Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 23, 2025 10:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Toksyczna, chora miłość 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr lip 11, 2012 18:32
Posty: 19
Post Toksyczna, chora miłość
Uprzedzam, że mój wątej może wzbudzić zdziwienie, albo niesmk, ale niestety taki mam problem Zaznaczę, że jestem osobą wierzącą i praktykującą. Mam obecnie 28 lat, a mimo to nadal jestem dziewicą. Fakt, że nią jestem zapewne jest powiązany z sytuacją, w jaką się uwikłałam. Nie umiem siebie ocenić, bo to nie będzie obiektywne, na pewno bardzo dbam o siebie, staram się ładnie wyglądać, ubieram się kobieco, jestem szczupła. Wiele osób dziwi się, jestem sama. Jak zaczęłam pracować zakochałam się niemal obsesyjnie w pewnym kawalerze, który ma około 40 lat. To było jak grom z nieba, nigdy tak nie wpadłam po uszy. Jest przystojnym facetem, na dobrym stanowisku, ma spore powodzenie. Jest kawalerem, ale związał się z kobietą 10 lat starszą, która miała męża, trójkę dzieci, jednym słowem prawdopodobnie rozbił jej małżeństwo. Przez wiele lat tworzył z nią związek na odległość, a jakieś 2 lata temu ona przeniosła się dla niego do naszego miasta. Nie wiem dokładnie jak było, ale raczej często ją zdradzał. Zanim jeszcze zaczęłam pracować podobno omal nie rozbił małżeństwa jednej ze współpracownic. Zostawała po godzinach, w końcu stanowcza postawa jej męża spowodowała, że się zwolniła z pracy niedługo jak ja się zatrudniłam. Krążą plotki, że on uprawiał seks nawet z petentkami w pracy, korzystał również z prostytutek. Nie bardzo w to wierzyłam, w końcu różnie bywa z plotkami. Jak doszłam do pracy najpierw długi czas nie nawiązywał kontaktu ze mną, obserwował mnie. W końcu zaczął mnie czarować, mamić, a ja się nabrałam, jak nieopierzona gęś. Sporo z nim rozmawiałam, on tak prowadził rozmowę, że ja mu niemal wyśpiewałam wszystko o sobie, między innymi, że jestem jeszcze dziewicą. Po jakimś czasie zaczął mnie "niewinnie" dotykać. To miało miejsce w pracy. Nie umiałam się temu oprzeć, byłam (jestem) tak zaślepiona, że niemal mnie hipnotyzował. Jego macanki stawały się coraz śmielsze, w końcu dochodziło do intensywnych pieszczot. Zawsze po godzinach pracy. Nigdy jednak nie doszło do pełnego seksu. Kiedy on zauważał, że ja coraz bardziej się angażuję to on się wycofywał, ot tak po prostu mnie odstawiał, kompletnie się nie odzywał, nie szukał kontaktu itp. Ja cierpiałam, nie mogłam się z tym pogodzić, w końcu postanawiałam dać sobie z tym spokój. Wówczas on wtedy niemal automatycznie ponownie mnie czarował, zwodził, uwodził, a ja ponownie mu ulegałam! Takich epizodów, podczas których mnie mamił i odtrącał było kilkanaście między nami! 3 lata temu doszła do naszej pracy pewna kobieta, 36 lat. Ma 10-letnią córkę i miała wtedy partnera, starszego o 20 lat. Ona mu rozbiła rodzinę, facet był żonaty, miał dzieci. Jego żona nadal nachodziła ją w pracy, robiła awantury, między innymi dlatego ona postanowiła przenieść