Żeby wiedzieć, że nie jestem doskonały.

Nie ma możliwości, by prawo wprost przewidywało wszystkie możliwe sytuacje.



Ekspert stwierdził, że mamy do czynienia z parodią związku wyznaniowego.



Nie, świeckiego polskiego.



Ustawa nie, ale kodeks postępowania administracyjnego tak.



Obowiązującego prawa nie można interpretować w ten sposób, że formalny wpis do państwowego rejestru, obejmującego określone podmioty, który to na dodatek wpis wywołuje skutki prawne, w tym obowiązki ze strony państwa, może uzyskać ktokolwiek lub cokolwiek. Uniemożliwiłoby to w praktyce realizację celów ustawy.



Wytycznymi zawartymi w uzasadnieniu wyroku WSA.



To rozpatrz.



Czyli nie jesteś ateistą, tylko pastafarianinem i wierzysz w Wielkiego Potwora Spaghetti? Ok. Tak cię będę od teraz traktował.



Bynajmniej. Uważa tak znikoma mniejszość społeczności.

Jakie "wszystkie"? Albo podmiot ubiegający się o rejestrację spełnia wymogi bycia kościołem/związkiem wyznaniowym, albo nie spełnia. To są jedynie dwie sytuacje. Nie ma możliwości, aby prawo przewidziało, że podmiot jest albo nie jest kościołem?


Procedura rejestracji kościoła nie przewiduje instytucji eksperta dokonującego pomiaru szczerości wiary lub prawdziwości kościoła. Więc gdyby tą ekspertyzę przeprowadziła pani Jadzia z monopolowego, to ta ekspertyza miałaby taką samą wagę, bo z prawnego punktu widzenia nawet nie wiadomo, jakie warunki musi spełnić ekspert od pomiaru procenta wiary w wierze, aby być ekspertem. A skąd wiadomo, czy ekspertem może być katolik na przykład?

Poza tym ekspert nic nie stwierdził. Nie udowodnił, że to nie wiara, a parodia. Wydaje mu się, że to parodia. Być może innemu ekspertowi mogłoby się wydawać, że to nie jest parodia, a prawdziwa religia. I prawdziwy Kościół. Bo nie istnieje homologowany wiaromierz...
Który artykuł kpa masz na myśli?


A w jaki sposób prawo określa, co jest "czymkolwiek", a co "podmiotem uprawnionym do rejestracji kościoła lub związku wyznaniowego"?



Wytycznymi zawartymi w uzasadnieniu wyroku WSA.

Co miałoby mieć na celu to ćwiczenie?

Więc jednak przyznajesz, że można wierzyć w Potwora?
To Ty tak twierdzisz. Moim zdaniem większość społeczeństwa, no może z wyjątkiem jakiegoś odsetka ludzi o wyjątkowo niskiej inteligencji, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że celem istnienia Kościoła Katolickiego jest wygodny, pasożytniczy tryb życia pewnego odsetka niezaradnych życiowo ludzi, którzy w zamian za utrzymanie udają, że świadczą tym, którzy ich utrzymują, "usługi dla ducha". Ja też tak uważam, tyle że oczywiście w żaden sposób nie potrafię udowodnić, że tak jest, ponieważ nie dysponuję homologowanym wiaromierzem. Więc muszę uszanować Twoją wolność wyznania (nie wnikając w prawdziwość Twojego oświadczenia, że wierzysz) i muszę pogodzić się z tym, że Kościół Katolicki spełnia warunki rejestracji i czerpie z tego tytułu wymierne korzyści z budżetu państwa...

Czy jeśli - hipotetycznie - pewnie za jakieś dwa lata, NSA nakaże ministerstwu od cyfryzacji zarejestrować KLPS, to uznasz, że nie żyjemy w państwie prawa?

To nie do końca ta sytuacja - czym innym jest niespełnianie wymogów bycia czymś, a czym innym udawanie, że się czymś jest (bycie tym "na jaja"). To pierwsze dotyczy wymogów prawnych, to drugie stanu faktycznego.



Ale przewiduje, na mocy norm ogólnych, że wnioskodawcą może być wyłącznie uprawniony podmiot.

I co ty masz z tym "pomiarem wiary"? Nikt niczego takiego nie robił.



Biegłym może być wyłącznie osoba, o której wiadomo, że posiada wiadomości specjalne w dziedzinie będącej przedmiotem opinii.



A dlaczego nie?



Ekspert jest od wydawania opinii, a nie od dowodzenia.



To niech KLPS takiego znajdzie



Może byś przeczytał tę decyzję?



Patrz pierwszy akapit.



W sumie, po twoim pastafariańskim coming oucie cel odpadł..



No, skoro ty wierzysz..



A dlaczego ci ich utrzymują, skoro nie wierzą?



Kościoła rzymsko-katolickiego akurat w Rejestrze nie ma.



Uznam, że doszło do precedensu o trudnych do przewidzenia skutkach.

Czyli to, że KLPS nie jest "podmiotem uprawnionym" nie wynika stąd, że sobie Twoim zdaniem "robi jaja" z religii? Chyba przestaję Cię rozumieć...

W takim razie dlaczego KLPS "nie spełnia wymogów", skoro nie chodzi o "robienie jaj" z religii?



Jakich "norm ogólnych"?
Po co kara za gwałt wpisana do kpk, skoro "norma ogólna" przewiduje, że nie wolno gwałcić?

Więc w Twoim rozumieniu stwierdzenie, że to nie religia, a parodia religii, nie oznacza kwestionowania szczerości wiary w Potwora? Ktoś, kto parodiuje religię równocześnie może szczerze wierzyć, parodiując?

To się zdecyduj - wierzę, czy parodiuję.
W następnej kolejności musisz również zdecydować, czy zgłaszający wniosek wierzą, czy pariodiują. Od tego w tej sytuacji nie uciekniesz.
A skąd ja mam wiedzieć? Żyjemy w wolnym kraju...

Chyba rzeczywiście przestajesz.



Żeby sąd wiedział, jaką karę ma wymierzyć za gwałt.



Skoro ty wierzysz, to najwyraźniej można.



Ja mam się zdecydować?



No to tak samo można jednocześnie wierzyć i parodiować. To wolny kraj.

A skąd MAiC ma wiedzieć, czy podmiot składający wniosek o rejestrację kościoła jest uprawniony jeśli nie określono, jakie wymogi trzeba spełnić, aby być podmiotem do tego uprawnionym?
Być może faktycznie wierzę w tak głęboką - z Twojego punktu widzenia - niedorzeczność, że postronny obserwator może to uznać za parodię religii.
Każdemu wolno uznać jakąś religię za parodię inne religii - bo żyjemy w wolnym kraju.
Nie mam wpływu na to, że moją szczerą wiarę w Potwora odbierasz jako parodię.
Może mi z tego powodu być co najwyżej jedynie przykro.

Nie mam również wpływu na to, że, jak rozumiem, Twoim zdaniem rytualne spożywanie Makaronu jest parodią komunii świętej. Wolno Ci tak myśleć i szanuję Twój punkt widzenia, choć się z nim nie zgadzam.

Czy jeśli ktoś uzna Twoją wiarę w to, że zjadasz prawdziwe ciało i prawdziwą krew Twojego Boga, za coś tak niedorzecznego, że to zakrawa wręcz na drwinę z religii, to taki pogląd Twoim zdaniem powinien być przyczyną zakwestionowania Twojego prawa do rejestracji Twojego Kościoła?

Szanuję Twój pogląd, że jednocześnie wierzę w Potwora i świadomie parodiuję religię tą moją wiarą. Nie zgadzam się z tym poglądem, ale go szanuję. Wolno Ci tak uważać.

MAiC najczęściej tego nie bada - starczy spojrzeć, jakie dziwne podmioty w rejestrze figurują i jakoś nie miały problemów z wpisem (np. Związek Wyznaniowy "Wierzę w Dobro Człowieka" ). Tak więc organ musi powziąć naprawdę poważne wątpliwości, by zwrócić się w tej sprawie do biegłego. W przypadku KLPS akurat sprawa była oczywista - wszyscy wiedzą, że jest to parodia.



Nie chodzi o niedorzeczność. Gdybyś np. założył Kościół Czajniczka Russella, to zapewne efekt byłby taki sam, skoro wiadomo, że Czajniczek Russella to popularny wśród ateistów sposób na wykazywanie irracjonalności wiary w Boga - a nie jakiś "bóg", w którego ktoś szczerze wierzy.



Niech się religioznawcy wypowiedzą, czy można to uznać za drwinę z jakiejś religii.



Ok. A często nosisz durszlak?

A kto to są ci "wszyscy"? W jaki sposób dowiodłeś, że "wszyscy wiedzą"?
A może po prostu raczej wydaje ci się, że "wszyscy wiedzą"?

Powtarzam - nie mam wpływu na to, jak oceniasz moją wiarę i religię, oraz że uznajesz ją za parodię religii. Może mi z tego powodu być jedynie przykro.



"Wszyscy wiedzą", "wiadomo że"... Niezmiennie wzrusza mnie moc Twojej argumentacji...
Możesz też jeszcze wykorzystać np. "mówi się, że...".


A w jakim celu jakiś religioznawca miałby się wypowiadać na temat Kościoła, który jest od dawna zarejestrowany i który [twierdzi, że] ma 33 miliony wiernych?

Pomyliłeś religie, ale rozumiem Cię - siła przyzwyczajenia...
Wierząc w Potwora nie muszę nosić durszlaka. Mogę, ale nie muszę. Wierzę, że Potwór lubi mnie tak samo niezależnie od tego, czy noszę durszlak na głowie, czy nie. Bo to nie ma żadnego znaczenia.
I na tym polega ta subtelna różnica.

Wcale mnie nie dziwi, że komuś, kto przez całe swoje życie musi przynajmniej raz w roku spowiadać się i przystąpić do komunii świętej, a w każdą niedzielę musi brać udział we mszy świętej, trudno to zrozumieć...

A znasz kogoś, kto nie wie?



1. nie jest zarejestrowany,
2. no właśnie.



Ok, pytam z ciekawości. A czemu nie nosisz? Niektórzy z twoich współwyznawców każą się nawet do dowodu fotografować w durszlaku na głowie - co w paru krajach spowodowało konieczność wszczynania kolejnych bojów prawnych. Więc najwyraźniej to jednak jest coś istotnego.



E no, coś tam jednak się od ciebie wymaga, np.:

Lepiej Raczej Żebyś Nie Zachowywał Się Jak Świętoszkowaty, Świętszy Od Boga Dupek, Gdy Opisujesz Moją Makaronową Boskość

albo

Lepiej Raczej Żebyś Na Pusty Żołądek Nie Podważał Bigoteryjnych, Mizoginistycznych, Pełnych Nienawiści Poglądów Innych Ludzi. Zjedz Coś, A Potem Ruszaj Na Tych Wszystkich S******.

A to już chyba wiem, czego Ty się od pewnego czasu czepiasz, z braku innych pretekstów do czepialstwa!...
Chodzi Ci o to, że akurat KRK nie jest wpisany do rejestru MAiC, bo jest w szczególny sposób faworyzowany przez prawo, np. za pomocą konkordatu i Ustawy o stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego, tak?


Co "no właśnie"?

Nie muszę, więc nie noszę. Nie rozumiem, co Cię tak dziwi.

Chcesz porozmawiać o tym, czemu tylko 35% katolików co niedziela uczestniczy we mszy świętej, choć teoretycznie powinni to robić wszyscy, którzy nie są obłożnie chorzy lub z innych przyczyn fizycznie nie mogą brać udziału w niedzielnym nabożeństwie?
Różnica jest taka, że oni teoretycznie mają obowiązek w niedzielę iść do kościoła a ja teoretycznie i praktycznie nie mam obowiązku nosić durszlak na głowie.
Mogę, jeśli chcę. A jeśli nie chcę, to nie muszę i Potwór się na mnie za to nie obrazi ani przez to nie będzie mnie mniej lubił.

No taka jest moja religia. Zrozumiem, jeśli nie zrozumiesz.

Do czego zmierzasz? Bo chyba nie nadążam...

Nie jest w szczególny sposób faworyzowany przez prawo.



A czy ja mówię, że mnie coś dziwi?



Zmierzam do tego, czy twoja religia czegoś od ciebie wymaga.

To które jeszcze kościoły, poza Katolickim, mają podpisane z Polską konkordaty?

Czyżbyś sugerował, że jedynie religie, które "czegoś wymagają" zasługują na wpis do rejestru kościołów MAiC? Bo biorąc pod uwagę temat wiodący tej dyskusji żaden inny powód roztrząsania tego zagadnienia nie przychodzi mi do głowy...

A może po prostu nie mieści ci się w głowie, że może istnieć religia, która niczego od nikogo nie wymaga? Albo prawie niczego... Nie czyń drugiemu nic, czego byś nie chciał, aby uczyniono Tobie. W skrócie i uproszczeniu tego właśnie oczekuje od nas Potwór.

Jak się nazywa ekspert od rozpoznawania żartów? Kabareciarz?
A może potrzeba tu jakiegoś antropologa lub kulturoznawcę?

To jak, czuowiek, czy "wiara" w LPS to taki rodzaj żartu, czy nie? Ewentualnie może nie wiesz?

Dlaczego "wiara" a nie wiara? Na jakiej podstawie dokonujesz takiego krzywdzącego dla mnie (i Potwora) osądu?