Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Po pierwsze: Buddyzm nie zakłada, że nie ma Boga ani, że jest bezosobową siła.
Po drugie: W Buddyźmie absolutnie nie można doznać oświecenia za pomocą mistrza. Buddyzm (zwłaszcza Zen z tego co wiem) mówi, że właśnie tylko TY musisz sam w sobie odkryć naturę Buddy.
|
Wt sty 16, 2007 17:22 |
|
|
|
|
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Słusznie powiedziane, Jezus nie nauczał ani po grecku, ani po łacinie, choć dziś jego nauka z pewnością jest głoszona również w języku japońskim. Jednak nie sądzę, by zbawienie (rozumiane jako oświecenie), którego i On nauczał, przetłumaczono z użyciem terminu satori.
------------------------
Odpowiedni fragment mówiący najpełniej o tym w jaki sposób zbawienie jest możliwe jest u Jana:
Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli. (Ew. Jana 8:31-32, Biblia Tysiąclecia)
Jezus mówi do tych ze słuchaczy, którzy Mu uwierzyli.
Pytanie jest otwarte - czego ta wiara dotyczy?
W moim przekonaniu chodzi o możliwość zbawienia, o to, iż każdy człowiek jest uzdolniony (posiada wszystkie warunki) do tego by być zbawionym.
Mówi, że konieczne jest trwanie w jego nauce, bycie Jego uczniem (uczniami) by poznać prawdę.
Znaczyć to może tylko jedno, a mianowicie, że jest On właściwie wykwalifikowanym nauczycielem, mistrzem posiadającym potrzebną do poznania prawdy naukę, którą chce i może im bezpośrednio przekazać, bo tylko w ten sposób - poprzez "trwanie" w Jego nauce, możliwe jest, że
...prawda was wyzwoli.
Tu jest też jasno zaakcentowana konieczność posiadania Mistrza i bycia Jego uczniem, znana między innymi np. z tradycji zen.
.
|
Wt sty 16, 2007 18:31 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Dominikdano, troszkę karkołomne wywody, proponuję nie szukać na siłę potwierdzenia twojej teorii, a skupić się najpierw na próbie jej zanegowania.
Jeśli się uda, to ominie cię mordęga udowadniania swoich racji.
Mój argument przeciw: czy osoba przebudzona może wpaść w gniew? Chodzi o zdarzenie z wyrzuceniem przez Jezusa handlarzy ze świątyni.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr sty 17, 2007 7:53 |
|
|
|
|
goostaf
Dołączył(a): Śr lut 01, 2006 8:49 Posty: 870
|
Mnie to nadal nie przekonuje.
Jezus nauczał głównie tego żeby uwierzyć w Niego a nie Jemu.
Mamy trwać w Jezusie, a nie tylko w Jego nauce.
Każdy człowiek może być zbawiony, ale to Bóg zbawia, a nie sam człowiek przez oświecenie i poznanie prawdy.
Poznanie prawdy jest owocem zbawienia, a nie jego warunkiem.
_________________ Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim Micheasz 6:8
|
Śr sty 17, 2007 8:03 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
goostaf napisał(a): Jezus nauczał głównie tego żeby uwierzyć w Niego a nie Jemu.
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP ... 91998.html
"poprzez praktykowanie tego, co dobre w ich własnych tradycjach religijnych i postępując zgodnie z głosem sumienia, członkowie innych religii odpowiadają pozytywnie na Boże wezwanie i dostępują zbawienia w Jezusie Chrystusie, nawet jeżeli nie uznają Go za swego Zbawiciela (por. Ad gentes, 3, 9, 11)" (Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego - Kongregacja ds. Ewangelizacji Narodów, Instrukcja Dialog i przepowiadanie, 19 maja 1991, n. 29: Enchiridion Vaticanum 13 [1991-1993], s. 203).
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr sty 17, 2007 8:12 |
|
|
|
|
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Filippiarzu,
Osoba przebudzona nie jest pozbawina uczuć, emocji i licznych cech wrodzonych charakteru. Jest oczywiście tych stanów świadoma i je kontroluje.
Można też okazać gniew w sytuacji kiedy jest on metodą nauczania, najwłaściwszym sposobem wypowiedzenia istotnych racji.
Znam współczesną anegdotę, gdy mistrz zen pod koniec sesin (w buddyzmie zen - okres odosobnienia i medytacji, trwający zwykle od czterech do siedmiu dni) krzyczał na medytujących i przy tym tak mocno tłukł kiosaku (specjalny kij do uderzania po barkach siedzących w zazen) o ściany ołtarza, aż go całkiem połamał.
Inną historię znalażłem w internecie, cyt.:
"Pamiętam jak na pierwszym sessin w Katowicach w 1975 mnich Sokei (ważący 100 kilo) prasnął kiosaku o podłogę i wrzasnął: "Macie stać się fanatykami zazen! ..."
Z pewnością w obu wypadkach te emocje były uświadomione i pod kontrolą.
Goostaf
Trudno odnieść się do Twoich zastrzeżeń, bo podane przez Ciebie sformułowania są wyrwane z kontekstu i trzeba też wziąć poprawkę na zamiar tłumacza.
|
Śr sty 17, 2007 8:29 |
|
|
Anonim (konto usunięte)
|
Dość powiedzieć, że obecny Dalajlama nie założył rodziny gdyż jak to stwierdził "Zbyt łatwo zdarza mi się wpaść w gniew, a rodzina czasami by mi w tym pomagała". Oczywiście ma masę innych powodów ale taka odpowiedź wydaje mi się nader intrygująca.
|
Śr sty 17, 2007 9:19 |
|
|
goostaf
Dołączył(a): Śr lut 01, 2006 8:49 Posty: 870
|
filippiarzu!
Jezus powiedział:"Kto we mnie wierzy ten ma życie wieczne" J 6, 47.
Co nie oznacza że ludzie którzy nie poznali Jezusa są bez szans na zbawienie.
Chodzi mi o to że w chrześcijaństwie nie zbawia wiedza, olśnienie, tylko Osoba! (nie tylko Mistrz, ale Bóg).
O tym, że nie wystarczy trwać tylko w nauce Jezusa jest mowa, gdy nakazuje: "trwajcie we Mnie" (nie chce mi się czukać sigli)
Samo zbawienie jest inaczej rozumiane w buddyźnie i chrześcijaństwie (stan nirwany a obcowanie z Bogiem). Więc nawet jeśli termin satori został użyty w tłumaczeniach (w co wątpię) to oznacza co innego.
Różnica jest taka sama jak między [list=]Polami Elizejskimi, Hadesem, Otchłanią i Szeolem[/list], które można nazwać jednym słowem: Piekło, choć każde znaczy trochę co innego.
Nie wiem jaki jest cel udowadniania, że Jezus miał coś wspólnego z buddyzmem.
Nigdy się nie zgodzę na to by porównywać Jezusa do Buddy. Przy całym szacunku dla Dalajlamy i jego zasług dla pokoju na świecie. A to może prowadzić tylko do mojego ciągłego sprzeciwu który w końcu spowoduje zamknięcie tego wątku przez moderatorów jak to już niejednokrotnie miało miejsce w ostatnim czasie (to jest szantaż).
_________________ Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim Micheasz 6:8
|
Śr sty 17, 2007 9:25 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Czego w takim razie szukać aby zanegować Satori Jezusa?
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr sty 17, 2007 9:26 |
|
|
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Filippiarzu
Dodam jeszcze, że wiadomo było od dawna, iż przebudzenie może być wywołane spontanicznie, w wyniku doznania silnej traumy. Zresztą zawsze jest spontaniczne i poza jakąkolwiek kontrolą, gdy tylko pojawią się wszelkie inne pomocne warunki.
Uwaga ogólna.
Jezus działał w określonym czasie i miejscu. Był Galilejczykiem, na Bliskim Wschodzie najbardziej zbuntowanej wobec rządów rzymskich części imperium. Jego uczniowie byli bardzo często zelotami, czyli wg naszych obecnych kryteriów - groźnymi terrorystami.
Swoje słowa kierował do wszystkich, którzy akurat go słuchali, dlatego nauczał na wielu poziomach rozumienia: od prostej ludowej pobożności do najwyższej i najsubtelniejszej świadomości wysokich mistyków, bo i tacy również byli w tym społeczęństwie.
Nieraz w jednej wypowiedzi zawierał treści uniwersalne i coraz głębiej rozumiane dla wszystkich poziomów świadomości. W innych wypadkach jego słowa były skierowane do konkretnej grupy słuchaczy.
|
Śr sty 17, 2007 9:30 |
|
|
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
filippiarz napisał(a): Czego w takim razie szukać aby zanegować Satori Jezusa?
Nie wiem.
.
|
Śr sty 17, 2007 9:33 |
|
|
goostaf
Dołączył(a): Śr lut 01, 2006 8:49 Posty: 870
|
Zamias prosić o dowód na to że Jezus przeżył satori sam poszukaj i przedstaw dowód że tak było, skoro jesteś o tym przekonany.
Hej!
_________________ Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim Micheasz 6:8
|
Śr sty 17, 2007 9:39 |
|
|
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Dominikdano napisał(a): filippiarz napisał(a): Czego w takim razie szukać aby zanegować Satori Jezusa? Nie wiem. . Więc warto było by to ustalić - weryfikacja negatywna jest bardzo wartościowym narzędziem każdej analizy. ---------------------------------------------------------- Drogi goostafie Sądzę, że rozbieżność twojego zdania i treści które zacytowałem jest ważna i warta zgłębienia, niemniej zgodzisz się chyba, że nie jest to odpowiedni wątek do tego? goostaf napisał(a): Nie wiem jaki jest cel udowadniania, że Jezus miał coś wspólnego z buddyzmem. Nigdy się nie zgodzę na to by porównywać Jezusa do Buddy. Jezus nie miał nic wspólnego z buddyzmem, bo go raczej nie znał.
Nikt nie porównuje tu Jezusa do żadnego z wielu buddów jacy istnieli.
Zastanawiamy się czy Jezus doświadczył czegoś co nazywa się satori.
Czy widzisz w tym coś złego?
PS: czy przypadkiem szantaż nie jest grzechem?
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
"Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr sty 17, 2007 10:00 |
|
|
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Czy to nie jest osobliwe, że chrześcijanie wierzący w absolutność swego Boga, sami ograniczają Jego możliwości, wątpiąc w to, iż Jezus był doskonałym mistykiem i znawcą duchowości, i dobrze znał stan świadomości, zwany w japońskim zen satori?
Mistyka jest tak dawna jak długo na świecie są ludzie. Jezus z pewnoscią nie był pierwszym, który osiągnął przebudzenie.
Dla mnie słowa, których wypowiedzenie przypisuje się Bogu: "Jestem który Jestem", są świadectwem głębokiego wglądu Mojżesza w to co jest prawdą.
Filippiarzu
Mistyka i duchowość, to nie są nauki empiryczne. Falsyfikacja dotyczy teorii naukowych i obecnie jako najlepsza metoda weryfikacji też jest często kwestionowana.
|
Śr sty 17, 2007 10:06 |
|
|
goostaf
Dołączył(a): Śr lut 01, 2006 8:49 Posty: 870
|
Dominikdano napisał(a): Jezus z pewnoscią nie był pierwszym, który osiągnął przebudzenie. Jezus jest Bogiem! To ty odmawiasz Mu boskości twierdząc że doznał olśnienia. Bóg nie musiał doznawać olśnienia ani poznawać prawdy, bo jest Prawdą przedwiczną.
Chyba że ty twierdzisz że był tylko człowiekiem.
_________________ Powiedziano ci, człowiecze, co jest dobre. I czegoż żąda Pan od ciebie, jeśli nie pełnienia sprawiedliwości, umiłowania życzliwości i pokornego obcowania z Bogiem twoim Micheasz 6:8
|
Śr sty 17, 2007 10:20 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|