Tak, jeśli chodzi o tzw. składnik aktywny. Natomiast składnikiem nieaktywnym są różnego rodzaju substancje, które bardzo często mają już właściwości lecznicze.

Daj jakiś przykład bo wszystkie jakie znam mają w składzie najczęściej laktozę i sacharozę co w praktyce oznacza że kupujesz w aptece tabletki z cukru. Ewentualnie jakiś stearynian magnezu czy inny wypełniacz.

Czyli w tym wypadku jest to środek homeopatyczno- ziołowy bo balsam tolutański jest środkiem na kaszel a krzyżownica środkiem wykrztuśnym. Jeśli coś na mieć działanie to one. Po co więc odprawiać magię z tą resztą składu?

Mnie nie pytaj. Nie jestem czarownikiem.

Efekt motyla (ang. butterfly effect) – wrażliwa zależność od warunków początkowych, anegdotyczne przedstawienie chaosu deterministycznego. W tytułowej anegdocie trzepot skrzydeł motyla, np. w Ohio, może po trzech dniach spowodować w Teksasie burzę piaskową. Przykładami efektu motyla są zjawiska meteorologiczne.

Ludzkość faszerowana chemią, antybiotykami, sterydami, GMO, odchodzi coraz dalej od wrodzonej wrażliwości, nie jest w stanie odczuwać zależności najsubtelniejszych i oddziaływania na organizm najdelikatniejszych substancji, musi dowalać sobie hard rockiem, bo już muzyka klasyków nie przemawia i nie leczy, kto stale przyjmuje impulsy młota pneumatycznego i ciągłego Bum Bum, traci słuch, wzrok i zdolność do szeptu, już tylko wrzeszczy, aby się przekrzykiwać nawzajem! To się fachowo nazywa desensytyzacja, znieczulenie, utrata wrażliwości. Z homeopatii korzystają zazwyczaj ludzie bardzo wrażliwi, tak organicznie jak i duchowo.

Jesteśmy jednością materialno duchową, można w sobie to zakłócać, nadmierną mocną stymulacją, aby pobudzać zwierzęce reakcje, ale to się szybko nudzi i człowiek szuka sobie coraz większych podniet, a to się musi skończyć "guzem" jeśli nie gorzej. Homeopatia jest odwrotnością procesu uzależniania się od różnych środków. Prosta logika to jest coraz większe rozcieńczenie, jak ktoś tu udowadnia i słusznie. Ludzie jeszcze nie rozumieją stwierdzenia medycyny chińskiej, że w słabości też tkwi siła. Oni rozumieją tylko tą prymitywną, brutalną siłę, końskich dawek farmakologii. Nie rozumieją, że istnieje siła braku siły, to jest oddziaływanie czymś tak maleńkim, że trzeba odwagi,aby to zaakceptować. W sensie kosmicznym czy duże czy małe nie ma znaczenia, liczy się skuteczność!

Kłania się brak znajomości ciała ludzkiego, duszy i ducha.Tak naprawdę nasz los rozgrywa się, w rożnych skalach od kosmicznego, do planetarnego, aż do tak najmniejszych, czego nie widać przez mikroskop elektronowy i tego niestety nie bierze się pod uwagę, stwierdzając, że to nie ma znaczenia. To jest błąd, każdy szczegół ma znaczenie w całości, chyba, że ktoś nie myśli całościowo, jedynie dużym fragmentem który mu odpowiada, bo go widzi i tylko jego odczuwa. To, że czegoś nie widzimy i nie odczuwamy wcale nie oznacza, że tego nie ma!

Homeopatia oddziałuje na zasadzie lawiny, ziarenko może poruszyć lawinę! lawina zaczyna się od ruchu molekuły dzieci drogie!
Małe nie stawia dużego oporu jak duże, może się łatwo rozpędzić. Symulacja komputerowa wykazuje, że igła rozpędzona do prędkości światła, wbita w naszą planetę zniszczy ją całkowicie. Ma tak duża masę pod wpływem prędkości rozmiar się nie liczy. Homeopatia w naszym ciele też się błyskawicznie rozprzestrzenia w porównaniu z topornymi lekami tradycyjnymi. Wszystko oddziałuje, nieważne czy małe czy duże - niech ktoś temu zaprzeczy!

Cenę wizyty u homeopaty z pewnością odczujemy.

Jak wszędzie za wszystko trzeba płacić. Jeżeli działa to wszyscy zadowoleni i to tez ma znaczenie kosmiczne!

Jakiś dowody na te twierdzenia masz?

Popatrz na lawinę śnieżną w górach! Od czasów oddzielenia się Arystotelesa od Platona, Zachód wszedł tylko i wyłącznie w empiryzm. Istnieje jeszcze poznanie od wewnątrz i całościowo, bo empiryzm nie ma narzędzi na poznanie natychmiastowo całości zjawiska i od środka. To się zachowało jeszcze na Wschodzie.

Czyli nie masz żadnych dowodów. Bierzesz to z D.

Ty skąd bierzesz?

Mam. Nad homeopatia przeprowadzano badania naukowe. Wykazały że jej skuteczność jest równa placebo - bo homeopatia to jest placebo. Placebo też trochę pomaga, ale to są tylko cukrowe drażetki.

Hehe. "Placebo, też trochę pomaga". Skoro różne różne medykamenty porównywane są do efektu placebo, czyli do czegoś co działa a nie wiadomo dlaczego, to akceptujemy, że jest coś co działa i nie potrafimy wyjaśnić tego naukowo. Czyli akceptujemy to nieznane. Być może leku nie można rozpatrywać tylko jako zbioru jakichś substancji czynnych...podobnie jak życia jako tylko procesów biologiczno-chemicznych .