Bliskość w związku czy to grzech?
Szczęść Boże!
Piszę w takiej pewnej sprawie, bo nie wiem co robić, chcę się kogoś poradzić, liczę na odpowiedź.
Mianowicie chodzi o dotyk i bliskość w związku. Mój chłopak potrzebuje bliskości jak i ja. Od czasu do czasu chcemy poleżeć przy sobie bez koszulek. Nic sobie nie robimy, ewentualnie buziakujemy. Nigdzie się nie dotykamy, nie całujemy się jakoś by się nakręcić. Jego to nie nakręca na nic, mnie również nie. Nie wiemy czy to jest grzech, czy to już za dużo czy jak? Czy od razu musimy z tym lecieć do spowiedzi? Ja od dawna mam tak, że w myślach zastanawiam się czy to co zrobiłam z nim jest dobre, każdy najmniejszy gest.
Chcemy zachować czystość aż do ślubu i cały czas się tego trzymamy.
Dookoła ludzie na internecie piszą, że to jest grzech, ale czy to jest grzech w tym przypadku gdy my chcemy tylko czuć bliskość i okazać sobie tym miłość, mamy dobre intencje?
Co mamy robić? Czy to grzech ciężki i od razu pójść z nim do spowiedzi?
Jak uspokoić swoje myśli, które potrafią zrujnować mi cały dzień gdy wałkuje w głowie "to grzech albo jednak nie"?