przestanie zbyt mocno oponować, to już bez przeszkód narzucą nam wszystko po kolei. Pedofilię, zoofilię, kazirodztwo...

Może jeszcze nie za naszych czasów, może my jeszcze tego jako "normy" nie doczekamy. Duch czasów idzie jednak do przodu, skąd wiesz, jak będzie za 40 lat? Za 70, 100? Dasz palec, skąd wiesz, że nie będą chcieć całej ręki? Zresztą, już chcą... Nie czujesz się odpowiedzialna za przyszłe pokolenia, swoich wnuków, prawnuków, pra prawnuków?

Ktoś mi kiedyś powiedział jako argument, że nasze prababcie to się też pewnie w grobie przewracają. Oj, pewnie tak. Bo np kobiety, które nie mają do siebie w ogóle szacunku i nie są go uczone, za to uczone są masturbacji i nakłaniane są do rozwiązłości z receptą "aborcja" nie niechciane konsekwencje - to nieszczęście naszych czasów.

Wyolbrzymianie zagrożeń też nie jest metodą na ich unikniecie.
Podstawową komórką, która decyduje o rodzinie i przyszłości jest rodzina. Zaniedbania wychowawcze rodziców stwarzają warunki do wszelkich wypaczeń, płynących z zewnątrz.
A czy jest sens zamartwiania sie co będzie za 50-70-100 lat?....nie troszczcie się zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
Czas na zbytnie troski to czas stracony dla rodziny.

Cytuj:
Wiesz, że dla dziewczynki, która kończy gimnazjum to wstyd być jeszcze dziewicą? Wiesz, że prześcigają się między sobą którą ktoś pierwszy zaliczy? No pewnie, dzieciaki nigdy nie były święte, seks wśród nieletnich też się zdarzał - ale czy w Twoich czasach dziewczyny mówiły o tym głośno i bez żenady, że niech je już w końcu ktoś rozdziewiczy, bo k***a nie wytrzyma? To nie sporadyczny przypadek, to smutna rzeczywistość większości gimnazjów. Jakieś 15 lat temu miałam tyle lat, co te dziewczynki teraz, i o ile zaczynała się fascynacja ciałem, płcią przeciwną, normalne w tym wieku - to nigdy nie słyszałam, by ktoś z moich rówieśników mówił w taki sposób, by któraś z moich koleżanek chciała, by ją "rozdziewiczono", bo to wstyd mieć 14-15 lat i być dziewicą. One rozmawiają w taki sposób na przystankach, czekając na szkolny autobus, a nauczyciel stojący obok nie powie ani słowa, bo nie ma prawa narzucać dziecku "swoich norm moralnych". Jedyne właściwe normy (nie)moralne, to te postępowe.

Media zrobiły swoje.
Pamiętam jak moje córki kupiły raz cz drugi "Brawo". Przeczytałam, włosy mi dęba stanęły, wzięłam dziewczyny na rozmowę, jedną...drugą.. kilka, kupiłam książki o dojrzewaniu, mądrą w rodzaju "Miłujcie się" prasę, i zrozumiały, że tego rodzaju prasa im nie odpowiada. Same zrezygnowały z badziewia.
Przerzuciły swoje zainteresowanie na obecność i działalność w ruchu "Światło - Życie". Opłacałam wszystkie wyjazdy z Oazą.

Cytuj:
W takim razie jestem histeryczką, bo dostrzegam te zagrożenia i mówię o nich głośno. A skoro ma być równość (nie pseudo-równość, jaką się próbuje narzucić), to mam prawo się temu przeciwstawiać i bronić moich wartości. Nie wiem, jak można codziennie odmawiać Różaniec i twierdzić, że zagrożenie nie istnieje. Dzięki Bogu nie doświadczyłaś przy swoich dzieciach, i obyś nie doświadczyła przy wnukach, realnie tego zagrożenia. Są niestety rodzice, którzy tego doświadczyli. Ale jasne, najlepiej nazwać ich histerykami. Co oni mogą wiedzieć o dobru swoich dzieci? Dobrze, że Ty, jak napisałaś wcześniej, miałaś tą łaskę, by wychować swoje dzieci według chrześcijańskich wartości - wartości, które właśnie wielu próbuje dobić. Dlaczego nie staniesz w ich obronie?

Wszelkiego rodzaju zagrożenia istniały zawsze, ale strach przed nimi nie może zdominować człowieka, bo nie kto inny jak nasz Zbawca nawołuje "Nie lękajcie się, Jam zwyciężył świat..
Jakim zagrożenie dla ludzkości stanowił faszyzm i komunizm, a przeminął jak wszystko w świecie, w którym wiecznym jest tylko Bóg.


Cytuj:
A aborcja? Jesteś, Alus, za aborcją? Bo te wszystkie kobiety, które krzyczą o równouprawnieniu i prawie do decydowania o sobie, mówią w pięknie zawoalowany sposób o prawie do rozkładania nóg na życzenie i usuwaniu konsekwencji, jakimi są ciąże. Sprzeciw przeciwko temu też jest histerią? Oni krzyczą głośno swoje hasła, a my mamy szeptać?
Krzykiem też nie przekonasz tych, które zechcą dokonać zabójstwa. Tylko mądre tłumaczenie, lub pomoc materialna, jaka stanowią domy dla samotnej matki, mogą ograniczyć ilość aborcji.
Ale ona istniała od zawsze i chyba nigdy nie zdoła sie zupełnie ją zlikwidować.



Cytuj:
Moja koleżanka swojej 14 córce zaczęła podawać środki antykoncepcyjne, na wszelki wypadek, bo ładna dziewczyna, przecież życia dziecku i przyjemności żałować nie będzie, nie? Moja kuzynka miała 4 aborcje, wszystkie przypadkowe z przypadkowymi "dawcami nasienia". Na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, kogo miałaby ścigać o alimenty, gdyby urodziła. Moja ciocia opłaciła zabiegi, ponieważ "to nie takie czasy, by kobieta musiała rodzić, jak nie chce". Inna znana mi osoba miała aborcję "bo szkoda figury". Polki jeżdżą do Niemiec usuwać niechciane ciąże nie dlatego, że je nie stać na dziecko, tylko dlatego, że tego dziecka po prostu nie chcą. Ale jasne, zamiast walczyć o poprawę systemu i pomoc dla tych kobiet, które rzeczywiście boją się, że dziecka nie utrzymają, udostępnijmy im aborcje na życzenie. Nie bądźmy zacofani.

Skoro zaniechały swej roli wychowawczej, to teraz płacą.

Cytuj:
Nie, to takie czasy, gdy chrześcijańskie wartości są śmieszne, przeterminowane, gdy Dekalog przestaje obowiązywać, a króluje ludzka wygoda i rozpasanie. Ale nie histeryzujmy...

Nie wszędzie.

Cytuj:
Masz prawo tego nie widzieć, masz prawo nie bać się tych zagrożeń, ale nie nazywaj histerykami osób, które bronią wartości i Bożych przykazań (nie zabijaj, nie cudzołóż), bo może dzięki nim za kilkadziesiąt lat Twój prawnuk/prawnuczka nie zostaną "zgodnie z prawem" wykorzystane, obdarte z niewinności, jak wielu rodziców już teraz alarmuje, że ich dzieci są.

Bronienie, to nie wyolbrzymianie zagrożeń i nie epatowanie beznadzieją.
Gross ludzi żyje w zgodzie z przykazaniami Bożymi, te odstępne maja jeden atut - są medialne i głośne, tworzą wrażenie powszechności.
Przypomniała mi się teraz rozmowa w programu Lisa o molestowaniu seksualnym. Otóż jedna pani referowała jak w praktyce wygląda problem.
Otóż panie przyjeżdżające na konferencji o tym zagadnienie w ilości 15% przyznają, że były molestowane.
Otóż na zakończenie konferencji po 2-3 dniach, już 60% zgłasza sie jako ofiary molestowania.
Zadowolona pani tłumaczyła, że to prelekcje uświadomiły kobietom fakt molestowania. Nie rozumiała, że pranie mózgu sprawiło, ze kobiety uwierzyły, że sa ofiary molestowania.

Każdemu można zatem wmówić, że jest ofiarą, a na co dzień czyha mnóstwo zagrożeń.


Cz mar 12, 2015 15:05
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 19, 2013 11:32
Posty: 537
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Alus napisał(a):
Wyolbrzymianie zagrożeń też nie jest metodą na ich unikniecie.

Nie zauważyłam, żeby Lilka „wyolbrzymiała” czy „epatowała beznadzieją”. W moim odczuciu raczej budzi naszą katolicką czujność, często uśpioną.
Nie uważasz, Alus, że Twoja czujność nieco przysnęła? Bo jak przeczytałam Twój wpis typu „radujmy się z dzieci ze związków niesakramentalnych bo nam ratują przyrost naturalny” to mało z krzesła nie spadłam. Albo Twoje stwierdzenie o osobach żyjących w związkach niesakramentalnych, że „nie zdradzają”. Takie normy głosisz na forum rodziny pośród Twoich córek i wnucząt?
Alus napisał(a):
Każdemu można zatem wmówić, że jest ofiarą, a na co dzień czyha mnóstwo zagrożeń.

Wszyscy jesteśmy potencjalnymi ofiarami:
Bądźcie trzeźwi! Czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć.
(1 P 5, 8) Niektórzy jednak nie czuwają ale śpią.
A jak Piotrek pisał o szatanie i jego podstępnym działaniu to go, co poniektórzy na forum, chcieli zjeść żywcem.. Wciąż zastanawiam się, dlaczego? Mnie nie raziły jego posty..

_________________
Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości!
(1 Kor 16, 14)


Cz mar 12, 2015 17:46
Zobacz profil
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Cytuj:
Odpowiem pytaniem na pytanie - a znasz ludzi, których Bóg z tego wyciągnął? Którzy chcieli zmienić płeć, a potem nagle "im przeszło"?


Nie, nie znam takich transsekualistów. Inną sprawą jest że jeśli im przeszło to znaczy że nie byli transseksualistami tylko być może osobami nieco zagubionymi w określeniu swojej tożsamości płciowej. Takich osób jest być może coraz więcej własnie na skutek sztucznego rozdmuchiwania tej całej rzekomej ideologii. Tym samym poźniej w nieświadomości ludzie kojarzą transseksualne osoby z taką Conchitą czy Rafalalą czy też ogólnie z transwestytami a to są odmienne sprawy i nie jest to tym samym.

Żaden transseksualista nie będzie chciał dla siebie takiego rozwiązania o jakim mówisz, to znaczy zgodzenia się na bycie w biologicznej płci, to nie jest możliwe dla takiej osoby tak jak dla Ciebie nie jest możliwa zgoda na bycie mężczyzną.

Cytuj:
Ciekawe dlaczego i jak to możliwe, skoro poczucie uwięzienia kobiety w ciele mężczyzny (lub odwrotnie) było tak silne, tak tożsame z ich osobą, tak realne? Skoro przez pomyłkę urodzili się kobietą czy mężczyzną? Poszukaj tych świadectw, jest ich trochę.


Nie znalazłem takich świadectw i nie znam takich osób. Czy to jest jakakolwiek pomyłka? Raczej coś innego, i ma to także podłoże biologiczne, nie można przestawić komuś psychiki i mózgu jak również tożsamość płciowa jest niezmienna, poczucie tożsamości płciowej już utrwalone nie jest możliwe do zmiany.

Cytuj:
Spróbuj to też rozważyć pod kątem swojej wiary, a nie tylko mniej lub bardziej naukowych haseł. Bo o jakich testach klinicznych mówisz? Jak można stwierdzić, że ten mężczyzna jest kobietą? Ja mogę powiedzieć, że się czuję różowym flamingiem, jak mi udowodnisz, że nim nie jestem? Czy państwo zrefunduje mi także operację zmiany gatunku?


No cóż, te słowa o flamingu wskazują na zupełne niezrozumienie co czuje taka osoba ale także po prostu nie ma żadnego odniesienia aby to w jakiś sposób przedstawić. Tak, jest szereg badań
klinicznych takich jak określenie kariotypu, tomografia komputerowa, badania ogólne, morfologia, badanie dna oka, EEG, USG, czasem badania ginekologiczne, i różne testy psychologiczne. Jest jak dotąd tylko jedno badanie przeprowadzone na zwłokach denata, transseksualnego mężczyzny, i okazało się że jego mózg pod względem budowy był identyczny z mózgiem genetycznego mężczyzny.

Cytuj:
Straszne jest to, że ludzie są tak daleko od Boga, że sami nie wiedzą, kim są.


Dlaczego mówisz w taki sposób i wydajesz tak niesprawiedliwe i niesłuszne osądy?


Cytuj:
Straszne jest, że idą za własną wygodą, nie próbują nawet rozeznać woli Bożej, a potem płaczą, że im źle.


I tutaj mamy ciąg dalszy, nie sądzisz że to tylko Ci się tak wydaje, z Twojego własnego punktu widzenia?

Cytuj:
Straszne jest to, że ludzie przestają wierzyć, że szatan wykorzystuje wszystko, aby ich odciągnąć od Boga, także te wahania tożsamości.


W czym jeszcze można ujrzeć Szatana?

Cytuj:
Straszne jest to, że nie wierzymy, że Bóg może nas uleczyć i dać nam szczęście. Straszne jest to, że powtarza się oklepane slogany pseudo-naukowe, a nie słucha ludzi, którzy dają świadectwo, jak Bóg ich z tych pogubień (homoseksualizm, transseksualizm) wyciągnął. Bo oni pewnie też nie wiedzą o czym mówią. Co oni mogą wiedzieć?


Transseksualizm nie jest żadnym zagubieniem ale uświadomieniem sobie tego kim jestem, jest to również krzyż o jakim nie masz pojęcia nawet czym to jest.

I jak wytłumaczysz ten fakt że od kiedy zyskałem świadomość już wiedziałem kim jestem. Jako dziecko, spontanicznie i naturalnie. To wypływa z natury, z głębi, jest to coś co nawet dotyczy duszy, bowiem sięga tak głęboko.

To nie są oklepane pseudo-naukowe slogany tylko to są wyspecjalizowani lekarze z tytułami, którzy zajmują sie takimi przypadkami od dzwudziestu i więcej lat jeżdząc na różne zagraniczne sympozja i pisząc książki na temat transseksualizmu.


Cz mar 12, 2015 19:16
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Cytuj:
Tak, zgadzam się, jednak ważne jest źródło tej "iskry". To musi wychodzić z wnętrza człowieka, np. z dobroci serca. Nigdy nie powinny być "iskrą": wygląd, wykształcenie, status materialny itd. Wszystko to bowiem prędzej czy później zawiedzie. Ta "iskra" musi mieć Boże tło, jakąś wartość, której zastąpić nie można niczym innym. Bo np. wygląd zewnętrzny jest ulotny - starzejemy się, po kilku latach stwierdzi mąż - taka byłaś ładna, a teraz po latach: gruba, zmarszczki, łysina, rozstępy.. I już "iskrę" widzi w innej kobiecie, młodszej, bardziej atrakcyjnej.
A nie patrzy sercem, że dzieci nosiła we własnym łonie, że ciąża zabrała gładką skórę na brzuchu, że własną piersią karmiła, że zrezygnowała z kariery na rzecz macierzyństwa. Między dwojgiem ludzi oprócz iskry musi też istnieć lojalność, poświęcenie i szacunek.


Mówiąc - iskra, mam na myśli coś głębszego, mam na myśli prawdziwą miłość. I to wybiega poza rzeczy materialne, a także poza wygląd bowiem prawdziwe piękno sięga także głębiej i jest raczej sprawą duszy niż ciała. Chociaż wiadomo że piękno pociaga zmysły także w zaresie kontemplacyjnym, nie tylko erotycznym, jest czymś atrakcyjnym ale jednak istota piękna przejawia się nie poprzez to co jest tylko zewnętrzne, ale obejmuje to co jest niewidzialne dla ciała.


Cz mar 12, 2015 19:27
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Tak jak myślałam - znaleźli się obrońcy Augustyna, którzy broniąc go oszkalowali "jego" kobietę bo w sumie było wolno... Ech...są równi i równiejsi.


Cz mar 12, 2015 21:09
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
sonniger napisał(a):
Co do pedofilii i gwałcicieli to moja opinia jest niezmienna i niezależna od stanu zbrodniarza. Wszyscy powinni być zdecydowanie i szybko pozbawiani narządów gwałtu i ciężko odpokutować swoje zbrodnie.


Czyli mózgu


Cz mar 12, 2015 22:09
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
@to Ja:), co by oficjalnie z ambon nie padalo - praktyka Kosciola byla taka, ze to mezczyzni decyduja o wszystkim. Takze o tym, komu otworzyc proces kanonizacyjny.
Ja Augustynowi zaslug i swietosci na koniec zycia nie odbieram, ale grzechy byly grzechami i nie ma co ich upiekszac nawet u swietego. Jest tez grzech zaniedbania.
A Augustyn byl dobrze urodzonym, wolnym mezczyzna i na pewno mial wieksze mozliwosci decyzji niz matka jego syna.

