Racjonalnie to nie ma problemu by żreć własne odchody ale biologia od tego odpycha. Mnie biologia odpycha od zabijania przedstawicieli własnego gatunku. Tak jak i zresztą w świecie zwierząt działa u człowieka ten sam mechanizm z tym, że człowiek może go pokonać. Ja się nie staram jednak z tym mechanizmem walczyć

Ten termin dotyczył ludzi nie uważanych tedy za osoby ignorancie.



Owszem, warto pamiętać.
Świadczy to o tym, iż nie każda regulacja wprowadzona przez, ogólnie rzecz ujmując, bardzo zły mechanizm państwowy, jest w konsekwencji zła.

Jak to z głodu umrzeć? Pomijając czterdziestodniowy post, to Jezus wskrzeszał innych a potem sam zmartwychwstał. A zatem mówienie o umieraniu z głodu Jezusa jest delikatnie mówiąc nie na miejscu.


I jak ten szacunek ma wyglądać pokazywał swoim życiem, jedząc niejednokrotnie mięso. My mamy Go jedynie naśladować.

Niektórych zabijanie ludzi nie odpycha, jak pisałem. A kiedyś wielu więcej nie odpychało i był powszechny ubaw.

Biologa odpycha od zabijania członków własnej bliskiej społeczności, a dalej to nie ma takiej reguły.


Oczywiście, że jest problem. To bardzo niezdrowe.


Jezus nie czynił cudów, aby ułatwiać sobie codzienne życie.


W czym naśladować? W ubiorze, podróżowaniu na piechotę lub osiołku i w diecie?

Tak, choć dyskusja będzie się sprowadzać do ich przedstawienia. Dla przykładu:
Ty zakładasz istnienie u zwierząt jakiejś formy samoświadomości, i stąd wyprowadzasz słuszny logiczny wniosek - zwierząt zabijać nie należy.
Ktoś inny przyjmuje, że zwierzęta nie posiadają żadnej formy samoświadomości i wyprowadza z tego słuszny wniosek, że ta kwestia nie może być argumentem w dyskusji.
Aby spór rozstrzygnąć, należałoby ustalić czy zwierzęta mają samoświadomość, a tego nie da się empirycznie ani wykluczyć, ani potwierdzić.
Tak samo odwoływanie się do osoby Jezusa będzie argumentem dla wierzącego, dla ateisty nie.

Termin ten odnosi się wobec ludzi których życie jest niegodne życia. Nikt nie wchodził w sprawy typu czy ktoś jest osobą czy też nie jest. Arbitralnie ustalano kto jest godzien a kto nie godzien życia. Gdyby było tak jak piszesz to termin ten miałby zastosowanie wyłącznie wobec ludzi z bardzo głębokim upośledzeniem i uszkodzonym ośrodkowym ukł. nerwowym. Przeczytaj kogo kwalifikowano do akcji t4

Ja uważam, że chodzi o świadomość, a nie tylko o samoświadomość.

A czy ja twierdzę, że Jezus zakazywał podróżowania na osiołku? Możesz to robić, jeśli chcesz, na pewno nie będzie to grzechem.

No więc pisaliśmy, że zabijanie zwierząt jest niemoralne tylko w pewnych warunkach.

Ignorancji ciąg dalszy.
"Osoba" jest właśnie podmiotem ochrony prawnej – odebranie danej istocie wcześniej uznawanego prawa do życia, jest expressis verbis pozbawieniem jej statusu osoby.



Każde tego typu ustalenia są summa summarum arbitralne. Twoje również.

coś ci się chrzani bo te osoby likwidowano najczęściej pozaprawnie

Ok, może czepiam się. Niemniej generalnie stosunek do spożywania mięsa, to tylko pochodna określonego światopoglądu, wierzchołek wielkiej góry, której fundamentem jest wizja Boga (lub jej brak) i świata.

Mnie się nie wydaje, aby zarówno chrześcijaństwo, jak i świecka moralność cywilizacji łacińskiej pozwalały na zabijanie zwierząt bez potrzeby.

skazanie kogoś w USA na KS jest wg ciebie pozbawieniem kogoś statusu osoby? czytam czytam i nie mogę pojąć o co ci chodzi

Chrześcijaństwo to termin niejednoznaczny. Ja dla przykładu jestem katolikiem i istotnie uważam, że nie wolno zabijać bez potrzeby (w ogóle niszczyć szeroko rozumianej przyrody bez potrzeby) tyle, że w katolicyzmie wystarczającą potrzebą jest zamiar zjedzenia mięsa. Z drugiej strony nie jest to nakaz, a raczej prawo człowieka.