Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr kwi 24, 2024 23:42



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3
 Głębszy sens istnienia 
Autor Wiadomość
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2007
Post Re: Głębszy sens istnienia
Robek napisał(a):
Powiedzmy że zawiśnięcie na szubienicy i borowanie zęba, wywołuje ten sam krótkotrwały bul, no ale borowanie zęba jest chyba inaczej przez człowieka odbierane, nisz śmierć na szubienicy?

No dobrze, ale nie widzę związku z tym, o czym tu dyskutujemy, gdyż Ty nie porównujesz życia Nowaka i Kowalskiego na podstawie doświadczeń życiowych, lecz tego kim są. Nie ma dla Ciebie znaczenia, że zarówno Nowak i Kowalski zawisnęli na szubienicy, liczy się to, że skoro tym Nowakiem był Jezus, to znaczy że miał on łatwe życie. Tak przynajmniej wynika z Twojej linii argumentacyjnej, której ni w ząb nie potrafię pojąć. Przypomnę Twój koronny argument:

Dramat zwykłego człowieka, który ma świadomość że w bolesny sposób przez śmierć na krzyżu, zakończy swoje życie, wydaje mi sie czymś innym, niż sytuacja w której na krzyżu znajduje się Bóg który ma świadomość, że po ukrzyżowaniu będzie istniał w Niebie przez wieczność.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Śr paź 02, 2019 21:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Głębszy sens istnienia
Mrs_Hadley napisał(a):
No dobrze, ale nie widzę związku z tym, o czym tu dyskutujemy, gdyż Ty nie porównujesz życia Nowaka i Kowalskiego na podstawie doświadczeń życiowych, lecz tego kim są. Nie ma dla Ciebie znaczenia, że zarówno Nowak i Kowalski zawisnęli na szubienicy, liczy się to, że skoro tym Nowakiem był Jezus, to znaczy że miał on łatwe życie. Tak przynajmniej wynika z Twojej linii argumentacyjnej, której ni w ząb nie potrafię pojąć.


W tym momencie zawiśnięcia na szubienicy to może aż tak bardzo tego nie widać, ale później Nowak kończy zakopany na cmentarzu, a Jezus wraca do Nieba na całą wieczność, więc widzisz że tutaj Jezus ma lepiej.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Śr paź 02, 2019 22:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 29, 2018 15:10
Posty: 4921
Post Re: Głębszy sens istnienia
Zacznijmy od tego, że powszechnie przyjmuje się, że dla Jezusa odpowiedź na pytania : 'kim jestem?' oraz : 'Jaki jest sens mojego życia/ istnienia ?' była jasna i oczywista, a to zmienia wszystko. Dla mnie pytanie o sens życia jest zaliczonym levelem po którym nastąpił poziom pytania o sens istnienia z problematyką istnienia i nieistnienia...

_________________
'Ja' to tylko zaimek wygodny w konwersacji ;)

Nazwanie czegoś/kogoś głupim lub mądrym, dobrym lub złym, prawdziwym czy fałszywym, itd, nie ma na to wpływu, tylko na to jak to subiektywnie odbieramy i jak to odbiorą inni...


Cz paź 03, 2019 0:45
Zobacz profil
Post Re: Głębszy sens istnienia
Przy czym Jezus jasno i klarownie wyjaśnił, sens swej ofiary - ja sie na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie(J 18,33).
Przeciętny Kowalski w obliczu cierpienia, śmierci kochanej osoby, pyta - dlaczego?...za co?
Kuzynka 29 letnia, kilka miesięcy po ślubie u męża diagnoza: nieoperacyjny nowotwór wątroby. $ miesiące po diagnozie kona w ich mieszkaniu. Dziewczyna z płaczem rwącym głosem pyta Bożę dlaczego, za co Ty mnie tak karzesz?
Upłynął czas, poznaje mężczyznę, takiego z "sercem na dłoni", przedobrego człowieka. Cztery lata po ślubie, córeczka 2 lata, mąż ginie w wypadku i to takim, że nikt uczestników nie ucierpiał, on jeden gdy samochód sie przewraca uderza głową w okolicach skroni we framugę drzwi samochodu i ginie na miejscu.
Kolejne za co?...dlaczego ja?. Wiary w Boga nie traci, nie traci sensu życia, bo ma malutkie dziecko któremu musi być jednocześnie ojcem i matką. Ale radość życia uleciała bezpowrotnie. Nie ma wrogów, nikt ją nie atakuje, ale 38 latki życie złamane.