Mam jednak wrazenie, ze mial tez pewna pogarde dla kobiety jako takiej, w czym sie od wielu innych mezczyn, takze w Kosciele nie roznil.


Pt mar 13, 2015 6:53
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
beti2503 napisał(a):
Alus napisał(a):
Wyolbrzymianie zagrożeń też nie jest metodą na ich unikniecie.

Nie zauważyłam, żeby Lilka „wyolbrzymiała” czy „epatowała beznadzieją”. W moim odczuciu raczej budzi naszą katolicką czujność, często uśpioną.
Nie uważasz, Alus, że Twoja czujność nieco przysnęła? Bo jak przeczytałam Twój wpis typu „radujmy się z dzieci ze związków niesakramentalnych bo nam ratują przyrost naturalny” to mało z krzesła nie spadłam. Albo Twoje stwierdzenie o osobach żyjących w związkach niesakramentalnych, że „nie zdradzają”. Takie normy głosisz na forum rodziny pośród Twoich córek i wnucząt?

To może powróćmy do tradycji Kościoła średniowiecznego, nazywajmy te dzieci "właściwym im mianem" bękarty i nadajmy im ośmieszające imiona.
I koniecznie odrzućmy Chrześcijanin nie może iść na kompromisy. Jeśli nie pozwoli się dotknąć przez Boże miłosierdzie i nie kocha bliźniego, stanie się obłudnikiem, który niszczy i rozprasza, zamiast czynić dobro.
Bliźnim są dzieci ze związków niesakramentalnych, z in vitro "z bruzda na czołach", a także ludzie o odmiennych preferencjach seksualnych.
Wyolbrzymianie gender - a czym zatem jest ewidentne kłamstwo tyczące usunięcia trójki dzieci z przedszkola w Rybniku, (jako forma kary dla rodziców, którzy w ubieraniu lalek w stroje narodowe dopatrzyli się gender) zaaplikowane wiernym w liście pasterskim biskupa?
Właśnie o mało nie spadłam z ławki w kościele gdy usłyszałam taki ewenement w liście pasterskim biskupa.
A ilu wiernych znających ten przypadek oburzyło kłamstwo, i ilu odrzuciło od Kościoła?
Zamartwianie się co będzie za 50-70 lat w obliczu gdy przekaz Chrystusa brzmi "nie zamartwiajcie się dniem jutrzejszym", "ufajcie Jam zwyciężył świat", nie tchnie aby beznadzieją?
Gdyby przyszłość zależała li tylko od człowieka, można by, a nawet należało snuć pesymistyczne przewidywania.


Pt mar 13, 2015 9:06
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 19, 2013 11:32
Posty: 537
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Alus napisał(a):
To może powróćmy do tradycji Kościoła średniowiecznego, nazywajmy te dzieci "właściwym im mianem" bękarty i nadajmy im ośmieszające imiona.

A gdzie złożyłam Alus taką propozycję? Nie toruj moich wypowiedzi w kierunku, w którym one nie zmierzają. Te dzieci są biedne, że przychodzą na świat (np. dzieci z probówki, bez tożsamości). Już wystarczająco zostały pokrzywdzone, żeby jeszcze im dokładać cierpień. A co do dzieci ze związków niesakramentalnych - jeśli rodzice zawczasu nie dadzą im dobrego przykładu życia (choć zawsze, póki żyją, mają czas i mogą się nawrócić) to będzie im niezmiernie ciężko w życiu powrócić do Boga. Jak wytłumaczysz nastolatkowi, że powinien żyć w czystości do ślubu i że powinien karmić się Ciałem Chrystusa i tęsknić za Eucharystią, jeśli rodzice nie obudzą w nim tej miłości? Sami żyją przecież całe życie w związku niesakramentalnym, cudzołożąc i nie przyjmując Komunii Świętej (dobrowolnie - z braku woli nawrócenia). Nie trafiają do mnie argumenty typu "kto dałby radę tak żyć". Tymi słowami dowiodłaś Alus, że to Ty wątpisz w moc Boga. Stwierdziłaś:
Alus napisał(a):
Gdyby przyszłość zależała li tylko od człowieka, można by, a nawet należało snuć pesymistyczne przewidywania.

Ty właśnie takie wysnułaś. No bo kto da radę żyć w czystości?! I to całe życie, „a ja taka młoda”! A Bóg mówi: „głupcze, jeszcze dziś zażądają Twojej duszy!” Alus tłumaczy jednak: „wielu celiberiuszy też nie potrafi temu sprostać”. Takie spojrzenie właśnie epatuje beznadzieją Alus. To jest postawa wątpiąca w moc Boga! Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych! On wyzwala człowieka ze słabości ciała i niemożliwe czyni możliwym!
Pisałaś, że masz sporo takich osób w swoim otoczeniu. Jak Ty z takim podejściem możesz im dobrze radzić? Pochwalając życie w grzechu? Doszukując się pozytywów w stylu „przecież siebie nie zdradzają”? To jest wg Ciebie postawa miłosierna - tolerancja grzechu? Czy Twoim zdaniem taka postawa jest właściwa biorąc pod uwagę odpowiedzialność za zbawienie każdego bliźniego? A gdzie postawa braterskiego napomnienia, dodania otuchy, że można żyć inaczej? Nie przyszło Ci do głowy, że powinnaś dać tym ludziom nadzieję, że mogą zmienić swoje życie, że Kościół ich nie wyklucza z Komunii, a jedynie stawia wymagania – możliwe do spełnienia? Że są stowarzyszenia dla ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych, że mogą tam szukać zrozumienia i wsparcia? Że możliwe i osiągalne jest życie w czystości, nawet „z odzysku”? Dziwi mnie Alus Twoja bierność. Doszukiwanie się pozytywów istniejącej sytuacji jest jedynie żałosną próbą zagłuszenia wyrzutów sumienia.

_________________
Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości!
(1 Kor 16, 14)


Pt mar 13, 2015 10:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 02, 2013 12:28
Posty: 253
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Alus napisał(a):
Cytuj:
Moja koleżanka swojej 14 córce zaczęła podawać środki antykoncepcyjne, na wszelki wypadek, bo ładna dziewczyna, przecież życia dziecku i przyjemności żałować nie będzie, nie? Moja kuzynka miała 4 aborcje, wszystkie przypadkowe z przypadkowymi "dawcami nasienia". Na dobrą sprawę nie wiedziała nawet, kogo miałaby ścigać o alimenty, gdyby urodziła. Moja ciocia opłaciła zabiegi, ponieważ "to nie takie czasy, by kobieta musiała rodzić, jak nie chce". Inna znana mi osoba miała aborcję "bo szkoda figury". Polki jeżdżą do Niemiec usuwać niechciane ciąże nie dlatego, że je nie stać na dziecko, tylko dlatego, że tego dziecka po prostu nie chcą. Ale jasne, zamiast walczyć o poprawę systemu i pomoc dla tych kobiet, które rzeczywiście boją się, że dziecka nie utrzymają, udostępnijmy im aborcje na życzenie. Nie bądźmy zacofani.

Skoro zaniechały swej roli wychowawczej, to teraz płacą.


A kto ma takie osoby uświadamiać, Alus? To jest osoba, która może nie w każdą niedzielę, ale do kościoła chodzi. Tam jednak nie uświadczy na kazaniu jasnego przekazu - nie wytykania, nie piętnowania (podkreślam to, bo mam wrażenie, że wg Ciebie jak ksiądz o czymś mówi wprost to od razu piętnuje) - ale jasnego przekazu, że coś jest grzechem. Żeby człowiek się zastanowił, czy czasami właśnie nie żyje w grzechu. Na dobrą sprawę ksiądz nigdzie nie ma pola do nazywania grzechu grzechem. W kościele na ambonie źle, w telewizji/prasie - źle; chodząc po kolędzie -źle.

Ty nie widzisz nic złego w tym, że Twój mąż, jak pisałaś, po Mszy idzie do zakrystii i poucza kapłana jakie błędy popełnił, ale ksiądz Ciebie pouczać nie może, że robisz źle?
Jak rozumieć Jezusowe: paś owieczki moje...?

Moja koleżanka chodziła na religię, ale chodziła też na pogadanki ze szkolną pielęgniarką (tylko dla dziewcząt), na których pani mówiła: to wasze ciała, wy decydujecie, z kim chcecie być, kiedy chcecie być, i czy chcecie ponieść tego konsekwencje. Więc dlaczego miałaby nie zabezpieczać swojej córki przed niechcianą ciążą...? Co miałaby "dopilnować" skoro nikt jej nie wpoił, że powinna?

Piękna postawa chrześcijańska - ...to teraz płacą - aż nie wierzę, co czytam. Obyś nie była kiedyś rozliczona z tej bierności wobec grzechu, którego nie chcesz widzieć, czym dajesz na niego przyzwolenie.

Fajnie, że byłaś w stanie zareagować szybko, gdy w ręce Twoich córek trafiła nieodpowiednia lektura. Fajnie, że skierowałaś ich potencjał na właściwe tory. Fajnie, że miałaś taką świadomość. Czy nie była to jednak też zasługa tego, że ktoś Ci tę świadomość wpoił? W całym tym krzyku i histerii, jak to nazywasz, chodzi o to, że próbuje się zagłuszyć te wartości i zniechęcić ludzi, do ich praktykowania oraz przekazywania. Rodzice są w dużej liczbie teraz jak zombie - nie mają pojęcia co się dzieje z ich dziećmi. To też wina Kościoła, że nie mają świadomości, że powinni? Chyba tylko dlatego, że za mało o tym mówi się rodzicom.

Alus napisał(a):
Wszelkiego rodzaju zagrożenia istniały zawsze, ale strach przed nimi nie może zdominować człowieka, bo nie kto inny jak nasz Zbawca nawołuje "Nie lękajcie się, Jam zwyciężył świat..
Jakim zagrożenie dla ludzkości stanowił faszyzm i komunizm, a przeminął jak wszystko w świecie, w którym wiecznym jest tylko Bóg.


Chyba chciałaś napisać "przeminą" - z nadzieją, że tak będzie - bo na świecie komunizm ma się jeszcze całkiem dobrze, a i w Polsce nie wszystkim jeszcze przeszedł.

Alus napisał(a):
Krzykiem też nie przekonasz tych, które zechcą dokonać zabójstwa. Tylko mądre tłumaczenie, lub pomoc materialna, jaka stanowią domy dla samotnej matki, mogą ograniczyć ilość aborcji.
Ale ona istniała od zawsze i chyba nigdy nie zdoła sie zupełnie ją zlikwidować.


Albo nie rozumiesz, albo nie chcesz zrozumieć. Nie chodzi o to, by przekonywać krzykiem, ale by głośno mówić o tym, że aborcja to zło, grzech i zabijanie ludzkiego życia.

Wyślij mi, Alus, na pw swój adres, proszę, wyślę Ci pocztą małego Jasia, którego dostałam z BMS. Potrzymaj ten model maleńkiego człowieka ssącego kciuk w wieku, w którym można go abortować - model dziecka, które Ty kiedyś nosiłaś po sercem, i zapytaj się, czy nie warto stanowczo stawać w obronie tych dzieci. Jestem w szoku, że matka może napisać coś takiego. Pomoc kobietom, jak najbardziej, domy samotnych matek, popieram, inicjatywy takie jak BMS - jak najbardziej. Nie zgadzam się jednak z Tobą, że nie możliwe jest (w czasie) zlikwidowanie całkowicie aborcji. Z Bożą pomocą można wszystko, może jestem idealistką, ale naprawdę w to wierzę. Jeśli się jednak popiera partię, która popiera aborcję i zwalnia lekarzy pro-life, bo zamiast zabić, chciał uszanować życi,; zamiast zabijać, chce leczyće - to rzeczywiście, masz prawo wierzyć, że z aborcją się nie wygra.

Alus napisał(a):
Coś za coś, ideologia kosztuje.


Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!... masz wolną wolę, by umyć ręce od zła, którego żądają inni, a którego Ty nie chcesz widzieć.


Ostatnio edytowano Pt mar 13, 2015 10:46 przez _Lilka, łącznie edytowano 1 raz



Pt mar 13, 2015 10:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 02, 2013 12:28
Posty: 253
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Alus napisał(a):
To może powróćmy do tradycji Kościoła średniowiecznego, nazywajmy te dzieci "właściwym im mianem" bękarty i nadajmy im ośmieszające imiona.
I koniecznie odrzućmy Chrześcijanin nie może iść na kompromisy. Jeśli nie pozwoli się dotknąć przez Boże miłosierdzie i nie kocha bliźniego, stanie się obłudnikiem, który niszczy i rozprasza, zamiast czynić dobro.
Bliźnim są dzieci ze związków niesakramentalnych, z in vitro "z bruzda na czołach", a także ludzie o odmiennych preferencjach seksualnych.
Wyolbrzymianie gender - a czym zatem jest ewidentne kłamstwo tyczące usunięcia trójki dzieci z przedszkola w Rybniku, (jako forma kary dla rodziców, którzy w ubieraniu lalek w stroje narodowe dopatrzyli się gender) zaaplikowane wiernym w liście pasterskim biskupa?
Właśnie o mało nie spadłam z ławki w kościele gdy usłyszałam taki ewenement w liście pasterskim biskupa.
A ilu wiernych znających ten przypadek oburzyło kłamstwo, i ilu odrzuciło od Kościoła?
Zamartwianie się co będzie za 50-70 lat w obliczu gdy przekaz Chrystusa brzmi "nie zamartwiajcie się dniem jutrzejszym", "ufajcie Jam zwyciężył świat", nie tchnie aby beznadzieją?
Gdyby przyszłość zależała li tylko od człowieka, można by, a nawet należało snuć pesymistyczne przewidywania.


Może lubisz tylko Jezusa takiego cukierkowatego, a Jezusa bezkompromisowego nie chcesz widzieć. Sytuację, którą przytaczasz, można porównać do pewnej sytuacji z Ewangelii. Pamiętasz przypowieść o Kobiecie Kananejskiej, która krzyczała do Jezusa z oddali, a On ją najpierw zignorował (jak mógł! nasz Jezus?), a gdy podeszła powiedział jej: «Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom» ( ). Nazwał ją psem. Jak mógł, nasz Jezus? Takiego Jezusa nie lubimy. Takiego Jezusa nie znamy. Nie lubimy Boga, który nam pokazuje, jak jesteśmy grzeszni. Ta kobieta miała wiarę, bo gdy Jezus dał jej do zrozumienia, że jest marna jak pies, ona nie odwróciła się i nie odeszła... A tak właśnie czynią ludzie, którzy, gdy Jezus pokazuje im, że są marni, grzeszni, beznadziejni - odwracają się. Ludzie chcą tylko takiego Jezusa, który nie złamie trzciny, knotka nie zagasi - i On taki jest. Ale nazwał psem umęczoną, udręczoną chorobą dziecka kobietę. Nasz kochany Jezus! Dobroć wcielona! A On w dwie sekundy doprowadził tą kobietę nie tylko do nawrócenia, ale może nawet i do świętości.

Jezus bywał bezkompromisowy. Batem przegonił kupców ze świątyni. A nasze ciała są świątynią Ducha Świętego - i gdy ktoś chce w nas kupczyć swoją ideologią, śmiercią (aborcja, in vitro), a łagodne pouczenia nie przynoszą rezultatu, to może też musimy ukręcić bat i to wszystko pogonić od siebie precz - nie tylko indywidualnie, ale w wymiarze społecznym, kulturowym.

Piszesz, że mamy się nie troszczyć o dzień jutrzejszy. Medytowałam nad tym fragmentem Pisma Świętego wiele razy w obliczu różnych trudności, słyszałam sporo interpretacji i kazań opartych na tych słowach. Nigdy nie usłyszałam, i nigdy sama nie doszłam, do takiego wniosku, że mam nie dostrzegać zagrożenia tam, gdzie ono jest. Mam się za bardzo nie troszczyć o ubranie, bo sensem mego życia nie może być to, że nie mam markowej bluzki czy spodni, a ktoś ma. Mam się nie przejmować, że na moim stole nie ma frykasów, bo Bóg daje mi chleb, który syci głód. Mam nie spalać się w pragnieniu, by mieć dom równie odstawiony jak mój sąsiad, czy równie odjechany samochód w garażu, bo mam jeszcze dwie nogi, na których mogę iść, a inni nawet tego nie mają.

Ale Bóg mówi jeszcze - bądźcie czujni! badajcie wszelkie duchy!
Jak to się ma do Twojej postawy nie przejmowania się?


Pt mar 13, 2015 10:46
Zobacz profil
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
Odpowiedz konkretnie - jakie zjawiska gender postrzegłaś w swoim otoczeniu, pośród znajomych, rodziny?
Bo te medialne doniesienia pasują do doniesień ks Isakowicza Zaleskiego i T. Terlikowskiego, jakoby polskim Kościołem rządziła mafia księży gejów. Mam unikać księży i postrzegać w każdym geja???
Rozwiązłość?...zawsze istniała, teraz jest tylko bardziej medialna i przez pewne środowiska promowana.
100 lat temu Maryja w Fatimie mówiła: jeśli się ludzkość nie nawróci wybuchnie okrutna wojna.
Podobnie Jezus mówił do św Faustyny.
Czyli nie było tak wspaniale, bezgrzesznie.
Nie było jedynie metody in vitro, bo aborcji nie dokonywano w szpitalach ale u babek znachorek.
Ilości dokonywanych 100-200 lat temu i aktualnie nikt nie zliczy, więc trudno powiedzieć kiedy było więcej, lub czy nie ilość porównywalna. Nie nazywano wtedy jedynie aborcją, ale "spędzeniem płodu".
Aktualnie zło jest jedynie bardziej głośne, medialne, wrzaskliwe, przez co stwarza wrażenie wszechobecnego.
Najskuteczniejszą walką ze złem, którą może podjąć każdy chrześcijanin, to nie ulegać lękowi, nie wyolbrzymiać zagrożenia, ale modlić się i czynić dobro w swoim otoczeniu.
No ii i koniecznie wychowywać w rodzinach dzieci do odpowiedzialności, do zdolności ponoszenie trudy, gdy zajdzie taka potrzeba, nie do emigracji dla wygodnego życia.


Pt mar 13, 2015 11:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 02, 2013 12:28
Posty: 253
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
equuleuss napisał(a):
Nie, nie znam takich transsekualistów. Inną sprawą jest że jeśli im przeszło to znaczy że nie byli transseksualistami tylko być może osobami nieco zagubionymi w określeniu swojej tożsamości płciowej. (...)
Żaden transseksualista nie będzie chciał dla siebie takiego rozwiązania o jakim mówisz, to znaczy zgodzenia się na bycie w biologicznej płci, to nie jest możliwe dla takiej osoby tak jak dla Ciebie nie jest możliwa zgoda na bycie mężczyzną. (...)


Można powiedzieć, że żaden homoseksualista nie będzie chciał być z kobietą, bo taki już jest, że interesują go mężczyźni. Sam z siebie nie - z Bogiem, tak. Wierzę, że tak samo może być z transseksualistą, pod warunkiem, że odda się Bogu. Podstawowym problemem jest to, że wielu nie chce, bo chcą żyć po swojemu. Wtedy, tak, nic się nie zmieni.

equuleuss napisał(a):

Dlaczego mówisz w taki sposób i wydajesz tak niesprawiedliwe i niesłuszne osądy?


To nie osąd. Wierzę w Boga, wierzę w Jego nieomylność, wierzę, że ma najlepszy plan dla każdego człowieka i wierzę, że jeśli kogoś stworzył kobietą, to nie przez pomyłkę. Ale wierzę też, że Bóg czasami dopuszcza różne sytuacje, aby moc w słabości się zahartowała. Wierzę, że tacy ludzie naprawdę tak czują - ale nie wierzę, że nie ma na to rady. Jeśli jednak świadomie od Boga odchodzisz, nie chcesz w Nim szukać swojej tożsamości, jeśli wolisz słuchać człowieka z tytułami naukowymi, podpierającymi takie teorie, niż Boga - to nie obrażaj się na słowa, że jesteś od Niego daleko. To nie osąd, ani zarzut. Raczej stwierdzenie na podstawie własnych doświadczeń.

Nie miałam nigdy wprawdzie wątpliwości co do swojej płci i tożsamości, ale też się od Boga oddaliłam i jako młoda osoba pogubiłam się bardzo. Okoliczności inne, inny rodzaj "pogubienia", ale fakt oddalenia od Boga ten sam.

equuleuss napisał(a):
W czym jeszcze można ujrzeć Szatana?


Napisałeś słowo szatan z dużej litery, zakładam więc, że nie traktujesz go jako bezosobowego zła, które inni wyolbrzymiają. A jeśli tak, czemu się dziwisz, gdzie jeszcze? Szatan wykorzysta absolutnie wszystko, co dla danego człowieka jest słabością, by go od Boga odciągnąć. Wiemy, że może się podszywać pod anioła światłości, więc może przyjść jako coś pięknego, co pozornie daje szczęście, radość, poczucie spełnienia. Wiemy, że jest ojcem kłamstwa.

Musisz tylko sobie sam zadać pytanie, w jakim miejscu jest Twoja wiara odnośnie tego wszystkiego. Czy wierzysz w to? Czy wierzysz Bogu? Czy wierzysz w to, co mówi o szatanie? Czy możesz choć na chwilę przyjąć, że Twoje subiektywne odczucie może był kłamstwem, które szatan zasiał w Twoim umyśle? Czy możesz pozwolić sobie na choćby cień wątpliwości, że człowiek może się mylić, choć tak bardzo, bardzo czuje, że tak nie jest?

equuleuss napisał(a):
Transseksualizm nie jest żadnym zagubieniem ale uświadomieniem sobie tego kim jestem, jest to również krzyż o jakim nie masz pojęcia nawet czym to jest.


Piszesz, że to krzyż. Ale czy przyjmujesz ten krzyż z miłością i jesteś gotowy go wytrwale dźwigać? Bo w moim odczuciu operacja zmiany płci jest odrzuceniem tego krzyża.

Powiem Ci tak, na innym przykładzie. Gdybym była bezpłodna, mogłabym powiedzieć, że to krzyż. Cierpienie z tym związane, tęsknota, poczucie niespełnienia. Świat wypisuje mi receptę z pieczątką, na której widnieje imię i nazwisko lekarza z jego naukowymi tytułami: in vitro. Problem rozwiązany.
Czy mogłabym? Kiedyś się nad tym zastanawiałam bardzo mocno, ponieważ jest w mojej rodzinie taki przypadek. 6 nieudanych prób, zanim urodziło się to upragnione dziecko. Ile dzieci zginęło podczas tych 6 prób? Ponieważ miało to miejsce w mojej rodzinie, dorastałam wśród przekonania, że in vitro to błogosławieństwo, że przecież Bóg nie pozwolił by na to, by ktoś wynalazł taką metodę, gdyby była złem. To się jednak kłóciło z moim wewnętrznym przekonaniem, i nauką Kościoła, do którego należę, że to nie jest dobre. Dlatego, gdyby się okazało, że nie mogę mieć dziecka, a pragnęłabym go do granic możliwości, nie mogłabym zdecydować się na in vitro tylko po to, by zaspokoić te pragnienia.

Miłości bez krzyża nie znajdziecie, Krzyża bez miłości nie uniesiecie. św. Jan Paweł II

Jak rozumiesz te słowa - o jaką miłość chodzi. Miłość do siebie, do drugiego człowieka, czy miłość do Boga? A może Miłość Boga do mnie - Miłość, która da mi siłę i wytrwałość, by ten krzyż dźwigać, choć tak bardzo boli...

Przeszłam przez wiele trudnych, nawet traumatycznych, doświadczeń w swoim życiu, i mogę Ci powiedzieć, że nie moja miłość do Boga, nie moja miłość do drugiego człowieka, ale miłość, jaką Bóg kocha mnie, przeprowadziła mnie przez nie, dała siłę dźwigać krzyż. Okoliczności naszych doświadczeń różnią się, ale cierpienie jest tak samo dotkliwe, gdy się cierpi, bez względu na okoliczności.

equuleuss napisał(a):
To nie są oklepane pseudo-naukowe slogany tylko to są wyspecjalizowani lekarze z tytułami, którzy zajmują sie takimi przypadkami od dzwudziestu i więcej lat jeżdząc na różne zagraniczne sympozja i pisząc książki na temat transseksualizmu.


Człowiek, nawet z kilkoma tytułami, jest omylny. Nawet mimo tych sympozjów, nawet mimo tych naukowych teorii. Bóg, jednakże, "zajmuje się" ludźmi trochę dłużej niż dwadzieścia, trzydzieści lat, i wierzę, że zna ludzką naturę, tożsamość (i płeć) lepiej, niż jakikolwiek lekarz. Takie jest moje przekonanie, Ty masz prawo do swojego, tylko proszę nie dziw się, że ktoś reaguje, gdy z jednej strony piszesz o wierze w Boga, a następnie przeczysz temu wypaczając znaczenie np.Krzyża w życiu. Bo ktoś może tu zajrzeć i mylnie zrozumieć, że nieść swój krzyż to go trochę skrócić, by nie był tak ciężki.


Pt mar 13, 2015 11:40
Zobacz profil
Post Re: "Różane" pogaduszki, czyli rozmowy o życiu
@_Lilka, znasz to na pewno. Sa rozne wersje tej modlitwy.
Cytuj:
Panie, daj mi cierpliwość, abym umiał znieść to, czego zmienić nie mogę;
daj mi odwagę, abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego, co zmienić mogę;
i daj mi mądrość, abym umiał odróżnić jedno od drugiego


Alus nigdzie nie zacheca do aborcji. Alus pisze, ze byla jest i bedzie i ze zadne prawo jej nie wyeliminuje. Co nie znaczy, ze powinno nam to byc obojetne. Ale zadna z nas nie uratuje wszystkich dzieci. Mozemy modlic sie za dzieci poczete i ich rodzicow. Mozemy wspierac inicjatywy pro life z pomoca materialna dla matek w ciazy i po. No i mozemy w naszym otoczeniu cieszyc sie z kazdego dziecka poczetego.

Ale jezeli zaczynamy rozmowe od "biedne dziecko", bo poczete z in vitro/w konkubinacie/na prywatce/ z gwaltu, to juz przegralas na starcie akcje przeciw aborcji. Bo matka tego dziecka jest przez ciebie napietnowana. Albo chcesz ratowac dziecko, albo chcesz osadzac matke wedlug twoich kryteriow moralnosci. Albo przyjmujesz ludzi takimi, jakimi sa, tak jak to robil Pan Jezus, albo zaczynasz od oceny postepowania i zamykasz sobie i Bogu drzwi do tej osoby.

Ty tez masz grzechy, ktore tylko dlatego, ze nie sa znane innym, nie sa bariera miedzy toba, a innymi osobami. Wyobraz sobie, ze nasze grzechy sa jawne i kazdy przed rozpoczeciem rozmowy czyta liste grzechow rozmowcy i od tego zalezy jego postawa. O to Panu Jezusowi chodzilo? Raczej to wlasnie ganil.


Miedzy Panem Jezusem, ktory znal wszystkie grzechy rozmowcow, ale takze ich serca a mimo to, albo wlasnie dlatego, nie zaczynal spotkan od wypominania przewin, a nami jest kolosalna roznica w swietosci.

Zupelnie na marginesie: pojac nie moge, dlaczego Pan JEzus wyrzucal zle duchy jednym slowem, a ksieza egzorcysci, ktorzy przeciez wyrzucaja zle duchy moca Jezusa, potrzebuja wielu "sesji" na to samo. Moze probuja wyrzucac "swoja" moca? :x


Pt mar 13, 2015 11:46
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 1944 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49 ... 130  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL