Witajcie! Mam pytanie odnośnie Kościoła Zielonoświatkowego.
Jakiś czas temu poszedłem do Koscioła Zielonoswiaŧkowego, aby pastor pomodlił się nade mną (jestem katolikiem, poszedłem za namową znajomego). Zrobiłem tak bo znajdowałem się w kryzysie, moje modlitwy przynosiły mi więcej cierpienia, pracowałem w miejscu, gdzie wykonywałem słabo płatną pracę i bardzo "pospolitą" (tj. sprzątałem) i nie widziałem sensu swojego bytowania tutaj. Otóż wiedziałem od znajomego (katolika), że "Zieloni" modlą się z mocą, dzieją się uzdrowienia, ludzie dostają prace, awanse (nie śmiejcie się proszę, jestem praktycznym człowiekiem) co jest przejawem Bożego działania. Także poszedłem.

Modliła się nade mną pastor w językach. Powiedziała, że łamie przekleństwo choroby (jestem po kryzysie, choć nic o tym nie wspominałem) i łamie dominację złego ducha w moim życiu. Zachęcała mnie też do próby modlitwy jeżykami.
Faktycznie wychodząc stamtąd cały czas w duchu śpiewałem pieśni na cześć Jezusa, modliłem się nieustannie. Byłem jak napompowany Jego Duchem.

Jednak była jedna "zagwozdka". Pastor zachęcała mnie bym pozbył się szkaplerza, który wedle niej może być przyczółkiem dla demonicznych mocy. Nie chciałem.

Po jakimś czasie, życie wróciło do "normy", do starych kolein.

Nie za bardzo wiem co obecnie sądzić o takim epizodzie w swoim życiu. Z jednej strony doświadczyłem czegoś mocnego z innej zaś nie chciałem rezygnować ze szkaplerza i brewiarza (ta modlitwa mnie kształtowała). Co sadzicie?

Ja zastanowiłbym się, czy modlitwa o pracę, awans itp., jest zgodna z "miłuj bliźniego swego, jak siebie samego", czy raczej z "miłuj siebie samego, jak bliźniego swego"

Nie rozumiem? Co złego z modlitwy o dobre warunki pracy? W ST to było synonimem powodzenia. W NT jest napisane że Jezus przyszedł by owce miały życie w obfitości. Jeżeli jestem po studiach i od wielu lat bezskutecznie szukam dobrej pracy? A co z modlitwą o dobrą żonę?

Mnie pytasz co w tym złego?

A nie zadajesz sobie pytania, co jest nie tak z największym przykazaniem, skoro ukierunkowuje Cię na innych, a nie na siebie samego?

Czy to pytanie z cyklu czy myć ręce czy nogi? Ręce i nogi, jeśli pytasz mnie. Inni też są ważni, ale nie pomożesz nikomu jeśli sam jesteś skwaszony i jest ci zimno.

Nie wiem czy zauwazyłeś ale prosiłem aby w kwestiach "awansów zawodowych" być łagodnym wobec mnie. W niektórych wspólnotach powiedzenie, że "szukam żony" to jak grzech ciężki.

To naturalnie Twoja prywatna sprawa jak i o co się modlisz, ale powiedzenie "inni też są ważni", to jakby to powiedzieć, mała modyfikacja przykazania miłości...

Daj najpierw mi, to wtedy dam coś innym...

Dużo czytałam na temat "zainfekowanych" obrazów, medalików, krzyżyków...Z tej wiedzy wyciągam taki wniosek:
1. Diabeł może posługiwać się "świętymi" przedmiotami, po to, by nas od nich odwieść.
2. Jeśli jesteśmy słabi duchowo to lepiej ofiarować ten przedmiot - symbol przynależności do Boga Osobie, która jest jej właścicielem, w tym przypadku Matce Bożej (np. położyć go przed obrazem Matki Bożej w kościele; poprosić o opiekę Bożą nad nim).
3. Zawiesić na szyi łańcuszek z krzyżykiem (z wizerunkiem Jezusa ukrzyżowanego).
4. Zbliżać się do Boga w częstym przyjmowaniu Komunii świętej; a zatem tylko wiara katolicka umożliwia ten przywilej.
5. Może też być tak, że Pan Bóg chce, abyś "realizował" Jego wolę i dlatego poddaje Cię próbom szatańskim.

Chwacie kochany! Rozumiem, że zakładasz, że jestem egoistą? Może i jestem nie przeczę, nie mniej skąd wniosek, że nie pomagam, nie pomagałem innym? Czy Jezus odrzucał chorych, którzy do niego przychodzili?

Uczennica: nic mi nie wiadomo by mój szkaplerz był kimś bądź czymś zainfekowany, ale dzięki za info

Szlachetny Marku, po prostu czytam w Ewangelii, jak Jezus mówi przykazanie miłości, ale nie doczytałem, że pomagał ludziom znaleźć dobrą pracę, czy wyszukiwał dobre żony.
Może jest różnica, między przywróceniem wzroku, a poprawą statusu?

Chłopie, ja nie mam nawet szans na założenie rodziny bo mnie nie stać na własne lokum. Pracuję na 1/2 etatu na najniższej krajowej. Robię tak od kilku lat! Gdyby nie pomoc rodziny, nie miałbym gdzie spać.

Marku, szkaplerz jest silnie związany z osobą Maryi, protestanci patrzą na Matkę Boga w inny sposób niż katolicy, dlatego pani pastor powiedziała to w taki sposób.

Mogę zrozumieć Twoją frustrację z powodu marnych widoków na przyszłość i brak perspektyw, ale może zrób jakąś specjalizację w konkretnym zawodzie, zrób coś na kształt kursu spawacza chociażby, próbuj za granicą, jako mężczyzna masz sporo możliwości.

Nie sugeruj się tym że masz papierek ukończenia jakiejś uczelni bo to czasem daje prawie nic, chyba że masz jakieś intratne i specjalistyczne studia, ale jeśli to administracja lub coś podobnego to szanse na znalezienie porządnej pracy są nikłe. Powinieneś podjąć próby w zdobyciu konkretnych kwalifikacji zawodowych, coś co jest potrzebne aby mieć szansę na lepiej płatną pracę. Jak widać te studia nie dały ci nic konkretnego, dlatego istnieje wiele możliwosci, kursów w celu zdobycia kwalifikacji i certyfikatów. Dzięki temu możesz podjąć lepiej płatną pracę, także za granicą, tam często potrzebują konkretnych fachowców.

Dzięki. Jestem po paru kursach i przebranżawiam się. Myślę, że z Bożą pomocą coś się uda. Dzięki raz jeszcze.

Chwat, czytając Twoje posty w tym temacie odnoszę wrażenie, że powinieneś pisać je będąc trzeźwym albo chociaż wypoczętym, bo to co tu zaprezentowałeś to jakiś absurd.
Przepraszam, że nie wnoszę nic do dyskusji, ale Ty również niczego nie wniosłeś a skierowałeś dyskusję na zupełnie inne tematy niż pytał o to użytkownik Marek144...