się do nas. Czekała aż partner dostanie rozwód i w końcu pod koniec sierpnia zeszłego roku wzięła z nim cichy cywilny ślub. Ja jednak zauważyłam, że tuż po ślubie ona wyraźnie miała się ku sobie z tym facetem z mojej pracy, w którym jestem tak zakochana. Myślę, że właśnie dlatego zauważyłam, że jest coś między nimi. Nikt inny w pracy tego nie zauważył, wszyscy myśleli, że mi odbiło. Kilka razy nakryłam ich razem na mieście, speszyli się jak mnie widzieli, potem ta kobieta zaczęła być agresywna wobec mnie, szykanować. Po jej zachowaniu odczytałam, że na pewno musi mieć z nim romans, skoro nie może utrzymać emocji na wodzy. Potem kilka innych koleżanek z pracy widziało ich razem na mieście. Zaczęły się plotki. Od kilku miesięcy ta kobieta nie nosi już obrączki. A jedna z koleżanek widziała ją w Wielkanoc, siedziała z tym facetem w jego aucie, na tylnym siedzeniu siedziała jej córka. Bardzo się zmieszali widząc tą koleżankę. W końcu nasz ochroniarz wygadał się, że wie o tym, że oni są razem i mieszkają razem już od stycznia. Ona zostawiła męża w mieszkaniu, za które spłacają kredyt hipoteczny, zabrała córkę i wynajęła mieszkanie razem z tym facetem z pracy. Nie wiem co się stało z dotychczasową partnerką tego faceta. Wpadłam w jakąś dziką obsesję na tym tle, nie umiem odczepić się od tego Oczami wyobraźni widzę, że są razem, biorą ślub, mają dzieci. Czuję się PRZEGRANA, gorsza od tej kobiety ( Ja byłam potraktowana jak rzecz, a do związku wybrał ją. Musiał zakochać się w niej skoro dla niej zostawił swoją kobietę ( Od pewnego czasu chodzę do psychologa, ale na razie nic mi to nie daje Psycholog już traci do mnie cierpliwość, mówi, że chyba siłą trzeba będzie mi wybić tego faceta z głowy. Jestem tak zaślepiona, że nie potrafię Płaczę po nocach, czuję się jakbym przegrała i straciła. Schudłam, chociaż i tak jestem szczupła. Zaczęłam załatwiać sobie inną pracę, nie wiem, czy mi się uda, znajomy mi obiecał, że będzie miał mnie na uwadze. Nie jestem w stanie patrzeć się na nich, na niego, na nią, bo to mnie rozrywa. Boję się też, że nie będę w stanie znieść informacji jak np. on się z nią ożeni itp. Lepiej będzie dla mnie i dla nich jak mnie już tam nie będzie. Nie wiem, czy ja kiedykolwiek wyrzucę tego człowieka z głowy i czy jeszcze mam szansę na miłość, rodzinę w takim wieku??? Niesamowicie się pogubiłam, pogmatwałam, czasami mam wrażenie, że jak miałam 20 lat byłam znacznie mądrzejsza niż teraz! Nigdy bym nie uwierzyła, że wpakuję się w coś takiego, zawsze uważałam siebie za dobrą i porządną dziewczynę, zawsze pokładałam nadzieję w Bogu. Wiele lat modliłam się o znalezienie męża, jednak Pan Bóg nie wysłuchuje moich modlitw. Może przez to, że nie mogę nikogo znaleźć wpadłam w jakieś kompleksy, czuję się gorsza i dlatego zabrnęłam w coś takiego? Naprawdę, Pan Bóg mnie nie słucha. Teraz modlę się o rozwiązanie tej sytuacji, o możliwość znalezienia innej pracy, o innego chłopaka i nic. Czy ja nie zasługuję w oczach Boga na lepszy los??


Śr lip 11, 2012 18:44
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Po pierwsze- wiadomości o dziewictwie nie musiałaś na początku umieszczać. Owszem są pasjonaci dziewictwa, no ale żeby w taki sposób to anonsować? I tak w dalszej części tekstu o tym jest informacja. Masz na tym punkcie jakieś kompleksy? Jeśli tak, to niepotrzebnie ;)

Po drugie-dużo wiesz o swoich współpracownikach- toż to istna telenowela. Może napiszę do telewizji publicznej, aby zaprzestała je emitować, gdyż "misja publiczna" chyba nie powinna promować takich wzorców??

Po trzecie- gość wie jak uwodzić. Ode mnie za dotykanie dostałby z liścia :twisted: . Zwłaszcza w obliczu takich info na jego temat. Przecież ten facet-jest za przeproszeniem- szmatą. Miejsce pracy to przede wszystkim profesjonalizm. Romanse w pracy są tak tanie i obniżają jakość pracy, że zapytam: czy nikt nie doniósł o tym jego przełożonym??

A jesteś zaślepiona i zakochana w nim, bo jest prawdopodobnie pierwszym adoratorem, który w taki sposób Cię obdarzył zainteresowaniem. Poczytaj sobie o technikach uwodzenia. On jest książkowym przykładem. Gdybyś miała bogatsze doświadczenia w związkach, to by Ci było łatwiej.
Szanuj się, bo ten gość w ogóle nie zasługuje na Ciebie. A gdyby się z Tobą ożenił, to pomyśl- ile by miał kochanek? A gdyby Cię czymś zaraził? Tej jego obecnej partnerce i kolejnym trzeba współczuć. No chyba, że też szukają przelotnych związków, ale jeśli stałych romantycznych " że nie opuszczę Cię do śmierci", to tylko współczuć.

Zaloguj się na portalach randkowych i szukaj kogoś innego ;)


Śr lip 11, 2012 19:44
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8674
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Co to za psycholog, który takie bzdury wygaduje? I czy to jest zwykły psycholog, czy psychoterapeuta? To co innego. I oczywiście najlepiej iść do kogoś polecanego. Jeśli chcesz i jesteś z Wawy, mogę na PW kogoś polecić.

Bóg zwykle nie rozwiązuje wprost problemów ale dał świat pełen różnych rozwiązań, ludzi, a także różnych możliwości zdobywania doświadczeń.

Ten facet nie był wiele wart. Trzymaj się.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Śr lip 11, 2012 20:58
Zobacz profil

Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09
Posty: 916
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Cytuj:
Naprawdę, Pan Bóg mnie nie słucha.


A czy ty słuchasz Boga? Bo wiesz jeśli jedyne z czym do Niego przychodzisz to własne problemy które chcesz, żeby rozwiązał, to nie ma co się dziwić że cię nie słucha. Bóg ma to do siebie, że wysłuchuje jedynie modlitw zgodnych z własną wolą. Jak się nawrócisz i podporządkujesz się Jego woli to zacznie prostować twoje życie. Jeśli chcesz żyć po swojemu, a Bóg ma być od tego żeby ci w tym pomóc, to sorry. Nie licz na Jego pomoc.

Zachęcam do lektury Nowego Testamentu. Znajdziesz w sieci.


Śr lip 11, 2012 21:25
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 11, 2012 18:32
Posty: 19
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Val, co do dziewicta, to nie jest tak, że mam jakieś wielkie kompleksy. Ja zawsze byłam osobą wierzącą, praktykującą, starałam się być blisko Boga. Jak napisałaś, że za takie macanki facet dostałby od Ciebie z liścia, miałam zawsze identyczne podejście. Nigdy w życiu nie uwierzyłabym, że wdepnę w takie bagno, że tak się pogrążę, że facet zrobi sobie ze mnie jakąś marionetkę. Że tak "się dam". Pierwszy raz w życiu ZGŁUPIAŁAM dla faceta. Wiem, że sporo w tym mojej winy, bo nie jestem już jakąś siksą, a tak się zachowałam. Co do tego, że dużo wiem o współpracownikach, to w chwili obecnej to już jest prawda objawiona, że tak się wyrażę. Oni się ujawnili, wszyscy już wszystko wiedzą. Była wielka burza, teraz każdy się z tym oswoił, oprócz mnie. Przełożeni wiedzą o wszystkim, ale to nie są te czasy, żeby zwalniać kogoś za romans. Zresztą to już nie jest tylko romans, ona zostawiła męża i zamieszkała z tym facetem. Spodziewają się dziecka. A jej mąż się rozchorował z tego wszystkiego.
Prawie wszystkie moje koleżanki jak im to opowiadam to się śmieją i pukają w głowę jak ja mogę tak rozpaczać za tym facetem. Również każda twierdzi, że to zdarzenie u mnie w pracy jest niemal rodem ściągnięte z jakiejś opery mydlanej. Ja się chyba zadręczam głównie z takiego powodu, że może on się tak diametralnie zmienił i będzie wspaniałym mężem i ojcem dla dziecka. I po prostu zazdroszczę tej kobiecie takiego farta w życiu... Rozmawiałam dzisiaj z taką kobietą z pokrewnej firmy, te firmy ściśle współpracują i dużo osób się zna, tam też już wszyscy się dowiedzieli i są w szoku. Ta kobieta mi powiedziała, że nie wie jak jest teraz, ale zapewniała mnie, że ten facet uwielbiał melanżować i miał ogromne problemy z alkoholem. Potwierdziła też ploty o jego licznych romansach. Ona uważa, że nikt nie siedzi w jego głowie i nie wie, co on naprawdę myśli o tym wszystkim, czy planował ten związek, to dziecko, czy rzeczywiście się zmienił, ale ona osobiście nie chciałaby się o tym przekonywać będąc na miejscu jego partnerki.

Login, pytasz, czy słucham Boga. Staram się, ale pewnie mi to nie wychodzi. Nie wiem jak to zrobić, żeby Bóg rzeczywiście mi pomógł naprostować moje życie. Boję się. Boję się tej Jego woli na moje życie, boję się, że On chce bym została starą panną :(


Śr lip 11, 2012 22:03
Zobacz profil

Dołączył(a): N lip 01, 2012 21:27
Posty: 411
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Jedną z najbardziej destruktywnych rzeczy, jakie dziewczyna może sobie zrobić, to uzależnić swoją samoocenę od faceta. Nie chce tu uchodzić za eksperta kobiecej psychiki, ale czytając Twój post, przychodzi mi do głowy myśl, że właśnie to zrobiłaś. W takiej sytuacji lata walk emancypantek idzie psu na budę. Wewnętrzny świat kobiety staje się bardzo patriarchalny, uzależnia się od chłopa. Jeżeli Twój problem naprawdę tak wygląda, to zacznij szukać wartości w sobie i budować samoocenę na innych podstawach. Do tego może być wile dróg, ale Ty masz już jedną znakomitą na tacy. Stań przed krzyżem i zamiast zaczynać od próśb i interesów zobacz co On już dla Ciebie zrobił. A skoro zrobił, to chyba znaczy, że warto było to zrobić dla Ciebie.

O facecie nie ma co za dużo pisać, bo to na pierwszy rzut oka widać, że to żałosna menda jest, która się dowartościowuje w ten sposób.
korrrba napisał(a):
Zaloguj się na portalach randkowych i szukaj kogoś innego  :)

To zły pomysł zdecydowanie nie jest. Jesteś młoda, ładna, wszystko przed Tobą. Tylko najpierw się zatroszcz o samoocenę i swoją kondycję psychiczną. Bo na portalu możesz trafić na kolejnego takiego, jest tam ich sporo zapewne.


Śr lip 11, 2012 22:26
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Niby nie te czasy, że romanse niosą ze sobą konsekwencje w pracy, ale w moich stronach nadal tak jest, że raczej nie pracują w tym samym dziale takie osoby. I co innego gdy ktoś jest stały w uczuciach, poznał w pracy osobę z którą wiąże duże nadzieje, a co innego gdy ktoś oczekuje przelotnych związków i to z ludźmi z pracy.
Po prostu dochodzi do nieporozumień, są osoby zazdrosne czy inne typy i atmosfera robi się gęsta :| . Ale wszystko zależy od organizacji pracy. Są firmy, które pochwalają mieszanie życia osobistego z zawodowym, a są takie które oczekują skupienia na zadaniach do wykonania. Wszystko zależy od szefowstwa jak zwykle :)

Staram się zrozumieć Twoje zadurzenie, ale widzę w tym-nie obraź się- desperację.
Wierzysz, że on się nagle zmieni? Płonne nadzieje. Bardziej prawdopodobne, ze Wisła wyschnie :D . Jakaś nowa sytuacja to dla niego jest, ale tak jak osoba z którą rozmawiałaś- mało jest takich, którzy na własnej skórze by chcieli się przekonać, czy potrafi się "na dziecko" zmienić. Równie dobrze można wierzyć, że damski bokser bądź alkoholik się nagle zmieni. Ileż to naiwnych kobiet przed ołtarzem przysięgało, a w głowie heroiczne myśli, że go "naprostują", gdy się ustatkują.

Grunt, że zdajesz sobie sprawę z tego, że gość jest toksyczny. Jeden z kroków uzależnienia masz za sobą. Teraz kolejne i do przodu :)


Śr lip 11, 2012 22:51
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Witaj korrrba, (szkoda ze taki nick sobie wybrałaś)..
bo nie jesteś żadna korba tylko Dziecko Boże
Moim zdaniem Pan Bóg wysłał cie miedzy wilki, abyś dawała przykład ludziom.
Ludzie wierni Bogu, którzy zachowali cnotę, maja szczególna sile od Boga w walce ze złem, może zwłaszcza tym, które jest związane z brakiem cnoty.
Jednak twój problem, prawdopodobnie jest związany z twoja osobista przeszłością i domem rodzinnym, czyni cie on nie do końca gotowa do tego typu zadań.
Oddziaływasz tam na to zepsute środowisko, ale myślenie, ze ty nawrócisz tego typa na dobra drogę "swoja miłością" jest po prostu pycha.
..patrząc z innej perspektywy, to nieustanne myślenie o kimś lub o czymś, wbrew zdrowemu rozsądkowi, a nawet własnej woli nie jest żadną miłością, tylko nerwica natręctw rozpoznana już przez psychologie.
Dobry psycholog mógłby tu pomoc do pewnego stopnia..
...poza tym w żadnym razie nie powinnaś odchodzić od Boga, od Kościoła, obwiniać Go za ta sytuacje. To dzięki wsparciu Boga, ten typ cie nie wykorzystał fizycznie..inaczej nie dałabyś mu rady.
Bóg czeka na ciebie.
Twoja wola nie jest do końca posłuszna Jego woli, wiec w tych rejonach nieposłuszeństwa nie może nic dla ciebie uczynić. Jesteś tam sama. Bóg nie może cie do niczego zmusić...może tylko czekać i obdarzać wytrwałością w dobrym...jeśli w ogóle się do Niego zwracasz.
Jeżeli czujesz zainteresowanie mężczyznami i chciałabyś mieć rodzinę, to nigdy przenigdy nie interesuj się takimi typami, którzy zdradzaj kobiety, szydzą sobie z cudzych już powstałych związków. Jesteś młoda, cnotliwa, szukaj chłopaka, który ceni wartości, którym ty sama hołdujesz.
Buduj swoja rodzinę na czymś dobrym a nie na złym...
Kto do budowy domu, wybierze cegły, które się w rekach rozpadają? albo spróchniałe drewno?


Cz lip 12, 2012 1:20

Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09
Posty: 916
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Cytuj:
Login, pytasz, czy słucham Boga. Staram się, ale pewnie mi to nie wychodzi. Nie wiem jak to zrobić, żeby Bóg rzeczywiście mi pomógł naprostować moje życie. Boję się. Boję się tej Jego woli na moje życie, boję się, że On chce bym została starą panną :(


Nie wiesz jak ? Proste jeśli chodzi o formę. Musisz stracić swoje życie, wtedy je zyskasz.

"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je."
Ew. Mateusza 16:25

Musisz sama się "ukrzyżować". Zabić swoje ja, chęci, ambicje dla Jezusa. Rób tak jak On nauczał żeby robić. Każdy aspekt życia podporządkuj Bogu, a przyjdzie zmiana. Nie wychodzi ci bo ty sama chcesz mieć kontrolę i pełnić własną wolę. Wplątałaś się w coś co nazywasz chorą, toksyczną miłością bo nie jesteś posłuszna Bogu. Gdybyś przestrzegała jego przykazań nigdy by do tego nie doszło. Więc cały twój problem polega na tym, że musisz się nawrócić. Bóg ci chce pomóc ale nie pomoże ci na twoich warunkach. To ty musisz przyjść do niego na Jego warunkach. Polecam jeszcze raz Nowy Testament.

i obejrzyj sobie to kazanie, może cię czegoś nauczy

http://www.youtube.com/watch?src_vid=pU ... LAefsOz0kA


Cz lip 12, 2012 10:02
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Login2 napisał(a):
Musisz sama się "ukrzyżować". Zabić swoje ja, chęci, ambicje dla Jezusa.


brzmi to strasznie..
może delikatniej by się dało :)


Cz lip 12, 2012 10:06

Dołączył(a): N lip 01, 2012 21:27
Posty: 411
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Login2 i jego krucjata zabijania wszelkiego „ja” oraz wynajdywania wszystkim grzechów...


Cz lip 12, 2012 10:38
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 13:25
Posty: 975
Post Re: Toksyczna, chora miłość
A może po prostu pociągają Cię źli mężczyźni? Zawsze żyłaś w dobrym, może i nudnawym otoczeniu (zgaduję), a tutaj nagle pojawia się Szatan w czystej postaci - atrakcyjny, porywający, budzący Twoją czysto fizyczną seksualność. Niszczy Cię, nie szanuje, wykorzystał dla zabawy, a Ty widzisz w nim spełnienie swoich marzeń. Tnie Cię na kawałki, a ty krzyczysz "jeszcze". Może brakowało Ci takich emocji?

Jakie szczęście dla Ciebie, że Cię odrzucił. To tak jakby piorun w Ciebie nie uderzył. Bo masz szansę na szczęście. Przy nim byś nie miała. Zjadła by Cię do reszty zazdrość.

A propos zmian - mój sąsiad był, odkąd pamiętam, alkoholikiem. Wulgarny, głośny, wiecznie wstawiony. I nagle się nawrócił, zacząć chodzić na nabożeństwa w jakimś Kościele. Rzucił alkohol i papierosy. W tym czasie poznał fajną dziewczynę, pobrali się, urodziła im się córeczka. I wrócił do nałogu. Niedawno mała opowiadała mi na placu zabaw, że jak tatuś przychodzi, mama każe jej wychodzić z domu, bo jak on wypije piwko to ciągle po nich krzyczy. Biedna kobieta i jej dziecko. Dała się nabrać.


Cz lip 12, 2012 11:32
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
korrrba napisał(a):
Boję się. Boję się tej Jego woli na moje życie, boję się, że On chce bym została starą panną :(
Bóg wie najlepiej, co dla Ciebie dobre. Jeżeli uważa, że powinnaś zostać niezamężna, to nie powinnaś szukać męża. A jeśli uważa, że dobrze by było, gdybyś założyła rodzinę, to warto to zrobić. Boża wola jest najważniejsza. Bóg nas zna i ma świadomość, co czyni nas szczęśliwymi.


Cz lip 12, 2012 17:46

Dołączył(a): N sty 23, 2011 11:09
Posty: 916
Post Re: Toksyczna, chora miłość
Cytuj:
Login2 i jego krucjata zabijania wszelkiego „ja” oraz wynajdywania wszystkim grzechów...

Hej może to i brzmi brutalnie, ale czy nie tak właśnie naucz pismo :) ?
Chęć decydowania za siebie doprowadziła do upadku pierwszych ludzi i stąd nasze dzisiejsze problemy. Człowiek z natury jest buntownikiem i szuka własnej woli we wszystkim, a cały myk polega na tym żeby wrócić w poddaństwo do Boga. Nasze Ego tego nie chce, bo mamy własne pragnienia, myśli, cele. Cały proces zbawienia przecież polega na tym żeby człowiek wrócił do Boga i pełnił Jego wolę, nie swoją. Dlatego Jezus nauczał między innymi tak :

"Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie"

"Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je."

"Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości."

"Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę."

Jak widać Jezus absolutnie wymaga pierwszeństwa we wszystkim. Ma być na pierwszym miejscu, nieważne ile będzie nas to kosztować. I co ja mam napisać takiej kobiecie która pisze, to co tutaj napisała, "zaufaj Jezusowi będzie Ok?". Przecież korzeniem jej problemów jest właśnie grzech, a ona się dziwi i modli żeby Pan jej pomógł. Zamiast raczej pokutować i oddać swoje życie Bogu. Ona nie rozpacza dlatego, że grzeszy ale dlatego że niefajnie się czuje.... Pisze, że zawsze pokładała nadzieję w Bogu, ale mi to bardziej wygląda na to, że pokładała nie nadzieję w Bogu, ale raczej w tym że Bóg załatwi jej problemy. Pokładać nadzieję w Bogu to żyć tak jak on mówi, zaufać mu że ma rację i tego się trzymać.

Pytanie brzmi nie "jak ja znajdę nowego chłopaka? i co zrobić żeby żyło mi się fajniej" ale "co ja zrobię z faktem, że jestem winna śmierci Syna Bożego, bo to moje grzechy przybiły go do tego krzyża. Zasłużyłam na śmierć ale to On zginął żebym ja mogła żyć."


Cytuj:
Teraz modlę się o rozwiązanie tej sytuacji, o możliwość znalezienia innej pracy, o innego chłopaka i nic. Czy ja nie zasługuję w oczach Boga na lepszy los??


Może i nie spodoba ci się to co napiszę ale... Do póki nie będziesz w stanie popatrzyć trochę dalej niż własne ja zapomnij, że Bóg cie będzie wysłuchiwał. Zauważ, że jesteś skoncentrowana jedynie na tym co Bóg może dla ciebie dobrego zrobić. A co ty możesz zrobić dla Boga? Wiesz po co Bóg nas stworzył? Dla własnej chwały. Oddajesz Chwałę Bogu? Kiedy ostatnio Mu za coś podziękowałaś? Ile czasu Mu poświęciłaś? To On ma być panem twojego życia, a nie Ty. Musisz mu oddać ster i pozwolić się uczyć.



Ok możecie po mnie cisnąć :?


Cz lip 12, 2012 22:56
Zobacz profil
Post Re: Toksyczna, chora miłość
MIXer napisał(a):
korrrba napisał(a):
Boję się. Boję się tej Jego woli na moje życie, boję się, że On chce bym została starą panną :(
Bóg wie najlepiej, co dla Ciebie dobre. Jeżeli uważa, że powinnaś zostać niezamężna, to nie powinnaś szukać męża. A jeśli uważa, że dobrze by było, gdybyś założyła rodzinę, to warto to zrobić. Boża wola jest najważniejsza. Bóg nas zna i ma świadomość, co czyni nas szczęśliwymi.


ja jednak obstawałabym za tym, ze to szatan wzbudza w nas tego typu leki, a nie Bóg.
trzeba iść tam, gdzie wzywa nas nasze serce, ale rozeznawać z rozumem.
Serce autorki tematu ciągnie ja w stronę mężczyzny,
ale rozum z jakiś powodów podpowiada złego kandydata.


Pt lip 13, 2012 1:37
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL