| Autor |
Wiadomość |
|
nokia
Dołączył(a): Śr mar 14, 2012 0:15 Posty: 473
|
 upominanie bliźnich
w kontekście plakatu pokazującego"konkubinat to grzech" wielu katolików podniosło głos że to zła droga nawracania ze należy głosi ze Bóg jest miłością a nie straszyć piekłem bo w ten sposób nikogo nie uzyskamy, a to przecież tylko nazywanie rzeczy po imieniu
zatem jak należy rozumieć słowa Jezusa zapisane w ewangelii "dy brat twój zgrzeszy <przeciw tobie>, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.
16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa
17 [Vt-3,141, Vt-3,142] Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik"
_________________ „Nie to jest miłością co czujesz, a to co postanawiasz.”
|
| Wt mar 10, 2015 21:29 |
|
|
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: upominanie bliźnich
Myślę że w ogóle źle podchodzisz do sprawy, zbyt upraszczasz. Pytasz co zrobić, czy to dobre, ale wpierw trzeba sobie uświadomić do kogo kierujemy te napomnienia. Naprawdę ludzie żyjący w wolnych związkach nie wiedzą że to według Kościoła grzech i trzeba im to mówić? Napominać możesz wierzących, którzy te zasady powinni przyjąć i traktować jako wartości np sakrament małżeństwa. Pchanie się w plakatami czy znajomymi do ludzi, którzy widać że żyją inaczej, nie ma sensu. Nie jest to też kwestia "Bóg jest miłością", tylko uszanowania cudzego wyboru.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| Wt mar 10, 2015 22:52 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: upominanie bliźnich
To chyba jasne: kiedy brat zgrzeszy przeciw tobie. I celem jest odzyskanie brata.
Kiedy zanieramy sie za pouczanie np "cudzoloznikow", warto zaczac od rachunku sumienie, ile razy patrzylo sie pozadliwie na kobiete i z tego nie spowiadalo?
Poza tym chodzi o ratowanie braci, a nie o potepianie. Warto zobaczyc jak robil to Pan Jezus: zawsze mowil do konkretnych osob, rozmow z prawdziwymi grzesznikami nie zaczynal od ich katalogu win, za to otwieral oczy tym, ktorzy byli przekonani o swojej bezgrzesznosci.
|
| Śr mar 11, 2015 6:56 |
|
|
|
 |
|
FoxMulder
Dołączył(a): N lut 08, 2015 19:13 Posty: 18
|
 Re: upominanie bliźnich
Mnie te banery nie poruszyły w taki sposób - nie uważam, że to coś w rodzaju złej drogi nawracania.
_________________ Ludzkość stale kroczy naprzód, jednak człowiek pozostaje ten sam
|
| Pn mar 16, 2015 21:48 |
|
 |
|
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: upominanie bliźnich
O ile się orientuję, akurat te bannery budzą raczej śmiech. No sorry, ale do większości ludzi epatowanie wielkimi czerwonymi literami składającym się w słowo GRZECH i staszenie wężem raczej nie przemawia.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
| Wt mar 17, 2015 8:10 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: upominanie bliźnich
Istnieje jeszcze kwestia formy napominania, można napominać z troską o grzesznego bliźniego i można, jak na banerze, wskazywać grzeszników oplecionych wężem - demonem. Mnie sie zdecydowanie nie podoba ta bilbordowa forma napominania.
|
| Wt mar 17, 2015 8:39 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: upominanie bliźnich
Alus napisał(a): Istnieje jeszcze kwestia formy napominania, można napominać z troską o grzesznego bliźniego i można, jak na banerze, wskazywać grzeszników oplecionych wężem - demonem. Ojtam, ojtam! Tak tylko delikatnie napomnieli. Mogły być żółto-czerwone płomienie i rogaty diaboł z widłami.
|
| Wt mar 17, 2015 11:14 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: upominanie bliźnich
akruk napisał(a): Alus napisał(a): Istnieje jeszcze kwestia formy napominania, można napominać z troską o grzesznego bliźniego i można, jak na banerze, wskazywać grzeszników oplecionych wężem - demonem. Ojtam, ojtam! Tak tylko delikatnie napomnieli. Mogły być żółto-czerwone płomienie i rogaty diaboł z widłami. Obrazki diabła z rogami już mi sie opatrzyły, a gady zawsze mnie brzydziły, zawsze będą brzydziły i stale mnie przerażają.
|
| Wt mar 17, 2015 12:22 |
|
 |
|
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: upominanie bliźnich
Mnie się z kolei zawsze podobały, więc w tym aspekcie efekt raczej odwrotny od zamierzonego...
