Bo Bóg nie jest maszynką do uzdrawiania...to tylko wszelkiej maści "uzdrowiciele" oferują usługę uzdrawiania...w 90% złudną.

Nie Iroon. Ludzka psychika jest bardzo ciekawa.

Jeśli jest człowiek który mówi innym to co chcą usłyszeć to będą mu za to płacić. To ich uzdrowi!

Będę kimś wielkim!? BĘDZIESZ! Ojojojooj super!

Prosta piłka, ludzie idą na łatwiznę, jestem chory, co by tu zrobić? Szukają kogoś kto LECZY...
Lekarz daje jakieś leki, zleca badania skoczy sobie do takiego "magika" i już! Taniej / prościej.

Nie chce tutaj zaprzeczać że bioenergoterapeuci nic nie robią ale wiem dość dużo na ich temat i są na samym końcu hierarchii która zajmuje się ogólnie bioenergią...

Byłem kiedyś u takiego bioenergoterapeuty który po pierwszych kilku sekundach zwrócił kasę i powiedział że nie podejmie się pracy ze mną, wtedy dałem wiarę że coś jednak dostrzegł, może nie jest to samo oszustwo.

#Fix

Jeśli oszukuję to tylko tak zwani charyzmatycy bo oni nie mają zadnego daru

móglbyś to rozwinąć?
Kto to jest: tak zwani charyzmatycy według Ciebie i dlaczego uważasz, że nie mają zadnego daru?
Rozumiem, że masz jakiekolwiek uprawnienia, żeby rozstrzygać czy ktoś ma jakiś dar czy go nie ma?

Chyba nie mieszał. Dowiedział się, że ma zdolności uzdrowicielskie. Przyjął to jako charyzmat. Pomagał wielu ludziom, był bonifratrą więc to była posługa zgodna z charyzmatem zakonu. Po jakimś czasie zauważył u siebie niepokojące objawy ze strony duchowości i uznano, że wymaga egzorcysty. Od tej pory nie zajmował się bioenergioterapią.
KK zmienił swe zdanie odnośnie tego procederu. Zauważono też, że u prawdziwych charyzmatyków nie dochodzi podczas uzdrowień do ich wyczerpania. Bioenergoterapeuci często mówili, że tracą siły fizyczne lub psychiczne po seansach.

Czy to cudo to jakieś perpetum mobile?

Czytałam wypowiedzi bioenergoterapeutów, jednej byłam sama świadkiem. Podczas wizyty następuje 'przepływ dobroczynnej energii' z uzdrowiciela na chorego. To skutkuje uczuciem ciepła czy mrowienia u pacjenta i traceniem sił u terapeuty. W przypadku uzdrawiania przez Boga, człowiek jest jedynie pośrednikiem. Uzdrawia Bóg, więc człowiek nic nie traci.
Swoją drogą bioenergoterapeta u którego kiedyś byłam był rzeczywiście świetnym diagnostą.

Ilosc pacjetow w gabinetach bioenergoterapeutow nie jest dowodem na to, ze ich praktyki przynosza obiecany skutek ale na to, ze ludzie sa naiwni lub/i w desperacji siegaja po najbardziej absurdalne rozwiazania.

Dowodem na dzialanie "terapii" bioenergoterapeutycznej bylyby naukowe badania przeprowadzone w kontrolowanych warunkach laboratoryjnych.

Jestem za, a nawet więcej, przy okazji poddac badaniom msze w "kontrolowanych warunkach laboratoryjnych" z udziałem "wielkich charyzmatyków" bo jak niektórzy piszą u prawdziwych charyzmatyków nie dochodzi podczas uzdrowień do ich wyczerpania.

Wydaje mi się, że próby antagonizowania grupy bioenergoterapeutów z grupą tzw. charyzmatyków kościelnych jest działaniem Szatana.
Przecież oczywiste jest chyba to, co zauważyła Liza, że ważne jest by terapeuta / charyzmatyk nie dawał energii z siebie, tylko przekazywał ludziom to, co Bóg daje dla potrzebującym.

Jeśli terapeuta / charyzmatyk:

daje swoją własną energię to przynajmniej on będzie miał kłopoty,
nie oczyszcza się jak lekarz po zabiegu, tylko miesza i mimowolnie przekazuje ludziom energie innych ludzi, to kłopoty będą mieć ludzie, którzy dostali energię od osób chorych lub nieczystych,
przekazuje energię nieczystą, demoniczną, pochodzącą od Szatana, to kłopoty będą mieć wszyscy włącznie z egzorcystami.

Wobec tego, zanim poddamy się działaniu bioterapeuty, czy charyzmatyka (jak to piszą tu niektórzy - dowolnej maści) powinniśmy się dowiedzieć skąd czerpie on przekazywaną energię, jakie ma do tego przygotowanie, przyjrzeć się owocom jego pracy i postępować rozsądnie, zgodnie z intuicją.

Nie łudźmy się, że w kościele otrzymamy samo dobro, a za progiem kościoła to już przeciwnie. Bóg jest wszędzie i rozdziela dary Ducha Świętego tam, gdzie chce.

W tych tematach sporo napisano, chyba Liza opisała przypadek księdza charyzmatyka, uzdrowiciela, który po latach pracy z chorymi musiał prosić o egzorcyzmy, bo złapał od pacjentów coś mocno nieczystego.

Uzdrawianie innych to nie jest zabawa. Współczesna wiedza o zdrowiu i chorobach podpowiada od wielu już lat: Człowieku, Ty nie lecz się, nie szukaj uzdrowicieli, nie choruj, Ty żyj tak, byś był zdrowy i szczęśliwy. To nie choroba jest czymś złym, ona jest następstwem złego życia, złego postępowania, złego nastawienia, złego odżywiania i złego oddychania. Analizuj to człowieku, zmieniaj na dobre, jeśli czynisz coś źle i bądź zdrów. A nie siej zamętu wśród ludzi, że księża są dobrzy, a świeccy uzdrowiciele są źli, albo odwrotnie. Bo to jest szatańskie kłamstwo.

Charyzmatyk nigdy nie uzdrawia SWOJĄ energią....uzdrawia Bóg, charymatyk jedynie koordynuje modlitwę.

Ale skoro poprzez bioenergoterapeutę leczy Szatan, to dlaczego bioenergoterapeuta czuje się wyczerpany?

Nie twierdzę kto leczy poprzez bioenegroterapeutę.
Twierdzę rzecz oczywistą - żaden autentyczny charyzmatyk nigdy nie głosi, że on swoją mocą/energią uzdrawia, zawsze powtarza, że udrawia BÓG

Kłopot w tych sprawach polega na tym, że nie możemy opierać się tylko na deklaracjach, składanych przez charyzmatyka / uzdrowiciela, bo bywa, że dzieje się coś innego, niż się deklaruje. Dlatego trzeba patrzeć, jak radził Jezus, po owocach i kierować się intuicją i rozsądkiem.

Deklaracja w rodzaju Bóg uzdrawia, a deklaracja o posiadanej osobistej energii/mocy uzdrawiania, nie jest trudna do rozróżnienia.
W Ewangelii napotykamy - czyż nie prorokowaliśmy/wyrzucaliśmy złych duchów/czyniliśmy moca Twojego Imienia....zasadnicze MY - a przecież wyrzuca złe duchy/ czyni cuda tylko ON - nasz Pan.
Dlatego owi My usłyszą - nigdy was nie znałem.