Autor |
Wiadomość |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Rozczarowanie
Witam. Mam 28 lat i chciałem napisać o moim doświadczeniu, mianowicie tym, że zawiodłem się na Bogu. Pochodzę z dość dysfunkcyjnej rodziny, mój ojciec był alkoholikiem, jednak przekazano mi wiarę w Boga. Nigdy nie byłem tak naprawdę szczęśliwy, jednak w młodości planowałem sobie, że kiedyś będę. Chyba właśnie ta nadzieja trzymała mnie przy życiu a jednocześnie pozwalała jako tako praktykować duchowość. Chadzałem na pielgrzymki do Częstochowy, chodziłem do duszpasterstw a nawet byłem na seminarium Odnowy. Kiedy osiągnąłem dorosłość i uwolniłem się od ciężkiej atmosfery rodzinnej (przeprowadzając się do dziadka), zgodnie z planem chciałem zacząć "prawdziwe życie". I tutaj czekało mnie niemiłe zaskoczenie: okazało się, że jestem kompletnie nieprzystosowany do życia. Miałem ciągłe problemy z dziewczyną, nie radziłem sobie na studiach, nie umiałem nawiązywać znajomości, okazało się też, że mam tężyczkę (taka choroba). Wtedy rzecz jasna zacząłem się modlić o rozwiązanie tych wszystkich problemów i... nic. Byłem nawet trochę zaskoczony, że Bóg w ogóle nie odpowiada, bo przecież moje problemy nie były takie wydumane, modliłem się długo (po parę miesięcy) i wszyscy kaznodzieje dookoła przekonywali mnie, że Bóg nas wysłuchuje. Przez jakiś czas nawet targowałem się z Bogiem, rzucałem więcej na tacę  , obiecywałem, że przestanę grzeszyć lub zrobię coś dobrego, żeby tylko Bóg mnie wysłuchał. Ale nic się nie stało. Popadłem w depresję, która trwała 6 lat. Modliłem się o zakończenie cierpienia, o śmierć albo przynajmniej o to, żeby Bóg się odezwał w jakikolwiek sposób. W tym okresie nie kontaktowałem się już w ogóle z ludźmi, przestałem uczestniczyć w życiu duchowym poza niedzielną mszą i potrafiłem cały dzień spać. Czasu na myślenie miałem aż za dużo, zastanawiałem się, czy Bóg mnie w jakiś sposób karze (i za co), czy może coś robię źle, czy o mnie zapomniał. Myślałem nawet, że jestem z ciągu osób, które Bóg karze "do czwartego pokolenia", bo mój ojciec, dziadek i pradziadek też mieli depresję a pierwszy i ostatni byli alkoholikami. Modliłem się codziennie, żeby nie powiedzieć: cały czas. Oprócz "zwykłej" modlitwy odmawiałem też różaniec. Rzecz jasna bez efektu. Moja wiara zaczęła się więc kruszyć. Któregoś razu powiedziałem Bogu w końcu: "Ty chyba wcale nie chcesz, żebym był normalny. Nie pomagasz mi i chyba nawet w ogóle mnie nie słyszysz. Niniejszym przestaję prosić Cię o wyleczenie z depresji. Będę się starał wyleczyć sam, ale Ty mi w tym nie pomagaj." Zacząłem chodzić do psychiatrów, psychologów, zacząłem brać leki i po wielu bojach w końcu wyleczyłem się z depresji. Mniej więcej rok od tej modlitwy mogłem już powiedzieć, że jestem zdrowy. Moje stosunki z Bogiem uległy oczywiście znacznemu ochłodzeniu. Potwierdziłem swoje przypuszczenie, że Bogu w ogóle na mnie nie zależy. Że aby coś w życiu mieć, trzeba to sobie zdobyć samemu, za własne pieniądze. Bóg ani mi nie pomógł, ani nie doradził co robić, ani nawet się nie odezwał. Jeżeli przyjaciół poznaje się w biedzie, to Bóg nie jest moim przyjacielem. Niektórzy mówią wprawdzie, że Bóg jest z nami i cierpi razem z nami, ale co mi po takiej obecności? Czy ma sens obecność, z której absolutnie nic nie wynika? Czy ma sens miłość, której się w żaden sposób nie okazuje? Mimo wszystko widziałem w życiu, jak Bóg pomagał innym ludziom, dlatego dochodzę do wniosku, że Bóg niektórym pomaga a niektórym nie. Ja niestety należę do tych drugich. Ale to niezbyt dobra podstawa wiary. U spowiedzi nie byłem już wiele lat i z miesiąca na miesiąc coraz mniej mnie to wszystko obchodzi. Nie wiem, czy inni doszli do podobnych wniosków, ale moim zdaniem księża i katecheci nie powinni tak beztrosko mówić, że Bóg wysłuchuje modlitw, bo to wzbudza niepotrzebną nadzieję. Czasem lepiej spojrzeć prawdzie w oczy, że lepiej nie będzie. Podsumowując: Bóg zawiódł moje zaufanie, nie mam za co Mu być wdzięcznym i mam wątpliwości, czy On w ogóle mnie słyszy. Przepraszam za elaborat, ale musiałem się wyżalić.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 11:53 |
|
|
|
 |
tanczacy
Dołączył(a): Pt sty 08, 2010 16:26 Posty: 166
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: wszyscy kaznodzieje dookoła przekonywali mnie, że Bóg nas wysłuchuje. Bo wysłuchuje  Tylko nikt Ci niestety nie powiedział, że Bóg to nie jest dobra wróżka ni złotą rybką, która spełnia życzenia. Wysłuchać nie znaczy spełnić, przyszedł by do Ciebie alkoholik prosząc o kasę na "coś do jedzenia" albo po prostu bezpośrednio prosząc o kasę na alkohol, to dałbyś mu? Ty wiesz, że dla tego człowieka lepszym rozwiązaniem jest nie pić tylko zacząć walczyć o zdrowie.. Bóg jest wszechwiedzący i wie co dla Ciebie jest lepsze, może dlatego nie spełnił Twoich próśb? Cytuj: Oprócz "zwykłej" modlitwy odmawiałem też różaniec. Rzecz jasna bez efektu. Moja wiara zaczęła się więc kruszyć. Zapomniałeś doprecyzować. Nie chodziło o efekt tylko o Twoje założenia co do mierzenia skuteczności tej modlitwy, innymi słowy człowiek dostaje załóżmy wędkę ale chciał ryby no i co powie do swojego darczyńcy? "Wyp.....aj z takim prezentem, chciałem ryby a nie wędkę, tego przecież nie zjem". Popatrz na swoje życie, zastanów się nad tym, kim byś był gdybyś dostał od niego od razu to czego chciałeś. Może dalej byś był "kompletnie nieprzystosowany do życia"? Cytuj: Zacząłem chodzić do psychiatrów, psychologów, zacząłem brać leki i po wielu bojach w końcu wyleczyłem się z depresji. Mniej więcej rok od tej modlitwy mogłem już powiedzieć, że jestem zdrowy. Gratuluje, deprecha to ciężka choroba i wcale mi nieobca, a ty poradziłeś sobie w nią w rok. Cytuj: Że aby coś w życiu mieć, trzeba to sobie zdobyć samemu, za własne pieniądze. K... przecież nie za Jego pieniądze... On kieszonkowego raczej nie daje..  Kto nie pracuje ten nie je, przejrzyj PŚ, nawet Jezus pracował. Cytuj: Mimo wszystko widziałem w życiu, jak Bóg pomagał innym ludziom, dlatego dochodzę do wniosku, że Bóg niektórym pomaga a niektórym nie. Ja niestety należę do tych drugich. Ale to niezbyt dobra podstawa wiary. A może inni widzą Jego pomoc a inni nie? Może inni chcą skorzystać w wędki a nie ją zjadać. Cytuj: Podsumowując: Bóg zawiódł moje zaufanie, nie mam za co Mu być wdzięcznym i mam wątpliwości, czy On w ogóle mnie słyszy. Zaufanie polega na tym, że ktoś chce naszego dobra i potrafi nam pomóc i odmówić nawet wtedy kiedy pełni rozpaczy, prosimy o nóż, żeby sobie podciąć żyły. Patrząc na swoje życie, dziękuję Bogu, że nie zechciał spełniać moich modlitw tylko zrobił po swojemu, inaczej dalej mógłbym myśleć o sobie "życiowa sierota" itp 
_________________ To już nie polowanie, nie obława, nie łów! To planowe niszczenie gatunku!
|
Wt maja 25, 2010 12:37 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: Rozczarowanie
Czyli Twoim zdaniem odpowiedzią Boga na moje problemy jest "odwal się i radź sobie sam". Do takiego wniosku już doszedłem, dzięki. Nie wysłuchuje. Mnie w każdym razie nie wysłuchał. Cytuj: Wysłuchać nie znaczy spełnić, przyszedł by do Ciebie alkoholik prosząc o kasę na "coś do jedzenia" albo po prostu bezpośrednio prosząc o kasę na alkohol, to dałbyś mu? Dobrze, że uświadomiłeś mi, że moja prośba o wyleczenie depresji jest analogiczna do prośby pijaka o wódkę. Cytuj: Bóg jest wszechwiedzący i wie co dla Ciebie jest lepsze, może dlatego nie spełnił Twoich próśb? Jeżeli Bóg chciał, żebym miał depresję, to jest zwyczajnie zły. Jedyne, co Boga może usprawiedliwić, to że ta depresja nie była Jego sprawką. Już wolę ze strony Boga obojętność, niż żeby mnie miał aktywnie męczyć. Ja w każdym razie odrzucam ten "dar" depresji. Nie chcę go, nie był mi do niczego potrzebny, nic mi nie dał w życiu. Nauczył mnie tylko tego, że nie warto na nikogo liczyć. Cytuj: Nie chodziło o efekt tylko o Twoje założenia co do mierzenia skuteczności tej modlitwy, innymi słowy człowiek dostaje załóżmy wędkę ale chciał ryby no i co powie do swojego darczyńcy? "Wyp.....aj z takim prezentem, chciałem ryby a nie wędkę, tego przecież nie zjem". Nie dostałem ani wędki ani ryb. Cytuj: Popatrz na swoje życie, zastanów się nad tym, kim byś był gdybyś dostał od niego od razu to czego chciałeś. Byłbym tym, kim chciałbym być. Ja nie przestałem chcieć tego, o co prosiłem. Gdybym to miał 6 lat temu, to byłbym szczęśliwy od 6 lat. Nie dostałem, więc przez 6 lat byłem nieszczęśliwy. Oto jedyny efekt. Cytuj: Może dalej byś był "kompletnie nieprzystosowany do życia"? Moja depresja negatywnie odbiła się na moim przystosowaniu. Może jest cierpienie, które czegoś uczy, ale ta depresja taka nie była. Straciłem po prostu 6 lat z życiorysu. Gdybym nie miał depresji, to dzisiaj byłbym tak przystosowany do życia, jaki normalnie będę za 6 lat. Cytuj: K... przecież nie za Jego pieniądze... On kieszonkowego raczej nie daje..  Kto nie pracuje ten nie je, przejrzyj PŚ, nawet Jezus pracował. Teraz już to wiem, ale kiedyś myślałem, że Bóg pomaga w rzeczach, na które sami nie mamy siły. Mógł mi chociaż powiedzieć, co mam robić. Zapracowałbym na leki i wyleczyłbym się. Ale nawet tego musiałem szukać sam po omacku. Cytuj: A może inni widzą Jego pomoc a inni nie? Może inni chcą skorzystać w wędki a nie ją zjadać. Wobec tego słucham. W jaki niby sposób Bóg mi pomógł przez ostatnie 6-8 lat? Cytuj: Patrząc na swoje życie, dziękuję Bogu, że nie zechciał spełniać moich modlitw tylko zrobił po swojemu, inaczej dalej mógłbym myśleć o sobie "życiowa sierota" itp Moje prośby były słuszne. Wciąż chcę osiągnąć wszystkie cele, o które prosiłem, tylko teraz liczę na siebie a nie na Boga, bo już wiem, że Go nie obchodzę.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 13:08 |
|
|
|
 |
tanczacy
Dołączył(a): Pt sty 08, 2010 16:26 Posty: 166
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: "odwal się i radź sobie sam" Nie, Jego odpowiedź brzmi, mam dla Ciebie plan, ale jeżeli nie chcesz rób po swojemu. Cytuj: Nie wysłuchuje. Mnie w każdym razie nie wysłuchał. Bo co, nie spełnił Twojego życzenia? Cytuj: Dobrze, że uświadomiłeś mi, że moja prośba o wyleczenie depresji jest analogiczna do prośby pijaka o wódkę.[..]Jeżeli Bóg chciał, żebym miał depresję, to jest zwyczajnie zły.
