zachowania nerwicowe a grzech ciężki
Szczęść Boże
Nie wiem czy forum to dobre miejsce na rozwiązywanie tego typu problemów, ale szukam pomocy gdzie tylko się da.
Przez problemy z dzieciństwa (pochodze z patologicznej rodziny) zmagam się z nerwicą (nie jest bardzo nasilona), która przejawia się różnymi zachowaniami nerwicowymi, głównie jest to wyciskanie wszystkich krost i niedoskonałości na skórze. Nigdy nie widziałam w tym grzechu cieżkiego, Raz się z tego wyspowiadałam, ksiadz powiedział, że nie muszę tego wyznawać na każdej spowiedzi, wiec nie wyznawałam. Niemniej jednak czuję ogromny niepokój w sercu z powodu tego, że nie wyznaję tego zachowania / grzechu(?).
Dodam jeszcze, że to wyciskanie nie jest raczej nałogiem, tzn jak sobie mocno postanowię, że tego nie będę robić, to potrafię to opanować, ale również zdarzają się takie sytuacje, że mam pół twarzy czerwone, bo wyciskałam pryszcze. To jest raczej na zasadzie "lubię to robić bo to rozładowuje napięcie, mam ku temu silne pokusy, ale ostatecznie nie muszę, potrafię się opanować".
Czy takie zachowanie jest grzechem ciężkim? Czy takie wyciskanie pryszczy nie podchodzi przypadkiem pod samookaleczanie? Wcześniej tego tak nie postrzegałam, ale teraz już nic nie wiem.
Innym razem powiedziałam księdzu, że w wyniku nerwicy obgryzam paznokcie, a ksiądz mi powiedział, że takie zachowanie należy do czynów obojętnych (nie jest ani dobre ani złe). Pod tą samą kategorię podpięłam wyciskanie pryszczy i tak na rozum nie widzę w tym nic szczególnie złego, niemniej jednak po każdej spowiedzi, na której tego nie wyznaję, czuję ogromny ciężar w sercu.