Autor |
Wiadomość |
Blizbor
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 18:28 Posty: 384 Lokalizacja: Szczecin
|
Chaota napisał(a): Wiesz Bliz, z tego się może zrobić paranoja w drugą stronę czyli widzenie wszędzie i we wszystkim spisków rządowych.
Nigdzie nie wspomniałem o spiskach rządowych, tylko o technologii wojskowej, a to różnica, pozatym Chaoto w przeciwieństwie do "pozaziemskości" "UFO", istnieje bardzo wiele dowodów na to, iż napęd antygrawitacyjny opracowali Niemcy, a technologię tą (jak i plany techniczne budowy bomby atomowej) przejęli amerykanie, gdy niemieccy naukowcy pod koniec wojny wpadli w ich ręce. Mówię Ci, poczytaj tą książkę, którą podałem w poprzednim poście to zrozumiesz pewne rzeczy - Ja kiedyś za szczeniaka też wierzyłem w te historyjki o kosmitach i fascynowały mnie one, ale w miarę jak dorosłem, zrozumiałm pewne rzeczy, poznałem nowe informacje i wszystko zaczęło się układać w logiczną całość... a istnienia kosmitów nikt jeszcze nie udowodnił...
Pozdrawiam !
_________________ Kto podnosi broń ten walczy w świętym kręgu bogów - albo zwycięstwo, albo śmierć.
|
Cz mar 02, 2006 18:25 |
|
|
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
Blizbor sa teztakie sprawy które sa związane bardziej z psychika ludzka niż z projektami wojskowymi 
pozdrowienia
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
N mar 05, 2006 14:38 |
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
SEBASTIAN napisał(a): Jak wiadomo z badań SETI , które zostały zakończone w grudniu 2005 nie znaleziono żadnych sygnałów od cywilizacji a jedynie sygnały od kwazarów , pulsarów itp. Mam pytanie , czy UFO to dowód działania Złego , czy tania sensacja dla mediów ? A może badacze SETI nie potrafili ich namierzyć? SEBASTIAN napisał(a): Tak poza tym prędkości światła nie osiągnie obiekt mający masę . Potrzeba by było niewyobrażalnie wielkiej energii , a to niemożliwe. A skąd wiesz. Może to my nie mamy takich możliwości, a KTOŚ je ma? Albo inaczej sobie z tym radzi? SEBASTIAN napisał(a): E = mc2 Czy Einstain był którymś z papieży  , że uważasz go za nieomylnego. Proponuję zapoznać się z nowinkami ze świata nauki - jego teoria zawiera błedy! SEBASTIAN napisał(a): Odległości we Wszechświecie są ogromne , zaś podróże w czasie i teleportacja to science fiction. Nie chodzi zatem o zjawiska pozaziemskie... To dopowiedzenie. Podróże w czasie odpadają, ale czy ktoś może zagwarantować, że niemożliwe są podróżę POZA CZASEM. Teleportacja... Hmm! To pewnie fakt, że naukowcom udało się niedawno teleportować pewien elektron, to też jest s-f? okno napisał(a): Szatan może przybrać postać kosmity. Szatan może przybrać też postać człowieka. Czy więc człowiek nie istnieje? kefas_piotr napisał(a): Kiedyś widziano strzygi, utopce, krasnale, chochliki i wiele innych zjawisk, dzisiaj widzi się UFO, zielone ludziki, statki kosmiczne, ciekawe co jutro??
ludzie widzą przeważnie to czego się obawiają, to podświadomość robi nam psikusy, zwidy.
A jak wytłumaczyć masowe obserwacje przelatujących obiektów? Jak wytłumaczyć filmy i zdjęcia?
-----
Tak się składa, że tą tematyką się interesuję od bardzo dawna. I powiem Wam tak. Nie ma wątpliwości, że coś się dzieje na niebie i pomiędzy ludźmi. Bo świadectw o tym jest najnormalniej za dużo. Uważam, że głupotą jest zakładać z góry, że to spisek szatański. Załóżmy, że gdyby ktoś człowiekowi ze średniowiecza pokazał faceta jadącego na motorze - ścigaczu... To czy ten gościu, znający tylko konia, nie uznałby to za szatana? Druga sprawa - najstarsze relacje o UFO pochodzą ze średniowiecza. Są też obrazy dawnych mistrzów, na których namalowano latające spodki!
Oczywiście szatan wykorzystuje UFO by zwodzić ludzi. Tak samo wykorzystuje czasopisma, radio, telewizję i wiele innych rzeczy... Ale czy to sprawia, że należy to z góry odrzucać? Ja nie wierzę w UFO. Bo wierzyć można w coś, czego się nie widziało. Ja natomiast tylko w minionym roku widziałem na niebie takie rzeczy, że niejednemu kopara by opadła. Dla jasności - UFO traktuję jako możliwość, a nie pewnik. Mam odwagę badać sprawę (należę nawet do jednej z organizacji, posługujących się w swych badaniach przede wszystkim ZDROWYM ROZSĄDKIEM i mającej już sporo DOWODÓW - nawet rzeczowych! - w tej sprawie). Badam to. Gdy okazuje się, że w jakiejś sprawie jest szatan, to odrzucam, jeśli nie - badam dalej. Bo jestem ciekawy prawdy. A kto prawdy nie jest ciekawy, ten każdą przesłankę odrzuca.
Żeby było jasne - nie wierzę w reinkarnację, chanelling, i inne bzdury wymyślone przez ludzi z kręgów new-age i pogaństwa. Wierzę w Boga. Ale równocześnie uważam, że UFO z Bogiem mieszać nie można, bo z tego rodzą się najdziwniejsze sekty, np. głupawe nauki raelian. Szerzej o tym, co się działo w moim życiu poniżej.
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
N mar 05, 2006 23:29 |
|
|
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
Byłem jeszcze w szkole podstawowej. Bardzo interesowały mnie wówczas filmy z gatunku s-f. Zwłaszcza te, w których ludzie kontaktowali się z istotami pozaziemskimi. Bardzo lubiłem też czytać książki o podobnej tematyce. Któregoś dnia w szkolnej bibliotece (!!!) znalazłem komiks pt. "Lądowanie w Andach". Opowiadał on o losach załogi statku pozaziemskiego, która przybyła na Ziemię w czasach legendarnej Atlentydy. Opowieść spodobała mi się. Byłem zachwycony nią, tymczasem otworzyła ona przede mną drzwi wiodące ku zatraceniu. Nie byłoby w niej pewnie nic złego, gdyby nie to, że oparta była w całości na teoriach słynnego szwajcarskiego pseudonaukowca - Ericha von Danikena. Autorzy komisku nie kryli się z tym wcale. Nazwisko EvD widniało na okładce, w eksponowanym miejscu. Kilka lat później - a było to na początku lat 90-tych, kiedy rynek książki wyzwolił się już spod cenzury i wszelkich ograniczeń - na wystawie księgarni zobaczyłem książkę "Dzień, w którym przybyli bogowie" autorstwa EvD. Powróciły wspomnienia świetnej lektury sprzed lat. Pojawiło się też pragnienie przeczytania, w nadziei, że opowieść będzie równie fascynująca, co zapamiętana historyjka. Książka była poważna, dająca wrażenie naukowości, a zarazem porywająca. Dowiedziałem się z niej podstaw teorii Danikena. Równocześnie interesowałem się ufologią. Przekonywanie, że przed tysiącami lat kosmici odwiedzili Ziemię, i zaszczepili życie, a potem także cywilizację i wszelkie religie trafiło więc na podatny grunt. Sięgałem po coraz to nowe książki...
Wychowałem się w rodzinie katolickiej. Zawsze wiedziałem, że jest Bóg, choć z moim życiem religijnym, gdy byłem dzieckiem, nie było dobrze. Szatan umiał to wykorzystać. Z każdą kolejną książką EvD odkrywałem coraz to bardziej "prawdę" o tym, że religia została nam dana przez naszych stwórców - istoty z innej planety, które powołały ludzkość do życia w swych laboratoriach - by dać ludziom coś służące duchowemu wzrostowi. Dowiadywałem się, jak to założyli wszystkie religie świata i jak nimi kierowali. Dowiadywałem się też, jak szukać ukrytych śladów ich działalności w Biblii, a także świętych księgach wschodu, obrzędach, sztuce prehistorycznej... Dowiedziałem się, że każda religia jest w gruncie rzeczy tym samym, bo ma to samo źródło, i że nie ma absolutnie żadnego znaczenia czy jest się chrześcijaninem, buddystą, shintoistą, animistą, czy kimkolwiek innym. Dowiedziałem się, że Jezus wcale nie był Synem Bożym, a nauczycielem, którego posłali obcy, by formował ludzkość - takim, jak Budda, Mahomet, czy np. Maharishi...
Nie widziałem w naukach EvD zagrożenia dla swej duszy. W dalszym ciągu wierzyłem w Boga. Zmieniło się jednak moje o Nim wyobrażenie. Wierzyłem w Boga, ale nie był to chrześcijański Bóg miłości, Ojciec. Mój "Bóg" miał "zieloną skórę i czułki na głowie", był kosmitą. Chodziłem do Kościoła, choć moje związki z nim, przywiązanie, zamierało... Czułem się kimś lepszym niż inni chrześcijanie, czy nawet duchowni, bardziej świadomy... Miałem ich za "ciemną masę", za takich, którzy wierzą w Boga, ale nie wiedzą o Nim tego, co ja wiedziałem. Bo to ja byłem "oświecony", pełny "prawdy" objawionej przez "genialnego" Danikena! Ja wiedziałem swoje i nikt by wówczas tego nie zmienił - nawet biskup. Bo kimże był biskup dla mnie? Głupcem, który nie wierzy w kosmitów i ślepy jest na prawdę...
Daniken przytaczał coraz więcej dowodów. EvD ma do siebie to, że stawia masę pytań, a daje na nie zawsze jedną i tą samą odpowiedź. Piramidy w Eipcie? KOSMICI! Piramidy na Yukatanie w Meksyku? KOSMICI! Tajemnicze rysunki na Płaskowyżu Nazca? KOSMICI! Rozsiane po całej Europie megality? KOSMICI! Powstanie religii? KOSMICI! Objawienia maryjne? KOSMICI! Prawda, jakie to proste? Jedno jedyne słowo - "KOSMICI!" - i wszystkie zagadki tego świata są rozwiązane!
Równocześnie coraz bardziej zagłębiałem się w literaturę ufologiczną. Najbardziej pasjonowały mnie zawsze "przesłania" obcych do ludzkości dawane przez tzw. "kontaktowców", czy poprzez przekazy chanellingowe. "Liznąłem" także nieco "czystej" ezoteryki, czytając Edgara Caysy'ego (nie wiem, czy dobrze zapamiętałem pisownię nazwiska). Uwierzyłem praktycznie w reinkarnację. W kilku książkach ufologicznych przeczytałem "przesłania" od obcych mówiące "prawdę" o grzechu - że jest on wymysłem ludzi, że grzechu nie ma, że najgorszy nawet czyn nie jest grzechem. "Świetnie!" - pomyślałem sobie. "Hulaj dusza, piekła nie ma!" - mówi stare porzekadło i tak się zaczęło toczyć moje życie. Wpadłem w bagno pornografii i powodowany nią uczyniłem wielkie zło, o którym nie potrafię napisać, tak się nim dziś brzydzę. Religia przestała się dla mnie liczyć - coraz rzadziej chodziłem do kościoła, bardziej z przyzwyczajemnie i "dla rodziców" niż z potrzeby, a do spowiedzi wcale (zrażony postawą pewnego księdza, a nie samą spowiedzią).
Byłem na drodze upadku, zachowując jednak wciąż pozory bycia dobrym chrześcijaninem. Zakładałem na codzień piękną maskę. Nie wiem sam dlaczego. Może dla siebie, aby się lepiej czuć? Może dla społeczeństwa, żeby nie podpaść, robić dobre wrażenie? A może dla Boga, żeby wobec niego czuć się O.K.? Miałem przyjaciół w Poznaniu - zakonników. Nie wiedzieli oni o mnie wiele. Nie wiedzieli, co się dzieje w mojej duszy. Mieli mnie za dobrego katolika, którym wcale nie byłem. Wiele razy u nich nocowałem. Pamiętam taką noc, gdy byłem sam w pokoju, samotny. Pokoik - mały, schludny i ciepły - był w piwnicy, a wokół w nocy żywego ducha. Zacząłem się wieczorem modlić - niedbale, leżąc w łóżku. Miałem zamiar "odklepać" po prostu "przepisowe" modlitwy - "Ojcze nasz", "Zdrowaś Mario"... Odmówiłem tą pierwszą, gdy zostałem wciągnięty jakby w wir. Zacząłem mówić do Boga, otwierać przed nim swe serce. Zsunąłem się na podłogę razem ze śpiworem, w którym ułożyłem się do snu, uklękłem... I tak po prostu mówiełem do Boga, jak się zwierzać można tylko najlepszemu przyjacielowi. Krzyczałem na głos, żaliłem się, wylewałem wszystkie moje wątpliwości, a On cierpliwie mnie słuchał. W pewnym momencie zacząłem Go czuć tak blisko, jakby On sam uklęknął obok ,mnie... Płakałem. Tak, chyba płakałem, choć już dziś nie pamiętam tego tak dokładnie. Wydawało mi się, że wszystko trwało z 15 minut. Gdy zakończyłem swą modlitwę i spojrzałem na zegarek, ze zdumieniem stwierdziłem, że jest późna noc. Modliłem się ponad dwie godziny i byłem tak bardzo szczęśliwy.
Ta noc sama w sobie nic w moim życiu nie zmieniła, choć była tak piękna. Wróciłem do domu i znów było to samo - UFO-bożek i cały mój brud. Zapomniałem. Ale Bóg nie zapomniał. Minęło sporo czasu i znów pojechałem do Poznania, razem z moim kolegą. Wieczorem długo rozmawialiśmy leżąc w łóżkach gościnnej klasztornej sali. Wreszcie poszliśmy spać.
Była głęboka noc, gdy nagle ze snu wyrwało mnie uczucie przerażenia, które nijak nie da się wyrazić słowami. Nic nie widziałem - a nie była to naturalna ciemność! Nic nie słyszałem - a nie była to naturalna, nocna cisza! W dodatku miałem świadomość, że... unoszę się w powietrzu! Chciałem się ruszyć, lecz byłem jak sparaliżowany. Chciałem krzyczeć, wołać o pomoc, ale nie mogłem wydobyć z siebie głosu! Coś mnie dusiło... I było jeszcze "coś", a raczej "ktoś" - prawdziwe źródło całego przerażenia. Przy moim łóżku wyczuwałem BYT - BYT nienawidzący mnie, pełen zła... Wiedziałem, że jest to szatan!
Szatan! Siła duchowa... Ludzie powątpiewają niekiedy w jego istnienie. Uważają go za wymysł ludzki, stworzony przez ludzkość, by był "kozłem ofiarnym", na którego można zrzucić całe zło, które się dzieje i które sami czynimy! Tymczasem szatan jest rzeczywistością tak samo namacalną, jak wszystko inne - tyle że namacać go można nie rękami, jak ludzi, zwierzęta czy przedmioty, bowiem nie należy do świata materialnego, lecz na poziomie duszy i odczuć.
Tak więc stanął przy mnie szatan. Wiedziałem od pierwszej chwili z kim mam do czynienia i to potęgowało moje przerażenie! Pomyślałem sobie, że to już koniec. Że oto przyszedł on, by wziąć mnie ze sobą do piekła.
Gdy człowiek jest przerażony zebranie myśli graniczy z cudem. W tym momencie przypomniałem sobie jednak, że kładąc się spać na łóżku przysuniętym do mojego położyłem świeżo zakupiony na furcie klasztornej różaniec (sam nie wiem czemu właściwie go kupiłem - pewnie po to, by uzupełnił on mój zewnętrzny wizerunek "dobrego chrześcijanina"!). Zebrałem się w sobie, by po niego sięgnąć - nie żeby był on dla mnie szczególnie ważny duchowo, ale potrzebowałem pilnie czegoś, co pomoże mi przezwyciężyć więzy krępujące mnie. Czułem potrzebę, by wołać do Boga, ale potrzebowałem sił, by złamać kajdany! Jakie było moje zdziwienie, że aby go sięgnąć, musiałem nie tylko (z ogromnym trudem!) wyciągnąć rękę w bok, ale także sięgnąć w dół, choć sąsiednie łóżko było tej samej wysokości, co moje! Był to dla mnie pierwszy dowód na to, że autentycznie lewitowałem! Sięgnąłem i zacząłem się modlić - jednak nie do Maryi, lecz do Boga.
I Bóg naprawdę zadziałał! Tak, jak byłem świadomy obecności zła, tak samo byłem świadomy, że oto przyszło także dobro. I to dobro stanęło do walki z szatanem! AUTENTYCZNEJ WALKI! Wokół mnie wszystko jakby zaczęło się kotłować, tak się starły te dwie potężne siły! Zło z dobrem jednak nigdy nie wygra, bo najzwyczajniej w swiecie wygrać z nim nie może. Nie ma bowiem siły potęzniejszej niż dobro, mające swe źródło i pełnię mocy w Bogu! Szatan uciekł, ja opadłem (!!!) na łóżko - dokładnie tak, jak spada się z wysokości ok. 15 - 20 cm. I to było dla mnie kolejnym dowodem, że faktycznie unosiłem się w powietrzu! I było mi tak dobrze. Nie modliłem się już - zapadłem w spokojny sen.
Tej nocy stoczył się prawdziwy bój o moją duszę. Nie mam wątpliwości, że to przyszedł Jezus. A nawet jeśli nie był to On, to w odpowiedzi na moje wezwanie przysłał któregoś z aniołów. Dziś widzę, że tej nocy rozstrzygnęło się wszystko. W swoim zaślepieniu nie widziałem wówczas, że stałem na samej krawędzi bezdennej przepaści, której na imię "new age". Gdyby wówczas Bóg nie wyciągnął do mnie dłoni i nie uchwycił mnie, spadłbym w nią i byłbym dziś pewnie w którejś z licznych sekt, albo już by mnie nie było wśród żywych.
Nasz Bóg jest wspaniały! Uwolnił mnie od wiary w UFO-bożka! Od tego czasu mineło może z 10 lat, a ja wciąż jeszcze jestem na etapie oczyszczania, dochodzenia do wiary prawdziwej. Dziś jeszcze czuję na sobie resztki pęt, zniewolenia - dalekie, i - chwalić Boga! - coraz dalsze, echo mej przeszłości.
Wierzę w Boga - Ojca, Wszechmocnego i miłującego mnie tak bardzo, że tego nie jestem w stanie pojąć! Wierzę, że Bóg jest, że jest rzeczywistością, a nie wyobrażeniem... Wierzę, że jest Bogiem, a nie przybyszami z odległej planety. Wierzę, że Jezus przyszedł na świat i zmarł na krzyżu, by mnie zbawić!
A że wciąż nie jestem wolny? Bóg odmienił bieg mego życia... Ale wyraźnie stwierdził, że nad pewnymi rzeczami muszę popracować sam. Sam muszę usunąć śmieci z mojego życia, które On mi wskazuje. Sam muszę wykazać własną wolę, inicjatywę i chęć zwalczania tego, co we mnie złe... Bóg mi pomaga - czuję to.
Dojrzewam i wiem, że któregoś dnia będę zupełnie wolny. Coraz więcej czerpię duchowo z Kościoła, w którym odkryłem źródło czystej Ewangelii (Kościół Chrześcijan - Baptystów). Bóg dał mi prawdziwych przyjaciół, by głosili mi Chrystusa. I coraz częściej - jak widzę - używa także mnie, choć jestem tak ułomnym, niedoskonałym narzędziem, by poprzez mnie dochodzić do innych. W moim życiu wciąż jeszcze jest wiele grzechu - zbyt wiele! Tak wiele pytań i wątpliwości! Tak wiele "bocznych ścieżek" wydaja mi się atrakcyjnymi! Ale wiem, komu mogę zaufać...
Jestem człowiekiem bardzo poranionym, ale znalazłem Dobrego Lekarza!
Niech będzie uwuielbiony nasz dobry i wspaniały Bóg za całe dobro, które w moim życiu uczynił... Niech będzie błogosławiony ze swój cudowny dotyk, za prowadzenie! Nie jestem jeszcze wolny, ale już dziś moje serce krzyczy: ALLELUJA!
-----
Jest to świadectwo, które napisałem już jakiś czas temu, na potrzeby innego serwisu internetowego.
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
N mar 05, 2006 23:35 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Kiedy budzisz się w środku nocy, dusisz się, masz wrażenie unoszenia się w powietrzu, czujesz jakąś obecność, masz halucynacje dotykowe, wzrokowe, słuchowe itd. to nie jest to walka Szatana z Jezusem tylko zjawisko nazywane paraliżem przysennym. Często ludzie mający paraliż opowiadają wtedy o tym jak byli porwani (oczywiście pamiętają sam moment porwania, a potem pobudkę, pomiędzy jest mgła ale to dlatego, że po prostu zasnęli).
|
Pn mar 06, 2006 12:40 |
|
|
|
 |
Blizbor
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 18:28 Posty: 384 Lokalizacja: Szczecin
|
Chaota napisał(a): Kiedy budzisz się w środku nocy, dusisz się, masz wrażenie unoszenia się w powietrzu, czujesz jakąś obecność, masz halucynacje dotykowe, wzrokowe, słuchowe itd. to nie jest to walka Szatana z Jezusem tylko zjawisko nazywane paraliżem przysennym. Często ludzie mający paraliż opowiadają wtedy o tym jak byli porwani (oczywiście pamiętają sam moment porwania, a potem pobudkę, pomiędzy jest mgła ale to dlatego, że po prostu zasnęli).
W 100 % zgadzam się z Chaotą i choćby nie wiem jak bardzo byłoby dla Ciebie Haereticusie realne opisane wyżej wydażenie, to nie była to żadna walka dobra ze złem o Twoją duszę, tylko najzwyklejszy paraliż przysenny (uczucie skrępowania i lewitacji) oraz hipnagogi (halucynacje dotykowe, wzrokowe i słuchowe) - i zagadka wyjaśniona  ładnie jednak ubrałeś swoje przeżycie w szaty religijności, Twoja opowieść była niezwykle epicka i pełna dramatyzmu, a przy tym potępienia dla wszystkiego co niechrześcijańskie...
Pozdrawiam !
_________________ Kto podnosi broń ten walczy w świętym kręgu bogów - albo zwycięstwo, albo śmierć.
|
Pn mar 06, 2006 18:11 |
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
Tak się składa, że ja wiem, co przeżyłem. I inne osoby przeżywają bardzo podobne rzeczy, więc nie próbujcie wciskać ateistycznej ciemnoty. Ja wiem, co się stało, bo moje życie się zmieniło, ale jak ktoś nie wierzy w działanie Jezusa to trydno. Przykro mi tylko, że kpicie z moich przeżyć duchowych.
Mogłęm się tego spodziewać... A powiem jedno - ezoteryka to jeden wielki szmelc, bagno, wymysł szatana - zwodizciela ludzkości... I nie można bawić się w ezoterykę i być chrześcijaninem. Bo ezoteryka jest częścią kultów new-age. Takie są fakty. Ezoteryka to szatańskie kłamstwo, pseudonauka mamiąca ludzi... Wiem coś, bo z tego właśnie bagna zostałem wyrwant - z tego bagienka śmierdzącego, któremu na imię new-age! I też siedząc w nim miałem się za chrześcijanina. Byłem ślepy - od tego czasu dobrze widzę.
Zwracam uwagę - już na spokojnie - na jedną rzecz, której nie jesteście w stanie wyjaśnić w zaden pseudonaukowy sposób - gdy sięgałem po różnaiec, musiałem sięgnąć w dół! Choć sąsziednie łózko było tej samej wielkości. I jeszcze wyraźny upadek, gdy wszystko minęło. Wasze mądrowanie się więc jest funta kłaków nie warte. Ale nie dziewię się temu w sumie, ze spotkałem się z wyśmianiem. Ezoteryka to dzieło szatana, ezoterycy są w jego niewoli - a więc ezoterycy są ludźmi zniewolonymi, a nie chrystusowymi...
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
Pn mar 06, 2006 21:46 |
|
 |
Blizbor
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 18:28 Posty: 384 Lokalizacja: Szczecin
|
Haereticus napisał(a): Tak się składa, że ja wiem, co przeżyłem. Wierzysz, że to była walka dobra ze złem, bo jak inaczej chrześcijanin nie mający pojęcia o tym czym jest paraliż przysenny i hipnagogi (tak przy okazji, te dwa pojęcia nie mają nic wspólnego z ezoteryką - są to określenia naukowe mające określich konkretne procesy pojawiające się wraz ze zmianą częstotliwości fal mózgowych - widąć więc, że g***o wiesz o ezoteryce, skoro przypisujesz jej te pojęcia). Haereticus napisał(a): I inne osoby przeżywają bardzo podobne rzeczy, więc nie próbujcie wciskać ateistycznej ciemnoty. Myslisz, że jestes jedyna osobą, która przezywa takie rzeczy ? Ojj zdziwiłbys się jak wiele ludzi równiez to przezywa, jednak nie widza w tym działania żadnego Boga i i maja rację, bo sa to stany zmienionej świadomości, a nie interwencja Boga. Co do "ateistycznej ciemnoty", to uważaj co mówisz, bo Ja ateista napewno nie jestem, nie jestem także chrześcijaninem, ani członkiem jakiejkolwiek innej kosmopolitycznej religii, dzięki czemu nie ograniczam swojego światopoglądu i nie sprowadzam wszystkiego do walki dobra ze złem, a Wy katolicy wszędzie juz doszukujecie się działania szatana - to juz na manię prześladowczą wygląda, zaczynacie sie zachowywać jak żydzi - wszędzie wietrzycie czychające na Was zagrożenie, myslę, że określenie tego zjawiska jako "syndrom żyda" byłoby najodpowiedniejsze... Haereticus napisał(a): Bo ezoteryka jest częścią kultów new-age. Takie są fakty. Ezoteryka to szatańskie kłamstwo, pseudonauka mamiąca ludzi... Wiem coś, bo z tego właśnie bagna zostałem wyrwant - z tego bagienka śmierdzącego, któremu na imię new-age! I też siedząc w nim miałem się za chrześcijanina. Byłem ślepy - od tego czasu dobrze widzę. Nju Ejdż to sztuczny twór, totalny jarmark, natomiast ezoteryka sama w sobie jest o wiele starsza nawet niz chrześcijaństwo, więc zanim sie wypowiesz to zapoznaj się bardziej z tematem. Nie wierzę Ci, że "siedziałeś" w Ezoteryce... Haereticus napisał(a): Zwracam uwagę - już na spokojnie - na jedną rzecz, której nie jesteście w stanie wyjaśnić w zaden pseudonaukowy sposób - gdy sięgałem po różnaiec, musiałem sięgnąć w dół! Choć sąsziednie łózko było tej samej wielkości. I jeszcze wyraźny upadek, gdy wszystko minęło. Wasze mądrowanie się więc jest funta kłaków nie warte.
Poczytaj sobie opisy przeżyć ludzi, którzy doświadczyli OOBE, to zobaczysz, że ich przeżycia zanim "wyszli z ciała" są bardzo podobne do tego co Ty przeżyłeś (wnioskuję to z Twojego opisu tego zdażenia) - a może doświadczyłeś po prostu "nieświadomego" OOBE - takie przypadki również się zdażały... przemyśl to, bo jak narazie to nie wygląda mi to na przeżycie religijne, tylko po prostu Ty się takiego wydażenia w tym doszukujesz...
Pozdrawiam !
_________________ Kto podnosi broń ten walczy w świętym kręgu bogów - albo zwycięstwo, albo śmierć.
|
Wt mar 07, 2006 9:53 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
[...]
Kto jak kto ale ja się za ateistę nie uważam. I jeżeli tak bardzo upierasz się aby wadę w pracy mózgu nazywać przeżyciem mistycznym to proszę bardzo.
A wiesz, że możliwe, iż sięgnąłeś po ten różaniec leżac na łóżku i miałeś tylko HALUCYNACJĘ dotykową, która spowodowała iż czułeś, że rękę masz na tym samym poziomie co różaniec?
I ja nie kpię z Twoich przeżyć tylko tłumaczę Ci, że każdy prawie psycholog powiedziałby Ci, że to był zwykły paraliż przysenny. I nic nie zmienia fakt, że inne osoby też to przeżyły. Chrześnijanin zobaczy Szatana i Anioły, hindus zobaczy Kali i Siwę, muzułmanin Allaha.
A co do Twoich zarzutów do ezoteryki: to samo mogę powiedzieć o Twojej wierze.
[...] - kpiny proszę zostawić dla siebie - jo_tka
|
Wt mar 07, 2006 11:29 |
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
Blizbor napisał(a): Wierzysz, że to była walka dobra ze złem, bo jak inaczej chrześcijanin nie mający pojęcia o tym czym jest paraliż przysenny i hipnagogi (tak przy okazji, te dwa pojęcia nie mają nic wspólnego z ezoteryką - są to określenia naukowe mające określich konkretne procesy pojawiające się wraz ze zmianą częstotliwości fal mózgowych - widąć więc, że g***o wiesz o ezoteryce, skoro przypisujesz jej te pojęcia). Pseudonaukowych wyjasnień pod ezoterykę nie podpiąłem. Naucz się czytać ze zrozumieniem. Blizbor napisał(a): nie widza w tym działania żadnego Boga i i maja rację, bo sa to stany zmienionej świadomości, a nie interwencja Boga. Jeśli nie jest interwencją Boga, to nie ma powodu tego tak uważać, ale gdyby w moim przypadku nie było interwencją Boga, to nie zostałbym uwolniony z śmierdzącego banga ezoteryki, new-age (owszem ezoetryka jest akltualnie tożsama z new-age!). Blizbor napisał(a): Co do "ateistycznej ciemnoty", to uważaj co mówisz, bo Ja ateista napewno nie jestem, nie jestem także chrześcijaninem, ani członkiem jakiejkolwiek innej kosmopolitycznej religii, dzięki czemu nie ograniczam swojego światopoglądu i nie sprowadzam wszystkiego do walki dobra ze złem, To wyjaśnia dlaczego w interwencji Boga nie dostrzegasz interwencji Boga. Tylko jakim prawem, nie będąc chrześcijaninem, oceniasz czyjeś przeżycia duchowe? Czy ja, nie znając się ani w ząb na samochodach powinienem występować jako rzeczoznawca, wypowiadać się na temat ich stanu technicznego? Poza tym chrześcijaństwo nie jest żadną "kosmopolityczną religią" i nie narzuca ograniczeń światopoglądowych. Chrześcijaństwo to rzeczywistość człowieka i Boga, daje wolność i przejrzenia. Życzę Ci nawrócenia, byś tego doświadczył. Blizbor napisał(a): a Wy katolicy wszędzie juz doszukujecie się działania szatana - to juz na manię prześladowczą wygląda, zaczynacie sie zachowywać jak żydzi - wszędzie wietrzycie czychające na Was zagrożenie, myslę, że określenie tego zjawiska jako "syndrom żyda" byłoby najodpowiedniejsze... Tak, jestem katolikiem - TEORETYCZNIE. W praktyce zaś jestem związany z baptystami. To po pierwsze. Po drugie świadomość działania diabła nie jest manią prześladowczą. Niestety, sługi szatana można rozpoznać. Sługi szatana to osoby zniewolone fałszywymi naukami, a ezoteryka to fałsz szatański. Wiem o tym dobrze i wiedzą miliony chrześcijan. Przede wszystkim wiedzą o tym ci, którzy się w to g****nko władowali i dzięki wsparciu Chrystusa z niego wyszli. O tym, że "nauki tajemne" są złe mówi już Pismo Święte - a jest to najlepsze świadectwo prawdy. Blizbor napisał(a): Nju Ejdż to sztuczny twór, totalny jarmark, A ezoteryka jest jednym z bubli, które na tym jarmarku ludziom sprzedają. Blizbor napisał(a): natomiast ezoteryka sama w sobie jest o wiele starsza nawet niz chrześcijaństwo, więc zanim sie wypowiesz to zapoznaj się bardziej z tematem. Nie wierzę Ci, że "siedziałeś" w Ezoteryce... Owszem ezoetryka jest starsza... Bo szatan działa wśród ludzi od zarania dziejów. Jak widać pewne jego kłamstwa są wyjątkowo żywotne. Blizbor napisał(a): Poczytaj sobie opisy przeżyć ludzi, którzy doświadczyli OOBE, to zobaczysz, że ich przeżycia zanim "wyszli z ciała" są bardzo podobne do tego co Ty przeżyłeś (wnioskuję to z Twojego opisu tego zdażenia) - a może doświadczyłeś po prostu "nieświadomego" OOBE - takie przypadki również się zdażały... Nie mam zamiaru czytać o takich bzdurach. Nie mam zamiaru sięgać po tandetną lietraturę ezoteryczną. Nie mam ochoty bawić się błotem, aby się nie uwalać. Blizbor napisał(a): przemyśl to, bo jak narazie to nie wygląda mi to na przeżycie religijne, tylko po prostu Ty się takiego wydażenia w tym doszukujesz...
No cóż - trudno wymagać od ślepca, aby dostrzegł piękno krajobrazu, a od osoby niewierzącej, by dostrzegła i rozpoznała działanie Boga żywego.
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
Wt mar 07, 2006 13:01 |
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
[...]
Chaota napisał(a): Kto jak kto ale ja się za ateistę nie uważam. I jeżeli tak bardzo upierasz się aby wadę w pracy mózgu nazywać przeżyciem mistycznym to proszę bardzo. Ale - powiem ci - człowiekiem chrystusowym nie jesteś, skoro twierdzisz, ze jesteś ezoterykiem. Ezoteryka stoi wsprzeczności z naukami Biblii - poczytaj trochę Pismo Święte. Poza tym mój mózg pracował zawsze, pracuje bez zastrzeżeń. Poza tym to nie sprawa mózgu, że coś mnie yniisło w powietrze tak, że po różaniec (byłem jeszcze wtedy nieco bardziej ortodoksyjnym katolikiem, dziś już bym różńaca w życiu nie kupił!) musiałem sięgbnąć nie tylko w bok, ale i w dół. I cały czas byłem W PEŁNI ŚWIADOMY! Ale co tam takie fakty dla Ciebie! Lepiej nie brać ich pod uwagę, skoro nie opasują do tandetnej teoryjki, prawda? Chaota napisał(a): A wiesz, że możliwe, iż sięgnąłeś po ten różaniec leżac na łóżku i miałeś tylko HALUCYNACJĘ dotykową, która spowodowała iż czułeś, że rękę masz na tym samym poziomie co różaniec? [...] Po pierwsze nie na tym samym poziomie, ale musiałem siągnąć niżej. I wyraźnie to czułem to nie było żadne złudzenie, bo wiem, że musiałem macać poniżej swego ciała! Nie wmawiaj mi więc - proszę - takich bzdur Chaota napisał(a): I ja nie kpię z Twoich przeżyć tylko tłumaczę Ci, że każdy prawie psycholog powiedziałby Ci, że to był zwykły paraliż przysenny. Owszem, kpisz, wyśmiewasz. Szatan poprzez ciebie próbuje podważyć moją wiarygodność... A psycholodzy? Ci zawsze znajdą jakieś teoryjki przeczące doświadczeniom z Bogiem - nawet Boga próbują jakoś wyjaśniać. Takie wtjaśnienia są funta kłaków niewarte. Chaota napisał(a): I nic nie zmienia fakt, że inne osoby też to przeżyły. Chrześnijanin zobaczy Szatana i Anioły, hindus zobaczy Kali i Siwę, muzułmanin Allaha. Bzdura! Ateistyczne nauki! W praktyce, jak widzę, jesteś człowiekiem niewierzącym jednak... Chaota napisał(a): A co do Twoich zarzutów do ezoteryki: to samo mogę powiedzieć o Twojej wierze.
A więc o chrześcijaństwie, tak? Czyli jednak chrześcijaninem nie jesteś? A ja ci powiem - jeśli coś na tym świecie ma sens to jedynie chrześcijaństwo, prawdziwe chrześcijaństwo oparte na wierze w Boga i na Biblii. A nie żadne inne - fałszywe z gruntu - religie, nie ludzkie teoryjki, nie szatańska ezoteryka... Tylko wiara w Boga jedynego
[...] - jo_tka
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
Wt mar 07, 2006 13:14 |
|
 |
Blizbor
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 18:28 Posty: 384 Lokalizacja: Szczecin
|
Jesteś tak zwanym Fanatykiem Haereticusie, wiem że nic nie da się Tobie wytłumaczyć [...] trwaj więc w swoim zaślepieniu, to Twój wolny wybór i nie zamierzam Cię na nic nawracać, jedyne co mogłem zrobić, to pokazać Ci, co tak naprawdę się Tobie przydarzyło - reszta zależy od Ciebie...
Pozdrawiam !
[...] - jo_tka
_________________ Kto podnosi broń ten walczy w świętym kręgu bogów - albo zwycięstwo, albo śmierć.
|
Wt mar 07, 2006 15:48 |
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
Zaślepiony jest raczej ten, kto nie chodzi z Panem, kto ufa zwodniczym naukom i nie widzi prawdy zawartej w Biblii. Kto ją pozna i będzie chciał żyć z Panem, a nie z demonami, ten siła rzeczy staje się fanatykiem - w bardzo pozytywnym znaczenuy tego słowa. Gdzieś przeczytałem taką mądrą myśl: Chrześcijanin albo jest fanatykiem, albo wogóle nie jest chrześcijaninem. I to jest prawda, bo nie można być chrześcijaninem i zwracać się ku pogańskim naykom, nie można być chrześcijaninem i uważać, że inne religie są równie dobre, nie można być chrześcijaninem i być zamkniętym na działanie Pana, nue można być chrześcijaninem i nie mówić ludziom prawdy, nie można być chrześcijaninem i przeczyć prawdzie... Chrześcijaństwo to prawda - ezoteryka to fałsz. Kto więc z nas dwojga jest ślepy na prawdę?
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
Wt mar 07, 2006 16:09 |
|
 |
Mieszek
Dołączył(a): Wt lut 22, 2005 23:45 Posty: 3638
|
Cytuj: Ja nie wierzę w UFO. Bo wierzyć można w coś, czego się nie widziało. Ja natomiast tylko w minionym roku widziałem na niebie takie rzeczy, że niejednemu kopara by opadła.
niektórzy widza różne rzeczy a ponieważ nie wiedza co to takiego nazywaja to cos ufo [NOL,niezidentyfikowany obiekt latajacy]
i świadczy to raczej o niskim poziomie intelektualnym skoro na przykład podświetlone chmury odbicem słonecznym z księzyca nazywaja statkiem ufo...
_________________ Niech żyje cywilizacja łacińska !!!
więc śpiewaj duszo ma... BÓG JEST MIŁOŚCIĄ...
|
Śr mar 08, 2006 0:04 |
|
 |
Haereticus
Dołączył(a): N gru 11, 2005 7:46 Posty: 662
|
O niskim poziomie intelektualnym świadczy raczej tak daleko idąca niewiedza, jak w Twoim przypadku. Wypraszam sobie takie sugestie, jakich się dopuściłeś - zwłaszcza, że znam wielu ludzi, którzy widzieli dziwne rzeczy - nie tylko ja - i są to osoby w pełni wiarygodne, na wysokim poziomie intelektualnym i o dużej wiedzy.
Wśród moich dobrych znajomych, którzy widzieli dziwne obiekty na niebie i rozkładali bezradnie ręce jest doktor nauk biologiczno-fizycznych (tak to najlepiej określić), naukowiec uniwersytecki. Przeprowadził on też badania, które wykazały anomalie fizyczne występujące w Wylatowie. Jedna z tych anomalii związana była m.in. z przelatującym akurat, widzianym przez wielu świadków, dziwnym obiekcie.
[...] W tej chwili dowodów na zjawisko UFO jest już tyle, że tylko zupełny niedouk może je kwestionować. Dlatego od początku w tym temacie piszę, że nie ma wątpliwości, że coś się dzieje na niebie i pomiędzy ludźmi. A powiem ci jedno - ja osobiście w moich rękach trzymałem artefakt, który rozbroił naukowców - bryłkę czegoś, co wyciekło z światła, które opadło na ziemię. Naukowcy wprawdzie ustalili podstawowy skład chemiczny, ale nad pewnymi właściwościami tego materiału rozłożyli bezradnie ręce . Przy próbie spalania syczał, dymił i wydzialał jakąś dziwną, białą ciecz. Istnieją też znakomitej jakości zdjecia, do których nie mają zastrzeżeń nawet najlepsze laboratoria na świecie. Owszem, mało kto o tych zdjęciach wie, bo jest jakaś dziwna zmowa milczenia wokół nich. A ja ci powiem, że bodaj zimą zeszłego roku w Argentynie (bodajże) zostało wykonane zdjęcie dziwnej, małej istoty, którego autentyczność została potwierdzona przez centralne laboratorium Kodaka. Dowodów jest więc dosyć i wiarygodnych relacji, żeby z takich tekstów, jak twój po prostu się śmiać.
UFO to nie przewidzenie czy złe interpretacje. Czym jest ja nie wiem, ale jest faktem. Zresztą poczytaj sobie średniowiecznego teologa katolickiego - "Mikołaja z Kuzy". Konkretnie dzieło "De docta ignorantia".
_________________ Chrześcijaństwo to nie przynależność do takiego czy innego Kościoła - to życie z Bogiem, wiara przypieczętowana przyjeciem chrztu.
|
Śr mar 08, 2006 13:00 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|