Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: medytacja Buddyjska
cawilian - a co ci sie nie podoba , to , że możemy przyjąć ciało i krew naszego Pana (tego w buddyzmie nie ma ) czy to , że możemy modlić się do Boga (tego w buddyzmie nie ma ). chrześcijaństwo ma swojego mistrza , którym jest Jezus Chrystus .Bóg i człowiek . który oddał siebie sam z własnej woli za wszystkich ludzi (tego w buddyzmie nie ma). chrześcijaństwo ma swoich mistyków - ludzi stojących w Bogu - a nie pseudo mistyków . mistyk to nie jest człowiek medytujący , tak samo jak medytujący nie jest mistykiem .może nim być , ale nie dzieje sie tak tylko dlatego , że zaczniesz medytacje. mistyk to człowiek , który z łaski Boga może stać w Bogu . świat duchowy wypełniony jest dobrem , ale i złem - walczymy z pierwiastkami zła jak mówi św paweł . gdzie o delikatności można sobie pomarzyć . świadectwo o chrześcijaństwie to nie moje słowa , ale wielu świętych , którzy o medytacji buddyjskiej nie wiedzieli zgoła nic i zostali świetymi - tylko dlatego , a moze aż dlatego że znali medytacje chrześcijanską (modlitwę ). 
|
Cz paź 13, 2011 7:21 |
|
|
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: medytacja Buddyjska
medieval_man napisał(a): Nie jestem przekonany, że chodzi tylko o technikę umysłową a nie odwołanie do konkretnej rzeczywistości duchowej. Czy możesz temu zaprzeczyć? Co masz na myśli, mówiąc "konkretna rzeczywistość duchowa"? Jak dla mnie to co duchowe to synonim niekonkretnego i nierzeczywistego w sensie niefizykalnego (np. stan ducha, to nastrój), więc trudno mi z tym polemizować.
|
Cz paź 13, 2011 12:32 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: medytacja Buddyjska
szyszkownik napisał(a): medieval_man napisał(a): Nie jestem przekonany, że chodzi tylko o technikę umysłową a nie odwołanie do konkretnej rzeczywistości duchowej. Czy możesz temu zaprzeczyć? Co masz na myśli, mówiąc "konkretna rzeczywistość duchowa"? Jak dla mnie to co duchowe to synonim niekonkretnego i nierzeczywistego w sensie niefizykalnego (np. stan ducha, to nastrój), więc trudno mi z tym polemizować. To było pytanie do Hunahpu, ale oczywiście przyjmuję wszelkie odpowiedzi. Chcesz powiedzieć, że dla buddyzmu, który jakoś tam powiązany jest z panującą wczesniej na ziemiach, gdzie dziś rozkwita buddyzm, religią bön, nie istnieje rzeczywisty świat duchowy? Czytałem, że Padmasambhava, guru Rinpocze podporządkował sobie zbłąkane demoniczne istoty i moce, które panowały w Tybecie w czasie gdy on tam się pojawił, a dokonał tego dzięki umiejętnościom posługiwania się wysoką magią tantryczną, jakiej nauczano w Indiach. Istoty te, jak to dalej opisuje tradycja Starożytnych, zostały ponoć nawrócone i stały się od tej pory strażnikami dharmy, drogi buddyjskiej. Choć spętane przy pomocy potężnych rytuałów tantrycznych, zachowały mimo wszystko swój przerażający charakter. Czy wyznawcy buddyzmu traktują te opowieści jako symboliczne?
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Cz paź 13, 2011 13:34 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: medytacja Buddyjska
medieval_man napisał(a): Czytałem, że Padmasambhava, guru Rinpocze podporządkował sobie zbłąkane demoniczne istoty i moce, które panowały w Tybecie w czasie gdy on tam się pojawił, a dokonał tego dzięki umiejętnościom posługiwania się wysoką magią tantryczną, jakiej nauczano w Indiach. Istoty te, jak to dalej opisuje tradycja Starożytnych, zostały ponoć nawrócone i stały się od tej pory strażnikami dharmy, drogi buddyjskiej. Choć spętane przy pomocy potężnych rytuałów tantrycznych, zachowały mimo wszystko swój przerażający charakter. Czy wyznawcy buddyzmu traktują te opowieści jako symboliczne? Pytanie, jak Ty to traktujesz. Czy jest to dla Ciebie tylko symbolem, ewentualnie bajkową przypowieścią bez odniesienia do rzeczywistości, czy też widzisz w tym jakieś rzeczywistości duchowe? No, i jakie?
|
Cz paź 13, 2011 17:09 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: medytacja Buddyjska
Cawilian napisał(a): medieval_man napisał(a): Czytałem, że Padmasambhava, guru Rinpocze podporządkował sobie zbłąkane demoniczne istoty i moce, które panowały w Tybecie w czasie gdy on tam się pojawił, a dokonał tego dzięki umiejętnościom posługiwania się wysoką magią tantryczną, jakiej nauczano w Indiach. Istoty te, jak to dalej opisuje tradycja Starożytnych, zostały ponoć nawrócone i stały się od tej pory strażnikami dharmy, drogi buddyjskiej. Choć spętane przy pomocy potężnych rytuałów tantrycznych, zachowały mimo wszystko swój przerażający charakter. Czy wyznawcy buddyzmu traktują te opowieści jako symboliczne? Pytanie, jak Ty to traktujesz. Czy jest to dla Ciebie tylko symbolem, ewentualnie bajkową przypowieścią bez odniesienia do rzeczywistości, czy też widzisz w tym jakieś rzeczywistości duchowe? No, i jakie? No właśnie. Oczywiście w buddyzmie ludycznym, szczególnie tybetańskim istenieje wiele różnych barwnych opowieści, legend itd. Nie mniej nie można mówić i jakieś "rzeczywistości duchowej", lecz co najwyżej o mitologii, z tego powodu, że nikt nigdy nie udowodnił rzeczywistego istnienia duchów, zjaw i innych tego typu istot. O tej mitologii możemy sobie pogadać przy piwku, lecz tak naprawdę trudno w tej kwestii coś sensownego powiedzieć (weryfikowalnego). To co jest centralnym sprawą w buddyzmie, to istnienie cierpienia (jak najbardziej rzeczywistego) w sensie egzystencjalnego nieusatysfakcjonowania i tego co prowadzi do zakończenia cierpienia. Ów świat "duchowy" (nawet to słowo nie oddaje w pełni buddyjskiego nauczania, ponieważ w judeochrześcijaństwie duchowe postrzega się jako przeciwieństwo-uzupełnienie materialnego), o którym wspominasz może być związany jest z nauczaniem dotyczącym róznych możliwych stanów odradzania się istot żywych. To nauczanie związane jest z późniejszymi komentarzami uczniów Buddy i nie pochodzi bezpośredni od niego. Nie mniej wyróznia się tutaj takie stany/sfery jak: światy piekielne, głodnych demonów, zwierząt, ludzi, gniewnych demonów i bogów. Owa inicjacja w zenie w żaden sposób nie odnosi się do żadnych z tych sfer, lecz ma na celu przyjęcie ślubowania aby pomagać wszystkim istotom migrującym po tych światach w celu wyzowlenia się z tej bezsensownej tułaczki napędzanej przez niewiedzę, pożadanie i awersje. Nie mniej praktykując taką czy inną ścieżkę w buddyzmie, można a nawet trzeba dać sobie spokój z jakimiś próbami "dokonywania wglądu" w: np. jak wyglądają owe światy piekielne czy niebiańskie, gdyż to jest zupełnie nie ważne. Ta wiedza, czy też znajomość mitologii, zupełnie nie powoduje wzrastania w mądrości będącej wglądem w tu i teraz.
|
Pt paź 14, 2011 3:20 |
|
|
|
 |
xiwanx
Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42 Posty: 238 Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
|
 Re: medytacja Buddyjska
medieval_man napisał(a): Choć spętane przy pomocy potężnych rytuałów tantrycznych, zachowały mimo wszystko swój przerażający charakter. Czy wyznawcy buddyzmu traktują te opowieści jako symboliczne? Na zachodzie część ludzi traktuje to jako symboliczne, ale normalnie w buddyzmie demon to demon, strażnik to strażnik. W chrześcijaństwie też są przecież takie motywy, np św. Krzysztof z psią głową.  szyszkownik napisał(a): Nie wiem na czym dokładnie polega inicjacja w zenie, ponieważ nie praktykuję zen. Ogólnie z tego co mi wiadomo, nie ma w tym żadnej magii ani wtajemniczeń, ponieważ zen jest totalnie nakierowany na własną, indywidualną praktykę medytacyjną. Ktoś kto zostaje mistrzem zen, przyjmuje na siebie ślubowanie, że będzie działa dla dobra innych istot. Tradycyjnie, zen soto istnieje inicjacja nazywana shassui, które niesie ze sobą abhiszekę, czyli powiedzmy "przekaz mocy" od Buddy Wajroczany. W zachodnim zen ten aspekt bywa zapomniany, ale jednocześnie shassui cały czas jest wykonywane. W innych nurtach zen - zależnie od szerszego kontekstu lokalnej mahajany - jest normalne przyjecie 3 schronień i wskazań tak jak ktoś wyżej napisał. Nie mam pojęcia, co to oznacza dla chrześcijanina  W buddyzmie zawsze ważna jest intencja - jak tworzysz intencję związków z jakimś Buddą, to one będą, jak traktujesz to jako jakiś teatrzyk, to pozostanie to teatrzykiem. Szyszkownik, jak zwykle, nieodmiennie szacun _/|\_
_________________ GeekLaw - blog o prawie w świecie internetu i nowych technologii.
|
Pt paź 14, 2011 14:52 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: medytacja Buddyjska
nie ma zachodu ani wschodu w medytacji , ani religii . jest tylko Bóg .i traktowanie Boga poprzez medytacje . nie wiem czemu ludzie piszący o buddyzmie czy o medytacji uważają , że ludzie z europy to nic nie wiedzą , bo to medytacja buddyjska lub inna jest dobra i tylko od niej możemy sie czegoś nauczyć . to błąd wynikajacy z niewiedzy o mistykach chrześcijańskich . zanurzanie się w brudnej wodzie zamiast zanurzyć się w żródle . nie ma na forum medytującego buddysty tak samo jak nie ma mistyka chrześcijańskiego . wszyscy gdybamy . lub próbujemy w sposób bardziej udany lub mniej udany postępować tak jak opisują medytację lub modlitwę . ale myślę , że dla każdego medytującego istnieje jakiś stan odniesienia i to jest właśnie ta różnica początku drogi w którą ona nas poprowadzi . 
|
So paź 15, 2011 7:20 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: medytacja Buddyjska
xiwanx napisał(a): Nie mam pojęcia, co to oznacza dla chrześcijanina  W buddyzmie zawsze ważna jest intencja - jak tworzysz intencję związków z jakimś Buddą, to one będą, jak traktujesz to jako jakiś teatrzyk, to pozostanie to teatrzykiem. Szyszkownik, jak zwykle, nieodmiennie szacun _/|\_ Sadhu! Jakie fajne ajali (_/|\_)..., również nieodmiennie szacun dla przyjaciela w dhammie. tajfun napisał(a): nie ma zachodu ani wschodu w medytacji , ani religii . jest tylko Bóg .i traktowanie Boga poprzez medytacje . nie wiem czemu ludzie piszący o buddyzmie czy o medytacji uważają , że ludzie z europy to nic nie wiedzą , bo to medytacja buddyjska lub inna jest dobra i tylko od niej możemy sie czegoś nauczyć . to błąd wynikajacy z niewiedzy o mistykach chrześcijańskich . zanurzanie się w brudnej wodzie zamiast zanurzyć się w żródle . nie ma na forum medytującego buddysty tak samo jak nie ma mistyka chrześcijańskiego . wszyscy gdybamy . lub próbujemy w sposób bardziej udany lub mniej udany postępować tak jak opisują medytację lub modlitwę . ale myślę , że dla każdego medytującego istnieje jakiś stan odniesienia i to jest właśnie ta różnica początku drogi w którą ona nas poprowadzi .  Tajfun: Rzeczywiście uważam, że medytacja buddyjska jest lepsza z tego powodu, że buddyzm jak dla mnie jest najbardziej rozwiniętą, logiczną, spójną i dojrzałą doktryną religijno-filozoficzną jaka istnieje. Nie mniej wcale nie uważam, że każdy musi czy powinnien w związku z tym sięgać do technik medytacji buddyjskiej. Jeśli dla kogoś chrześcijawństwo jest lepsze z jakiegoś powodu to dobrze i nie ma sensu żeby szukał czegoś innego. Z mojego punktu widzenia nie ma czegoś takiego jak "traktowanie Boga przez medytacje", lecz co najwyżej przyjęcie jakiejś ideii (np. wiecznego, osobowego Boga) i kontemplowanie jej. Z punktu widzenia medytacji buddyjskiej, aby dotrzeć do owego prawdzwiego źródła jak piszesz, należałoby odrzucić wszelkie wstępne idee, poglądy religijne i np. skupiś się tylko i wyłącznie na oddechu i patrzeć gdzie to prowadzi i co się dzieje. Przyjmowanie jakichkolwiek ideii, czy to Boga czy Buddy, powoduje zmącenie wyrazistości wglądu jaki może przez medytację uzyskać. Innymi słowy nie jest dobrze przystępować do medytacji z nastawieniem że jest Bóg, bądź go nie ma. Najlepiej wogle się nad tym nie zastanawiać, bo to prowadzi do niekończących się spekulacji intelektualnych. W czasie praktykowania medytacji buddyjskiej eksporujesz własny umysł, zaczynasz powoli dostrzegać i jakby "badać" rózne istniejące w nim idee, założenia, koncepcje, uczucia, percepcje itd.
|
So paź 15, 2011 12:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: medytacja Buddyjska
szyszkownik napisał(a): [...] nie jest dobrze przystępować do medytacji z nastawieniem że jest Bóg, bądź go nie ma. Najlepiej wogle się nad tym nie zastanawiać, bo to prowadzi do niekończących się spekulacji intelektualnych. Te właśnie intelektualne spekulacje są ulubioną rozrywką scholastyków i neoscholastyków (kto by się chciał pozagłębiać, polecam Summę) oraz wszystkich, którzy chcą uciec od rzeczywistości swojego życia. Cytuj: W czasie praktykowania medytacji buddyjskiej eksporujesz własny umysł, zaczynasz powoli dostrzegać i jakby "badać" rózne istniejące w nim idee, założenia, koncepcje, uczucia, percepcje itd. Co w chrześcijaństwie ci i owi uwielbiają nazywać "wpatrywaniem się we własny pępek". Są to najczęściej ci, którzy nie myślą, albowiem już wszystko wiedzą.
|
So paź 15, 2011 20:23 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: medytacja Buddyjska
Cawilian napisał(a): Pytanie, jak Ty to traktujesz. Czy jest to dla Ciebie tylko symbolem, ewentualnie bajkową przypowieścią bez odniesienia do rzeczywistości, czy też widzisz w tym jakieś rzeczywistości duchowe? No, i jakie? Nieważne jak ja je traktuję. Już pisałem: nie jestem specjalistą od buddyzmu. Jednak kiedu czyta się o buddyzmie, nie sposób przeoczyć faktu, że buddyzm w wielu miejscach mówi o "demonach", bóstwach, dewach, nagach, (to uproszczone pojęcia jakim ja sie posługuje) jak o realnych bytach. http://en.wikipedia.org/wiki/Buddhist_cosmology[url]http://en.wikipedia.org/wiki/Nāga#In_Buddhism[/url] Namkhai Norbu Rinpocze napisał(a): Kiedy mówimy o prowokacjach negatywnej energii, to nie mamy tylko na myśli zwykłej energii. Istnieją także energie kontrolowane przez pewne rodzaje istot. Możemy to spróbować zrozumieć biorąc za przykład ludzkie istoty - wiemy, że są ludzie o większych i mniejszych możliwościach, potencjałach. Istnieją setki tysięcy, miliony różnych istot. A my nie znamy ich wszystkich rodzajów. Przykładowo, manifestacja Sambhogakaji - Jamantaka ukazuje się istotom klasy Jama. Oznacza to, że istoty klasy Jama mają możność kontaktowania się z manifestacjami Samboghakaji. Istnieje wiele rodzajów tego typu istot. Nie wszystkie są dobrotliwe i pełne współczucia. Są istoty, które potrafią kontrolować energię, a my wiele razy nie mając pojęcia, nie wiedząc co się dzieje, prowokujemy je i sami jesteśmy przez nie prowokowani. Wiele chorób wiąże się z tego typu prowokacjami. Kiedy mówimy "prowokacja", to odnosi się to głównie do Istot Ośmiu Klas. Tych istot może być osiemset lub osiem milionów, lecz najważniejsze są sklasyfikowane w Osiem Klas, które reprezentują najpotężniejsze i posiadające specyficzne cechy. Wiele manifestacji oświeconych istot przybiera formę z danej klasy i kontroluje ich energię i negatywne prowokacje. Wtedy powołujemy się na zobowiązania (samaja) Istot Ośmiu Klas, które również mają zobowiązania. Tak wiec, kiedy ogólnie mówimy o strażnikach i strażnikach Dharmy (Dharmapala), to nie mamy na myśli tylko jakichś duchów. Bardzo ważne jest, abyście nauczyli się podstawowych rzeczy dotyczących Ośmiu Klas, ponieważ gdy wykonujecie praktykę, wymawiacie sylaby, które są nasiennymi sylabami Ośmiu Klas. Kim więc są istoty owych Ośmiu Klas? Często używamy tej mantry i istnieją różne jej wyjaśnienia. Jedno, które ostatnio odnalazłem jest bardzo interesujące. Bardzo sławny ter-ton czyli odkrywca, człowiek, który odkrywa ukryte nauki, Mindziur Dordże, kiedy był jeszcze małym chłopcem i miał jedenaście, dwanaście lat, zaczął wyjaśniać wiele rodzajów nauk. Doświadczył wtedy wielu wizji i licznych kontaktów ze sferą Sambhogakaji. Żył też wówczas pewien wielki lama z tradycji Kagjupa, a także wielki praktykujący Dzogczen. Nazywał się Araga-ase. Chłopiec bardzo go zadziwił i został on kimś w rodzaju jego nauczyciela, który mu pomagał, a później sam stał się jego uczniem. Mindziur Dordże zaczął dyktować wiele nauk, gdy miał jedenaście lat i powiedział wtedy: "Teraz ja mam wizje, a później ktoś będzie dyskutować na temat tego, co zostało powiedziane". Istnieje trzynaście głównych tomów nauk, które podyktował w ciągu trzech lat, gdy miał jedenaście, dwanaście i trzynaście lat. Kiedy byłem bardzo młody, otrzymałem wszystkie te przekazy Mindziur Dordże, lecz nie pamiętam tego, ponieważ byłem zbyt mały. W zeszłym roku, grupa tybetańskich lamów przywiozła do Indii kopię oryginalnej książki, którą odnaleźli w Tybecie i odbili. Zamówiłem tę książkę i przeczytałem ją. Nie miałem zbyt wiele czasu aby przeczytać wszystko ale dokładnie ją przejrzałem. Ponieważ miałem przekaz, więc byłem nią zainteresowany. Znajdowało się tam, bardzo interesujące i niezwykle wytłumaczenie tych Ośmiu Klas. Mindziur Dordże wyjaśnia, że rozmawiał z Padmasambhawą lub z kimś podobnym. Dowiedział się, że sylaby, A YA MA itd., są sylabami nasiennymi Ośmiu Klas. Dlaczego te sylaby ? Ponieważ reprezentują one nasienne słowa w ich własnym języku, który jest bardzo interesujący. A jest sylabą Dewów, oznaczającą bogów w ogóle, albo ich sferę. Oni sami nazywają siebie Anu. A jest nasienną literą Anu i dlatego występuje jako mantra. Jeśli chodzi o YA, to w Sanskrycie reprezentuje ono klasę Yama, tak jak w przypadku Jamantaki. We własnym języku Jama nazywają się Jadi i dlatego JA jest nasienną sylabą tej klasy. MA oznacza w języku tybetańskim klasę Mamo, czyli Dakiń, takich jak np. Ekadżati, która jest strażnikiem. Jest to klasa przerażających istot, wywołujących wojny i choroby, istot bardzo niebezpiecznych. MA w ich własnym języku reprezentuje Mabjo, jak nazywają się one same. Kiedy wykonujemy np. praktykę Ekadżati, to używamy wówczas sylab BHYO BHYO itd., które pochodzą z języka bardzo ważnej klasy Mamo. Natomiast DU odnosi się do klasy Rutra w Sanskrycie i bDud po tybetańsku (wym. dud). Ogólnie do klasy tej należą diabły i demony. Jeśli nasienna litera pochodziłaby z Sanskryckiego Rutra, wówczas bylo by nią RU. Lecz we własnym języku istoty te nazywają się Du-tu i z tego powodu mamy sylabę DU. Jeśli chodzi o RU, symbolizuje ono klasę Tsen, także bardzo potężną - jej prowokacje prowadzą do takich chorób jak rak itd. Istoty tej klasy nazywają siebie Rukszi, więc nasieniem jest tutaj RU. TSA, to klasa Gjalbo, pełnych mocy. Jedną z najbardziej znanych istot z tej klasy jest w Tybecie strażnik klasztoru Samje. Nazywa się on Pehar. Lecz nie jest on jedyny. Istnieją setki, tysiące istot klasy Gjalbo. Prowokacje tej klasy ogólnie związane są z systemem nerwowym. Jeśli doświadczyłeś tego typu prowokacji, stajesz się nerwowy, a nawet szalony. W swoim własnym języku istoty tej klasy nazywają się Tsati, więc nasienną sylabą jest TSA. SZA w Sanskrycie oznacza klasę Jakszów, po tybetańsku Srin-po. Jaksza jest krainą lub wymiarem, w którym możemy także spotkać Padmasambhawę. W języku Jakszów nazywają się oni Szaksha - stąd SZA. Pozostało jeszcze NA, które odnosi się do klasy Nagów, o której już coś wiecie. W Sanskrycie Naga, to po tybetańsku Lu. Także w języku Nagów nazywają się one Naga. Stąd więc pochodzi te osiem sylab.
''Różne rodzaje energii i osiem klas istot'' O demonach mówi tez cała sutra Surangama. http://mahajana.net/teksty/sutra_surangama/sutra_surangama_z_komentarzami.htmlOświećcie mnie więc: czy powyższe teksty mogą być czytane jako symbolicznie mówiące o demonach czy jednak buddyście wierzą w realność demonów?
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
So paź 15, 2011 22:35 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: medytacja Buddyjska
Buddyści nawet nie bardzo wierzą w realność tego świata, co dopiero mówić o demonach... 
|
So paź 15, 2011 23:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: medytacja Buddyjska
medieval_man napisał(a): Cawilian napisał(a): Pytanie, jak Ty to traktujesz. Czy jest to dla Ciebie tylko symbolem, ewentualnie bajkową przypowieścią bez odniesienia do rzeczywistości, czy też widzisz w tym jakieś rzeczywistości duchowe? No, i jakie? Nieważne jak ja je traktuję. Już pisałem: nie jestem specjalistą od buddyzmu. Jednak kiedu czyta się o buddyzmie, nie sposób przeoczyć faktu, że buddyzm w wielu miejscach mówi o "demonach", bóstwach, dewach, nagach, (to uproszczone pojęcia jakim ja sie posługuje) jak o realnych bytach. Owszem, to jest ważne. Popraw mnie, jeśli się mylę, ale chrześcijaństwo jako byty duchowe uznaje tylko Boga, aniołów i diabły. Z tego ci ostatni mogą manifestować swoją obecność przed ludźmi, czy to działając na wyobraźnię, czy to przybierając postać "z powietrza" ¹, niezdolni jednak czynić rzeczywistych faktów, lecz jedynie "mamidła"². Skoro tak, to chrześcijanin w owych "bóstwach, dewach, nagach" może widzieć jedynie diabła. Także nie może wierzyć w możliwość spętania diabłów przez jakąś magię, skoro dla niego jedyną magią są diabelskie działania. Stąd opowieści o nawróceniu "zbłąkanych demonicznych istot" mogą być dla chrześcijanina jedynie diabelskim omamieniem, działaniem nastawionym na potępienie większej ilości dusz. Tak więc jest bardzo ważne, jak traktujesz to, co zostało opowiedziane. - Możesz uważać to za bajkę lub przypowieść powstałą dla uwydatnienia pewnych, istotnych dla buddyzmu wartości, np. stwierdzenia, że nawet istoty, wydawało by się z gruntu złe, mogą się nawrócić. W takim razie wszystko w porządku i dyskutujemy o buddyzmie dalej.
- Możesz jednak podchodzić do tych opowieści jak zapisu faktów i wówczas, będąc chrześcijaninem, musisz na nie patrzeć jak na opisy diabelskich działań, które domagają się jednoznacznego potępienia. W takim wypadku niemożliwa jest już jakakolwiek dyskusja.
Mam nadzieję, że wyraziłem się zrozumiale. __________________ - Summa, Zag.114, Art.4
- Tamże
|
N paź 16, 2011 0:24 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: medytacja Buddyjska
Cawilian napisał(a): Tak więc jest bardzo ważne, jak traktujesz to, co zostało opowiedziane. - Możesz uważać to za bajkę lub przypowieść powstałą dla uwydatnienia pewnych, istotnych dla buddyzmu wartości, np. stwierdzenia, że nawet istoty, wydawało by się z gruntu złe, mogą się nawrócić. W takim razie wszystko w porządku i dyskutujemy o buddyzmie dalej.
- Możesz jednak podchodzić do tych opowieści jak zapisu faktów i wówczas, będąc chrześcijaninem, musisz na nie patrzeć jak na opisy diabelskich działań, które domagają się jednoznacznego potępienia. W takim wypadku niemożliwa jest już jakakolwiek dyskusja.
Mam nadzieję, że wyraziłem się zrozumiale. Nie do końca. Co do podanej alternatywy, masz rację. Jednak, w dalszym ciągu, wolę wiedziec, czy dla buddystów (a nie dla mnie) jest to - bajka, lub przypowieść, a demony symbolami przeszkód na drodze - zapis faktów czy przekonania o rzeczywistym istnieniu świata duchowego Dopiero wtedy mogę te doktrynę ocenić w świetle chrześcijaństwa.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
N paź 16, 2011 11:24 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: medytacja Buddyjska
chreścijanie uznają również istnienie dusz ludzi , którzy przekroczyli próg śmierci . i po drugiej sytronie są już istotami duchowymi .anioły również mogą manifestować swoją obecność . i szatan i anioł może czynić fakty rzeczywiste przemieniając strukturę zaistniałych już faktów - lecz nie mogą tworzyć (stwarzać ) nic nowego bez niczego .nie chodzi o spętanie diabłów lecz zależność w której znaczenie diabła jest takie jakie jest i może być mniejsze od znaczenia diabła stojącego w hierarchii wyżej . dlatego może być tak że polecenie duchom złym aby przestawały w jakimś określonym miejscu przez określony czas może być uznane za spętanie diabłów (przez szatana) , ale nie człowieka działajacego we własnym imieniu . istoty duchowe działające świecie duchowym nie mogą się już nawrócić gdyż są z gruntu już złe . człowiek jako istota może się nawrócić podejmując odpowiednie działania już tu na ziemi .świat duchowy jest światem duchowym w którym duch nie może się zmienić w innego ducha lub nabrać cech dobrych będąc złym . natomiast sama medytacja jest założeniem , że ja patrze na swoje ciało czyli na siebie oczyma duchowymi .już to mówi o świecie innym niż ten , tu i teraz . patrzę na swoje ciało z punktu widzenia nie swojego lecz z punktu widzenia albo chrześcijanina , albo buddysty albo muzułmanina lub żyda . bo w takim konkretnym świcie jestem - dlatego mówiąc o swojej drodze lub swoim patrzeniu mówie nieprawde . świat duchowy jest pełny istot duchowych i dlatego nie jest możliwe opuszczenie siebie bez narażania się na spotkanie odczuwealne lub nie . od tych istot. medytacja buddyjska z drugiej strony nie jest częścią życia buddystów , lecz dotyczy mnichów , trzeba to też zauważyć . to nie jest tak , że jesteś buddystą i medytujesz . bo to jest życie takie jak wszędzie . to moda lub inaczej , działanie istot duchowych złych sprawia , że ludzie zamiast modlitwy (medytacja chrześcijańska ) szukaja czegoś zastępczego . .i jeszcze istotna rzecz medytacja to nie kontemplacja o czym sie zapomina - to są dwie różne sprawy . medytacja buddyjska bo cały czas o niej mowa opiera się na prowadzeniu przez mistrza swojego ucznia .natomiast inna rzecz to relaksacyjne wyciszenie swojego ciała i umysłu - nie mylić z medytacja tybetańską . 
|
N paź 16, 2011 12:43 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: medytacja Buddyjska
medieval_man napisał(a): Nie do końca. Co do podanej alternatywy, masz rację. Jednak, w dalszym ciągu, wolę wiedziec, czy dla buddystów (a nie dla mnie) jest to - bajka, lub przypowieść, a demony symbolami przeszkód na drodze - zapis faktów czy przekonania o rzeczywistym istnieniu świata duchowego Dopiero wtedy mogę te doktrynę ocenić w świetle chrześcijaństwa. Tak mniej więcej po 50%. Nie ma potrzeby aby w to wierzyć bądź nie (w jednym z poprzednich moich postów już opisałem jakie są wierzenia w buddyzmie odnośnie innych "światów"). Jedni w to wierzą inni nie. W każdym bądź razie to jest zupełnie nie istotne czy ja wierze w jakieś demony czy nie. Budda zalecał aby "Nie dawać wiary w coś tylko dla tego, że zostało tak powiedziane, bądź gdzieś zapisane". Kiedyś jeszcze gdy Budda nauczał jakiejś doktryny zapytał mnichów czy wierzą w to co powiedział. Tylko jeden odważył się przyznać, że nie wierzy. Ten mnich został przez Buddę pochwalony i podany za wzór dla innych. Tak więc możesz się zapytać czy ja, jako praktykujący buddysta wierzę w jakieś inne wymiary, obszary, światy zgodnie z tym co jest powiedziane w niektórych sutrach. Odpowiem ci że nie, ponieważ nigdy jeszcze nie spotkałem się z jakimiś demonami, zjawami czy aniołami z innych wymiarów. Spotkałem się natomiast z takimi istotami podobnymi do "demonów" czy "aniołów" w tym świecie, w pracy, na ulicy, w urzędzie, sklepie itd. Sutry buddyjskie mówią o różnych możliwych miejscach przyszłego odrodzenia się (ale nie wcielenia). Można się odrodzić jako demon, głodny duch, zwierzę, jako człowiek, jako tytan (buddyjski anioł), bądź bóg (ale nie wszechmocny chrześcijański Bóg). Nie jest to jednak żaden zapis faktów. Na razie w to nie wierzę i traktuję to symbolicznie. Widzę jednak związek tego nauczania w odniesieniu do obecnej rzeczywsitości. Niektórzy ludzie są jak demony, niektótrzy żyją jak zwierzęta, osoby uzależnione są jak głodne duchy, są i tacy którzy żyją niczym bogowie w luksusach i przepychu... Ot co - samsara, panie dzieju...  . tajfun napisał(a): świat duchowy jest pełny istot duchowych i dlatego nie jest możliwe opuszczenie siebie bez narażania się na spotkanie odczuwealne lub nie . od tych istot. Tajfun ma prośbę do ciebie. W tym wątku rozmawiamy o medytacji buddyjskiej i ew. podobieństwach z chrześcijańską modlitwą/kontemplacją. Jakieś offtopy wynikają czasami z dynamicznego i zmiennego charakteru dyskusji. Jednak jeśli masz zamiar opowiadać jakieś bajki z cyklu "opowieści niesamowite" to załóż inny wątek, w którym mógłbyś bez przerzeszkód uraczyć innych swoją twórczością na temat istot duchowych i innych takich. Dzięki.
|
N paź 16, 2011 12:51 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|