Dobrze, przesadzone to porównanie. Jednak sensu nie traci. Zbyt mało wiesz o swoim życiu, żeby wiedzieć co jest dla Ciebie potencjalne dobre a co złe, to że coś boli nie znaczy, że jest złe. Co nie zmienia faktu, że człowiek samemu robi sobie depresję. Cytuj: Nie chcę go, nie był mi do niczego potrzebny Zastanowiłeś się jak by wyglądało Twoje życie bez depresji? Cytuj: Nie dostałem ani wędki ani ryb. Nie, dostałeś owoce, których nie chcesz lub jeszcze nie potrafisz dostrzec. Możesz dalej tkwić w przekonaniu, że pomimo modlitwy nic od niego nie dostałeś i tu się zaczyna wspomniane wyżej zaufanie. Ufasz, że jednak coś od Niego dostałeś i starasz się to dostrzec, albo dalej tracisz wiarę i mówisz Mu żegnaj, bo nie dajesz/dałeś mi tego czego chcę. Cytuj: Byłbym tym, kim chciałbym być. Ja nie przestałem chcieć tego, o co prosiłem. Gdybym to miał 6 lat temu, to byłbym szczęśliwy od 6 lat. Nie dostałem, więc przez 6 lat byłem nieszczęśliwy. Oto jedyny efekt. A czego od niego oczekujesz? Pieniędzy, zdrowia, spokoju, kobiety? Cytuj: Gdybym nie miał depresji, to dzisiaj byłbym tak przystosowany do życia, jaki normalnie będę za 6 lat. Nie wiesz tego jakie mogłoby być Twoje życie, możesz domniemywać, że było by pięknie i wspaniale. Z jakiegoś powodu wpadłeś w depresję, a co jeżeli ten powód pojawiłby się po tych 6 wspaniałych latach szczęścia? Skąd wiesz, że wtedy dałbyś radę? Teraz dałeś i bardzo dobrze, ale nie wiesz co mogłoby się stać, gdyby jednak wtedy spełnił Twoje życzenia. Cytuj: Teraz już to wiem, ale kiedyś myślałem, że Bóg pomaga w rzeczach, na które sami nie mamy siły. Pomaga, ale nie odwala za nas. Cytuj: Wobec tego słucham. W jaki niby sposób Bóg mi pomógł przez ostatnie 6-8 lat? No to może zapytaj Go czy może przez ostatnie 8 lat Ci jakoś pomagał a jak tak to jak? Pytaj bez oczekiwania konkretnej odpowiedzi. Nie spodziewaj się teofanii albo że tajemniczy ktoś wyśle Ci sms z treścią jak Bóg Ci pomógł. Obserwuj życie, dopatruj się Jego ingerencji, popatrz na to co dobrego Cie spotyka i spotkało w ciągu tych 8 lat. Tylko z zaufaniem, że pomimo iż nie dostałeś spodziewajek (tego czego do Niego oczekiwałeś) to sprezentował Ci coś innego. Ja Ci tego nie mogę pokazać bo to jest Twoja relacji z Nim. Cytuj: Moje prośby były słuszne. Wciąż chcę osiągnąć wszystkie cele, o które prosiłem, tylko teraz liczę na siebie a nie na Boga, bo już wiem, że Go nie obchodzę. No ale to dobry wniosek poza końcówka. Przecież On nie będzie za Ciebie pracował... Obchodzisz tylko zamknąłeś się na Jego działanie.
_________________ To już nie polowanie, nie obława, nie łów! To planowe niszczenie gatunku!
|
Wt maja 25, 2010 14:12 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: Nie, Jego odpowiedź brzmi, mam dla Ciebie plan, ale jeżeli nie chcesz rób po swojemu. Jaki niby plan? Strzelasz sloganami bez pokrycia. Cytuj: Bo co, nie spełnił Twojego życzenia? Bo nie zrobił nic. Po prostu nic. Jeżeli miałeś depresję, to pewnie wiesz, jak to wygląda. Świat dookoła pędzi, a Ty cały czas tkwisz w tym samym miejscu bez żadnej nadziei. Przez bite 6 lat każdy dzień mojego życia wyglądał tak samo. Prosiłem Boga o jedną z trzech rzeczy, w kolejności: 1. Żeby mi pomógł rozwiązać problemy, dał siły psychiczne, odmienił życie itp. 2. Żeby mi doradził, co mam robić i dokąd iść. 3. Żeby w jakiś sposób dał mi odczuć, że jest ze mną i nie jestem sam. Nie dostałem nic. Cytuj: Zbyt mało wiesz o swoim życiu, żeby wiedzieć co jest dla Ciebie potencjalne dobre a co złe, to że coś boli nie znaczy, że jest złe. No popatrz. Teraz piszesz, że człowiek nie wie, co jest dla niego dobre. A kiedy mówię, że prosiłem Boga, żeby prowadził mnie w życiu, to zmieniasz płytę i mówisz, że mam wszystko robić samemu. Jak mam niby to robić, skoro nie wiem, co jest dla mnie dobre? Dlaczego nie wolno prosić o pomoc Boga, który to wie, a zamiast tego mam sobie radzić sam, niekompetentny w tej kwestii? Cytuj: Co nie zmienia faktu, że człowiek samemu robi sobie depresję. Depresję akurat zrobił mi mój ojciec alkoholik. Cytuj: Zastanowiłeś się jak by wyglądało Twoje życie bez depresji? Podejrzewam, że tak, jak w tej chwili. Czyli bez porównania lepiej w stosunku do tego, co było choćby 3 lata temu. Znalazłem sobie dobrze płatną pracę, zacząłem dbać o zdrowie, chodzić do lekarzy, zacząłem się myć i czesać (!), zacząłem wychodzić z domu. I przede wszystkim mam nadzieję na lepszą przyszłość. Jeżeli miałeś depresję, to chyba wiesz, na czym ona polega. Cytuj: Nie, dostałeś owoce, których nie chcesz lub jeszcze nie potrafisz dostrzec. Możesz dalej tkwić w przekonaniu, że pomimo modlitwy nic od niego nie dostałeś i tu się zaczyna wspomniane wyżej zaufanie. Ufasz, że jednak coś od Niego dostałeś i starasz się to dostrzec, albo dalej tracisz wiarę i mówisz Mu żegnaj, bo nie dajesz/dałeś mi tego czego chcę. Moje zaufanie już się skończyło. Więcej nie dam się nabijać w butelkę. Albo dostanę coś realnego i widzialnego, albo niech Bóg mi powie, co ja takiego niewidzialnego dostałem. Ścieżkę zaufania, oczekiwania i pokory już przerabiałem i źle na tym wyszedłem. Teraz jestem niewiernym Tomaszem. Nie wykluczam, że Bóg jeszcze się do mnie odezwie, ale nie uwierzę już w żadne hasło bez pokrycia. Cytuj: A czego od niego oczekujesz? Pieniędzy, zdrowia, spokoju, kobiety? Tak. Takie to banalne, ale właśnie tego. Chcę zwyczajnie mieć rodzinę, pracę, zdrowie i spokój. Cytuj: Z jakiegoś powodu wpadłeś w depresję, a co jeżeli ten powód pojawiłby się po tych 6 wspaniałych latach szczęścia? Tym powodem był mój ojciec alkoholik. Raczej ciężko, żeby ten problem się pojawił w mojej dorosłości. "Wspaniałe lata szczęścia" raczej pomagają pokonywać przeszkody i znosić cierpienie. Jeżeli jest jakiś powód, dla którego się nie poddałem i wyleczyłem depresję, to jest nim właśnie ta odrobina miłości, którą w dzieciństwie otrzymałem od mojej mamy. Cierpienie hartuje tylko jeśli jest krótkie. Kiedy cierpienie jest długie i ciężkie, to jedynym sposobem, żeby znaleźć w sobie siły, jest wspomnienie tych krótkich chwil szczęścia z przeszłości i nadzieja, że jeszcze mogą się powtórzyć. To jest wiedza, którą mam dzięki przebytej depresji, możesz to nazwać jej owocem, jeśli chcesz. Cytuj: Teraz dałeś i bardzo dobrze, ale nie wiesz co mogłoby się stać, gdyby jednak wtedy spełnił Twoje życzenia. Twoje tezy są absolutnie nieweryfikowalne. Cytuj: Pomaga, ale nie odwala za nas. Nazywaj to jak chcesz. Wobec problemów jesteśmy zdani tylko na siebie a Bóg nie kiwnie palcem. Cytuj: No to może zapytaj Go czy może przez ostatnie 8 lat Ci jakoś pomagał a jak tak to jak? Pytaj bez oczekiwania konkretnej odpowiedzi. Nie spodziewaj się teofanii albo że tajemniczy ktoś wyśle Ci sms z treścią jak Bóg Ci pomógł. Tak robiłem przez dobrych kilka lat. Czasu na zastanawianie się miałem bardzo dużo. Jednak nie dostałem odpowiedzi i stopniowo przestawałem wierzyć, że kiedykolwiek dostanę. A potem przestało mnie to interesować. Cytuj: Obserwuj życie, dopatruj się Jego ingerencji, popatrz na to co dobrego Cie spotyka i spotkało w ciągu tych 8 lat. No to przez 6 lat depresji nie zdarzyło się absolutnie nic, każdy dzień był taki sam. W końcu kiedy się rozzłościłem brakiem reakcji Boga i poszedłem do psychiatry, to depresja zaczęła się cofać. Mój wniosek jest taki, że Bóg się mną nie interesuje a moich modlitw przez 6 lat prawdopodobnie nie słyszał. Gadałem do zepsutego telefonu. Cytuj: Tylko z zaufaniem, że pomimo iż nie dostałeś spodziewajek (tego czego do Niego oczekiwałeś) to sprezentował Ci coś innego. Ja Ci tego nie mogę pokazać bo to jest Twoja relacji z Nim. Moje zaufanie Bóg nadwyrężył. A właściwie kaznodzieje, których słyszałem w młodości niepotrzebnie mnie wkręcili. Mogli powiedzieć, że nie wszystkim Bóg pomaga, chociaż z drugiej strony gdybym o tym wtedy wiedział, to bym się powiesił. Tak czy owak, kłamstwo jest nieetyczne. Natomiast jeśli mam na podstawie swojego życia dopatrzyć się ingerencji Boga, to z całym przekonaniem stwierdzam, że niczego takiego nie było. Muszę tu dodać, że Bóg wysłuchał dwóch moich modlitw, jedną z nich była prośba o uzdrowienie mojego dziadka. Zauważam tutaj dwie kwestie: 1) nie tylko ja się modliłem za mojego dziadka, 2) prośba była o korzyść nie dla mnie. Właśnie dlatego wierzę w istnienie Boga. Jednak w moim własnym życiu Bóg nie zrobił nic, więc albo mnie nie lubi albo jestem mu obojętny. W żadne niewidzialne czary-mary nie uwierzę. Nie po to jest światło, by pod korcem stało. Cytuj: No ale to dobry wniosek poza końcówka. Przecież On nie będzie za Ciebie pracował... Obchodzisz tylko zamknąłeś się na Jego działanie. Byłem otwarty przez wiele lat i nic nie dostałem. Moje życie zaczęło się zmieniać na lepsze dopiero, kiedy zacząłem sam coś robić, ale to nie jest zasługa Boga. Pracowałem na moje obecne życie wiele lat, nie mam za co być Mu wdzięcznym. A tym zdaniem "Bóg nie będzie za ciebie pracował" usprawiedliwiasz po prostu brak jakiejkolwiek reakcji. Skoro Bóg nie będzie pracował za mnie, to niech przynajmniej powie, w jaki sposób ja sam mam pracować. Albo niech pokaże, że przy mnie jest. Albo cokolwiek.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 15:08 |
|
|
|
 |
klops
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N maja 23, 2010 21:38 Posty: 159
|
 Re: Rozczarowanie
Bóg przekazuje naszą duszę w dane ciało i określa drogę jaką musimy przejść. Niektórzy rodzą się w ciele zdrowym i nic im nie dolega. Czy są w stanie wtedy chwalić Pana? Inni są zdrowi ale mają życiowego pecha. Jeszcze inni rodzą się chorzy na umyśle lub na ciele z tego powodu bardzo cierpią. Każda z tych grup może mieć do Boga pretensję, przyjąć Go lub też odrzucić za to co ich spotkało. To jest właśnie nasz wybór. Bóg doświadcza w różny sposób a kogo nie doświadcza to znaczy że nie jest Jego Synem. A naszym celem jest sprostać tym doświadczeniom. Ja po kilkuletniej wojnie i ciągłych problemach w życiu jednak widzę Boży plan. W momencie cierpienia miałem tego dość. Ale teraz po czasie wiem że to było mi potrzebne ponieważ uświadomiłem sobie ,dzięki Bogu, parę mocnych błędów jakie czyniłem. I to właśnie dzięki tym doświadczeniom je przezwyciężyłem:)
Uwierz mi że leki na depresję choć pomagają to nie rozwiążą wszystkiego, poprawią kondycję na jakiś czas ale, bez Boga uważam że nie byłoby nawet sensu się leczyć... Świat bez Boga jest szczęściem tylko w tym Świecie. A za ból otrzymany w tym świecie jest niewspółmiernie mniej bolesny od tego co nas może czekać za grzeszne życie bez Boga. Tak to widzę, więc głowa do góry! Nawet w nieszczęściu można chwalić Pana, tak jak Paweł w więzieniu rzymskim. Ciesz się ze swoich problemów ponieważ dzięki nim myślisz o Bogu i proszę nie schodź z tej dogi, ponieważ taką Ci przeznaczył za życia. Pozdrawiam
_________________ Trzymajcie się imienia Jego
|
Wt maja 25, 2010 15:40 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: Każda z tych grup może mieć do Boga pretensję, przyjąć Go lub też odrzucić za to co ich spotkało. To jest nasz wybór. Bóg doświadcza w różny sposób a kogo nie doświadcza to znaczy że nie jest Jego Synem. A naszym celem jest sprostać tym doświadczeniom. Przez jakiś czas również uważałem podobnie, ale moje wnioski są bardziej pesymistyczne. Bo oznacza to po prostu, że Bóg jest zły. Przynajmniej według tej definicji dobra i zła, którą ja uznaję. Jak można stwarzać żywe istoty tylko po to, żeby zadawać im cierpienie? Jak nie wytrzymasz i się załamiesz, to idziesz do piekła na jeszcze gorsze cierpienie. Jak pokornie wytrzymasz, to w nagrodę otrzymujesz całą wieczność w towarzystwie osoby, która zadawała ci cierpienie przez kilkadziesiąt lat. W dalszym ciągu zadaję sobie pytanie, czy zło w moim życiu zostało spowodowane przez Boga, czy jest od Niego niezależne? Bo jeżeli to pierwsze i moim przeznaczeniem jest być życiowym pechowcem, to może nie powinienem się żenić? Jeżeli Bóg wziął mnie na celownik i zrzuca na mnie nieszczęścia, to nie będę się z nimim wiązał, żeby moje dopusty nie uderzyły kogoś rykoszetem. Z podobnych względów nie zdecydowałbym się na posiadanie dzieci. Bo Bóg w ramach zadawania mi cierpień mógłby wyrządzić im jakąś krzywdę. Ale obecnie mam inne zdanie. Moje operacyjne założenie na najbliższe lata jest takie, że Bóg jest trochę dalej, niż przedstawia to katolicka katecheza. Nie za wszystkim stoi Bóg. Niektóre rzeczy są spowodowane prawami fizyki, decyzją ludzi albo przypadkiem. Bóg interweniuje na świecie, ale nie jest tak, że każdy liść spada za Jego decyzją. Niektóre rzeczy po prostu nie mają sensu. Takie jest moje obecne nastawienie. Jeżeli Bóg nie interesował się mną przez ostatnie 8 lat, to jest nadzieja, że w przyszłości też da mi spokój. Zobaczyłem, że potrafię sam zmienić swoje życie, więc spróbuję doprowadzić je do tego miejsca, o którym marzyłem. Nie ukrywam jednak, że czasami się boję. Że pewnego dnia Bóg przyjdzie i mi wszystko zabierze, zabije dzieci, spali dom, pozbawi pracy i dotknie chorobą. I nie będzie słuchać żadnych modlitw, postawi tylko przed wyborem akceptujesz/odrzucasz. Jeżeli tak by miało być, to wolę zostać sam. Widzę jednak, że niektórym ludziom w życiu się udaje, więc mam nadzieję, że mi też. Cytuj: Uwierz mi że leki na depresję choć pomagają to nie rozwiążą wszystkiego, poprawią kondycję na jakiś czas ale, bez Boga uważam że nie byłoby nawet sensu się leczyć... Mi leki pomogły w sposób trwały, żyję bez nich od roku i jest dobrze. Oczywiście są tylko jednym z elementów leczenia. Chciałbym żyć z Bogiem, ale Bóg nie chce. Kto wie, może kiedyś się jeszcze odezwie.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 16:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Rozczarowanie
@eskimeaux
A może Bożą "odpowiedzią" było to, że trafiłeś do dobrych lekarzy, którzy dali Ci skuteczne leczenie?
