Pytanie może głupie, ale: Kościół zniechęca do robienia zakupów w niedzielę, bo zmusza to innych wierzących do pracy w sklepach. Jak traktować chodzenie do kina, klubu sportowego, na koncert itp. w niedzielę - czy to grzech? Praktycznie przy każdej takiej rozrywce pracują wierzący. Jak daleko rozciągnąć taką zasadę?

Przyznam się, że się w tym zaplątałem. Na pewno nie powinno się zamykać "wszystkiego" w niedzielę, ale gdzie przebiega granica?

Nie.
Ale jeśli zaczniesz to robić kosztem świętowania niedzieli, uciekał w ten sposób od ludzi itp. może stać się grzechem; jak wszystko.

A jeśli to na serio tak ważny dylemat dla Ciebie i nie potrafisz rozeznać, to skorzystaj najpierw z wyszukiwarek, zajrzyj do KKK.

Na pewno granica przebiega tam gdzie coś jest konieczne, a coś jest niekonieczne. Z tego co wiem trening nawet nie powinien odbywać się z dnia na dzień, a zatem wystarczy niedzielę tak sobie ustawić aby była tym dniem wolnym.
Jest to dzień jak zwrócił uwagę Maxx na świętowanie, co jednak nie musi oznaczać konieczności pójścia na Mszę a resztę dnia wylegiwania się w łóżku. Natomiast byłoby fajnie dążyć do takiego modelu gdzie wszyscy którzy tego chcą, mogą tą niedziele mieć wolną.