Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr kwi 24, 2024 5:52



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 5 ] 
 Muzyka liturgiczna w posoborowym Kościele 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt lip 25, 2006 7:15
Posty: 109
Post Muzyka liturgiczna w posoborowym Kościele
"Wywiad z ks. Robertem C. Pasley’em KHS

Od połowy lat sześćdziesiątych katolicy w Ameryce Północnej mogli już oglądać “msze ludowe” przy akompaniamencie gitar akustycznych, „msze z polką” przy dźwiękach akordeonu czy „msze dla nastolatków” z oprawą muzyczną w wykonaniu amatorskich zespołów rockowych. Czy Sobór Watykański II wzywał do tego typu eksperymentów? Co właściwie soborowe dokumenty mówią o muzyce liturgicznej?

Ks. Robert Pasley: Nie, dokumenty soborowe nie wzywały do wprowadzenia tego typu muzyki. Dokumenty kościelne mówią o dopuszczeniu do wykonywania nowych kompozycji w językach narodowych. Ta myśl pojawiła się zresztą już wcześniej, jednakże oficjalne teksty Kościoła deklarują, że śpiew gregoriański cieszy się uprzywilejowaną pozycją w liturgii. Aprobują również inne dzieła należące do naszego dziedzictwa, w szczególności polifoniczną muzykę chóralną, która jest najbliższa chorałowi. Nawet kompozycje na chór i orkiestrę są dozwolone, dopóki nie odciągają uwagi od mszy i nie stają się same w sobie odrębnym od niej występem.

Najnowszy dokument Watykanu dotyczący muzyki kościelnej nosi tytuł Musicam Sacram, pochodzi z 1967 roku i nie wspomina słowem o zespołach rockowych lub mszach przy akompaniamencie gitar. Wyznacza on właściwie priorytety w kwestii tego, które części mszy mają być śpiewane. Po pierwsze, jeżeli już cokolwiek jest śpiewane podczas mszy, to powinny to być w pierwszej kolejności: znak krzyża na początku, modlitwy kapłana, dialogi kapłana z wiernymi, aklamacje przy Ewangelii[1], dialog prefacji, prefacja i Święty, Modlitwa Pańska oraz rozesłanie.

W drugiej kolejności powinny być natomiast śpiewane: Kyrie, Gloria, Agnus Dei, Credo oraz modlitwa wiernych. W końcu, jako trzecie w hierarchii ważności, dokument wymienia pieśń na wejście i śpiew podczas procesji komunijnej (przez pieśń rozumie się tu jednak Introit oraz antyfonę na komunię z Graduału Rzymskiego lub psalmy w Graduale Simplex albo antyfonę na wejście i na komunię znajdujące się w Mszale Rzymskim), śpiewy między czytaniami (psalm responsoryjny lub Graduał czy też Traktus z Graduale Romanum), werset Offertorium z Graduału Rzymskiego oraz czytania, w tym Ewangelia. Dokument ów stanowi ponadto, że jeżeli wszystkie wymienione wyżej części są śpiewane, można dodać do całości hymny.

Niemal wszystkie wskazania Musicam Sacram zostały zignorowane i śpiew, który był wyjątkiem i [miał być] włączany do mszy jako ostatni w kolejności – hymn – w efekcie stał się pierwszym i jedynym śpiewem, który w ogóle jest wykonywany. Wprowadziło to do liturgii wszystkie rodzaje muzyki świeckiej i tonalności, których przedtem nawet sobie nie wyobrażano.

Czy nie jest sprzecznością oczekiwać chorału gregoriańskiego oraz polifonicznej muzyki chóralnej na mszy i jednocześnie wymagać od zgromadzenia aktywnego uczestniczenia w Eucharystii?

Ks. Pasley: Cóż, zależy co rozumie się przez aktywne uczestniczenie. W języku angielskim przyjęło się tłumaczenie tych słów Soboru jako „aktywne uczestniczenie”, ale [łaciński] oryginał to participatio actuosa, który oznacza „rzeczywiste uczestniczenie”. Gdy zaś o nim mowa, faktycznie odzwierciedla ono myślenie Piusa XII wyrażone w jego encyklice na temat liturgii, Mediator Dei [1947]. W Mediator Dei mowa jest o tym, że w mszy nieodzowny jest udział ludu, że nie jest on tylko biernym obserwatorem. Jednakże ów udział odnosi się przede wszystkim do przeżywania wewnętrznego, a dopiero w drugiej kolejności do zewnętrznych czynności.

Nawet w tradycyjnej mszy są części, które mógł śpiewać lud, np. Kyrie. Śpiewa się je po grecku i jest bardzo proste: „Panie, zmiłuj się nad nami, Chryste, zmiłuj się nad nami.” Nie wymaga praktycznie żadnej nauki. Następnie Sanctus: po kilku wykonaniach lud wiedziałby, co znaczą łacińskie słowa. Podobnie jest z Agnus Dei. Być może Gloria i Credo byłyby dla ludu z początku trochę trudne do zrozumienia, ale ten medal ma dwie strony. Po pierwsze, nawet najnowsze Ogólne wprowadzenie do Mszału rzymskiego z 2000 roku stwierdza, że schola może sama śpiewać Gloria i Credo (dodam, że OWMR mówi, iż Credo powinno być “śpiewane lub odmawiane” – zwracam tu uwagę na pierwszeństwo śpiewu). Schola może śpiewać dłuższy tekst po łacinie, podczas gdy lud może wykonywać refren. To przykład zewnętrznego uczestniczenia. Ale, co ważniejsze, jeżeli lud ma w ławkach obok wersji łacińskiej tłumaczenie, może siedzieć tam i medytować nad tymi słowami, podczas gdy schola – jako “eksperci” – śpiewa je. Większość ludzi nie ma dobrego głosu i czuje się niezręcznie śpiewając. Tak, mogą zaśpiewać znany im hymn, przy wsparciu organów. Ale prawdziwe aktywne uczestniczenie pojawia się, gdy lud medytuje, używając zmysłu słuchu do słuchania, wzroku do czytania, kiedy lud jednoczy się z wprawionymi w śpiewie kantorami, kiedy wierni wznoszą swe serca do Boga tak, że efektem nie jest bezustanne zaangażowanie, ale faktyczne uczestniczenie. Sobór Watykański II rzeczywiście wzywał do większego uczestniczenia, ale sądzę, że Ojcowie mieli tu na myśli raczej śpiewanie chorału oraz wprowadzenie jakiejś nowszej muzyki sakralnej, która byłaby podobna do chorału, utrzymana w jego duchu.

Znaczna część najpiękniejszej muzyki tradycyjnej Kościoła poszła w odstawkę, gdy możliwe stało się odprawianie mszy w języku narodowym. Jak tłumaczyłby Ksiądz nieprzyjazne nastawienie do muzyki z łacińskimi tekstami wśród części duchowieństwa także dzisiaj?

Ks. Pasley: Sądzę, że nastąpiło odrzucenie łaciny jako języka obcego, którego lud nie rozumiał, jako czegoś zbyt trudnego i wymagającego. Była ona również symbolem przeszłości. Jego Świątobliwość papież Benedykt XVI, jeszcze jako kardynał Ratzinger, napisał książkę zatytułowaną Nowa pieśń dla Pana. Pyta w niej, dlaczego przeciwstawia się sobie okres przed i po soborze, jakby dzieliła je przepaść. W istocie powinna istnieć między nimi ciągłość, a mimo to wielu ludzi dostrzega tu lukę. Ultratradycjonaliści postrzegają ją jako zerwanie z tradycją; ultraliberałowie lub też „postępowi” kapłani widzą w niej zerwanie z przeszłością, do którego skądinąd nie powinno dojść. Bywa, że za zupełnym odrzuceniem łaciny jako zbyt „formalnej” stała swoista mentalność ideologiczna. Żyjemy w czasach, w których wszystko ma być bardziej wspólnotowe, bardzo nieformalne, w których nie ma sensu jakakolwiek odrębność; wszystko powinno być wspólne. Tak więc ów „formalizm” łaciny był postrzegany jako przeszkoda. W praktyce, jeżeli pozbędziemy się tekstu łacińskiego i lud odzwyczaja się od słuchania łaciny, nie wykonujemy również łacińskiej muzyki, bo jest to jeszcze bardziej „formalne”. Jest ona częścią dziedzictwa cywilizacji zachodniej i wielu ludzi dopracowywało ją przez wieki z ogromną precyzją. Kłóci się z nowoczesną mentalnością pod tytułem „Hej, ludziska, jestem waszym kumplem”. [Śmiech] (...)
http://www.liturgia.dominikanie.pl/dokument.php?id=1367


Pn cze 25, 2007 13:51
Zobacz profil

Dołączył(a): N cze 10, 2007 15:04
Posty: 5
Post 
no właśnie, chyba dotykamy tutaj ważnej kwestii, przyzwyczajenia, a teraz raczej odzwyczajenia kapłanów od śpiewu. Dosyć żadko zdarza się teraz być na mszy, na której kapłan śpiewa prefację, modlitwy.
Częściej na liturgii, w ktorej głownym "aktorem" jest schola i jej "pomysł" na mszę. Chyba potzreba nam radykalnej zmiany myślenia w kwestii tzw. "oprawy" i w kwestii czerpania z bogatej tradycji Koscioła, a przede wszystkim wszczepienia nowym pokoleniom kapłanów troski o śpiew.


Śr cze 27, 2007 13:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 27, 2005 23:32
Posty: 988
Post 
popyt, podaż! :(

ja rozmawiałem z księdzem a on mi że " co ja zrobię, skoro ludzie po 30 minutach patrzą na zegarki", przykre ale prawdziwe.



http://www.liturgia.dominikanie.pl/publ ... rystii.mp3

http://www.liturgia.dominikanie.pl/publ ... rystii.mp3

_________________
zapraszam na blog Χριστιανος


Śr cze 27, 2007 16:16
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): N cze 10, 2007 15:04
Posty: 5
Post 
może to trochę błędne koło
w którymś momencie trzeba próbować je przerwać,
bo jak człowiek "wzięty z ludu" , który jest przyzwyczajony do liturgii "szybkiej" (bo taką oglądał od dzieciństwa) ma "lud" podprowadzać do liturgii godnej???
a z drugiej strony, to też chyba często zwykłe lenistwo i tłumaczenie niedbalstwa, bo liturgia nie ma być "optymalna" (dla tych, którzy patrzą patrzą na zegarek), nie ma być szybka i łatwa, bo to misterium...
trzeba chęci i troski ze strony podaży i ze strony popytu, ale chyb a nie można pozwalać, żeby to mierny popyt wpływał na to, co oferuje podaż???


Śr cze 27, 2007 18:50
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 15, 2008 0:20
Posty: 7
Post Liturgia jest poza czasem
ja rozmawiałem z księdzem a on mi że " co ja zrobię, skoro ludzie po 30 minutach patrzą na zegarki", przykre ale prawdziwe.

A ja wiem, że księża tylko tak się głupio usprawiedliwiają. Są kościoły, gdzie nie ma problemu ze śpiewem i ludzie chcą więcej i więcej. Michał Kłos w wywiadzie mówił jak to liturgia jest poza czasem i księża - jeśli mówią w ten sposób - to znaczy, że im samym się po prostu nie chce.
Polecam wypowiedź świeckiego człowieka Michała Kłosa, który nie mówi, że się nie da, tylko zachęca setki ludzi z świetnym skutkiem:

http://www.ruah.pl/index.php?opt=ruah&task=edit&ids[]=189
Cytuj:
Cytuj:


So mar 15, 2008 1:45
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 5 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL