Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt mar 29, 2024 13:22



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1 ] 
 Czy granie w takie gry to również grzech? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn sie 13, 2018 16:48
Posty: 21
Post Czy granie w takie gry to również grzech?
Szczęść Boże!

Od kilku dni zastanawia mnie kwestia, czy granie w gry jest zagrożeniem dla mojej wiary. Sprawa nie jest oczywista, jak w przypadku kilku tytułów zdecydowanie mających niewiele wspólnego z wiarą. W ciągu ostatnich kilku lat miałem styczność właśnie z kilkoma takimi tytułami - Diablo III , które kupiłem, lecz nigdy nie odpaliłem (z ręką na sercu - myślałem, że wszyscy oceniają grę po okładce, a sama nie ma nic wspólnego z diabłem - okazuje się, że chyba się myliłem), jedna z części Painkillera (zainstalowałem i odinstalowałem bez choćby jednego odpalenia, - wczoraj dowiedziałem się, że przy odpaleniu trzeba było "podpisać pakt", inna sprawa, czy bez tego niepotrzebnego elementu [który można pewnie wyrzucić, chwilę grzebając w plikach] z grą byłoby wszystko w porządku). Zagrałem też jeden poziom w Hatred (jedną z nielicznych gier, która naprawdę zasługuje na przypisane jej miano przez media - trzeba mieć coś nie tak z głową, by grać w symulator mordowania), może z godzinę/dwie w trzeciego Gothica (kompletnie nie interesowałem się fabułą - dopiero wczoraj dowiedziałem się, że w tej serii trzeba było "modlić się" do bogów i mieć z nimi inne styczności) i, chyba najgorsze, Luciusa (tyle dobrego, że kiedy gra zmuszała mnie do odwrócenia Krzyża, wyłączyłem ją). Gdzieś tam na płytach z czasopism growych czy na koncie z cyfrowej dystrybucji znajdą się inne części Painkillera, Drakensang (nie mam zielonego pojęcia, o czym jest ta gra, wiem tylko, że mówił o niej w swoim słynnym kazaniu ksiądz Natanek) czy "symulatory boga" - From Dust i Reus (tu nie jestem przekonany, czy wcielanie się w wymyślonego przez kogoś boga faktycznie zagraża wierze, ale nie wiem, jak w to się gra, więc też nie wiem, jakim naprawdę jest ona zagrożeniem).


Miłym zaskoczeniem jest to, że nic mnie do tych gier nie ciągnie. Wiem, że Painkiller, Gothic 2 czy Diablo gry to klasyki gatunku, oferujące świetną rozgrywkę i klimat czy ciekawą fabułę, ale naprawdę, (dzięki łasce Bożej) nie mam wielkiej ochoty w nie grać. Przeciwieństwie do Catherine - tu też nie można oceniać gry tylko po okładce, bo fabuła skupia się na problemach rodzinnych, a rozgrywka to gra logiczna. Tak sobie to próbowałem tłumaczyć, bo nie ciężko przewidzieć, że w tytule pojawi się kilka scen łóżkowych i więcej takich, które okraszone są seksualnością. Pokusa minęła, ale tutaj też prosiłbym o opinię, gdyby chęć do grania w nią miałaby wrócić (a może wrócić w stylu "zobaczymy, czy jest tak, jak myślę", by potem przejść "wcale nie patrzę na tą scenę" itp. Mam nadzieję, że jednak nie).

Przejdźmy do sedna. Gry niezbyt mnie ekscytują. To znaczy - interesuje się nimi, ale mnie nie kręcą. Nie jestem uzależniony, gram w góra kilka tytułów rocznie, które akurat mnie interesują (do wszystkich innych tak naprawdę musiałbym się zmuszać), i to tylko wtedy, kiedy mam wolne od szkoły. Praktycznie wszystkie sesje (z wyjątkami) trwają półtorej godziny, góra dwie. Nie mam objawów sadystycznych zachowań, nie czuję przyjemności z zabijania wrogów (w takie tytuły jak GTA czy pochodne zdarzało mi się, tak jak każdemu, zabić przechodniów na ulicy, ale nie czułem z tego powodu przyjemności). Zagadką są jedynie zmiany w psychice - czyli czy gry obniżają moją wrażliwość, powodują agresję itp. W jakimś stopniu na pewno, ale na pewno nie takim, by zmiany były zauważalne. Z jednej strony - skoro gry powodują jakieś zmiany na moją niekorzyść, nawet małe, to powinienem z nich nie korzystać. Z drugiej - sporadyczne zjedzenie frytek czy wypicie kieliszka wódki nie jest grzechem, choć też jakieś małe zmiany powoduje, co innego nieumiarkowanie).

Powyżej przelałem na papier (czy raczej na ekran) swoją pierwszą refleksję. Druga jest taka - sceny seksu w grach podniecają w rzeczywistości (czasem wyskakują z nienacka, nawet potrzymując się przed ich oglądaniem i tak uczucie podniecenia wystąpi). Sceny zabójstw - mnie już nie. Tu też z jednej strony można przytoczyć słowa Jezusa mówiącego o popełnieniu cudzołóstwa w myślach czy o unikaniu czegoś, co ma nawet pozór zła). Z drugiej - nie ma gier, filmów czy książek bez scen mających coś wspólnego z grzechem - czy to zabójstwa, czy sprawienia komuś przykrości; a i uczuć w nas takich nie wywołuje, jak wspomniane cudzołóstwo.

Teraz już naprawdę do sedna - w grach liczy się dla mnie głównie historia. Ogrywałem w ostatnim czasie The Last od Us - grę, której główną zaletą jest właśnie historia. Zabijam w niej przeciwników, prawda - ale nie czuję przy tym jakiejkolwiek sytuacji, a zmęczenie, bliżej mi nawet uczuć, które faktycznie towarzyszyłyby mi w przypadku zabójstwa człowieka w obronie własnej. Nie ma tu bezmyślnej rozróby, zabijania w celu odniesienia jakichś korzyści ani poczucia, że te czyny nie mają moralnego usprawiedliwienia.

Ciężko mi odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy gra w taką produkcję osłabia moją więź z Bogiem. Zdrowy rozsądek (który przecież nie raz podpowiada rzeczy mające mało wspólnego z Bogiem) podpowiada, że nie, ale i tak mam pewne wątpliwości. W teorii zależy to od człowieka i jego reakcji na takie treści - tu też wydaje się, że nie ma zagrożenia, ale nie jestem do tego przekonany. Dziękuję z góry za wszelkie rady.


Śr sie 29, 2018 21:44
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 1 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL