Autor |
Wiadomość |
Patataj
Dołączył(a): Pt gru 23, 2005 19:13 Posty: 232
|
Chaota napisał(a): Nie tylko Chrystus ma moc wypędzania demonów. Są też egzorcyści świeccy, którzy nie odowłują się do religii chrześcijańskiej i patrz - działa. Także egzorcyści szamańscy jakoś sobie radzą. Człowiek sam w sobie też ma moc, nie rómby z niego nie wiadomo jakiego słabeusza (ale fakt, słąbsze istoty są proste do pokonania przez człowieka ale co się tyczy demonów to faktycznie najałatwiej jest skorzystać z mocy Chrystusa. Co nie znaczy, że człowiek po wielu trudach sam sobie nie poradzi.)
Zgadzam się z tobą, Chaota, że nie tylko moca Chrystusa można wypędzac demony. Demony można wypędzać także mocą nikogo innego jak właśnie samego księcia demonów, bo przecież on ma nad nimi władze zwierzchnią.
W takich egzorcyzmach, gdzie nie ma odwołania do mocy Boga, jest za to wyraźnie odwołanie do sił nieznanych człowiekowi i bardzo czesto jemu wrogich, a więc jest to samo przez sie magią. Oczywiście duchy, oddalone od Boga, bardzo często działają w imieniu osoby, która ulega takiemu złudzeniu, że to ona sama posiada moc, a w rzeczywistości jest jedynie narzedziem w ręku złego ducha, zas po czasie, kiedy przestanie już być potrzebna, czeka ją marny koniec.
Zaden kamienny posąg choćby miał cztery czy nawet siedem głów, nie jest w stanie zapewnić człowiekowi zbawienia, bo jest martwy, zaś Chrystus jest <b>żywy</b>. Człowiek też sam siebie nie zbawi, bo jest słabym, bezradnym i głupim stworzeniem.
_________________ "Ja wędruję tylko po ścieżkach obdarzonych sercem, po ścieżkach, które mogą mieć serce. Po nich wędruję, by przemierzyć je do końca; to jedyne wyzwanie warte podjęcia. Oto którędy wędruję i patrzę, patrzę z zapartym tchem." Juan Matus
|
So sty 21, 2006 22:47 |
|
|
|
 |
C.
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 11:07 Posty: 122
|
Gratuluję niskiej samooceny. Może warto iść do psychoterapeuty?  Bo wiesz... jeśli ktoś uważa się za słabego, bezradnego i głupiego, to jest to prosta droga do deprasji i czasem nawet samobójstw... :>
_________________ "There is no greater wisdom, than Wisdom of Nature."
|
N sty 22, 2006 0:24 |
|
 |
Elwinga
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 17:53 Posty: 218
|
Patataj napisał(a): Człowiek też sam siebie nie zbawi, bo jest słabym, bezradnym i głupim stworzeniem.
Cóż, jeśli uważacie siebie za słabych, bezradnych i głupich, to faktycznie potrzebujecie zbawienia. Pokora pokorą, ale skoro uważacie człowieka za najdoskonalsze dzieło boże, a to najdoskonalsze dizeło jest "słabe, bezradne i głupie", to... cieszę się, że to nie jest mój Bóg. Najdoskonalsze dzieło, a takie kiepskie. Hm...
_________________ ...powaga jest obrządkiem ciała wymyślonym by ukryć niedostatki ducha... J. de la Rochefoucauld
|
N sty 22, 2006 0:29 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Patatak jakoś nie wierzę, że kiedyś głęboko w tym siedziałeś, skoro mówisz, ze jeżeli nie wypędza się mocą Chrystusa to mocą Lucyfera.
|
N sty 22, 2006 1:02 |
|
 |
{o}
Dołączył(a): N lis 02, 2003 21:21 Posty: 228
|
Elwinga napisał(a): Pokora pokorą, ale skoro uważacie człowieka za najdoskonalsze dzieło boże, a to najdoskonalsze dizeło jest "słabe, bezradne i głupie", to... cieszę się, że to nie jest mój Bóg. Najdoskonalsze dzieło, a takie kiepskie. Hm... Człowiek jest doskonały doskonałością Boga i od Boga czerpie swoją siłę. Jesli się od Boga odłączy - staje sie na powrót prochem, z jakiego powstał...
_________________ Brewiarz na WP Brewiarz na Androida Duszpasterstwo Akademickie Xaverianum Opole
|
N sty 22, 2006 1:52 |
|
|
|
 |
Patataj
Dołączył(a): Pt gru 23, 2005 19:13 Posty: 232
|
Elwinga napisał(a): Cóż, jeśli uważacie siebie za słabych, bezradnych i głupich, to faktycznie potrzebujecie zbawienia. Pokora pokorą, ale skoro uważacie człowieka za najdoskonalsze dzieło boże, a to najdoskonalsze dizeło jest "słabe, bezradne i głupie", to... cieszę się, że to nie jest mój Bóg. Najdoskonalsze dzieło, a takie kiepskie. Hm...
Ja nie uważam, tak po prostu <b>jest</b>; słabość i bezradność człowieka można dostrzeć wszędzie i na każdym kroku.
To jest Bóg każdego człowieka, twój też.
Człowiek jest taki kiepski, bo błądzi, a błądzi bo ma rozum i wolną wolę, z której nie potrafi korzystać i wybiera często to, co jest dla niego złe.
_________________ "Ja wędruję tylko po ścieżkach obdarzonych sercem, po ścieżkach, które mogą mieć serce. Po nich wędruję, by przemierzyć je do końca; to jedyne wyzwanie warte podjęcia. Oto którędy wędruję i patrzę, patrzę z zapartym tchem." Juan Matus
|
N sty 22, 2006 2:21 |
|
 |
Patataj
Dołączył(a): Pt gru 23, 2005 19:13 Posty: 232
|
Chaota napisał(a): Patatak jakoś nie wierzę, że kiedyś głęboko w tym siedziałeś, skoro mówisz, ze jeżeli nie wypędza się mocą Chrystusa to mocą Lucyfera.
Innej możliwości nie ma; albo Chrystus, albo Lucyfer - wybór należy do ciebie...
_________________ "Ja wędruję tylko po ścieżkach obdarzonych sercem, po ścieżkach, które mogą mieć serce. Po nich wędruję, by przemierzyć je do końca; to jedyne wyzwanie warte podjęcia. Oto którędy wędruję i patrzę, patrzę z zapartym tchem." Juan Matus
|
N sty 22, 2006 2:25 |
|
 |
Patataj
Dołączył(a): Pt gru 23, 2005 19:13 Posty: 232
|
C. napisał(a): Gratuluję niskiej samooceny. Może warto iść do psychoterapeuty? ;) Bo wiesz... jeśli ktoś uważa się za słabego, bezradnego i głupiego, to jest to prosta droga do deprasji i czasem nawet samobójstw... :>
Wszyscy ludzie tacy są, nie tylko ja, a nawet psychoterapeuta.
Prosta droga do depresji i samobójstwa to brak Nadzieji, która odchodzi od człowieka, gdy ten oddala się od Boga i kieruje się ku temu, co oferuje mu "książę tego świata". Nie słyszałem, aby człowiek ufający Bogu popełnił samobójstwo, natomiast bardzo często słysze jak to praktyki okultystyczne doprowadzają biednych ludzi na samo dno jestestwa.
_________________ "Ja wędruję tylko po ścieżkach obdarzonych sercem, po ścieżkach, które mogą mieć serce. Po nich wędruję, by przemierzyć je do końca; to jedyne wyzwanie warte podjęcia. Oto którędy wędruję i patrzę, patrzę z zapartym tchem." Juan Matus
|
N sty 22, 2006 2:35 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Tak wiem jaka jest Twoja wiara, nie musissz mi tego powtarzać. Mówię tylko, że nie wierzę w fakt, iż siedziałeś w tym tak głęboko jak mówisz skoro wyskakujesz tu z takimi rewelacjami. Może jeszcze mi powiesz, że wypędzać mocą Chrystusa mogą tylko egzorcyści kościelni? I tylko KK?
|
N sty 22, 2006 2:38 |
|
 |
Patataj
Dołączył(a): Pt gru 23, 2005 19:13 Posty: 232
|
Chaota napisał(a): Może jeszcze mi powiesz, że wypędzać mocą Chrystusa mogą tylko egzorcyści kościelni? I tylko KK?
Wypędzać mocą Chrystusa może każdy człowiek.
_________________ "Ja wędruję tylko po ścieżkach obdarzonych sercem, po ścieżkach, które mogą mieć serce. Po nich wędruję, by przemierzyć je do końca; to jedyne wyzwanie warte podjęcia. Oto którędy wędruję i patrzę, patrzę z zapartym tchem." Juan Matus
|
N sty 22, 2006 2:52 |
|
 |
C.
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 11:07 Posty: 122
|
Cytuj: Nie słyszałem, aby człowiek ufający Bogu popełnił samobójstwo, natomiast bardzo często słysze jak to praktyki okultystyczne doprowadzają biednych ludzi na samo dno jestestwa.
