Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 03, 2025 20:17



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 732 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 49  Następna strona
 Buddyzm a chrześcijaństwo 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12
Posty: 167
Post 
ekhm gdy jesteś w podstawówce to musisz wierzyć w to że co ci tłumaczy pani na chemii jest prawdą, gdy pójdziesz na studia chemiczne będziesz mógł tą prawdę zweryfikować. Ja jestem w "przedszkolu" więc nie mam dostatecznych "narzędzi" by stwierdzić co jest prawdą a co nią nie jest.


Wt maja 29, 2007 21:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12
Posty: 167
Post 
keylan napisał(a):
ekhm gdy jesteś w podstawówce to musisz wierzyć w to że co ci tłumaczy pani na chemii jest prawdą, gdy pójdziesz na studia chemiczne będziesz mógł tą prawdę zweryfikować. Ja jestem w "przedszkolu" więc nie mam dostatecznych "narzędzi" by stwierdzić co jest prawdą a co nią nie jest, pozostaje mi wiara w nauczyciela.


Wt maja 29, 2007 21:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 01, 2007 9:18
Posty: 3
Post 
Jaki jest ostateczny rezultat bycia buddystą/chrześcijaninem? Czy to czyni z kogoś lepszego człowieka? Czy to że nie chcesz być chrześcijaninem tylko buddystą uczyni z ciebie kogoś lepszego? Dla mnie wyznacznikiem są słowa: "po owocach ich poznacie". Co z tego że ktoś będzie medytował przez kilkanaście godzin dziennie jeżeli za nic będzie miał dziecko umierające tuż za rogiem. Aktywność w propagowaniu miłości, czyli nauka Jezusa stanowi oś sens egzystencji człowieka na ziemi. Dlaczego tak Bardzo Mu na tym zależało? Prawdopodobnie dlatego że wszyscy ludzie stanowią jeden wspólny byt który poprzez rozczłonkowanie (na poszczególnych ludzi) może albo się rozwijać albo obracać w niebyt. Innego racjonalnego wyjaśnienia nie ma. Dlatego nietolerancja, wojny to największe zło, wobec którego nie można stosować relatywizmu. Zawsze można się wykręcić że "ta oto istota" upada gdyż w poprzednim życiu nabroiła. Być może, ale to nie powód żeby to zjawisko ignorować. W jakim celu chcesz być buddystą? Chcesz poznać mądre pisma, zgłębiać tajniki ludzkiej egzystencji, jakiego rodzaju oświecenia oczekujesz? Nirwany w niebycie? Jezus dał jasną lekcję pewnemu mędrcowi, który Go zapytał: co mam zrobić by stać się doskonałym? Odpowiedział mu: sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim. Jeżeli buddyjska religia natchnie kogoś do takiego myślenia, znaczy że jest jak najbardziej OK, jeżeli muzułmanin zrobi coś takiego albo wyznawca jakiejkolwiek innej religii - w porządku. Sęk jednak w tym że tylko chrześcijaństwo (nauka Chrystusa) mówi o tym wprost. Dlatego nasza cywilizacja łacińska jakakolwiek zła by nie była to i tak jest lepsza od alternatywy jaką mogłyby "zaproponować" inne wierzenia. Spójrzmy na fakty: oficjalnie niewolnictwo nie istnieje, kobiety są traktowane na równi z mężczyznami (oficjalnie, tzn że nie ma na to społecznego przyzwolenia) – zupełnie inaczej wyglądał świat zanim pojawiło się chrześcijaństwo. Gdyby wszyscy ludzie na ziemi dążyli do doskonałości i poznania siebie (jak w buddyźmie), świat z pewnością wyglądałby jak raj. W rzeczywistości jest to niewielki procent ludzi którzy nic nie znaczą w machinie zwanej cywilizacja. Zdecydowana większość w ogóle nie jest zdolna do myślenia takimi kategoriami, dlatego powstała organizacja zwana kościołem która posługuje się nakazami i zakazami oraz wskazywaniem norm postępowania po to żeby nie zabijać dzieci które urodzą się chore albo żeby normą nie były inne anomalia sprzeczne z sensem życia człowieka na ziemi. Pozostawienie człowieka samemu sobie, prowadzi do takich dewiacji - chęci panowania jednego na drugim. Tylko wybrańcy pragną oświecenia, pracy nad samym sobą i poznania ścieżki doskonałości. Nawet jeśli kościół potępia tzw. sekty czy skłóca ludzi między sobą to jest to wynikiem uogólnienia za którym stoi człowiek który takie sądy wygłasza i jego własne fobie.
Nasza cywilizacja wyrosła na bazie chrystianizmu i normalne jest pomaganie innym. Wszelkie organizacje humanitarne są "mile widziane" do tego stopnia, że chrześcijanie muszą pomagać tysiącom dzieci umierających w skrajnej nędzy w Indiach (ojczyźnie buddyzmu). Ahinsa to jedno, a "aktywne" kochanie bliźniego to dwie różne rzeczy. Pokażcie mi buddystów którzy ratują umierające dzieci na obcych kontynentach. Nie przeczę że takowi na pewno istnieją. Generalnie: nie liczy się religia którą wyznajesz, tylko to czy potrafisz dostrzec w drugim człowieku siebie. Sposób pojmowania Boga stwórcy wszystkiego będzie podobny, bo podobne zadaje człowiek pytania od zarania dziejów i podobnych udziela sam sobie odpowiedzi. Na tym polega filozofia w odróżnieniu od teologii (którą niektórzy tutaj próbują uprawiać pod płaszczykiem filozofii). W teologii bazuje się na prawdach objawionych które próbuje się udowodnić, co w filozofii jest irracjonalne. Budda wyszedł od filozofii, od zadawania sobie pytań i udzielaniu na nie logicznych odpowiedzi. Nie zapominajmy jednak że są różne szkoły filozofii, z którymi być może warto się zapoznać zanim zainteresujemy się filozofią wschodu. Wtedy okaże się że być może Ludwig Wittgenstein czy neopozytywiści mają więcej racji (lub tyle samo co Budda) w wygłaszaniu sądów typu: „droga jest i jej nie ma”.


Pt cze 01, 2007 12:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
pokrzyw napisał(a):
Czy to że nie chcesz być chrześcijaninem tylko buddystą uczyni z ciebie kogoś lepszego?

Ilu ludzi, tyle defiicji "lepszości".
pokrzyw napisał(a):
Dla mnie wyznacznikiem są słowa: "po owocach ich poznacie". Co z tego że ktoś będzie medytował przez kilkanaście godzin dziennie jeżeli za nic będzie miał dziecko umierające tuż za rogiem.

Nie popieram ignorowania ludzkiej śmierci jeśli można jej zapobiec, ale akurat ratowanie życia innych ludzi nie jest do Oświecenia konieczne.
pokrzyw napisał(a):
Aktywność w propagowaniu miłości, czyli nauka Jezusa stanowi oś sens egzystencji człowieka na ziemi.

Dla Ciebie najwyraźniej tak. Dla mnie egzystencja człowieka na ziemi nie ma sensu, po prostu jest jak jest. Sami możemy sobie dopisać do niej sens i ta swoboda jest piękna :)
pokrzyw napisał(a):
Dlatego nietolerancja, wojny to największe zło, wobec którego nie można stosować relatywizmu. Zawsze można się wykręcić że "ta oto istota" upada gdyż w poprzednim życiu nabroiła.

Albo że Bóg ją pokarał. Akurat buddyzm jest o wiele bardziej tolerancyjny w stosunku do innych światopoglądów niż chrześcijaństwo, a i żadnych religijnych wojen z powodu buddyzmu nie było, więc nie wiem co Twoje uwagi mają pokazać.
pokrzyw napisał(a):
W jakim celu chcesz być buddystą?

Dla pożytku siebie i innych.
pokrzyw napisał(a):
Chcesz poznać mądre pisma, zgłębiać tajniki ludzkiej egzystencji, jakiego rodzaju oświecenia oczekujesz?

Nie oczekuję żadnego Oświecenia.
pokrzyw napisał(a):
Jezus dał jasną lekcję pewnemu mędrcowi, który Go zapytał: co mam zrobić by stać się doskonałym? Odpowiedział mu: sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim. Jeżeli buddyjska religia natchnie kogoś do takiego myślenia, znaczy że jest jak najbardziej OK

Patrzysz na to jednostronnie - "jak buddysta zrobi tak jak Jezus każe, to jest ok". A co z postępowaniem chrześcijanina zgodnie z zaleceniami Buddy?
pokrzyw napisał(a):
Sęk jednak w tym że tylko chrześcijaństwo (nauka Chrystusa) mówi o tym wprost.

O rozdawaniu swojego majątku? Nie mogę tego zweryfikować, bo cały zbiór nauk Buddy jest grubszy niż Biblia i ich nie czytałem, ale czego ma dowodzić wyciąganie jednej nauki i mówienie, że w innych religiach tego nie ma? W chrześcijaństwie też nie masz takiego szacunku do wszystkich czujących istot - ludzi i zwierząt - jak w buddyzmie. Tylko nie wiem czego ma zwrócenie uwagi na jedną cechę dowodzić. :?:
pokrzyw napisał(a):
Dlatego nasza cywilizacja łacińska jakakolwiek zła by nie była to i tak jest lepsza od alternatywy jaką mogłyby "zaproponować" inne wierzenia.

O tak, przedstawiłeś na to "niezbite dowody" w postaci jednej nauki Jezusa :roll:
pokrzyw napisał(a):
Spójrzmy na fakty: oficjalnie niewolnictwo nie istnieje, kobiety są traktowane na równi z mężczyznami (oficjalnie, tzn że nie ma na to społecznego przyzwolenia) – zupełnie inaczej wyglądał świat zanim pojawiło się chrześcijaństwo.

Zdajesz sobie sprawę z tego, że niewolnictwo istniało także w świecie chrześcijańskim? Cała Ameryka Północna wyrosła na niewolnictwie, a to przecież wspaniali kolonizatorzy z chrześcijańskiej Europy byli.
pokrzyw napisał(a):
W rzeczywistości jest to niewielki procent ludzi którzy nic nie znaczą w machinie zwanej cywilizacja. Zdecydowana większość w ogóle nie jest zdolna do myślenia takimi kategoriami, dlatego powstała organizacja zwana kościołem która posługuje się nakazami i zakazami oraz wskazywaniem norm postępowania po to żeby nie zabijać dzieci które urodzą się chore albo żeby normą nie były inne anomalia sprzeczne z sensem życia człowieka na ziemi.

I dlatego w nie-chrześcijańskiej Japonii jest sto razy bardziej bezpiecznie na ulicach niż w chrześcijańskiej Polsce? Przymusem nie zrobisz z nikogo świętego. Buddyzm zaleca, wskazuje, nie zabrania i każe. Uczy, zamiast tresować indoktrynacją, a buddyjską naukę można przyswoić całkowicie rozumowo, nie odwołując się do abstraktów - z tego względu uważam ją za lepszą, bardziej sprzyjającą postwie harmonii i wewnętrznego spokoju.
pokrzyw napisał(a):
Pozostawienie człowieka samemu sobie, prowadzi do takich dewiacji - chęci panowania jednego na drugim.

Dziwnie czytać takie słowa kogoś, kto wychwala hierarchiczny kościół z jego pasterzami i owcami które mają za nimi podążać. Schizma katolicko-prawosławna to wynik chęci panowania jednego nad drugim, podobnie wszelkiej maści anatemy zsyłane na heretyków. Tam gdzie jest propagowanie "naszych jedynie słuszynych poglądów" zawsze będzie chęć panowania jednego nad drugim.
pokrzyw napisał(a):
Tylko wybrańcy pragną oświecenia, pracy nad samym sobą i poznania ścieżki doskonałości.

Czyżbyś sugerował, że w przeciwieństwie do ogółu buddystów, każdy chrześcijanin ma ambicję samodoskonalenia i dążenia do świętości? Bo tego jakoś nie zauważyłem. Oczywiście, że nie każdy kto się deklaruje jako buddysta dąży do oświecenia, zwłaszcza w tych krajach, gdzie buddyzm jest religią powszechną, ale co z tego?
pokrzyw napisał(a):
Nawet jeśli kościół potępia tzw. sekty czy skłóca ludzi między sobą to jest to wynikiem uogólnienia za którym stoi człowiek który takie sądy wygłasza i jego własne fobie.

Nie rozumiem o co chodzi w tym zdaniu.
pokrzyw napisał(a):
Nasza cywilizacja wyrosła na bazie chrystianizmu i normalne jest pomaganie innym. Wszelkie organizacje humanitarne są "mile widziane" do tego stopnia, że chrześcijanie muszą pomagać tysiącom dzieci umierających w skrajnej nędzy w Indiach (ojczyźnie buddyzmu).

W tej "ojczyźnie buddyzmu" więcej jest chrześcijan (2,3% ludności) niż buddystów (0,76%)
pokrzyw napisał(a):
Pokażcie mi buddystów którzy ratują umierające dzieci na obcych kontynentach.

Raz
Dwa
Trzy
Minuta szukania w google.
pokrzyw napisał(a):
Generalnie: nie liczy się religia którą wyznajesz, tylko to czy potrafisz dostrzec w drugim człowieku siebie.

No to bardzo dobrze, bo według buddyzmu Ty i ten drugi człowiek to jedno i to samo.
pokrzyw napisał(a):
Wtedy okaże się że być może Ludwig Wittgenstein czy neopozytywiści mają więcej racji (lub tyle samo co Budda) w wygłaszaniu sądów typu: „droga jest i jej nie ma”.

Być może. Ja znalazłem Zen i jest mi w nim dobrze, więc po co szukać dalej?


Pt cze 01, 2007 13:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 01, 2007 9:18
Posty: 3
Post 
W porządku, tylko nie mów już nigdy że Jezus jest dla ciebie mistrzem, bo z twoich wypowiedzi wynika, że kompletnie nie orientujesz się w Jego nauce. Nie mów też że twoim mistrzem jest Budda, bo Jego przekazu też nie rozumiesz lub w ogóle nie znasz. Nie chodzi o wytykanie ale o esencję na którą składa się gorzkie przeświadczenie: kultura w jakiej się wychowałeś ma na ciebie większy wpływ niż ci sie wydaje - czas to pokaże. Póki co możesz twierdzić że jesteś wyznawcą swojej własnej religii - osobliwego zlepku negacji religii w której się wychowałeś i niespójnej naleciałości ze wschodu. No bo czego tak naprawdę oczekujesz od swojej religii mr Zen? Przekręcasz wszystko co napisałem, bo masz jakieś fobie na punkcie nawracanie siebie. Sugeruję że wybrańcy (losu, Boga) chcą samodoskonalenia, a nie chrześcijanie - naucz się czytać, a nie ślepo negować. Jesteś przewrażliwiony na swoim punkcie i zbyt wiele bierzesz do siebie.


Pt cze 01, 2007 13:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
pokrzyw napisał(a):
W porządku, tylko nie mów już nigdy że Jezus jest dla ciebie mistrzem, bo z twoich wypowiedzi wynika, że kompletnie nie orientujesz się w Jego nauce.

To wskaż te framgnety i udowodnij.
pokrzyw napisał(a):
Nie mów też że twoim mistrzem jest Budda, bo Jego przekazu też nie rozumiesz lub w ogóle nie znasz.

Cóż za merytoryczny argument :roll:
pokrzyw napisał(a):
Nie chodzi o wytykanie ale o esencję na którą składa się gorzkie przeświadczenie: kultura w jakiej się wychowałeś ma na ciebie większy wpływ niż ci sie wydaje

Patrzcie wszyscy, wspaniały pokrzyw czyta w myślach i właśnie odczytał co Zencognito myśli o wpływie kultury europejskiej na niego!
pokrzyw napisał(a):
Póki co możesz twierdzić że jesteś wyznawcą swojej własnej religii - osobliwego zlepku negacji religii w której się wychowałeś i niespójnej naleciałości ze wschodu.

Co za prostacka wypowiedź!
pokrzyw napisał(a):
No bo czego tak naprawdę oczekujesz od swojej religii mr Zen?

Drogą się idzie, a nie czegoś od niej oczekuje.
pokrzyw napisał(a):
Przekręcasz wszystko co napisałem, bo masz jakieś fobie na punkcie nawracanie siebie.

Tak, telepatia pokrzywa zadziałała po raz drugi, tym razem ukazując mu moje fobie.
pokrzyw napisał(a):
Jesteś przewrażliwiony na swoim punkcie i zbyt wiele bierzesz do siebie.

Nie denerwuj się tak i zamiast wypisywać jaki to Zencognito nie jest, skup się na temacie rozmowy. Chyba, że już nie masz nic więcej do dodania.


Pt cze 01, 2007 14:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Tak, tak Pokrzywie.
Buddyzm wyszedł z nieludzkich i złych Indii. Już nieraz to słyszałem, przy okazji takich rozmów.
Za to chrześcijaństwo wyszło z cudownej, słodkiej, pogodnej Palestyny. A powszechnie wiadomo, że Palestyna zawsze była i jest nadal ostoją pokoju, miłości brata do brata, tolerancji, wzajemnego szacunku, dialogu i społecznego porozumienia. Co tu dużo mówić. Powiedzmy sobie po prostu:
Palestyna to kraina łagodność, jedyne miejsce, o którym da się powiedzieć, że jest to istny raj na Ziemi.


Pt cze 01, 2007 14:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 01, 2007 9:18
Posty: 3
Post 
No cóż prawda w oczy kole, czyż nie mr Zen? Byłeś w Japonii - może powinieneś tam zamieszkać, skoro boisz się chodzić po ulicach w Polsce. Myślę że bardziej boisz się zamieszkać w innym miejscu na ziemi niż niejeden Polak. Nie znasz Buddy - to widać po banalnym języku w jakim się wypowiadasz. Miło mi to słyszeć, bo telepatia jest mi nieobca - chociaż z twoich ust brzmi to trochę jakby wilk wył do księżyca. Coś tam czuje, ale co to i z czego? :D


Pt cze 01, 2007 14:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Panowie. :clever:

Zencognito napisał(a):
Eckharta podałbym jako przykład mistyki chrześcijańskiej w której widać duże podobieństwo do buddyzmu. Niemniej przez sam wzgląd na to jak jego poglądy były przyjęte, co mu zarzucono, jak go skazano i jak papież potępił jego tezy, nie stawiałbym go jako przykładu chrześcijaństwa, zwłaszcza katolicyzmu.


Ale to, że w danym okresie dany mistyk nie cieszył się popularnością nie oznacza, że jego duchowość nie jest chrześcijańska. Zajrzyj chociażby do rozważań religijnych Tischnera, które są pełne odniesień do Eckharta.

Jak chcesz dobrze poznać duchowość chrześcijańską to polecam dwóch świętych mistyków: św. Jana od Krzyża i św. Teresę z Avila. Ich duchowość jest dobrą syntezą duchowości chrześcijańskiej. :)
http://www.voxdomini.com.pl/duch/mistyka/jk/spis.htm
http://www.voxdomini.com.pl/duch/mistyka/tw/spis.htm

_________________
www.onephoto.net


Pt cze 01, 2007 14:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
pokrzyw napisał(a):
Myślę że bardziej boisz się zamieszkać w innym miejscu na ziemi niż niejeden Polak.

A ja widzę, że bardziej jesteś zainteresowany pisaniem o "mr Zen'ie" niż na temat "buddyzm a chrześcijaństwo". Ja tracić czasu na pokrzywowe w myślach czytanie nie zamierzam.

Paschalisie, Eckharta i św. Jana od Krzyża przywoływał nawet D.T. Suzuki jako przykład tego, że mistycyzm w każdej religii idzie w tym samym kierunku, a mistycy chrześcijańscy doznawali tego samego satori co mistrzowie Zen, tyle że ubierali to w religię z której wyrośli :-)
Ale od św. Teresy to ja się trzymam z daleka - jej i św. Faustyny "oblubieńczość" jest tym, co mnie zawsze denerwowało i odrzucało ;-)


Pt cze 01, 2007 15:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12
Posty: 167
Post 
kol. Pokrzyw to chyba jakaś prowokacja :?


N cze 03, 2007 8:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Zencognito napisał(a):
Paschalisie, Eckharta i św. Jana od Krzyża przywoływał nawet D.T. Suzuki jako przykład tego, że mistycyzm w każdej religii idzie w tym samym kierunku, a mistycy chrześcijańscy doznawali tego samego satori co mistrzowie Zen, tyle że ubierali to w religię z której wyrośli :-)


Ale właśnie dzieła św. Jana od Krzyża jak i Eckharta są przepełnione doświadczeniem indywidualnego spotkania z osobowym Bogiem i jego naśladowaniem. Tego w duchowości buddyjskiej nie ma.

Cytuj:
Ale od św. Teresy to ja się trzymam z daleka - jej i św. Faustyny "oblubieńczość" jest tym, co mnie zawsze denerwowało i odrzucało ;-)


Co masz na myśli?

_________________
www.onephoto.net


N cze 03, 2007 13:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12
Posty: 167
Post 
Paschalis napisał(a):

Ale właśnie dzieła św. Jana od Krzyża jak i Eckharta są przepełnione doświadczeniem indywidualnego spotkania z osobowym Bogiem i jego naśladowaniem. Tego w duchowości buddyjskiej nie ma.


no tak jest za to osobiste doświadczenie oświecenia/satori/nirvany buddyzm nie próbuje się zbliżyć do boga a odkryć/obudzić budde w sobie więc kwestia osobistego kontaktu z bogiem nie ma znaczenia. w którejś z sutr coś było o tym że Śakiamuni spotkał istote twierdzącą że jest bogiem stworzycielem świata... nie pamiętam tego dokładnie bogowie mnie nie interesują za bardzo


N cze 03, 2007 15:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Kilka cytatów z Mistrza Eckharta:

"Zaprawdę, jeśli człowiek porzuci królestwo, cały świat, a zachowa samego siebie, to niczego nie porzucił. Jeśli jednak człowiek wyrzeknie się samego sienie, to bez względu na to, co sobie zachowa, czy to bogactwo, czy honor, czy cokolwiek innego - porzucił wszystko"
/O tych, którzy siebie nie porzucili i pełni są samowoli/

"Gdzie człowiek w posłuszeństwie opuszcza swe 'ja' i się go wyzbywa, tam Bóg zniewolony koniecznością, musi zająć jego miejsce; kiedy bowiem ktoś nie chce niczego dla siebie, wtedy za niego Bóg musi chcieć tak, jak chce dla samego siebie."
"Tam gdzie wyzbywam się swego 'ja', musi On chcieć za mnie tego wszystkiego, czego chce dla siebie".
/O prawdziwym posłuszeństwie/

Pytanie:
Czy dotyczy to jakiegoś spotakania z Bogiem, choćby nawet "nieosobowym"?

[...]ja zaś byłem przyczyną zarówno siebie samego, jak i wszystkich rzeczy, i gdybym był zechciał, nie zaistniałbym ani ja, ani żadna rzecz. A gdyby nie było mnie, nie byłoby i "Boga", ja bowiem jestem przyczyną tego, że Bóg jest "Bogiem"; gdyby nie było mnie, Bóg nie byłby "Bogiem"[...]
/Kazanie 32/

Tu też nie widać żadnego spotkania z osobowym Bogiem. Jest natomiast wyraźnie widoczne urzeczywistnienie prawdy o samym sobie, jako byciu nie różnym od Boga - czy od jakiegokolwiek absolutu. Poznanie tego, to ostateczne zmartwychwstanie, to ponowne narodziny, to jest właśnie zbawienie - zrozumienie, że się jest "przyczyną zarówno siebie samego, jak i wszystkich rzeczy".

Kto to pojmuje?


N cze 03, 2007 15:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 18, 2007 9:12
Posty: 167
Post 
wow bardzo buddyjskie


N cze 03, 2007 15:36
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 732 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 ... 49  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL