Droga Kamciu... doskonale Cie rozumiem... Mój były chłopak ma raka... to nie jest łatwo patrzeć jak kogoś niszczy choroba... kiedy ta osoba chudnie, mizernieje, traci nadzieję, a my niejesteśmy wstanie nic zrobić! Najgorsza jest własnie ta bezsilność...
Ale chce Ci powiedzieć, ze postanowiłąm się niepoddawać! Zorganizowałam (za pomoca smsów) modlitwę z niego... wszyscy moi znajomi i przyjaciele, rodzina.. każdy się za niego modlił!
I pomogło... rak zaczął się cofać ku zdziwieniu lekarzy!
Teraz jest szczęśliwy w Seminarium...
Nadzieja i modlitwa....