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
| Wt mar 17, 2015 12:39 |
|
 |
|
nokia
Dołączył(a): Śr mar 14, 2012 0:15 Posty: 473
|
 Re: upominanie bliźnich
Myśle ze nawet jak by ktoś miał możliwość bycia w piekle i by zdjecia z tamtego meijsac na banerze to i tak by niektorych nie ruszyło. Zgodnie z przypowiescią o bogaczu i Łazarzu.
_________________ „Nie to jest miłością co czujesz, a to co postanawiasz.”
|
| Cz kwi 02, 2015 19:59 |
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: upominanie bliźnich
Nie w piekle, tylko gdyby ktoś ze zmarłych do nich przemówił. Wizja piekła,bardziej do odczucia, niż zobaczenia byłaby chyba bardzo przekonująca.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| Cz kwi 02, 2015 22:47 |
|
 |
|
novame
Dołączył(a): Śr kwi 22, 2015 20:40 Posty: 2
|
 Re: upominanie bliźnich
Czyli jeśli moja mama opuściła niedzielną Mszę bez ważnego powodu i za tydzień była w kościele i bez spowiedzi poszła do Komunii to powinnam jej powiedzieć że zrobiła źle i nie może przyjmować Sakramentu? Czy mam do tego prawo? Bo wiem np. że ktoś, tata, siotra przyjmują Komunię no... niegodnie (nie mnie to sądzić ale na logikę rzecz biorąc... Domyślam się że tak jest bo wątpię że tata się spowiadał z oglądania pornosków czy siostra ze stosowania antykoncepcji...) U nas w domu sprawy wiary traktowało się całe życie tak no wiecie, powierzchownie i to wynika z ich niewiedzy czy ignorancji... Ja też z chłopakiem mieszkałam i współżyłam i dopiero jak sama zaczęłam czytać o wierze to przejrzałam na oczy, poszłam do pierwszej szczerej spowiedzi... Wcześniej przyjmowałam jak się okazało Komunię świętokradzko:( ale nikt mnie nie upominał, Bóg tak poprowadził że sama do tego stanu świadomości doszłam. Czyli jeśli inni grzeszą ale nie mi tym robią krzywdę to powinnam ich upomnieć czy nie? Krępuję się iść do taty i robić mu wykład. Chodzi on przecież do kościoła i może się wsłuchać w kazanie. Ale czy ja też popełniam jakiś grzech zaniechania?
|
| Śr kwi 22, 2015 21:12 |
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: upominanie bliźnich
Jeśli ktoś robi krzywdę sobie, bo przecież nie Tobie, czy nawet Bogu, to myślę że nie koniecznością w senasie przepisów, ale potrzebą dla Ciebie powinno być aby tej osobie o tym powiedzieć. Można to zrobić na różne sposoby. Nie musisz robić wykładu. Można podjąć szczerą rozmowę. Zapytać czy nie uważają że tak nie jest ok, albo czy zastanawiają się w co tak naprawdę wierzą. Tak jak wiele razy pisałem koledze Nokii - nie ma tu ślepego nakazu podchodzenia do każdego, wygłoszenia kazania i odejścia w poczucie dobrze spełnionego obowiązku. Jest za to troska o drugiego człowieka, oraz jeśli mamy nadzieję że to poskutkuje to działamy. Jeśli jednak wiemy że to nic nie da, to nie o to chodzi, aby mimo to w imię ślepego formalizmu, na siłę napominać. Ślepy formalizm jest zatem obcy wierze. A to co Ty powinnaś zrobić, w swojej rodzinie wiesz Ty, nikt inny. Nie ma tu żadnych sztywnych reguł które bezmyślnie trzeba stosować.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| Śr kwi 22, 2015 21:47 |
|
 |
|
jesienna
Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55 Posty: 2016
|
 Re: upominanie bliźnich
Na początek: Stanowczo odrzucam postawę - "napominam bo chcę mieć czyste sumienie" i/lub "napominam bo tak nakazuje Biblia i/lub Kościół"
Uważam, że po to człowiek ma rozum by z niego korzystać.
Nie upominam osób co do których mam przekonanie graniczące z pewnością, że upomnienia nie przyjmą. Robię to dlatego by sobie nie zamykać drogi do kontaktu z taką osobą i upomnienia jej gdy będzie gotowa upomnienie przyjąć.
Trzeba rozróżnić upominanie od przekazywania wiedzy na temat tego że cos jest grzechem. Nie ma sensu powtarzać, że coś jest grzechem osobie, która o tym wie. To ją tylko rozdrażni i zamknie drogę do przyjęcia napomnienia.
W upominaniu chodzi o przekonanie jej, że powinna z grzechem zerwać. I tu mam problem.
Powiedzmy, że ktoś nie jest blisko z Bogiem z Kościołem ma związki raczej luźne (formalnie jest ochrzczony).
Powiedzmy, że ktoś żyje w związku cywilnym z osobą, która ma Ślub Kościelny z kimś innym już od dawna, są z sobą związani, darzą się uczuciem, są dla siebie wsparciem itd.
Przecież zerwanie takiego długoletniego związku jest czymś ogromnie trudnym (żeby nie użyć mocnego słowa - heroicznym).
Wczuwając się w położenie takiej osoby trzeba sobie postawić pytanie - skąd ona ma wziąć do tego motywację i siłę?
Czy raczej nie należałoby zacząć od czegoś innego? Od doprowadzenia do tego, że zatęskni za więzią z Bogiem?
przekazanie wiedzy + napomnienie "grzeszysz- przestań grzeszyć" raczej do tego nie doprowadzi (niczego tak do końca nie można być pewnym)
Zwracam uwagę, że w Biblii w stosunku do pogan mówi się o wezwaniu do przyjęcia Dobrej Nowiny o Zbawieniu (czego jedną z konsekwencji jest zerwanie z grzechem) a w stosunku do chrześcijanina "brata" (tak nazywa go Biblia w znanym fragmencie) o napomnieniu.
Czy osoba daleko Boga i Kościoła ma być traktowana jako "poganin" (wezwanie do przyjęcia Dobrej Nowiny) czy jako "brat" (napomnienie).
No i nie wiem....
Prawie zawsze mój wewnętrzny sprzeciw budzą felietony red. Kucharczaka (tego starszego) w GN
Jest bezkompromisowy, wręcz brutalny w piętnowaniu grzechu i chłostaniu grzeszników. Na pytanie "dlaczego ten człowiek grzeszy" udzieliłby pewnie odpowiedzi "bo wybrał grzech" - taka odpowiedź jest prosta jak kawałek cepa.
Nie wiem czy taka bezkompromisowość jest skuteczna. No chyba, że przyjąć postawę -"zrobiłem swoje, nazwałem grzech grzechem, napiętnowałam grzech - o resztę zadba Bóg".
Ja takiej postawy nie przyjmuję.
No i na koniec inna kwestia kogo mamy obowiązek (w połączeniu rozsądkiem o czym pisałam) a kogo nie mamy obowiązku upominać. Odpowiedź "każdego" to sprowadzanie sprawy do absurdu.
Na pewno mają obowiązek upominania spoczywa na rodzicach w stosunku do dzieci, na nauczycielach w stosunku do uczniów (jeżeli tradycyjnie rozumie się rolę nauczyciela) oraz w stosunku do osób bliskich (rodziny, przyjaciół)
co z resztą? kogo jeszcze mamy obowiązek upominać? Czy są osoby, których nie mamy prawa upominać?
.
_________________ informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą), proszę o wyrozumiałość.
|
| Cz kwi 23, 2015 11:27 |
|
 |
|
Asta
Dołączył(a): Cz lip 30, 2015 14:29 Posty: 61
|
 Re: upominanie bliźnich
Może być i tak, że człowiek nie znajduje spokoju właśnie dlatego, że upomniał kogoś. Ale uważam, że nie powinniśmy rezygnować z upominania bliźnich. Wiem, są przecież różne sytuacje, niekiedy rzeczywiście bardzo trudne, skomplikowane, lecz ich rozwiązanie może przyjść niespodziewanie szybko po... modlitwie, nawet chwili modlitwy.
_________________ "JAKŻE SIĘ OBEJŚĆ BEZ MIŁOŚCI...?"
|
| Wt sie 25, 2015 10:29 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|