A ja słyszałem. I to nie raz.
Inna sprawa, że nie jestem specjalnym zwolennikiem wchodzenia w okultyzm, ale to nie ma wiele wspólnego z ludźmi, którzy zostali doprowadzeni do ostateczności przez "ufanie Bogu".
Wystarczy mieć znajomego, który był zakonnikiem, a można sporo dowiedzieć się o tym, co dzieje się za klasztorną furtą...
_________________ "There is no greater wisdom, than Wisdom of Nature."
|
N sty 22, 2006 11:58 |
|
 |
Elwinga
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 17:53 Posty: 218
|
Patataj napisał(a): Innej możliwości nie ma; albo Chrystus, albo Lucyfer - wybór należy do ciebie... Jakie to proste. Czarne jest czarne. Białe jest białe. Pomiędzy nic nie ma. Jeśt Światło i Mrok, nie ma żadnych cieni... Dziękuję, postoję, nie mam ochoty poranić sobie narządu wzroku, a potem - jak Wy - patrzeć przez końskie okulary. Cytuj: praktyki okultystyczne doprowadzają biednych ludzi na samo dno jestestwa. A co to jest "dno jestestwa"? Definicję jakąś poproszę, bo tymczasem nie rozumiem, o czym mowa  Owszem, są tacy, którzy przez praktyki okultyctyczne robią sobie krzywdę. I to na planie czysto "ludzkim". Nie wszystko jest dla wszystkich. Nie wszyscy są odpowiednio skonstruowani, żeby brać się za niektóre rzeczy. Oczywiście można wiele zsmienić samodyscypliną i pracą nad sobą. Ale są i tacy, którzy rozwijają się na tej drodze, uczą się panować nad swoimi słabościami itd. Tyle, że chyba powinniśmy ustalić definicję "okultyzmu", prawda? Bo mam wrażenie że dla Ciebie okultyzmem jest odwoływanie się w jakikolwiek sposób do jakiejkolwiek istoty - hm... - duchowej? niematerialnej? - innej niż Twój Bóg. To i mnie pewnie zaszufladkujesz jako okultystkę, chociaż z "zabawą z duchami" itd. nie mam nic wspólnego... Patataj napisał(a): Wypędzać mocą Chrystusa może każdy człowiek.
Nie zgodziłabym się z tym. Nawet (roboczo!) przyjmując, że wypędzanie demonów może następować jedynie mocą Chrystusa. Bo nawet jeśli dany człowiek w odpowiedzi na modlitwę, dla dobra kogoś bliskiego, opętanego, otrzyma tę moc, może nie umieć jej użyć (brak wiedzy) lub użyć jej niewłaściwie (brak siły). A istniernie vczegoś w możności nie przekłada tego na realną możliwość zaistnienia. Nie zawsze przekłada przynajmniej.
_________________ ...powaga jest obrządkiem ciała wymyślonym by ukryć niedostatki ducha... J. de la Rochefoucauld
|
N sty 22, 2006 12:42 |
|
 |
Patataj
Dołączył(a): Pt gru 23, 2005 19:13 Posty: 232
|
Elwinga napisał(a): Jakie to proste. Czarne jest czarne. Białe jest białe. Pomiędzy nic nie ma. Jeśt Światło i Mrok, nie ma żadnych cieni... Dziękuję, postoję, nie mam ochoty poranić sobie narządu wzroku, a potem - jak Wy - patrzeć przez końskie okulary. Oczywiście niewykluczam, żę są duchy częsciowo dobre, a częsciowo złe..., ale człowiek powinien odrzucać wszystko co jest choć odrobinę złe, bo zło zawsze jest szkodliwe, choć może miec czasami bardzo niewinną postać. Moim zdaniem jeśli człowiek urodził się w społeczności uprawiającej praktyki okultystyczne, magiczne, to ma pełne prawo je praktykować; jest wtedy usprawiedliwiony, ale nie wtedy, gdy poznał Chrystusa, a tym bardziej, gdy urodził się jako Jego wyznawca, czyli przyjął chrzest. Cytuj: Tyle, że chyba powinniśmy ustalić definicję "okultyzmu", prawda? Bo mam wrażenie że dla Ciebie okultyzmem jest odwoływanie się w jakikolwiek sposób do jakiejkolwiek istoty - hm... - duchowej? niematerialnej? - innej niż Twój Bóg. To i mnie pewnie zaszufladkujesz jako okultystkę, chociaż z "zabawą z duchami" itd. nie mam nic wspólnego...
Okultyzm <b>zawsze</b> jest obcowaniem ze złymi duchami, świadomym lub nieświadomym, choćby miało to pozory bardzo niewinnej zabawy.
_________________ "Ja wędruję tylko po ścieżkach obdarzonych sercem, po ścieżkach, które mogą mieć serce. Po nich wędruję, by przemierzyć je do końca; to jedyne wyzwanie warte podjęcia. Oto którędy wędruję i patrzę, patrzę z zapartym tchem." Juan Matus
|
Pn sty 23, 2006 13:49 |
|
 |
Elwinga
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 17:53 Posty: 218
|
Patataj napisał(a): Moim zdaniem jeśli człowiek urodził się w społeczności uprawiającej praktyki okultystyczne, magiczne, to ma pełne prawo je praktykować; jest wtedy usprawiedliwiony, ale nie wtedy, gdy poznał Chrystusa, a tym bardziej, gdy urodził się jako Jego wyznawca, czyli przyjął chrzest.
Urodził się jako wyznawca? Nikt nie rodzi się jako wyznawca jakiejkolwiek religii. A decyzja o przyłączeniu do kościoła, o przyjęciu chrztu i wliczeniu w poczet wyznawców, zapada zwykle bez udziału woli chrzczonego. Co moim zdaniem jest chore - decyzję o przyjęciu konkretnej religii powinien podejmować człowiek świadomy swoich wyborów, bez żadnych nacisków z zewnątrz, a przede wszystkim nie bezwolne dziecko. Apostazja formalna jest prosta. Apostazja duchowa wymaga znacznie większej gimnastyki, której można by sobie oszczędzić, gdyby wyboru dokonywali ludzie w pełni już ukształtowani.
Ludzie szukają prawdy. Umysłem i sercem. I nie zawsze znajdują ją tam, gdzie zostali umieszczeni wberew czy pomimo swojej woli. Pełna wewnętrznych sprzeczności (żeby nie było - to moje zdanie, nikogo nie odwodzę od jego przekonań, jeśli coś DLA MNIE nie trzyma się kupy, nie musi być równie niespójne dla innych) doktryna, wszystkie zbyt trudne pytania odsyłająca do argumentu wiary ("bo tak JEST, bo tak mówi Kościół, bo tak stoi w Biblii") nie każdemu wyjaśnia świat wystarczająco. I to nie tylko w sferze rozumowej. Bardzo często właśnie wrażliwość i "otwarte serce" zawracają ludzi idących tą ścieżką i kierują na poszukiwania innej.
Duchy czy też byty niematerialne, nieważne, jak je zwał... to nie takie proste z ich częściowym dobrem i częściowym złem. One są w większości neutralne. Nic ich nie obchodzimy. Są po prostu częścią tego świata, podobnie jak my. Inne, tworzone przez nas samych, egregory, mogą być nieobojętne, działać na szkodę lub ku dobru ludzi. Wszystko zależy od tego, w jakim celu powołaliśmy (my jako ludzkość, jako pewna grupa, np., określająca dany aspekt rzeczywistości konkretnym boskim imieniem i oddająca mu cześć w takiej a nie innej postaci, w taki a nie inny sposób) je do istnienia. Później mogą tylko rozwijać się w raz nadanym kierunku.
Na bliskim Wschodzie żyło sobie plemię, które kiedyś, wyjaśniając sobie swój świat, powołało jedyne bóstwo - Wielkiego Zegarmistrza. Nadało mu imię, później zapisywane teragramem JHVH. Nadało mu taki a nie inny charakter. Bóstwo - niezależnie od tego, czy było bytem "kręcącym się w pobliżu" i zwabionym ofiarami, czy też egregorem powołanym przez te same ofiary i kult do istnienia, rosło w siłę, rozwijał się zatem i sposób oddawania kultu i sposób rozumienia działania tego bóstwa w świecie i w historii tego ludu. Było wymagające, zaczęło być dość złośliwe, sprzyjające swoim, a obcych niszczące. Stało się "Bogiem zazdrosnym". Okrutnie karzącym wyznawców, którzy się od niego odwracali. Ale religia ewoluowała. Ewoluowała i postać bóstwa. Wśród jego wyznawców byli i tacy, którzy potrafili się z nim bezpośrednio kontaktować. W końcu, gdy wśród ludu o którym mowa pojawił się człowiek obdarzony wyjątkowymi zdolnościami, a przy tym, wielki filozof, pełen empatii, Człowiek w pełnym tego słowa znaczeniu, część tego narodu uznała go za syna powołanego kiedyś do istnienia bóstwa. Syna narodzonego z dziewicy, jak to zresztą na Bliskim Wschodzie w owych czasach często rozmaitym bogom się zdarzało. Jego męczeńską i krwawą śmierć uznając za ofiarę złożoną przez ojca dla ich dobra i zbawienia... Okrucieństwo pozostało. I sprzyjanie swoim, a niechęć do obcych również. Ale wielu ludzi nie przyjmuje historii o grzechu pierworodnym, o naturalnej, zawinionej przez pierwszych rodziców ułomności. Nie uznaje zatem potrzeby zbawienia - nie mają od czego być zbawiani.
Po co przedstawiam tę historyjkę? Ano po to, żeby pokazać - i Tobie i innym - że na tę samą sprawę można patrzeć na rozmaite sposoby. Nie oceniając i nie uważając, że jedno "lepsze" jest od drugiego. Pozwólcie nam iść naszą drogą, nie zakłądając a priori, że jest zła. My nie uważamy, że Wy błądzicie. Idziecie po prostu inną ścieżką, to Wasz wybór.
A magia... Jej użycie nie zawsze musi prowadzić do zmiany rzeczywistości, do osiągnięcia namacalnych celów. Czasem jest częścią religii, prowadzi do pełnego zjednoczenia się z Naturą, do "zlania" się ze swiatem i silniejszego poczucia bycxia jego częśćią. Zarówno w jego wymiarze materialnym, jak i niematerialnym. Czy to jest złe? Jest moralnie obojętne po prostu.
_________________ ...powaga jest obrządkiem ciała wymyślonym by ukryć niedostatki ducha... J. de la Rochefoucauld
|
Pn sty 23, 2006 17:20 |
|
 |
Chick
Dołączył(a): Wt sty 24, 2006 11:15 Posty: 5
|
Witam wszystkich.Chcialbym sie o cos spytac,bowiem kilka dni temu kolega mi opowiedzial o oobe,poczytalem sobie ale nie chcialem probowac bo sie balem.2 dni pozniej(bylo to dzisiaj24 stycznia) obudizlem sie zmeczony o 6 godzinie i polozylem sie dalej,nie moglem zasnac.Mialem 2 spotkania z oobe ale juz nie pamietam,ktoro bylo pierwsze,bo jedno pamietam a drugiego nie.Wiec opowiem to,ktoro mnie spotkalo:probowalme zasnac bo zostalo mi klkadzieisat minut snu a bylem zmeczony,leze i nie moge zasnac mysallem o roznych rzeczach,ze caluje sie z dziewczyna,na ktorej mi zalezy,o skzole bo bylem zagrozony zeby sie poprawic w nastepnym polroczu,Nagle caly czas lezac,nie spiac znalzlem sie w barze i byla tam starsza kobieta za lada,w ktorej widzialem idealne kontury twarzy,zmarszczki,po prpstu wyobrazic taka twarz sobie jets wedlug mnie niemozliwe.Tak strssznie wygladala bo sie nie sumiechala,wic se pomyslalem,ze w horrorze jakism by mogla zagrac bo strasznie wygladala i nagle zmniejszalem jej usta i taka dziurka zamiast ust i w tym momencie poczulem,ze jestem sparalizowany,bylerm skulony jak lezalem a pocuzlem ,ze sie wyprostowalem,cale cialo.Nie moglem sie ruszyc ale oddychac moglem agle pocuzlem,ze cos jakby ode mnie wylatuje,pomyslalem,ze dusza chcialem zobaczyc co to te oobe i nie umialem sie skupci co dalej robic i przetalo sie to dziac.Probowalem dalej zasnac i czulem tak sie dziwnie,ze niby zaspiam ale jeszce nie i znowu sie to stalo ale z tego co pamietam zrobilem to swiadomie.Pozniej sie pomoildilem i poprosilem Jezusa CHrystusa o jakis znak,czy to grzech czy co..bo jak se pomyslalem,ze to duszoa oldauje to wiedzialem,ze to nie jest dobre.Poszeldem znowu sie polozyc i nagle widze malego chlopczyka ale jeszce nie zasnalem i uderzyl mnie w brzuch i sie zbudzilem.Wedlug mnie mogl to byc znak..zeby mnie rozbudzic i przestac o tym mslec.Chcialbym sie zapytac czy zgrzeszylem,jezeli tak to czy to ciezki grzech i czy Bóg mi wybaczy.Z gory dziekuje
|
Wt sty 24, 2006 12:40 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|