Cz paź 03, 2019 7:26
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2007
Post Re: Głębszy sens istnienia
Robek napisał(a):
W tym momencie zawiśnięcia na szubienicy to może aż tak bardzo tego nie widać, ale później Nowak kończy zakopany na cmentarzu, a Jezus wraca do Nieba na całą wieczność, więc widzisz że tutaj Jezus ma lepiej.

A jakie to ma znaczenie w kontekście dramatu cierpienia? Zarówno Nowak jak i Jezus przechodzą przez ogromne cierpienie, jakim jest męczeńska śmierć. Perspektywa przyszłości nie ma wpływu na zmniejszenie doznawanego bólu, jaki obaj odczuwają(w tym samym stopniu). Natomiast Twoje rozumowanie, że ktoś ma łatwiej, opiera się na założeniu, że wieczność jest wartością, dla której warto się poświęcić, gdyż w tej perspektywie nadajesz cierpieniu sens (ktoś cierpi w ważnym celu).
Dobry łotr został zapewniony przez Jezusa, że po śmierci będzie z Nim w raju, umierał z wiarą, że tak też się stanie, zatem stopniując poziomy "łatwiej" wychodzi, że dobry łotr miał "trudniej" niż Jezus przez wzgląd na posiadanie jedynie wiary, natomiast "łatwiej" niż zły łotr, bo ten nawet namiastki wiary nie posiadał. Mamy zatem mistrza i drogi, które prowadzą do łatwiejszego życia w rozumieniu drogi do wieczności. I tu nie mogę postawić kropki nad i, bo wciąż mam nieodparte wrażenie, że nie identyfikujesz się z taką perspektywą. Jeżeli się mylę, wyprowadź mnie z błędu :? .

Alus napisał(a):
Przeciętny Kowalski w obliczu cierpienia, śmierci kochanej osoby, pyta - dlaczego?...za co?

Nawet więcej, pyta dlaczego ja/on/ona, myśląc podświadomie, że przecież mogło paść na kogoś innego, kto sobie bardziej na to zasłużył. Jezus w Getsemani, odczuwał ogromną udrękę, był osamotniony (uczniowie spali), wystąpiła u niego krwawa potówka(hematohydrozja), która pojawia się w odpowiedzi na silny stres, świadomość niebezpieczeństwa w jakim ktoś się znalazł. Jezus wypowiada w ogrodzie oliwnym słowa, od których przechodzi dreszcz: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty” (Mt 26, 42).
Jezus wie, że to nie jest możliwe; że kielich jest po to, aby go pił i wypił do dna. A jednak mówi tak właśnie: jeśli to możliwe, niech Mnie ominie. Mówi w momencie, w którym już ten właśnie kielich, którego tak gorąco pragnął (por. Łk 22,15), stał się sakramentalną pieczęcią Nowego i Wiecznego Przymierza we krwi Baranka. Kiedy wszystko to, co zostało odwiecznie postanowione, jest już sakramentalnie ustanowione w czasie: wprowadzone w całą przyszłość Kościoła.

Chrystus, który w Wieczerniku sam dokonał tego ustanowienia, nie może chcieć odwrócenia tej rzeczywistości, jaką sakrament Ostatniej Wieczerzy oznacza. Z ca­łego serca pragnie jej wypełnienia. Jeśli tym niemniej - modli się o oddalenie kielicha, to w ten sposób ujawnia wobec Boga i ludzi cały ciężar sprawy, którą wypada Mu przyjąć na siebie za nas wszystkich: ekspiację za grzech. Ujawnia też ogrom cierpienia, jakie wypełnia Jego ludzkie serce. W ten sposób Syn Człowieczy okazu­je się solidarny z wszystkimi braćmi i siostrami wielkiej rodziny ludzkiej, od począt­ku do kresu czasów. Cierpienie jest dla człowieka złem - Jezus Chrystus w Ogrójcu odczuwa cały ciężar cierpienia, odpowiadający doświadczeniu każdego człowieka, odpowiadający jego wewnętrznej prawdzie. Przed Ojcem pozostaje w całej tej praw­dzie swojego człowieczeństwa, prawdzie ludzkiego serca, przygniecionego cierpie­niem, które przybliża się do swojego dramatycznego szczytu. Smutna jest moja du­sza aż do śmierci (Mk 14,34). Miary tego cierpienia człowieka nikt nie potrafi od­tworzyć przy pomocy samych tylko ludzkich kryteriów. W Ogrójcu modli się prze­cież do Ojca Człowiek, który równocześnie jest Bogiem, współistotnym Ojcu.

https://biblia.wiara.pl/doc/840686.Jezu ... ie-Oliwnym

To nie jest coś, co chce usłyszeć człowiek, który staje przed perspektywą przyjęcia własnego krzyża. Szukamy instrukcji, które pomogą nam ominąć krzyż, uciekamy od niego, a gdy nie można już dłużej tego robić, pytamy o to dlaczego musimy go przyjąć, dlaczego droga do zbawienia wiedzie przez krzyż. To tylko pokazuje, że przerasta nas zrozumienie ofiary Jezusa, mimo że każdego roku przeżywamy Wielki Post, posypując głowę popiołem, podejmując się różnych wyrzeczeń, uczestniczymy w nabożeństwach Drogi Krzyżowej etc. Gdy przychodzi sprawdzian w praktyce, okazuje się kto budował wiarę na skale, a kto na piasku.
Uczniowie zasnęli, nie mogli zatem obserwować zmagań Jezusa w Ogrójcu, Jezus dał im ważną radę: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». Wiele chcemy i obiecujemy, ale to doświadczenia fizyczne są sprawdzianem w jaki sposób radzimy sobie z pokusami. Nasza ludzka kondycja jest kiepska, nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej. Biblijne życiorysy pełne są opisów ludzkich słabości, aktualnych także i dziś. Jezus tłumaczył przypowieści, które i dziś trzeba dodatkowo tłumaczyć, gdyż wciąż są dla nas niezrozumiałe. Cierpienie zatem pokazuje nam prawdę o sobie, pokazuje nam nie tylko kondycję wiary, ale i otwiera oczy na wiele naszych słabości. Może nas oczyszczać lub ciągnąć w mrok.

Alus napisał(a):
Kuzynka 29 letnia, kilka miesięcy po ślubie u męża diagnoza: nieoperacyjny nowotwór wątroby. $ miesiące po diagnozie kona w ich mieszkaniu. Dziewczyna z płaczem rwącym głosem pyta Bożę dlaczego, za co Ty mnie tak karzesz?
Upłynął czas, poznaje mężczyznę, takiego z "sercem na dłoni", przedobrego człowieka. Cztery lata po ślubie, córeczka 2 lata, mąż ginie w wypadku i to takim, że nikt uczestników nie ucierpiał, on jeden gdy samochód sie przewraca uderza głową w okolicach skroni we framugę drzwi samochodu i ginie na miejscu.
Kolejne za co?...dlaczego ja?. Wiary w Boga nie traci, nie traci sensu życia, bo ma malutkie dziecko któremu musi być jednocześnie ojcem i matką. Ale radość życia uleciała bezpowrotnie. Nie ma wrogów, nikt ją nie atakuje, ale 38 latki życie złamane.

Życie ludzkie jest pełne zranień. Nie ma znaczenia kim jesteśmy, deszcz pada i nad złymi i dobrymi. Bóg przychodzi do złamanych na duchu, by opatrzyć rany i pomóc wstać po bolesnych ciosach, jakie otrzymaliśmy od życia. Nie przyszedł do zdrowych, lecz do tych, którzy źle się mają. Trzeba jednak otworzyć mu drzwi i zrobić miejsce, aby mógł wejść w ten głęboki żal i smutek, które wypełniają złamane serce. I tu trzeba czasu, by przejść etapy żałoby i dotrzeć do poziomu, gdzie człowiek uczy się żyć na nowo, czerpiąc siły ze źródła, które pochodzi od Boga. Często cierpienie otwiera oczy człowieka na głębszy sens istnienia, sprawia że człowiek żyje bardziej świadomie, potrafi również dostrzec głębię istoty męczeńskiej śmierci Jezusa na krzyżu, gdyż identyfikuje się z cierpieniem Jezusa, niosąc swój krzyż razem z Nim.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Cz paź 03, 2019 20:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Głębszy sens istnienia
Mrs_Hadley napisał(a):
A jakie to ma znaczenie w kontekście dramatu cierpienia? Zarówno Nowak jak i Jezus przechodzą przez ogromne cierpienie, jakim jest męczeńska śmierć. Perspektywa przyszłości nie ma wpływu na zmniejszenie doznawanego bólu, jaki obaj odczuwają(w tym samym stopniu). Natomiast Twoje rozumowanie, że ktoś ma łatwiej, opiera się na założeniu, że wieczność jest wartością, dla której warto się poświęcić, gdyż w tej perspektywie nadajesz cierpieniu sens (ktoś cierpi w ważnym celu).
Dobry łotr został zapewniony przez Jezusa, że po śmierci będzie z Nim w raju, umierał z wiarą, że tak też się stanie, zatem stopniując poziomy "łatwiej" wychodzi, że dobry łotr miał "trudniej" niż Jezus przez wzgląd na posiadanie jedynie wiary, natomiast "łatwiej" niż zły łotr, bo ten nawet namiastki wiary nie posiadał.


No wiec Jezus miał lepiej, i w tej sytuacji nie można mierzyć Jezusa, tą samą miarą co zwykłych ludzi.

Alus napisał(a):
Przeciętny Kowalski w obliczu cierpienia, śmierci kochanej osoby, pyta - dlaczego?...za co?


Jeżeli Kowalski do tej pory nie był w stanie zdać sobie sprawy że słońce świeci, trawa rośnie, ludzie czasem umierają, no to niestety...., bo życie w świadomości(że zawsze będzie dobrze, i żaden członek mojej rodziny nigdy nie umrze) jest czymś bardzo dziecinnym i niedojrzałym, i za to trzeba ponieść konsekwencje.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Pt paź 04, 2019 0:20
Zobacz profil
Post Re: Głębszy sens istnienia
Robek napisał(a):
Jeżeli Kowalski do tej pory nie był w stanie zdać sobie sprawy że słońce świeci, trawa rośnie, ludzie czasem umierają, no to niestety...., bo życie w świadomości(że zawsze będzie dobrze, i żaden członek mojej rodziny nigdy nie umrze) jest czymś bardzo dziecinnym i niedojrzałym, i za to trzeba ponieść konsekwencje.

Wszak śmierć dwu młodych mężów (36 i 38 lat) w okresie 8 lat, to norma.


Pt paź 04, 2019 7:06
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Głębszy sens istnienia
Alus napisał(a):
Wszak śmierć dwu młodych mężów (36 i 38 lat) w okresie 8 lat, to norma.


Ktoś tej kobiecie obiecywał, że życie będzie fajne łatwe i przyjemne?
Tutaj też widać brak myślenia, bo ta kobieta powinna zdawać sobie sprawę że ludzie umierają, i jej mąż również może umrzeć, więc w tej sytuacji mając taką wiedze, mogła temu zapobiec, a zapobieganie polegałoby na tym, że pozostałaby panną, i w ten sposób jej mąż nie mógłby umrzeć, bo zwyczajnie by go nie miała.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Pt paź 04, 2019 8:47
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2007
Post Re: Głębszy sens istnienia
Robek napisał(a):
No wiec Jezus miał lepiej, i w tej sytuacji nie można mierzyć Jezusa, tą samą miarą co zwykłych ludzi.

Miarą jest doświadczenie zła, Jezus przez zdradę Judasza, przyjaciół na których nie mógł polegać, osobistych wrogów, doświadczenie niezrozumienia, osamotnienia, wyszydzania, aż w końcu po bolesną śmierć, wchodzi w głębię tajemnicy cierpienia, którego doświadcza każdy człowiek.
Ból pacjenta, który zna diagnozę, nie jest mniejszy niż ból pacjenta, który jej nie zna, choć jeden z nich posiada więcej informacji, teoretycznie powinien mieć w związku z tym łatwiej, ale tak nie jest, gdyż mogą mieć co najwyżej różny próg wrażliwości na ból, ale obaj doświadczają zła.

Robek napisał(a):
życie w świadomości(że zawsze będzie dobrze, i żaden członek mojej rodziny nigdy nie umrze) jest czymś bardzo dziecinnym i niedojrzałym, i za to trzeba ponieść konsekwencje.

Robku, ludzie mają różny poziom wrażliwości, każdy w inny sposób radzi sobie z traumatycznymi doświadczeniami życiowymi, takimi jak utrata osoby, którą się kocha. To najsilniejszy stresor, z jakim przychodzi się zmierzyć człowiekowi i nieważne, że życie każdego z nas jest policzone i czeka nas śmierć. Gdy kochasz, otwierasz się na drugiego człowieka, dajesz mu wstęp do stref bardzo osobistych w każdym wymiarze, nie tylko fizycznym. Przywiązanie sprawia, że ewentualna strata nie pozostanie bez wpływu na naszą psychikę, bo nie wymażesz tych wszystkich chwil, które spędziliście razem, nagle pojawi się pustka i umysł zacznie przywoływać z pamięci obrazy, gdy spędzało się wspólne chwile. I to będzie bolało i to bardzo. Jak się któregoś dnia zakochasz, spojrzysz na pewne sprawy z innej perspektywy.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


So paź 05, 2019 21:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Głębszy sens istnienia
Mrs_Hadley napisał(a):
Ból pacjenta, który zna diagnozę, nie jest mniejszy niż ból pacjenta, który jej nie zna,


Jeden po ukrzyżowaniu, jako Bóg trafi na wieczność do Nieba, a drugi po ukrzyżowaniu, trafi na swój pogrzeb i zostanie pochowany, i jeśli ty tutaj nie widzisz żadnej różnicy, no to już nie wiem.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N paź 06, 2019 0:44
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2007
Post Re: Głębszy sens istnienia
Czyli to "łatwiej" ma wynikać ze świadomości życia wiecznego, a nie jakości życia na ziemi, jak rozumiem? Promujesz Zakład Pascala :D ?

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


N paź 06, 2019 10:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Głębszy sens istnienia
Mrs_Hadley napisał(a):
Czyli to "łatwiej" ma wynikać ze świadomości życia wiecznego, a nie jakości życia na ziemi, jak rozumiem? Promujesz Zakład Pascala :D ?



Chyba jest oczywiate, że świadomość późniejszego wiecznego życia w Niebie, jest czymś wiele leprzym od śmierci, no i mi by się wiele lepiej umierało, wiedząc że później będzie jakieś fajne sympatyczne Niebo, natomiast nie wiem, co ma do tego zakład Pascala?

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


N paź 06, 2019 23:09
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL