Problem z dziewczyną i moja wiara w Boga
Witam,
Chciałbym się doradzić bo przez ostatnie dni mam wielkiego doła i jest mi z tym źle...
Mam dziewczynę z którą jestem od półtorej roku i czuję że odciąga mnie od Boga - staram się być dobrym człowiekiem chodzę do kościoła, modlę się i wiara jest dla mnie ważna w życiu ale kompletnie nie mogę się dogadać z moją drugą połówką.
Twierdzi że jestem dobrym człowiekiem na tyle że nawet nie mam się z czego spowiadać, namawiała mnie do współżycia wiele razy kusiła mnie i dopuścilismy się pieszczot których bardzo żałuję.
Chcę wytrwać w czystości do ślubu i zyć z Bogiem bo wiele razy w zyciu mi pomagał i Kocham Go...
Moja miłość do niej wygasa... czuję się jak bym był kimś innym niż naprawdę jestem że oddalam się z każdym dniem od niego.
Ona zaś twierdzi ze nie bedzie z tym czekać do ślubu bo nie jest to średniowiecze i ze chce życ chwilą bo życie jest zbyt krótkie i że dla niej współzycie jest bardzo ważne z resztą wszyscy do okoła współzyją i że nasi rodzice byli jeszcze gorsi jak byli w naszym wieku 22/25lat , na msze chodzi wtedy kiedy się jej zachce daleko na tyłach kosciola - postać i do domu.
Czuję się z tym na tyle źle że mam ochotę zerwać z nią ale nie wiem czy ja jako katolik powinienem uciekać od zła... i czy kiedyś w górze nie zostanie mi to wypomniane...
dodam jeszcze na koniec ze rozmawiałem z nią wiele razy że nie chcę tego ze względu na to że chcę zachować czystość i być fer wobec Jezusa.
Proszę o małe światełko bo nie wiem jak mam postąpić....