|
Wt maja 25, 2010 16:18 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: A może Bożą "odpowiedzią" było to, że trafiłeś do dobrych lekarzy, którzy dali Ci skuteczne leczenie? Tylko dlaczego stało się to właśnie wtedy, kiedy poprosiłem Boga, żeby więcej nie interweniował? Czyżby Bóg był aż tak przewrotny, że nie daje, kiedy prosimy a daje, kiedy odrzucamy? I na właściwego lekarza trafiłem dopiero za czwartym razem (nie licząc psychologów), po pół roku poszukiwań. Lekarze w Polsce nie są najcudowniejsi, łagodnie mówiąc. Dwaj wcale nie wierzyli, że mam depresję, jedna odesłała mnie do psychologa, który zaproponował mi terapię za 9 miesięcy ("o ile grupa się zbierze"). Próbowałem dostać się do szpitala, ale się nie dało z powodu biurokracji. Jedna pani psycholog delikatnie mi zasugerowała, żebym poszedł do kogo innego, bo ona nie chce mnie leczyć. Parę wizyt lekarze odwołali. Żebyście wiedzieli, co to wszystko znaczy dla chorego na depresję. Po każdym niepowodzeniu myślałem już, że to nie ma sensu i lepiej się powiesić. W końcu udało mi się przekonać jedną panią doktor, żeby mi przepisała leki i to dopiero pomogło. De facto sam sobie postawiłem diagnozę i sam zaproponowałem metodę leczenia. Ale to była droga przez labirynt po omacku.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 16:26 |
|
 |
tanczacy
Dołączył(a): Pt sty 08, 2010 16:26 Posty: 166
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: Jaki niby plan? Strzelasz sloganami bez pokrycia. To znaczy, że Bóg stwarzając Ciebie, miał pewien zamysł do tego kim masz być i co robić by być szczęśliwym. Nie wiem co miałbym tu napisać, żebyś nie uważał to za slogany bez pokrycia, jeżeli pragniesz namacalnych szczegółów to raczej u kierownika duchowego, który w tym pomaga. Chciałbyś zobaczyć jasne i wyraziste szczegóły jak kamyki w strumyku, ale stoisz na szczycie góry z której ich nie da się zobaczyć. Co do dalszych punktów, to zapewne wiesz, że obraz Boga jaki w sobie nosimy jest mocno zniekształcony przez rolę jaką odegrał w naszym życiu nasz ojciec. Innymi słowy przypisujemy Bogu cechy jakich doświadczyliśmy w dzieciństwie/dojrzewaniu od naszego ojca. Jeżeli Ciebie skrzywdził swoim alkoholizmem to i Bóg będzie Ciebie krzywdził w jakiś sposób. Jeżeli masz w sobie jeszcze jakąkolwiek chęć by poznać Tego, komu niegdyś ufałeś, to musisz zacząć od tego, żeby poznać Go takim jakim jest na prawdę. Cytuj: No popatrz. Teraz piszesz, że człowiek nie wie, co jest dla niego dobre. A kiedy mówię, że prosiłem Boga, żeby prowadził mnie w życiu, to zmieniasz płytę i mówisz, że mam wszystko robić samemu. Ale czy to się wyklucza? Nie wiem co jest dobre, On wie więc Mu ufam i postępuję tak a nie inaczej. To człowiek zawsze podejmuje decyzje a nie Bóg, ale jeżeli wsłuchujesz się w to co on chce Ci podpowiedzieć, wtedy możesz go pytać "po co" to się dzieje. Jeżeli nie podoba mi się to co On mi proponuję, to albo dalej idę choć jest ciężko, ale idę po swojemu, biorąc na siebie odpowiedzialność to co może złego wyniknąć z mojego postępowania. Cytuj: Nie wykluczam, że Bóg jeszcze się do mnie odezwie, ale nie uwierzę już w żadne hasło bez pokrycia. A wiesz czym dla Ciebie mogłoby być "hasło bez pokrycia"? Cytuj: Twoje tezy są absolutnie nieweryfikowalne.
Do pewnego stopnia tak jak i Twoje  Tylko, że zakładam, że życie bez cierpienia może nie być szczęśliwe. To pozwala mi ufać, że idąc z Nim jest lepiej niż bez Niego, że zawsze mogło być gorzej, bo On wie co robi, chce mojego dobra. Życie weryfikuje to założenie, pomimo bólu jakiego czasem się doświadcza, jest dobrze, więc dla mnie ta teza jest prawdziwa. Cytuj: Nazywaj to jak chcesz. Wobec problemów jesteśmy zdani tylko na siebie a Bóg nie kiwnie palcem.
Kiwnie, czasem zasadzi kopa, że ciężko się pozbierać. Ale jak już wcześniej zauważyłeś, to założenie jest prawdziwie tylko dla mnie i dla tych, którzy ufają, że jest dobre. Bo owoce dostrzega się dopiero po jakimś czasie. Cytuj: W końcu kiedy się rozzłościłem brakiem reakcji Boga i poszedłem do psychiatry, to depresja zaczęła się cofać. Mój wniosek jest taki, że Bóg się mną nie interesuje a moich modlitw przez 6 lat prawdopodobnie nie słyszał. Gadałem do zepsutego telefonu. No a gdyby się okazało, że to właśnie Ci mówił? "Chłopie, rusz to dupsko i idź do psychiatry" Cytuj: A tym zdaniem "Bóg nie będzie za ciebie pracował" usprawiedliwiasz po prostu brak jakiejkolwiek reakcji. Skoro Bóg nie będzie pracował za mnie, to niech przynajmniej powie, w jaki sposób ja sam mam pracować. Albo niech pokaże, że przy mnie jest. Albo cokolwiek. A szukasz jego obecności? Chcesz ją zobaczyć? Czy czekasz aż sam przyjdzie i powie "Hej tu jestem"? Nic nie usprawiedliwiam, żeby Bóg mógł działać trzeba wyjść i też działać, przecież do cholery nie jesteś pacynką w Jego rękach. Chcesz wygrać mecz? To musisz w niego zagrać. Chcesz być zdrowy? Szukasz lekarza.
_________________ To już nie polowanie, nie obława, nie łów! To planowe niszczenie gatunku!
|
Wt maja 25, 2010 16:27 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: To znaczy, że Bóg stwarzając Ciebie, miał pewien zamysł do tego kim masz być i co robić by być szczęśliwym. Kiedyś się nad tym zastanawiałem i pytałem Boga o to. Najlepszą odpowiedzią, jaką znalazłem, jest "kryterium talentów". Jeżeli Bóg daje komuś 5 talentów, to chce, żeby ten ktoś z nich zrobił 10. Moje cechy predysponują mnie do zawodu informatyka, dlatego właśnie nim jestem. Jeżeli spełniam w ten sposób wolę Boga, to dobrze. Ale dalej są pytania. Na przykład: co w moim życiu jest talentem a co przeszkodą? Oprócz depresji mam także fobię społeczną (dość częsta choroba). Kiedyś myślałem tak: Bóg dał mi inteligencję, za to pozbawił zdolności społecznych i towarzyskich. Czyżby chciał wobec tego, żebym był stereotypowym informatykiem z filmów, z błędnym wzrokiem, zmierzwioną brodą, dokonującego swoich dni w samotności podczas pracy nad jakimś epokowym odkryciem? Dzisiaj już wiem, że fobię społeczną można wyleczyć jak depresję i właśnie to robię. Ale pytanie: czy ja się teraz sprzeciwiam Bogu, czy postępuję zgodnie z Jego wolą? Czy on dał mi fobię społeczną specjalnie, żeby zakomunikować mi, że małżeństwo nie jest moją drogą życiową? Robię dobrze czy źle? Na to nie ma odpowiedzi. Z resztą, nawet kiedyś ktoś mi powiedział, że za bardzo próbuję pojąć Boga rozumem. No to u licha po co On mi dał ten rozum? Żebym go nie używał? Jak widać, nie zawsze wiadomo, co jest darem a co utrudnieniem. Cytuj: Nie wiem co miałbym tu napisać, żebyś nie uważał to za slogany bez pokrycia Cytuj: A wiesz czym dla Ciebie mogłoby być "hasło bez pokrycia"? Zdanie, które ma własność prawdy lub fałszu i które można potencjalnie zweryfikować. Jeżeli powiesz mi, że pod każdym kamieniem są dwa różowe słonie, które uciekają, kiedy się na nie spojrzy, to nie uwierzę. Tak samo jak w to, że gdybym nie miał depresji, to byłbym dzisiaj nieszczęśliwy. Obu rzeczy nie da się sprawdzić. Cytuj: jeżeli pragniesz namacalnych szczegółów to raczej u kierownika duchowego, który w tym pomaga Rozmawiałem z niejednym księdzem i odpowiadali tak, jak człowiek jest w stanie odpowiedzieć. Czyli że nie znamy ostatecznej odpowiedzi, dlaczego istnieje zło na świecie. Księża to nie cudotwórcy, nie zawsze potrafią pomóc. Cytuj: Co do dalszych punktów, to zapewne wiesz, że obraz Boga jaki w sobie nosimy jest mocno zniekształcony przez rolę jaką odegrał w naszym życiu nasz ojciec. Wiem o tym od dawna i dlatego budowałem obraz Boga raczej na mojej relacji z matką. Niestety, moje przekonania nie zniosły konfrontacji z rzeczywistością. Bóg nie odpowiedział, kiedy prosiłem Go o pomoc - to była najboleśniejsza lekcja w moim życiu. Cytuj: To człowiek zawsze podejmuje decyzje a nie Bóg, ale jeżeli wsłuchujesz się w to co on chce Ci podpowiedzieć, wtedy możesz go pytać "po co" to się dzieje. Jeżeli nie podoba mi się to co On mi proponuję, to albo dalej idę choć jest ciężko, ale idę po swojemu, biorąc na siebie odpowiedzialność to co może złego wyniknąć z mojego postępowania. Kiedyś pytałem i nasłuchiwałem, ale nie dostałem odpowiedzi i nie doszedłem donikąd. Cytuj: No a gdyby się okazało, że to właśnie Ci mówił? "Chłopie, rusz to (censored) i idź do psychiatry" Na samym początku mojej depresji byłem u niejednego psychiatry, zażywałem fluoksetynę, potem na miałem trzymiesięczną psychoterapię i... nic. Dobrze chociaż, że się nie powiesiłem. Naprawdę trzeba mieć w sobie dużo zaparcia, żeby iść i próbować dalej, chociaż poprzednie leczenie nie przyniosło skutku. Wyleczyłem się dzięki internetowi, bo to właśnie tam znalazłem wszystkie wskazówki, jak to zrobić. Więc być może dlatego Bogu zajęło to 6 lat, że musiał najpierw skonstruować internet  . Cytuj: A szukasz jego obecności? Chcesz ją zobaczyć? Czy czekasz aż sam przyjdzie i powie "Hej tu jestem"? Nic nie usprawiedliwiam, żeby Bóg mógł działać trzeba wyjść i też działać, przecież do cholery nie jesteś pacynką w Jego rękach. Kiedyś szukałem i chciałem, ale zniechęciłem się brakiem efektów. Dzisiaj w sumie też chciałbym spotkać Boga, ale trzeba wiedzieć, że jestem na Niego bardzo zły, więc nie wiem, czy On będzie chciał takiego spotkania.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 16:54 |
|
 |
klops
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N maja 23, 2010 21:38 Posty: 159
|
 Re: Rozczarowanie
A Studiowałeś Pismo Święte?
_________________ Trzymajcie się imienia Jego
|
Wt maja 25, 2010 17:33 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: A Studiowałeś Pismo Święte? Tak.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 17:35 |
|
 |
klops
zbanowany na stałe
Dołączył(a): N maja 23, 2010 21:38 Posty: 159
|
 Re: Rozczarowanie
Nie wiem czy zauważyłeś taką różnicę że życie ludzi wybranych przez Boga odległe było od błogiego i spokojnego życia. Ich życie to w większości porażki, wyśmiewanie przez otoczenie, niezrozumienie, a nawet prześladowanie, tortury i śmierć. Człowiek chce żyć bezproblemowo lecz to właśnie życie dał każdemu Bóg i to On będzie decydował o tym jakie ono będzie. Ja raczej doszukiwałby właśnie się tego czego tak naprawdę chce od nas Bóg. Depresja może być okresem doświadczania w ogniu. Niepowodzenia, strata kogoś jest także dowodem na to że czegoś w życiu nie mamy przynajmniej obecnie robić. Może zastanów się nad tym co robisz źle. Lub też zauważ że siedząc z dala od tego Świata nie przyjmujesz złego zachowania którym jest on nasiąknięty. Może jest to ochrona Boga Ciebie przez jakiś okres twojego życia. Bóg z pewnością wie i ma plan. Co nam zostaje to się temu poddać, a z pewnością będzie dobrze. Masz 28 lat jeszcze szmat drogi przed Tobą, więc głowa do góry. Kiedyś facet żenił się w wieku 40 lat, w Piśmie było to normalnością. Trzeba zmądrzeć, stworzyć dogodne warunki dla żony i dzieci i w spokoju bez nerwowych nocy spowodowanych obecnie najczęściej wysokością raty bankowej spać.  Pozdrawiam
_________________ Trzymajcie się imienia Jego
|
Wt maja 25, 2010 17:45 |
|
 |
eskimeaux
Dołączył(a): Wt maja 25, 2010 10:57 Posty: 464
|
 Re: Rozczarowanie
Cytuj: Nie wiem czy zauważyłeś taką różnicę że życie ludzi wybranych przez Boga odległe było od błogiego i spokojnego życia. Ich życie to w większości porażki, wyśmiewanie przez otoczenie, niezrozumienie, a nawet prześladowanie, tortury i śmierć. Człowiek chce żyć bezproblemowo lecz to właśnie życie dał każdemu Bóg i to On będzie decydował o tym jakie ono będzie. Wiem i zastanawiałem się często, dlaczego niektórzy ludzie w obliczu cierpień nie poddali się i dalej chcieli żyć. I mój wniosek jest właśnie taki, że oprócz zła spotykało ich także dobro. Jak człowiek się trochę naje, to potem można go jakiś czas pogłodzić bez szkody dla zdrowia. Ale mój przypadek był taki, że dobra w moim życiu było bardzo mało. Dobrze, że chociaż trochę go było, bo dzięki temu dzisiaj żyję. Gdyby nie to, to powiesiłbym się albo zapiłbym się na śmierć. Cytuj: Może zastanów się nad tym co robisz źle. Codziennie się zastanawiam. Cytuj: Lub też zauważ że siedząc z dala od tego Świata nie przyjmujesz złego zachowania którym jest on nasiąknięty. Może jest to ochrona Boga Ciebie przez jakiś okres twojego życia. A dla mnie to właśnie jest jedna z rzeczy, które mnie najbardziej wkurzają. Rzeczywiście, przez depresję np. nie uprawiałem seksu. Jestem prawiczkiem, bo w moim stanie raczej trudno było znaleźć dziewczynę. Tylko co ja z tego mam? Mam znajomych, którzy postępowali tak jak wielu ludzi dzisiaj w Polsce. Czyli najpierw uprawiali seks z kim popadnie a potem w pewnym wieku się "ustatkowali". Znalazł sobie taki dziewczynę, spłodził z nią dziecko, następnie wzięli ślub (kościelny) i dzisiaj prowadzą szczęśliwe życie. Żyją w związkach sakramentalnych, mają dzieci, Bóg im błogosławi. A ja co? Żyłem całe życie w celibacie i nie mam nic. To jest jedna z najgorszych rzeczy osobiście dla mnie. Czuję się oszukany przez Boga. Powinienem był postępować jak tamci, to miałbym dzisiaj to, co oni. Jest jeszcze jedna dość bolesna sprawa. Nie wiem jak Wy, ale ja chciałbym, żeby moja przyszła żona była dziewicą. Gdybym zaczął jej szukać w wieku powiedzmy 22 lat, to miałbym szansę taką znaleźć. Dzisiaj mam 28 lat, szesnastolatek jakoś nie mam ochoty podrywać i szanse na spełnienie mojego marzenia każdego dnia maleją. Mam jednak kolegę, którego żona była dziewicą (chociaż ona sama nie była jego pierwszą). Po prostu nóż się w kieszeni otwiera. Wygląda na to, że zbyt ścisłe przestrzeganie przykazań zmniejsza szanse na prowadzenie chrześcijańskiego życia. Jeden kolega zdradził mi kiedyś sekret, jak zostać świętym. Otóż wystarczy znaleźć sobie żonę. Bo grzechy "seksualne" są najtrudniejsze do opanowania, więc wystarczy się ożenić, żeby ich nie popełniać. Mówił mi to przy okazji spowiedzi wielkanocnej parę lat temu. Mówił, że idzie do spowiedzi tylko dla formalności, bo żadnego grzechu ciężkiego przez ostatni rok nie popełnił. Taka jest droga do świętości a nie taka, jak moja. Bóg mnie wystawił do wiatru, life is brutal. Cytuj: Bóg z pewnością wie i ma plan. Co nam zostaje to się temu poddać, a z pewnością będzie dobrze. Ja się obawiam, że żadnego planu nie ma. Boga przy mnie nie ma i nie mam na co czekać, tylko powinienem iść do przodu. Może kiedyś Bóg się mną zainteresuje, ale dzisiaj raczej tak nie jest. Cytuj: Kiedyś facet żenił się w wieku 40 lat, w Piśmie było to normalnością. Był taki odcinek "Świata wg. Bundych", że do Ala Bundy'ego przyszła Śmierć i powiedziała mu, że ten umrze następnego dnia po tym, jak wygra milion dolarów na loterii. Jeżeli Bóg chce mi dać szczęście na sekundę przed śmiercią, to go nie przyjmę. Chodzi mi o to, żeby się szczęściem cieszyć jak najdłużej a nie żeby je na chwilę osiągnąć. Inni ludzie trwają w małżeństwie po 60 lat. Ja przy takiej opcji miałbym co najwyżej 20-30 lat małżeństwa przed śmiercią. Ledwo wystarcza na wychowanie dziecka.
_________________ Come and see the truth through lies you've been fed. Weigh the worlds at hand, now which direction will you take?
|
Wt maja 25, 2010 18:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|