Kozioł napisał(a):
Co zrobić? Przecież to (niby) łatwe: kupić skarpetki/rękawiczki/czapkę, zaprosić na herbatę i kanapkę, wysłuchać (jeżeli chcą coś powiedzieć). Po prostu zauważyć człowieka.
Niby łatwe - zawsze gdy puka potrzebujący do moich drzwi otrzymuje żywność.
Przez parę lat przychodził stały bezdomny, dawaliśmy jedzenie, czasem gdy prosił ubrania, czy leki.
Pewnego razu zapukał gdy mąż obchodził imieniny, było kilka osób. Mąż zaprosił bezdomnego do domu, podał jedzenie, ba nawet poczęstował kieliszkiem koniaku.
Goście byli wyraźnie zaszokowani, upłynęło od tego czasu już ok 15 lat, a nadal dla kilku służy jako forma dowcipu.