Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So kwi 27, 2024 12:41



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Zrozumieć OJCZE NASZ ... 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03
Posty: 179
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
@Idący

Wdzięczny byłbym jakbyś ustosunkował się do pytań zawartych w moim poście i nie tylko zamiast „głosić”Swoje przemyślenia, coś takiego nadaje się na bloga...Natomiast tutaj oczekuje się dyskusji !!!

_________________
Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe


Pn lis 16, 2015 9:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 617
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Jaabes napisał(a):
@Idący

Wdzięczny byłbym jakbyś ustosunkował się do pytań zawartych w moim poście i nie tylko zamiast „głosić”Swoje przemyślenia, coś takiego nadaje się na bloga...Natomiast tutaj oczekuje się dyskusji !!!


Dziękuję Ci za uwagi. Zmierzam do spełnienia Twej sugestii. Ale pozwól, że najpierw jeszcze dokończę. Jeszcze jeden wpis.

Potem, chciałbym, skupić się na wątkach, które poruszają inni. Jestem wdzięczy za każdą wypowiedź. Dzięki takim wątpliwością mogę iść dalej. Mogę też uznać, że błądzę.

Mam nadzieję, że wybaczysz mi to opóźnienie reakcji.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


Pn lis 16, 2015 9:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 28, 2014 11:03
Posty: 179
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Okej, rozumiem i poczekam.

_________________
Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe


Pn lis 16, 2015 9:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 617
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
... ale nas zbaw ode złego.
Zastanawiam się, czy nie powinno to brzmieć: ale nas wybaw ode Złego. Taka jest moja główna myśl. Jeśli już wpadłem sidła szatańskie, to pomóż mi Panie się z nich wydostać.
Jeśli uległem, pomóż mi wyjść z błędu.
To brzmi jak wołanie o pomoc. Jeśli już wszystko zawiodło, to Ty Panie jesteś moją ostatnią nadzieją.
Jeśli mimo moich starań zabłądziłem, wyprowadź mnie Boże na Drogę do Nieba.
To jest prośba skazańca o ułaskawienie. Prośba nie poparta własnymi zasługami. Wręcz przeciwnie, błaganie poparte moimi słabościami.
Panie, jestem słaby, starałem się, ale nic z tego nie wyszło. Wiem, że nie zasłużyłem, ale podaj mi Swą dłoń. Przyciągnij mnie do Siebie. Wszystko powierzam Twemu Miłosierdziu. Bo Ty wszystko możesz.
W swojej niedoskonałości nie jestem w stanie spełnić tego wszystkiego, do czego czuję się zobligowany. Chciałbym żyć idealnie, a jednak wciąż upadam.
Ratuj mnie Panie. Ratuj zawsze gry upadam.

Amen
W zasadzie powtórzenie całości. Wysłuchaj Panie moich próśb i błagań. Pochyl się nade mną, ulituj. Znam wiele swoich ograniczeń. A wielu nie zauważam (jak belki w oku). Panie, Ty jesteś jedyną Drogą, jedynym ratunkiem. Wiem, chcę, ale zamiast kierować się Twoją wolą, wybieram coś innego.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


Pn lis 16, 2015 12:25
Zobacz profil
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Idący napisał(a):
... i odpuść nam nasze winy ...
... jako i my odpuszczamy naszym winowajcom ...


Często zastanawiam się nad słowem "odpuścić" .. Co oznacza ono konkretnie?
Jeżeli Bóg odnosi je do ludzkich możliwosci, to wie i ufa, że każdy z nas to potrafi, - że rozpoznanie i odpuszczenie cudzej i wlasnej winy nie jest tylko rzeczą Bożą i nadludzką, ale też naszą.

Jeżeli odpuszczam komuś (sobie) dokonaną przez niego (siebie) i rozpoznana przeze mnie (moje sumienie) winę, to znaczy, że widzę w tym człowieku (sobie) więcej niż to samo przewinienie, i dlatego nie odtrącam i nie przekreślam go (siebie) jako całości .. To oznacza też, że widzę w nim (sobie) nie tylko grzeszność, ale też pewnego rodzaju (Bożą) siłę i świętość zdolną do pokonania tego grzechu. Zwłaszcza, gdy dostrzegam w nim (w sobie) z jego powodu cierpienie i żal.


Śr lis 25, 2015 11:04
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
"... i nie wódź nas na pokuszenie ...
... ale nas zbaw ode złego."

Te słowa wyrażaja dla mnie pragnienie nastania wolnego od kuszącego nas zła i własnej sklonności do grzechu Królestwa Bożego, jego tęskne oczekiwanie ..


Śr lis 25, 2015 11:16
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 617
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
... i odpuść nam nasze winy
jako i my odpuszczamy ...
Wydaje mi się, że powyższe słowa wzbudziły największe kontrowersje. Hominibus słusznie zauważa, że należałoby odróżnić przebaczenie od pojednania, gdyż przebaczenie jest jednostronnym aktem woli człowieka pokrzywdzonego. I choć tu błagamy o przebaczenie. Ale o przebaczenie warunkowe. Zaznaczamy, że nie oczekujemy od Boga niczego więcej, niż my sami oferujemy innym ludziom.
Jeśli sami nie potrafimy odpuścić win tym, którzy nas skrzywdzili, to tym samym zgadzamy się na to, aby Bóg i nam nie odpuścił naszych win. Prosimy Go o to, aby nas surowo ukarał. Co najmniej tak, jak my chcielibyśmy ukarać naszych winowajców.
W tej prośbie wyrażamy żądanie i zgodę, na potraktowanie nas, zgodnie z tym, jak my traktujemy innych ludzi.
Jednak jest tu jeszcze jedna myśl. Czy przebaczenie powinno być zupełnie niezależne od stanowiska krzywdziciela. Wszak my zwracamy się do Pana z prośbą. Warunkową, ale prośbą. Czy mamy prawo oczekiwać od sprawcy zła, aby nas poprosił? Czy mamy przebaczać bez żadnej skruchy? Chyba jednak tak, skoro Jezus powiedział, że nie 7 razy, tylko 77.
Jaabes, w tym wątku, pyta jak oddalone są grzechy od człowieka. Nie wiem jak to rozumieć. Grzech jest jak plama na ubraniu czy na ciele człowieka. Nie jest tożsamy z człowiekiem, ani przypisany mu na wieki. Grzech jest traktowany jak incydent. Wprawdzie autorem grzechu jest człowiek, ale człowiek może się od niego uwolnić dzięki łasce bożej. Dlatego zwracamy się do Stwórcy, aby pomógł nam w oddaleniu naszych grzechów, także grzechów w stosunku do naszych bliźnich.
Jaabes pisze też: wiara w Ofiarę Syna Bożego, usprawiedliwia grzesznika przed Bogiem Ojcem. To też trochę wykracza poza temat. Aby to zrozumieć zastanawiam się na tym, czym jest wiara w Jezusa. Czy chodzi tu jeno o uznanie faktu Męki i Ofiary? Czy dotyczy to ciągłego przeżywania tej Ofiary? Czy chodzi tu o częste i cykliczne spożywania Najświętszego Pokarmu? Sądzę, że usprawiedliwieniem jest życie Ofiarą. Parzenie na świat przez pryzmat Ofiary. Naśladowanie Chrystusa oddala nas od grzechów. Usilne starania, aby naśladować Odkupiciela usprawiedliwiają grzesznika. Grzesznika, który czuje ból i żal z powodu popełnionych przewin. Jezus złożył Ofiarę za wszystkie grzechy. Nie wiem jak to ująć? Może to tak, jakby dał karę w zawiasach. Dał szansę. A właściwie permanentną szansę. Ale też uzależnił to od nas. Czy przyjmiemy Jego Ofiarę? Czy skorzystamy z niej? Czy ją odrzucimy trwając w grzechu?
Z kolei ARHIZ uznaje to za dość obcesową prośbę, a nawet żądanie. Forma rzeczywiści jest obcesowa. Ale wtedy, gdy nie odnosi się jej do całości modlitwy. Mi osobiście wydaje się, że brzmi to jak wołanie o ratunek. Nie mam czasu na grzeczności. Jestem przerażony tm, co złego zrobiłem. Wołam o koło ratunkowe.
Nie wiem z czego ARHIZ wnioskuje o pewności tego odpuszczenia. Ani tym bardziej zapewnienia o bezgrzeszności. Wprost przeciwnie. Ja czuję tu moją słabość. Wiem, żem niegodny. Wiem, że muszę być lepszy. Staram się. I mam świadomość, że nie wystarczy, abym chciał być idealny. Mam nakaz, aby do tego dążyć. Przebaczenie jest aktem mojej woli. Jeśli nie przebaczę, to znaczy, że tkwię w grzechu. Sprzeciwiam się nauce Chrystusa, a nawet, wręcz, ją przekreślam. Dlaczego nie "jak usiłujemy"? Chyba dlatego, że to za mało. Ale czy samo pragnienie przebaczenia nie jest już przebaczeniem? Wydaje mi się, że jest. Ale ostateczna ocena należy do Stworzyciela Świata.
Sapper zaś, bardzo słusznie zauważa, że to, czy jest to roszczeniowa postawa, zależy jedynie od modlącego się. Ale jeśli ktoś mówi "bądź wola Twoja", to oznacza pokorę, zgodę na wszystko, co zrobi Bóg. W takiej sytuacji trudno, niezależnie od formy, uznać to za żądanie odpuszczenia. To raczej prośba o sprawiedliwe potraktowanie.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


Śr lis 25, 2015 14:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 21, 2012 22:01
Posty: 1342
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Ok, już rozumiem. Możliwe, że po prostu jestem przyzwyczajony do innych zwrotów w modlitwie, gdzie jest raczej większy nacisk na wychwalanie, a tryb rozkazujący - jeśli się pojawia - ma charakter albo błagalny (np. "wybacz") albo odnosi się do działań samego modlącego się, np.
"Poznawszy Boga o pięciu obliczach, niech mój rozum delektuje się naukami Tego, którego zwą Mahadewą.[...]"

Natomiast spodobała mi się interpretacja Idącego, jako prośbę o ratunek. To trochę tak, jakby tonący krzyczał (w trybie rozkazującym oczywiście) "Daj ten kij!".

_________________
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com - blog
https://www.facebook.com/Wachlarzem-o-aloes-1499129103717492/ - fanpage


Pt lis 27, 2015 13:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 617
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
ARHIZ napisał(a):
Ok, już rozumiem. Możliwe, że po prostu jestem przyzwyczajony do innych zwrotów w modlitwie, gdzie jest raczej większy nacisk na wychwalanie, a tryb rozkazujący - jeśli się pojawia - ma charakter albo błagalny (np. "wybacz") albo odnosi się do działań samego modlącego się, np.
"Poznawszy Boga o pięciu obliczach, niech mój rozum delektuje się naukami Tego, którego zwą Mahadewą.[...]"



Uważam, że każda religia pomaga dążyć do Boga. I każda opiera się na bożym Objawieniu. Ale Objawienie to podlega ludzkiej interpretacji. Stąd rozbieżności. Żaden człowiek nie jest nieomylny. Ten przymiot zarezerwowany jest jedynie dla Stwórcy.
Jestem przekonany, że należy okazywać zrozumienie każdemu wierzącemu. Niemal każdemu. Nie przyznaję racji tym, którzy w imię "BOGA(?)", nakłaniają do nienawiści, zabijania, szkodzenia innym ludziom lub zwierzętom. Nienawiść nigdy nie idzie w parze z dążeniem do Boga. Jest zaprzeczeniem wiary w Boga.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


Pt lis 27, 2015 21:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 21, 2012 22:01
Posty: 1342
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Jest wiele drug prowadzących do tego samego celu :)
Natomiast nienawiść jest atrybutem uwstecznienia, taka osoba się od Boga oddala - a to, że się w swojej agresji na Boga powołuje, jest jedynie potwierdzeniem ignorancji i zatracenia.

_________________
ॐ नमः शिवाय

"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction:
http://wachlarzemoaloes.blogspot.com - blog
https://www.facebook.com/Wachlarzem-o-aloes-1499129103717492/ - fanpage


So lis 28, 2015 8:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 617
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
ARHIZ napisał(a):
Jest wiele dróg prowadzących do tego samego celu :)



Wiesz, czasem sobie wyobrażam, że Cel postawiony przez Boga jest na szczycie wielkiej góry. Dookoła rozciąga się wielki obszar. A ludzie startują z różnych miejsc rozlokowanych wokół góry. Ze wszystkich stron. W różnych odległościach. Jedni na zboczach, a inni w odległościach, z których nie widać tej góry. Nie wszyscy słyszeli o tym, że jest góra, a na niej Najwyższy Cel.
Jedni idą w stronę góry, inni krążą wokół, a jeszcze inni oddalają się od niej.
Dlatego jedni za życia docierają w pobliże szczytu, a inni kończą drogę daleko pod góry.
Ale ocenie nie podlega to jak blisko są od góry, ale to ile wysiłku włożyli, aby się zbliżyć do szczytu. Czy wykorzystują swoje możliwości dotarcia, czy wolą je marnować. Czy w drodze pomagają innym, czy też kosztem innych chcą osiągać swoje cele.

Cieszę się, że szukasz dobra i zrozumienia. Życzę Ci pomocy bożej na Twej Drodze.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


So lis 28, 2015 9:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2015 13:51
Posty: 617
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
... chleba naszego powszedniego ...
Tylko trzy słowa, a ileż myśli.

Chleb - pokarm, podstawa egzystencji. Można uogólnić na minimum socjalne. W tym wyrażą się całość naszych potrzeb fizycznych i psychicznych niezbędnych do egzystencji, rozwoju i kreatywności.
Natomiast, pojęcie to nie zawiera żadnych aspektów luksusu, wygody. Dotyczy tylko tego, co na prawdę jest potrzebne. Tu chodzi też o miłość. Dwustronną.

Naszego - co to znaczy? Czy to, że jest to owoc naszych rąk? Czy, że nam się należy? Sądzę, że jedno i drugie. Bo to, co się nam należy musimy sami wypracowywać. Jeśli tylko jesteśmy zdolni do jakiejś produktywności. To jest zobowiązanie do współtworzenia dóbr. Wszelakich dóbr potrzebnym nam i naszym bliźnim. To relacja wzajemna między ludźmi. A w modlitwie proszę Pana o to by pomagał w dystrybucji.

Powszedni - tu wracam do pierwszego. Powszedni, to znaczy zwykły, codzienny. Ten chleb ma zaspokoić podstawowe potrzeby. Nie musi spełniać oczekiwań wybrednych smakoszy. Musi natomiast pozwolić na regenerację sił. Nie może zaszkodzić. Powinien smakować. Ma być taki zwykły. Bez fajerwerków. Skromny i pożywny.

Dzisiaj (czwarte słowo) - a co z jutrem? Czy jutro nam się na należy? Dzisiaj, to jest na bieżące potrzeby. Nie w celu tezauryzacji. A właściwie w przeciwieństwie do tezauryzacji. Jeśli jutro dzień wolny od pracy, to na jutro. Jeśli wybieram się w drogę, to na cała drogę. Ale to także zabezpieczenie na czas choroby lub niedołęstwa. Na przykład na starość. Bo to jest też niezbędne zabezpieczenie na czas, w którym sami nie będziemy mogli zadbać o siebie. W tym czasie pomoże Bóg. Zwykle za pośrednictwem swoich posłańców. Czasem zupełnie obcych ludzi. Gdyż każdy jest / może być posłańcem Boga.

_________________
Wierzący chrześcijanin, w szczególności katolik to ktoś,
kto codziennie i permanentnie stara się być coraz lepszym.


Wt gru 15, 2015 12:39
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 13:57
Posty: 943
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Idący napisał(a):
Staram się zrozumieć tę modlitwę. Rozważam ... i błądzę ...
Ośmielę się napisać coś na temat poszczególnych fragmentów. Liczę na pomoc w zgłębieniu treści.

Ojcze nasz ...
Ojcze, Rodzicielu tj. Osobo, która dałaś początek istnieniu. Istnieniu świata. A mojemu? Wszak moje poczęcie nie było nadprzyrodzone. Ale podejrzewam, że Ojciec stworzył mnie w jakiejś formie na samym początku. Stwarzając Adama, stworzył mnie. Tj. moją duszę. Która, gdzieś, gdzie sobie nie wyobrażam, czekała na moment poczęcia. Na rozpoczęcie samodzielnego rozwoju. Wtedy rozpoczęła pojmowanie świata, a następnie udoskonalenie go. Wprawdzie we wstydliwie nikłym zakresie. Ale starania czyni.
Ojcze nasz ... - Ojcze, a zarazem i Matko, Rodzicu - Boże, który stworzyłaś życie. Życie ludzkie.
[...]


Bóg jest Ojcem z czułością mamy, a właściwie czułość mamy jest cieniem miłości Bożej. Bardzo ciężko to przepracować, choć może niektórzy mają to już za sobą. Na pewno dojrzał do tego ks. jezuita Auguste Valensin, fragment jego rozważań o modlitwie Ojcze nasz pozwolę sobie przytoczyć.

Auguste Valensin napisał(a):
Ojcze, który jesteś w Niebie, chcę porozmyślać, z piórem w dłoni, pod Twoim okiem, o Twoim Ojcostwie.
Chcę je spróbować zrozumieć. Ojcze, Ojcze, muszę przyjąć to słowo, nie myśląc o tym, kim tak często na Ziemi jest ojciec. W pewnym sensie słowo "matka" lepiej by pasowało. O mój Boże, jesteś Ojcem, ale z Bożą czułością. Jesteś pobłażliwością i wyrozumiałością, których nie powinienem się bać. Kiedy o tym pomyśleć przez chwilę, jest to rzecz niesłychana. Miłość Jezusa łatwiej przyjąć. Jest jednym z nas. Ale Bóg! Ten byt nieskończony, nieskończenie potężny, ten od którego zależy moje wieczne szczęście, ma dla mnie, dla mnie osobiście, który teraz to piszę, uczucia miłości Ojca, który jest jak matka; kocha mnie, jak kochała mnie mama i jeszcze mocniej! To jest szalone i cudowne. Muszę to sobie powtórzyć, aby przekonać swoją wrażliwość. Bo gdybym to przyjął nie tylko rozumowo, ale całym sobą, gdybym był do głębi o tym przekonany, moje życie uległoby przemianie.
Przede wszystkim miałbym stałe źródło radości, zawsze w zasięgu. Więcej - jakież poczucie bezpieczeństwa. Mój Ojciec czuwa nade mną i jest Ojcem Wszechmogącym. Czego się wówczas bać.
To, na co pozwoli, aby się wydarzyło, nie może mi zaszkodzić, zatrzymać mnie na drodze do wiecznego szczęścia, a wręcz przeciwnie, wykorzysta to, abym mógł iść do przodu. Oznacza to, że wszystkie wydarzenia, jeśli wynieść je do rangi opatrznościowych, ukazują się tym, czym są naprawdę: czyli wydarzeniami oddanymi na „moją” służbę, a nie przeszkodami — wydarzeniami, które są wyrazem Woli mojego Ojca… Gdy je akceptuję i witam, okazując im życzliwą twarz, stają się jakby dialogiem z moim Ojcem, który chcę prowadzić.
I nie bałbym się Go. Nie patrzyłbym na siebie, aby uznać się niegodnym, bo takie spostrzeżenie może być dobre tylko wtedy, gdy się je robi mimochodem, by zapobiec pysze i samooszukiwaniu; a jest złe i szatańskie, kiedy deprymuje. Patrzyłbym na mojego Ojca i patrzyłbym na siebie Oczami mojego Ojca; Poczułbym się kochany, kochany przez kogoś, kogo miłość nieskończenie przewyższa wszystkie inne... I godny tej miłości. Nie „godny sam w sobie”, ale też nie „niegodny”, ponieważ takie założenie oznaczałoby, że Miłość Boga zbłądziła, ma niewłaściwy cel, jak wybór młodego człowieka, który źle ocenia wartość moralną kolegi i czyni go swoim przyjacielem. Jeśli Bóg mnie kocha, to dlatego, że jestem godny miłości w Jego oczach... W tej ostatniej myśli jest coś do zbadania. Ten sposób, w jaki Bóg kocha biednego, słabego człowieka, ale nie akceptuje grzechu śmiertelnego.


Darujcie nędzę tłumaczenia, francuski pamiętam ze szkoły średniej, ale myślę że błędów merytorycznych nie ma.
Całe rozważanie dostępne jest tutaj: http://site-catholique.fr/index.php?pos ... P-Valensin
Warte profesjonalnego przełożenia, może ktoś kiedyś się podejmie.

_________________
Tylko Bogu chwała


Pn lis 13, 2023 10:38
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Idący napisał(a):
Stwarzając Adama, stworzył mnie. Tj. moją duszę. Która, gdzieś, gdzie sobie nie wyobrażam, czekała na moment poczęcia. Na rozpoczęcie samodzielnego rozwoju.

Widzę, że minęło już kilka lat od tego, co napisałeś :) Ale jeśli nadal tak myślisz, to chciałem zauważyć, że wiara w preegzystencję duszy została potępiona przez Kościół. Znalazłem nawet informację, że było to na Soborze konstantynopolskim II w roku 553, jakby ktoś był ciekaw.

białogłowa napisał(a):
Bóg jest Ojcem z czułością mamy, a właściwie czułość mamy jest cieniem miłości Bożej. Bardzo ciężko to przepracować, choć może niektórzy mają to już za sobą.

Nie wiem, czy powszechnie, ale jednak wiadomo, że Bóg nie ma płci, a jako, że uosabia wszystko, co najlepsze, to wydaje mi się dość oczywistym, że muszą być w tym również aspekty matczynej miłości.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Pn lis 13, 2023 12:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 13:57
Posty: 943
Post Re: Zrozumieć OJCZE NASZ ...
Soul33 napisał(a):
Idący napisał(a):
Stwarzając Adama, stworzył mnie. Tj. moją duszę. Która, gdzieś, gdzie sobie nie wyobrażam, czekała na moment poczęcia. Na rozpoczęcie samodzielnego rozwoju.

Widzę, że minęło już kilka lat od tego, co napisałeś :) Ale jeśli nadal tak myślisz, to chciałem zauważyć, że wiara w preegzystencję duszy została potępiona przez Kościół. Znalazłem nawet informację, że było to na Soborze konstantynopolskim II w roku 553, jakby ktoś był ciekaw.


Eee, myślę że nie trzeba tak dosłownie rozumieć tego, co Idący napisał, ale zaznaczyć jak to zrobiłeś, oczywiście można. W jakimś sensie istnieliśmy wszyscy w zamyśle Bożym, jak Jeremiasz, zanim nas ukształtował w łonie matki. To też jest coś, co warto przepracować, a idzie ciężko - że każda dusza jest równie mocno kochana.
Soul33 napisał(a):
wydaje mi się dość oczywistym, że muszą być w tym również aspekty matczynej miłości.


Taaa, może łatwo to rozumowo przyjąć, ale całym sobą, tak aby doszło do uszczęśliwiającej przemiany życia, jak to jest w rozważaniu Valensina, to chyba jednak... nie tak szybko i nie tak łatwo :)

_________________
Tylko Bogu chwała


Pn lis 13, 2023 13:04
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL