Re: Czy to grzech? [Granie w Wiedzmina]
Soul33 napisał(a):
W takich grach twórcy kreują bardzo duże tereny i różne miejsca. Nikt ich nie poznaje w całości.
Wątpię
Soul33 napisał(a):
To są światy fantasy, jak u Tolkiena. Nie ma tam żadnego satanizmu. I porno też nie ma.
Niemniej światy fantasy mają swoją kosmogonię i mitologię... która chociażby mówi wiele o tym, jak twócy postrzegają relacje między dobrem a złem. W TES jest np. tak:
http://en.uesp.net/wiki/Lore:Ten_Commands:_Nine_Divineshttp://en.uesp.net/wiki/Lore:Anuhttp://en.uesp.net/wiki/Lore:Padomayhttp://en.uesp.net/wiki/Lore:SithisWygląda na to, że mamy tutaj co następuje: (a) dobro i zło są przeciwnościami, nierozerwalnie złączonymi i równymi sobie - manicheizm; (b) dobro jest statyczne, zło jest dynamiczne; (c) te dwie siły, które w poprzednich punktach nazwałem "dobrem" i "złem", tak naprawdę wg gry dobrem i złem nie są, choć są to przedwieczne siły; a zatem mamy tu brak absolutyzmu moralnego.
Poprzez stosowanie takich alegorii, chcąc nie chcąc scenarzyści muszą jednak promować swoje poglądy filozoficzne - bez względu na to, czy jest to ich świadomy zabieg, czy nie. Trudno przeczyć np., że Gothic promuje manicheizm. Tolkien miał odmienne poglądy, tak więc i odmienne poglądy zawarł w swoich książkach; Silmarillion np. celowo był robiony trochę "pod chrześcijaństwo", podczas gdy nie można tego powiedzieć o TES.
Ktoś powie: chrzanić kosmogonię, tylko najbardziej wnikliwi będą się w to wgłębiać. Ale domyślam się, że nie tylko najbardziej wnikliwi będą walczyć na arenie (za co dostaje się w Oblivion punkty Fame, a nie Infamy), nie tylko najbardziej wnikliwi dołączą do Dark Brotherhood czy choćby do gildii złodziei. Tego rodzaju gry zdają się promować eksplorację świata gry; dołączeie do wszystkich możliwych gildii na raz (włącznie z powyższymi dwoma) jest o tyle tym "właściwym" sposobem przejścia gry, że gra będzie za to tylko nagradzać i tylko w ten sposób uda się w pełni skorzystać z gry, tj. wycisnąć z niej wszystko, co tam jest. Nie wiem jak tutaj, ale w wielu grach zrobienie czegoś, co w tym świecie byłoby niemoralne, jest wręcz wymagane do przejścia gry.
Człowiek nieświadomy tego, co mu dane dzieło(niekoniecznie gra) próbuje przekazać, może nieświadomie w taką filozofię uwierzyć. Nakierowany w grze, szczególnie w grze o silnym zacięciu fabularnym, na dążenie do realizacji celu bez zbytniego oglądania się na moralność, może nieświadomie uwierzyć, że cel uświęca środki. Wychodząc poza temat gier: co wiem po sobie, dziecko nasiąknięte wypełnionymi po brzegi slapstickiem kreskówkami łatwo uwierzy, że przemoc jest fajna. W ogólności, pomijając już nawet Elder Scrolls, popularna kultura często promuje obecnie relatywizm czy hedonizm; i takie też są częste poglądy, uświadomione czy też nie, ludzi. Co jest tu przyczyną, a co wynikiem? Powiedziałbym, że to sprzężenie zwrotne dodatnie - ludzie przejmują do pewnego stopnia relatywizm i hedonizm z popkultury, a popkultura widząc, że to chwyta, dalej promuje to samo.
Wciąż jednak nie twierdzę jeszcze, że te dzieła są godne absolutnego potępienia i nie wolno z nich korzystać; natomiast na pewno nie należy podchodzić do nich bezkrytycznie. Jak i do żadnego innego dzieła, również z kultury wysokiej - modelowy przykład: Mistrz i Małgorzata.
Do czego prowadzi bezkrytyczne naczytanie się Nietzchego, historia pokazała. Różnica jest taka, że traktaty filozoficzne przekazują daną filozofię wprost, podczas gdy dzieła i dziełka fabularne, nawet jeśli intencjonalnie mają być płaskie jak kartka papieru, jakieś filozofie życiowe na pewno przekazują, ale często nie wprost.