Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 15:45



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 11 ] 
 Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr kwi 08, 2020 0:11
Posty: 3
Post Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
Szczęść Boże! Może parę słów o mnie. Mam 22 lata, ogólnie jestem osobą która woli się dostosować do innych, przecierpieć, ale mieć spokój i nie ranić innych w żaden sposób. Nie umiem bronić swojego zdania, gdy ktoś podnosi na mnie głos chce mi się płakać. Myślę, że to pozostałości po dzieciństwie, w podstawówce byłam nieśmiałą szarą myszką i rówieśnicy mnie odtrącali, nie chcieli się ze mną bawić ani przebywać, zauważali mnie tylko jak chcieli pomocy (miałam świetne wyniki w szkole), a ja chętnie robiłam za nich zadania, żeby chociaż trochę "zaistnieć" w ich oczach, żeby nie zostać sama. Sytuacja zmieniła się w technikum - inna miejscowość, nowi ludzie, czysta karta. Nie miałam już łatki szarej myszki, żyłam jak normalny człowiek i znalazłam wielu wspaniałych przyjaciół, z którymi spotykam się do dziś.
W kwestii uczuć - od połowy podstawówki byłam nieustannie "zakochana" - nie, że codziennie w kimś nowym, ale nie było chwili w moim życiu, żeby do kogoś nie wzdychać. Jedno zakochanie (oczywiście nieszczęśliwe) przechodziło w drugie, każde ciągnęło się 2-3 lata. :puknij: Dopiero w połowie technikum powiedziałam sobie dość. Wtedy zaczęłam być prawdziwie szczęśliwa, skupiłam się w końcu na innych rzeczach.
Teraz studiuję. Jestem w związku od prawie dwóch lat, a od 4 miesięcy jestem zaręczona. Co jakiś czas dostaję niezłych wątpliwości, gdzieniegdzie czytam, że to normalne, w innych miejscach, że nie, więc sama nie wiem, czy jest to powód do zmartwień czy normalna sprawa którą należy przeczekać. Mój facet jest super zaradny, przedsiębiorczy, kocha mnie. Mówi, że nieba by mi przychylił, we wszystkim pomaga, o co proszę to zrobi. Mojej rodzinie już tak się przypodobał, że niektórzy mam wrażenie wolą go ode mnie. Zresztą każdego do siebie przekonuje, po prostu ma gadane. Od czasu jak jesteśmy razem bardzo się zmienił, na lepsze. Wraca na ścieżki Boga, bo wcześniej był bardzo pogubiony.
W dzień, gdy planował się oświadczyć, przeczuwałam to. Ale jak już zobaczyłam, że wyciąga kwiaty, to obok ekscytacji pojawiły się wątpliwości. No ale przecież na pytanie "wyjdziesz za mnie?" nie odpowiem "nie wiem", raz, że to dziecinne, dwa - zrobiłoby się niezręcznie. Sam mi potem powiedział "jakbyś mi wtedy powiedziała, żebyśmy się jeszcze wstrzymali, to bym się załamał". Więc olałam te wątpliwości, powiedziałam sobie "weź nie wymyślaj, dobrze jest" i przyjęłam bez analizowania kolejne ustalenia, data ślubu, sala itd. - wszystko zaklepane.
Skąd moje wątpliwości? Teraz myślę, że za bardzo na sercu leży mi przeszłość. Mój facet na studiach był jednym z najgorszych typów. Tylko imprezy, alkohol, dziewczyny. Był z pewną dziewczyną przede mną, służyła mu tylko do seksu, poza nim nie miał dla niej czasu, potem totalnie ją zignorował a ona miała serce rozwalone.
Mnie na początku związku też zbajerował dwa razy w istotnej sprawie nie mówiąc prawdy. Mówił np. że z tamtą dziewczyną to było z miłości, do łóżka poszli po długim czasie, co było wyssane z palca zupełnie jak się potem okazało. Sama chciałam zachować czystość do ślubu, ale z drugiej strony nie czułam się tego warta, mimo że miałam powodzenie wśród chłopaków czułam się zbyt mało atrakcyjna na to, żeby ktoś "kupił kota w worku". No więc i mnie udało mu się namówić i to dosyć szybko. Potem przez długie miesiące moja psychika była jedną wielką ruiną, bo kocham Boga i nigdy nie przestałam, a widziałam co się w moim życiu dzieje i jak pluję Mu w twarz. Jestem tylko człowiekiem i to słabym, biegałam co chwilę do spowiedzi, ale mojej siły walki nie mogło starczyć na nas dwoje. Nie rozumiał tego, nie pomagał, nie starał się walczyć. Często mówił, że on tak nie da rady, itd. A ja wręcz zaczynałam w depresję popadać, nie widziałam sensu żeby nawet rano wstać z łóżka. Mój błąd, że się niejednokrotnie do współżycia zmuszałam, swoją moralność na siłę wypierając poza świadomość, żeby nie bolało. Teraz wiem, że to tak naprawdę tylko niszczyło mnie i relację. Jakiś czas temu wstąpiłam do Ruchu Czystych Serc i to mi wiele dało. I muszę przyznać, że później niejednokrotnie po upadku potrafił płakać, że mi zepsuł plany.
W naszym związku w wartościach czułam się też osamotniona, on był od zawsze katolikiem, chodził do kościoła, ale nic więcej za tym nie szło. Nadal ma niechęć do ludzi kościoła, raz powiedział, że z przodu kościoła siadają przeważnie frajerzy, nieudacznicy życiowi. Skarciłam go, już tak nie powiedział. Mieliśmy też dyskusję o aborcji. Ja oczywiście byłam i jestem jej przeciwnikiem, on powiedział wtedy "Jakby okazało się, że moje dziecko jest chore, wcale bym się nie zawahał usunąć". Strasznie mnie to zabolało, ale jak poznał moje zdanie, to już nigdy więcej tak nie powiedział. Czy można w jednej chwili tak zmienić zdanie? Teraz mówi, że jest przeciwnikiem aborcji.
Czasem się po prostu boję, że to nie jest trwała zmiana, że jak minie ten wyż miłości i będzie w życiu trudniej (dzieci, zmęczenie, monotonia), to wróci stary on. Że stary on będzie wzorem dla naszych dzieci. Że wpłyną na niego kumple, którzy prawie wszyscy są tacy, jak on kiedyś. Jego najlepszy przyjaciel zakończone związki odreagowuje spaniem co noc z inną.
Muszę mu oddać, że teraz się stara. Trudno mu bez zawahania przyjmować te wszystkie zasady moralności Bożej, jednak co tu się dziwić bo latach przebywania w takim a nie innym środowisku.
Zastanawiam się, czy to po prostu może ja jeszcze nie dojrzałam do związku. Chwilami zazdroszczę moim znajomym, które nie znalazły jeszcze miłości na życie. Tęsknię za życiem, tym które zaczęło się w połowie liceum.
Z drugiej strony, w ciągu ostatniego roku zauroczyłam się 2 razy kimś innym... Jestem zła na siebie o to, ale dzieje się to mimowolnie. Pierwszy raz ponad pół roku temu - w pracy. Zagadał do mnie znajomy i z czasem coś się we mnie ruszyło, przyznałam sama przed sobą i przed moim przyjacielem, że szukam z tamtym kolesiem podświadomie kontaktu. Nie wiem, skąd to się w ogóle wzięło, bo nie był ani przystojniejszy, ani bliższy mojemu spojrzeniu na życie. Może też dlatego, że w tym czasie było w moim związku gorzej. Oczywiście nie brnęłam w to dalej, po ustaniu kontaktu za jakiś czas mi przeszło.
Natomiast ostatnio, gdy w związku się niby układa, znowu mnie strzeliło... Tym razem tak jakby kolega po fachu z okolicy. Łapię się na tym, że myśli o nim sprawiają, że serce mi szaleje i robi mi się słabo. W tym przypadku mógł mi zaimponować swoimi wartościami, bo jest bardzo wierzący i daje dobry przykład. Staram się oddalać te myśli, ale mimo wszystko strasznie mi z tym źle, bo mam narzeczonego, a ten kolega śnił mi się już 4 razy pod rząd, dziś nawet, że się z nim całowałam... :sciana: Mój facet o tym nie wie, bo by się chyba załamał. Z boku to wygląda tak, że narzeczony chce mi nieba przychylić, a ja w zauroczenie innymi popadam.. Czuję się winna.
Dziękuję, jeśli przeczytałeś(aś) to do końca. Długo wyszło, ale nie chciałam nic istotnego pominąć. Chciałam zapytać, czy mieliście styczność z tego typu sytuacją? Co o tym sądzicie?
Czy sama nie wiem, czego chcę i jestem jeszcze niedojrzała do związku? Czy moje wątpliwości są w ogóle uzasadnione, czy po prostu powinnam wyleczyć się z przeszłości? :help:
Może Pan Bóg chciał posłużyć się mną, żeby go nawrócić? Tylko wydaje mi się, że nie zrobiłby tego kosztem mojego upadku i popadnięcia w grzechy.
Na koniec życzę Wam błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, z Panem Bogiem!+ ;-)


Pt kwi 10, 2020 11:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 20, 2009 9:38
Posty: 4586
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
@Clarissa, nie zamierzam Ci udzielac dobrych rad bo dawanie rad na odleglosc, kiedy sie kogos nie zna to jak leczenie na odleglosc.

Porozmawiaj z kims do kogo masz zaufanie (psycholog, dobra przyjaciolka itp.), ktory bez emocji i na dystans moglby Ci cos konkretnego zasugerowac, poradzic.

W zwiazku z tym, ze jak sama przyznalas, jestes podatna na wplywy innych, masz slaba psychike istnieje niebezpieczenstwo, ze ktos moze Ci cos wmowic a Ty ulegniesz tej sugestii.

Lepiej wiec byloby isc do psychologa, terapeuty, specjalisty od terapii malzenskiej itp.

clarissa napisał(a):
Czy sama nie wiem, czego chcę i jestem jeszcze niedojrzała do związku?



Moze jeszcze potrzebujesz czasu aby podjac decyzje o malzenstwie?

clarissa napisał(a):
czy po prostu powinnam wyleczyć się z przeszłości?


Dobrze byloby abys mogla przepracowac Twoje dziecinstwo i zamknac za soba przeszlosc.

clarissa napisał(a):
Może Pan Bóg chciał posłużyć się mną, żeby go nawrócić?


Teza bardzo ryzykowna. Lepiej nie wciagaj w to Pana Boga.

Ogolna zasada: w watpliwosci nie dzialac. Masz powazne watpliwosci to nie podejmuj decyzji, odloz ja na jakis czas. Daj sobie czas do namyslu.
Nie Ty pierwsza i nie ostatnia, ktora ma takie problemy.

_________________
ksiądz


Pt kwi 10, 2020 18:27
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 26, 2017 15:16
Posty: 2261
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
Czy bylem w takiej sytuacji?
Wielokrotnie, problem w tym ze rozterki minely gdzies po 35 r zycia.:)
Czy chcesz czekac tak dlugo?

Z tego co piszesz jestes typowy, uczuciowy nerd, dosc podobny do mojej zony w mlodosci - niedoceniajacy swojej wartosci jako czlowieka co moze wplynac na cale zycie. Musisz bardziej uwierzyc w siebie i zrozumiec ze z "brzydkiego kaczatka" stalas sie labedziem.
Jak kazdy mlody czlowiek musisz popelnic swoja dawke bledow by uzyskac zyciwe doswiadczenie - to normalne. Wazne zeby umiec wycofac sie z nietrafionych decyzji i nie niszczyc sobie nimi zycia.
20 lat to jeszcze kompletna niedojrzalosc, wiec i tak jestes ponad przecietna dzielac sie swoimi watpliwosciami. Niestety nikt za ciebie nie moze podjac decyzji, a znalezienie swojej drugiej polowki to najtrudniejsze zadanie w zyciu.


So kwi 11, 2020 14:20
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 03, 2015 12:30
Posty: 2000
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
clarissa napisał(a):
ogólnie jestem osobą która woli się dostosować do innych, przecierpieć, ale mieć spokój i nie ranić innych w żaden sposób. Nie umiem bronić swojego zdania, gdy ktoś podnosi na mnie głos chce mi się płakać.

W takim razie pomyśl o treningach asertywności, o pracy nad poczuciem własnej wartości, bo inaczej skończysz jako zmęczona, sfrustrowana życiowo osoba, której życie przeleciało przez palce, której życie obraca się wokół sprzątania domu, dbania o komfort dzieci i męża oraz na pracy, a na siebie zabraknie czasu. Wierz mi, znam takie kobiety dwa razy starsze od Ciebie i wyglądają jak wraki człowieka. Zastanów się, czy w perspektywie np. 10 lat nadal chcesz być tą samą osobą, którą jesteś dziś i w zależności od odpowiedzi opracuj plan działania, by osiągnąć ten cel. Pamiętaj też, że sami jesteśmy kowalami swojego losu i odpowiadamy za swoje szczęście.

Cytuj:
Co jakiś czas dostaję niezłych wątpliwości, gdzieniegdzie czytam, że to normalne, w innych miejscach, że nie, więc sama nie wiem, czy jest to powód do zmartwień czy normalna sprawa którą należy przeczekać.

Jakie znaczenie ma opinia innych? Masz swoje życie, swoje sumienie i wartości, więc się kieruj tym w życiu, a nie autorytetem tłumu, bo się pokaleczysz.

Cytuj:
Sam mi potem powiedział "jakbyś mi wtedy powiedziała, żebyśmy się jeszcze wstrzymali, to bym się załamał". Więc olałam te wątpliwości, powiedziałam sobie "weź nie wymyślaj, dobrze jest" i przyjęłam bez analizowania kolejne ustalenia, data ślubu, sala itd. - wszystko zaklepane.

Chcesz uszczęśliwiać wszystkich dookoła, żyjąc ich życiem,wspaniałomyślnie rezygnując z siebie, ignorując swoje myśli łudząc się, że dzięki temu świat Cię zaakceptuje, bo brałaś jak leci, to co było dostępne? Ślub jest sakramentem, który jest zobowiązaniem przyrzeczenia sobie wierności aż po grób. Zastanów się, czy na pewno chcesz temu akurat człowiekowi przysięgać, obdarzyć go miłością na dobre i na złe, przed ślubem zawsze można się wycofać, narzeczeństwo to tej ostatni etap na podjęcie decyzji i ta decyzja może być trudna dla Was obojga, ale lepiej zrezygnować z czegoś niż później całe życie żałować swojej decyzji tkwiąc w nieszczęśliwym małżeństwie. Ślub powinien wynikać z głębokiego pragnienia obu stron, by zbudować relację opartej na miłości do której zaprosicie Jezusa, jesteś na to gotowa?

Cytuj:
Nie rozumiał tego, nie pomagał, nie starał się walczyć. Często mówił, że on tak nie da rady, itd. A ja wręcz zaczynałam w depresję popadać, nie widziałam sensu żeby nawet rano wstać z łóżka. Mój błąd, że się niejednokrotnie do współżycia zmuszałam, swoją moralność na siłę wypierając poza świadomość, żeby nie bolało. Teraz wiem, że to tak naprawdę tylko niszczyło mnie i relację. Jakiś czas temu wstąpiłam do Ruchu Czystych Serc i to mi wiele dało. I muszę przyznać, że później niejednokrotnie po upadku potrafił płakać, że mi zepsuł plany.

Priorytetem dla Ciebie jest to, żeby mu było dobrze, a Twoje potrzeby zamykasz w szafie? Niepokojące jest to, co piszesz, bo nikt nie powinien robić coś wbrew sobie, rujnując się psychicznie, to prosta droga do depresji. Jeżeli nie postawisz twardych granic, on będzie je przekraczał również w innych dziedzinach.

Cytuj:
Muszę mu oddać, że teraz się stara. Trudno mu bez zawahania przyjmować te wszystkie zasady moralności Bożej, jednak co tu się dziwić bo latach przebywania w takim a nie innym środowisku.

W przeszłości mógł popełniać wiele błędów, bo młodość rządzi się swoimi prawami, ale istotne jest to, jakim jest obecnie człowiekiem i czy z taką osobą jaką jest dziś, chcesz się związać na całe życie. Czy takiego partnera życiowego szukasz, czy ma takie spojrzenie na życie, poglądy, charakter i sposób bycia, który połączony w spójną całość daje Ci twierdzącą odpowiedź na najważniejsze pytanie dotyczące wspólnego życia i zakładania rodziny. Poczytaj wywiady z małżeństwami z długim stażem, o tym co było podstawą w ich relacjach, co scalało ich związki, co jest dla nich ważne.

Cytuj:
Z drugiej strony, w ciągu ostatniego roku zauroczyłam się 2 razy kimś innym... Jestem zła na siebie o to, ale dzieje się to mimowolnie.

Zauroczenie to efekt chemii mózgu. To normalne, że wokół jest wiele atrakcyjnych ludzi i zdarza nam się w nich zauroczyć pomimo faktu bycia w szczęśliwym związku. Bo po motylkach w brzuchu przychodzi rutyna, szara codzienność. Dlatego miłość to nie zauroczenie, ale decyzja obdarzania kogoś miłością, dawania siebie w darze, choć widzimy wady tej osoby, nieraz i nie dwa, widzimy ją ubraną w nieatrakcyjne ubrania, jesteśmy nawet świadkami różnych żenujących sytuacji, a i tak nie uciekamy w objęcia atrakcyjnych kolegów/koleżanek, bo świadomie podjęliśmy decyzję, by obdarzyć miłością tego konkretnego człowieka, z którym idziemy przez życie. Pokusy zawsze będą,
ale to od nas zależy czy im ulegniemy.

Cytuj:
Z boku to wygląda tak, że narzeczony chce mi nieba przychylić, a ja w zauroczenie innymi popadam.. Czuję się winna.

Z boku to wygląda tak, że z własnej woli uczyniłaś się niewolnikiem narzeczonego i cierpisz z tego powodu. Wybacz, że tak dosadnie o tym piszę, ale nie jesteś niczyją własnością i masz prawo do własnego życia, własnego zdania, życia wedle własnych przekonań, mówienia "nie", gdy ktoś narusza Twoje granice. Porozmawiaj z narzeczonym o swoich wątpliwościach, o tym jaką masz wizję Waszego małżeństwa, jakie są Twoje oczekiwania i co stawiasz na pierwszym miejscu. Nie bacz na to, że jemu może być przykro, to jest ostatni dzwonek, by rozwiać swoje wątpliwości dotyczące Waszej przyszłości i porzucić iluzje, czy złudzenia, których się trzymacie przez różne niedopowiedzenia.
Polecam skorzystanie z wyjazdu na rekolekcje, najlepiej niech będą wspólne, abyście obydwoje mogli przemyśleć swoje decyzje. Wszystko to po to, żeby po ślubie nie doszło do "odkrycia", że jednak nie jesteś taka "letnia" religijnie jak myślał, a z Twojej strony, że On jednak wcale się tak nie zmienił jak myślałaś.

_________________
Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. 1 Kor 3, 7


Pn kwi 13, 2020 17:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 08, 2020 0:11
Posty: 3
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
Dziękuję za odpowiedzi.
bramin napisał(a):
Porozmawiaj z kims do kogo masz zaufanie (psycholog, dobra przyjaciolka itp.), ktory bez emocji i na dystans moglby Ci cos konkretnego zasugerowac, poradzic.

Rozmawiałam z dobrą przyjaciółką z liceum. Tylko, że ona jest niewierząca :hmmm: Katolickie zasady życia ją tylko bawią, więc jak mogłaby mi pomóc w tej materii?
Fizycznie, przyziemnie nie mam żadnych wątpliwości co do narzeczonego. Jest zaradny, pracowity i jestem pewna, że zawsze we wszystkim pomoże, że nie będzie tak, że mnie zostawi samą ze wszystkimi obowiązkami. Głównie boję się właśnie o to, jak będzie z tym życiem z Bogiem. Właśnie dlatego napisałam na forum dla wierzących.
Ten psycholog może nie jest złym pomysłem.. Tylko wtedy psycholog chrześcijański. Na początku studiów chodziłam na terapię i miałam do czynienia z kilkoma "świeckimi", każdy z nich w jakimś stopniu próbował mnie zniechęcić do moralności katolickiej. :-?
subadam napisał(a):
Czy bylem w takiej sytuacji?
Wielokrotnie, problem w tym ze rozterki minely gdzies po 35 r zycia.:)
Czy chcesz czekac tak dlugo?

Właśnie kierowałam się taką myślą. Że jakieś myśli, wątpliwości można mieć w każdym związku i tym samym do końca życia nie wyjść za mąż. Że wyolbrzymiam, przesadzam i boję się zmian, dlatego tak świruję. :sciana:
Mrs_Hadley napisał(a):
Polecam skorzystanie z wyjazdu na rekolekcje, najlepiej niech będą wspólne, abyście obydwoje mogli przemyśleć swoje decyzje. Wszystko to po to, żeby po ślubie nie doszło do "odkrycia", że jednak nie jesteś taka "letnia" religijnie jak myślał, a z Twojej strony, że On jednak wcale się tak nie zmienił jak myślałaś.

Dobra, postaram się go jakoś wyciągnąć. O ile pójdzie na to i wysiedzi, bo zwykła msza czasami dla niego im krótsza tym lepsza :whoeva: Ja sama często słucham takich rekolekcji, np. jak sprzątam albo robię coś w domu to mam na słuchawkach ks. Piotra Glasa, ks. Dominika Chmielewskiego, ks. Piotra Pawlukiewicza czy ks. Sławomira Kostrzewę.
Czasami próbuję coś puścić narzeczonemu, ale więcej niż 20 minut słuchania to już za dużo. Mniej więcej po takim czasie pyta, czy możemy to dokończyć innym razem, "a teraz chodź poleżeć bo jestem zmęczony" :roll: No chyba, że ulubiony polityk doda jakiś ciekawy film o pieniądzach, wtedy można i godzinę oglądać :rotfl2:


Cz kwi 23, 2020 12:41
Zobacz profil
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
clarissa napisał(a):
Fizycznie, przyziemnie nie mam żadnych wątpliwości co do narzeczonego. Jest zaradny, pracowity i jestem pewna, że zawsze we wszystkim pomoże, że nie będzie tak, że mnie zostawi samą ze wszystkimi obowiązkami. Głównie boję się właśnie o to, jak będzie z tym życiem z Bogiem. Właśnie dlatego napisałam na forum dla wierzących.


Hm, myślę nie można raczej dawać takich 100% gwarancji co do drugiego człowieka... czy można zagwarantować że ktoś będzie zawsze taki wyidealizowany i nie wymieni kogoś na inny model za jakiś czas. Czym jest dla narzeczonych przysięga, ślubowanie przed Bogiem i sobą wzajemnie, czym jest wiara i czy opierają wspólnie swoją miłość na wierze i na życiu z Bogiem. Czy jeśli przyjdą momenty trudne, to czy wiara i świadomość przysięgi, ślubowania a przede wszystkim - świadomość tego że małżeństwo jest nierozerwalnym sakramentem, czy to pomoże przetrwać małżonkom razem?

Czy to dla nich obojga stanowi wartość? Jak rozumieją miłość? Czy jako postawę, decyzję? Trwać w tej decyzji i postawie, pomimo trudności, zmienności uczuć, emocji a nawet zauroczenia się kimś innym czy doświadczania przykrości? Bowiem jeśli jedno z narzeczonych postrzega małżeństwo jako nierozerwalny sakrament a miłość jako decyzję i postawę nie opartą na uczuciach które mogą być różne, ale drugie już nie dzieli tej jakże ważnej, a w sumie najważniejszej kwestii życia, to jak można budować trwałe małżeństwo tylko jednostronnie?

Jeśli wiara dla jednego z narzeczonych jest ważna i stanowi istotny filar na którym buduje swoje życie, a nie jest ta przestrzeń dzielona z drugim człowiekiem który ma stać się kimś z kim idzie się przez całe życie, to być może człowiek będzie czuł się osamotniony w tej sferze i będzie odczuwał pewien rodzaj cierpienia iż małżonek nie dzieli z nim wiary, to może być także przestrzenią dla pewnych nieporozumień, niezrozumienia.

To jest Twój osobisty wybór, nikt nie może niczego Ci narzucać ani proponować, można tylko napisać o pewnych refleksjach, przemyśleniach. Ale to czy Ty chcesz iść z tym człowiekiem przez życie i czy on ma stać się Twoim mężem, to jest Twój życiowy wybór.

Hm, zaradność życiowa, rozumiem że to dla kobiety istotna sprawa, ale opierać na tym całe małżeństwo, bo jest zaradny życiowo, a co jeśli przestanie być? W życiu są różne sytuacje. Pomaga zawsze, a co jeśli przestanie pomagać a zacznie pomagać bardziej innym, na przykład atrakcyjnej koleżance?

Czy kobieta wychodzi za mąż za pewne cechy które dostrzega w mężczyźnie na ten czas, czy też wychodzi za tego konkretnego mężczyznę, człowieka, zaradnego czy mniej zaradnego, ale ona chce z nim być bo to jest ten mężczyzna.


Cz kwi 23, 2020 17:54

Dołączył(a): Śr lip 10, 2019 11:46
Posty: 231
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
Jest prawdopodobne, że osoba wierząca utworzy szczęśliwy związek z osobą niewierzącą. A prawdopodobieństwo to wynosi jeden do tryliona miliardów. Nie widzę sensu myśleć o małżeństwie z kimś, kto odrzuca jego sakramentalny wymiar. Już lepiej pozostać samotnym całe życie, bo niewiara jednej osoby będzie podkopywać autorytet drugiej w tej kwestii i dzieci będą miały mętlik w głowie.


Cz kwi 23, 2020 20:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 08, 2020 0:11
Posty: 3
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
inga_hp napisał(a):
Jest prawdopodobne, że osoba wierząca utworzy szczęśliwy związek z osobą niewierzącą. A prawdopodobieństwo to wynosi jeden do tryliona miliardów.

Wiem o tym. Tyle że on nie jest niewierzący. Od dziecka był ministrantem i nigdy nie przestał chodzić do kościoła, nawet się modli codziennie. Problem w tym, że się w życiu pogubił i nikt mu nie wytłumaczył na czym polega prawdziwa wiara. :-(


Cz kwi 23, 2020 21:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 10, 2019 11:46
Posty: 231
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
clarissa napisał(a):
inga_hp napisał(a):
Jest wprawdopodobne, że osoba wierząca utworzy szzęśliwy związek z osobą niewierzącą. A prawdopodobieństwo to wynosi jeden do tryliona miliardów.

Wiem o tym. Tyle że on nie jest niewierzący. Od dziecka był ministrantem i nigdy nie przestał chodzić do kościoła, nawet się modli codziennie. Problem w tym, że się w życiu pogubił i nikt mu nie wytłumaczył na czym polega prawdziwa wiara. :-(

Jest niewierzacy z Twoich opisów Twoich to.wynika.
Wiary sie nie da wytłumaczyć albo ona jest albo nie ma. Małżeństwo jest na całe życie a oprócz męża wybierasz też potencjalnego ojca dla swoich dzieci.
Liczenie a może się zmieni jest bardzo naiwine.


Pt kwi 24, 2020 6:40
Zobacz profil
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
clarissa napisał(a):
Mój błąd, że się niejednokrotnie do współżycia zmuszałam


clarissa napisał(a):
W naszym związku w wartościach czułam się też osamotniona


clarissa napisał(a):
"Jakby okazało się, że moje dziecko jest chore, wcale bym się nie zawahał usunąć".


clarissa napisał(a):
Chwilami zazdroszczę moim znajomym, które nie znalazły jeszcze miłości na życie.


Zastanów się co robisz.


Pt kwi 24, 2020 7:04

Dołączył(a): Śr lip 10, 2019 11:46
Posty: 231
Post Re: Wątpliwości przed ślubem - normalne czy nie?
https://youtu.be/b_9jqlMdSjI

Mikołaj Kapusta jeszcze o tym, ze w sumie nazywanie się wierzacym tez nie ma znaczenia jesli ktoś nie jest zjednoczony z Chrystusem, bo wszak same demony wierzą i drżą.


Pt kwi 24, 2020 10:18
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 11 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL