Reinkarnacja, jaki ma sens?
Autor |
Wiadomość |
tomek92pl
czasowo zablokowany
Dołączył(a): Cz sie 26, 2010 22:47 Posty: 473
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Rita napisał(a): Co z tego, że ktoś się odrodzi w innym ciele, skoro to już nie będzie on? Bo to nigdy nie był "On". "On" czyli osobowosc to iluzja, a dusza, ktora nie ma osobowosci, jest prawdziwa i wieczna. Rita napisał(a): Skoro nie będzie pamiętał i nie będzie żadnej ciągłości świadomości? Ciągłość świadomości będzie, bo jesli w stanie czystego ducha, to co innego moze pamietac jesli nie wszystko co duch ten przezyl? Lecz jesli w indywidualnym zyciu, to czemuz mial by pamietac inne zycia skoro wlasnie na tym ma sie skupic? Rita napisał(a): Kto decyduje o tym w jakim ciele przyjdzie ci żyć?
Ty i twoja karma... Czyli ty decydujesz, zgodnie z swoja karma (Ty = dusza). Rita napisał(a): Poza tym, co z końcem świata? Co wtedy stanie się z wszystkimi?
Czy ty naprawde wierzysz w koniec swiata? Wiara w koniec swiata to jak nie-wiara w reinkarnacje. Bo przecierz... sprobuj wymienic choc jedna rzecz w rzechswiecie co kiedykolwiek doczeka sie swojego konca. Cos co ma swoj koniec. Woda, paruje, skrapla sie, spada, znowu paruje etc. Slonce wschodzi (rodzi sie), potem jest w zenicie, w calkowitym rozkwicie wieku jak czlowiek, no i zachodzi (umiera - tak to nazywali starozytni egipcjanie). Czy to koniec? Czy slonce tylk oraz wschodzi i zachodzi? Nie. Nie widzimy go (tak samo jak duszy zmarlego) ale powraca gdy przebedzie druga strone ziemi (ciemnosci podziemia - egipt) i znowu wzejdzie (narodzi sie na nowo). Nic w tym wszechswiecie nie ma konca. Jedynie zmienai formy. To jest wlasnie wyjasnienie dlaczego reinkarnacja ma sens. Wiara w jedno zycie jest irracjonalna, jesli uzyc analogii do wszystkiego innego w tym wszechswiecie. Rita napisał(a): Jak mi kiedyś Zencognito uświadomił, mogę się zreinkarnować jako gryzoń na przykład. A jako bakteria?
Bakteria tez zyje, tak? A co to 'zycie', ta sila napedzajaca wszystko w tym wszechswiecie? Wiec jednak wychodzi na to ze mozna. To jest bardzo prosta forma (bakteria). Dusza rozwijajac sie inkarnuje sie w coraz wyzsze stworzenia, ale jesli jako czlowiek bedzie zachowywal sie jak zwierze (np. swinia) wrodzi sie w zwierze by dac spelnienie swoim instynktom. Rita napisał(a): Kiedy w ewolucji pojawiła się reinkarnacja? Ciało ewoluuje? Wiec czemu dusza miala by tego nie robic? Przecierz Bog nie stworzyl by ziemi niepodobnej do swiata duchowego (w pewnym (duzym) sensie nie jest podobna). Rita napisał(a): Jak bardzo trzeba schrzanić sprawę żeby się obudzić jako glon?
Nie wiem czy w rosliny sie rowniez reinkarnujemy, watpie, ale nie wiem. Lecz jesli tak... to raczej bardzo trzeba sprawe schrzanic. Lub wlasnie od roslin zaczynamy? Powtarzam, nie wiem, jeszcze sie ucze. Rita napisał(a): Co z roślinami? Czy one się reinkarnują? A prokariota? Read up. PS. Bylem pod % piszac posta, ale chociaz sie staralem, jesli cos nie zrozumiale wyszlo to prosze pisac, odpowiem jutro.
|
Pt cze 03, 2011 23:50 |
|
|
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Asparagus napisał(a): No tak Szyszkownik. Rozumiem, że doznałeś oświecenia i nie chcesz się dzielić tą eksluzywną wiedzą, żebym Ci wcielenia w dziecko miliardera nie podebrał.  A co ja niby tu robię? Prawie w każdym poście, dzielę się tą ekskluzywną wiedzą. Lepiej uważaj, żebym ci nie podebrał wcielenia w osła. 
|
So cze 04, 2011 0:20 |
|
 |
eandzela
Dołączył(a): N cze 05, 2011 21:18 Posty: 1
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Reinkarnacja ma sens tylko wtedy, jeśli smierć nie jest osatecznością. M sens, jesli wierzymy, że jest coś dalej. Tylko co jest po śmierci? odpowiedź jest tutaj: сo jest po śmierci
|
N cze 05, 2011 21:31 |
|
|
|
 |
wojwek
Dołączył(a): Pn gru 27, 2010 14:27 Posty: 224
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Jamsen napisał(a): wojwek napisał(a): Ależ według Biblii tak. Ty sobie interpretujesz po swojemu pewne rzeczy. Tak bez interpretacji... Rodzaju 2:7 Biblia GdańskaStworzył tedy Pan Bóg człowieka z prochu ziemi, i natchnął w oblicze jego dech żywota. I stał się człowiek duszą żywiącą. Biblia Warszawsko-PraskaWtedy to utworzył Jahwe człowieka z gliny i tchnął w jego nozdrza tchnienie własnego życia. I w ten sposób stał się człowiek istotą żywą. Przekład Nowego ŚwiataI Jehowa Bóg przystąpił do kształtowania człowieka z prochu ziemi, i tchnął w jego nozdrza dech życia, i człowiek stał się duszą żyjącą.A czy to przeczy temu, że dusza ludzka jest nieśmiertelna? Odpowiadam - ani trochę. W tekście hebrajskim występuje słowo nefesz. Postrzegając ten werset taki, jakim jest powstaje pytanie: CO otrzymał człowiek i KIM się stał?
|
Pn cze 06, 2011 7:42 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
eandzela napisał(a): Reinkarnacja ma sens tylko wtedy, jeśli smierć nie jest osatecznością. M sens, jesli wierzymy, że jest coś dalej. Tylko co jest po śmierci? odpowiedź jest tutaj: сo jest po śmierciZ tego wynika, że nie ma nic. 
|
Pn cze 06, 2011 8:48 |
|
|
|
 |
Asparagus
Dołączył(a): Śr mar 09, 2011 12:28 Posty: 382
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
tomek92pl napisał(a): Rita napisał(a): Co z tego, że ktoś się odrodzi w innym ciele, skoro to już nie będzie on? Bo to nigdy nie był "On". "On" czyli osobowosc to iluzja, a dusza, ktora nie ma osobowosci, jest prawdziwa i wieczna. Naprawdę uważasz siebie - swoją osobowość za iluzję? tomek92pl napisał(a): Rita napisał(a): Skoro nie będzie pamiętał i nie będzie żadnej ciągłości świadomości? Ciągłość świadomości będzie, bo jesli w stanie czystego ducha, to co innego moze pamietac jesli nie wszystko co duch ten przezyl? Lecz jesli w indywidualnym zyciu, to czemuz mial by pamietac inne zycia skoro wlasnie na tym ma sie skupic? tomek92pl napisał(a): Rita napisał(a): Kto decyduje o tym w jakim ciele przyjdzie ci żyć?
Ty i twoja karma... Czyli ty decydujesz, zgodnie z swoja karma (Ty = dusza). Skoro osobowość to iluzja, a "dusza" w ramach jednego wcielenia jest nieświadoma swojej ciagłości, to kto jest odpowiedzialny za uczynki powodujące powstanie odpowiedniej karmy? tomek92pl napisał(a): Rita napisał(a): Poza tym, co z końcem świata? Co wtedy stanie się z wszystkimi?
Czy ty naprawde wierzysz w koniec swiata? Wiara w koniec swiata to jak nie-wiara w reinkarnacje. Bo przecierz... sprobuj wymienic choc jedna rzecz w rzechswiecie co kiedykolwiek doczeka sie swojego konca. Cos co ma swoj koniec. Woda, paruje, skrapla sie, spada, znowu paruje etc. Slonce wschodzi (rodzi sie), potem jest w zenicie, w calkowitym rozkwicie wieku jak czlowiek, no i zachodzi (umiera - tak to nazywali starozytni egipcjanie). Czy to koniec? Czy slonce tylk oraz wschodzi i zachodzi? Nie. Nie widzimy go (tak samo jak duszy zmarlego) ale powraca gdy przebedzie druga strone ziemi (ciemnosci podziemia - egipt) i znowu wzejdzie (narodzi sie na nowo). Nic w tym wszechswiecie nie ma konca. Jedynie zmienai formy. To jest wlasnie wyjasnienie dlaczego reinkarnacja ma sens. Wiara w jedno zycie jest irracjonalna, jesli uzyc analogii do wszystkiego innego w tym wszechswiecie. Ale przecież Wszechświat miał najprawdopodobniej swój moment powstania ok. 14,75 mld lat temu. Wcześniej takie procesy o których piszesz nie istniały, bo nie istniał ani czas ani materia. Gdzie więc to niekończące się koło istnienia? tomek92pl napisał(a): Rita napisał(a): Jak mi kiedyś Zencognito uświadomił, mogę się zreinkarnować jako gryzoń na przykład. A jako bakteria?
Bakteria tez zyje, tak? A co to 'zycie', ta sila napedzajaca wszystko w tym wszechswiecie? Wiec jednak wychodzi na to ze mozna. To jest bardzo prosta forma (bakteria). Dusza rozwijajac sie inkarnuje sie w coraz wyzsze stworzenia, ale jesli jako czlowiek bedzie zachowywal sie jak zwierze (np. swinia) wrodzi sie w zwierze by dac spelnienie swoim instynktom. Czy "dusza" jest związana tylko z istotami żywymi? No i dlaczego buddyzm zakłada, że bycie świnią jest czymś gorszym od byciem człowiekiem. Albo bycie kobietą czymś gorszym od bycia mężczyzną? tomek92pl napisał(a): Rita napisał(a): Kiedy w ewolucji pojawiła się reinkarnacja? Ciało ewoluuje? Wiec czemu dusza miala by tego nie robic? Przecierz Bog nie stworzyl by ziemi niepodobnej do swiata duchowego (w pewnym (duzym) sensie nie jest podobna). Rita napisał(a): Jak bardzo trzeba schrzanić sprawę żeby się obudzić jako glon?
Nie wiem czy w rosliny sie rowniez reinkarnujemy, watpie, ale nie wiem. Lecz jesli tak... to raczej bardzo trzeba sprawe schrzanic. Lub wlasnie od roslin zaczynamy? Powtarzam, nie wiem, jeszcze sie ucze. Czyli dusze jednak powstają "z niczego" a potem ewoluują?
|
Pn cze 06, 2011 10:41 |
|
 |
Asparagus
Dołączył(a): Śr mar 09, 2011 12:28 Posty: 382
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
szyszkownik napisał(a): Asparagus napisał(a): No tak Szyszkownik. Rozumiem, że doznałeś oświecenia i nie chcesz się dzielić tą eksluzywną wiedzą, żebym Ci wcielenia w dziecko miliardera nie podebrał.  A co ja niby tu robię? Prawie w każdym poście, dzielę się tą ekskluzywną wiedzą. Lepiej uważaj, żebym ci nie podebrał wcielenia w osła.  Osioł nie jest taki zły. Tak sobie myślę, że wizja wcielania się w różne zwierzęta nie byłaby taka zła. Niewykluczone, że Budda się pomylił i wcielenie w zwierze jest nagrodą a nie karą.  Ale tak poważnie. Czy takie przyjmowanie buddyzmu przez byłych chrześcijan nie wynika z tego, że nie mogą przyjąć "na wiarę" doktryn chrześcijańskich a z różnych powodów obawiają się postawy areligijnej i ametafizycznej, więc wyszukują sobie taki sposób wiary jaki daje buddyzm - religia bez dogmatów. Przy czym wybieraja de facto z buddyzmu tylko to co im odpowiada (co zresztą trudne nie jest bo nikt tam niczego nie narzuca i każdy wierzy w to co chce). Czy to się różni w jakiś sposób od agnostycyzmu albo ateizmu, poza tym, że można o sobie powiedzieć - "jestem budystą"?
|
Pn cze 06, 2011 10:52 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Nie wiem. Ten problem jakoś mnie nie dotyczy, gdyż nie ma dla mnie znaczenia czy określę sam siebie jako "katolik" czy "buddysta". To są tylko etykietki, pojęcia, które można zmieniać z różnych powodów. Można do nich lgnąć, bądź nie. Tak jak zjawiska fizyczne, idee wyrażające się poprzez pojęcia, mają nietrwałą, pustą naturę. Są uwarunkowane, być może nawet w taki sposób jak to opisałeś, co nie jest niczym dziwnym, a nawet jest zgodne z dhammą. Wszystkie zjawiska fizyczne, czy mentalne (takie jak wierzenie w dogmaty chrześcijańskie, czy buddyjskie) są nietrwałe Nie mniej jeśli chodzi o mnie, to moja praktyka polega na uważnym obserwowaniu chwili bierzącej. W danej chwili mogę stać się chrześcijaninem, bądź buddystą, bądź czymś jeszcze innym. Tak czy inaczej jest to zmienny strumień zjawisk.
|
Pn cze 06, 2011 11:25 |
|
 |
maly_kwiatek
zbanowany na stałe
Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02 Posty: 3507
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Asparagus napisał(a): Ale tak poważnie. Czy takie przyjmowanie buddyzmu przez byłych chrześcijan nie wynika z tego, że nie mogą przyjąć "na wiarę" doktryn chrześcijańskich a z różnych powodów obawiają się postawy areligijnej i ametafizycznej, więc wyszukują sobie taki sposób wiary jaki daje buddyzm - religia bez dogmatów. Przy czym wybieraja de facto z buddyzmu tylko to co im odpowiada (co zresztą trudne nie jest bo nikt tam niczego nie narzuca i każdy wierzy w to co chce). Czy to się różni w jakiś sposób od agnostycyzmu albo ateizmu, poza tym, że można o sobie powiedzieć - "jestem budystą"? Moi znajomi buddyści czy raczej pseudo buddyści twierdzili, że są ateistami. Wobec tego podważyłem sens ich rozwoju duchowego, zwłaszcza na drodze do mistrzostwa duchowego. Człowiek, który nie widzi, nie odczuwa, że istnieje Bóg, nie odczuwa również całej sfery duchowej człowieka. Jest ona dla niego niedostrzegalna, niemożliwa jest też według takiego pojęcia relacja duchowa miedzy ludźmi. Wszystko co próbowali zbudować i osiągnąć tacy ludzie idąc od chrześcijaństwa (z urodzenia) do buddyzmu (z wyboru) jest w tej sytuacji nie do osiągnięcia. Bo buddysta - ateista nie ma nic właściwie poza cywilizowanym marksizmem. Kiedy im to tak objaśniałem, wszyscy bardzo się rozgniewali (zupełnie nie po buddyjsku), obrzucili mnie błotem (zupełnie nie buddyjskim), otoczyli mnie niechęcią i pogardą (zamiast buddyjskiej miłości) i odeszli trzaskając drzwiami. Zachowali się w sumie podobnie jak kiedyś dawno odwiedzający mnie Świadkowie Jehowy. Nie zaskoczyło mnie to więc, tylko mi żal ich dalszego rozwoju duchowego i wewnętrznego zniewolenia przez narzucone sobie kłamstwo co do Boga i ducha. Bo to jest kłamstwo, że Bóg nie istnieje. Ludzie, którzy byli chrześcijanami, przystępowali do Sakramentów Świętych, wiedzą, że Bóg JEST. Buddysta nie powinien się okłamywać. Buddysta zakłamany jest w istocie biernym narzędziem Szatana, Księcia Kłamstwa. Co innego buddysta, który rzeczywiście Boga nie doświadczył. Taki człowiek jest zbliżony do rzetelnego, uczciwego agnostycyzmu. Tacy ludzie są pełni miłości, miłości faktycznej, a nie deklarowanej, jak bywało u moich byłych przyjaciół. Taki buddyzm oparty na prawdzie i miłości prowadzi do Boga. To wszystko, oczywiście, w moim odczuciu.
_________________ Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji. Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.
|
Pn cze 06, 2011 12:06 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
maly_kwiatek napisał(a): Asparagus napisał(a): Ale tak poważnie. Czy takie przyjmowanie buddyzmu przez byłych chrześcijan nie wynika z tego, że nie mogą przyjąć "na wiarę" doktryn chrześcijańskich a z różnych powodów obawiają się postawy areligijnej i ametafizycznej, więc wyszukują sobie taki sposób wiary jaki daje buddyzm - religia bez dogmatów. Przy czym wybieraja de facto z buddyzmu tylko to co im odpowiada (co zresztą trudne nie jest bo nikt tam niczego nie narzuca i każdy wierzy w to co chce). Czy to się różni w jakiś sposób od agnostycyzmu albo ateizmu, poza tym, że można o sobie powiedzieć - "jestem budystą"? Moi znajomi buddyści czy raczej pseudo buddyści twierdzili, że są ateistami. Wobec tego podważyłem sens ich rozwoju duchowego, zwłaszcza na drodze do mistrzostwa duchowego. Człowiek, który nie widzi, nie odczuwa, że istnieje Bóg, nie odczuwa również całej sfery duchowej człowieka. Jest ona dla niego niedostrzegalna, niemożliwa jest też według takiego pojęcia relacja duchowa miedzy ludźmi. Wszystko co próbowali zbudować i osiągnąć tacy ludzie idąc od chrześcijaństwa (z urodzenia) do buddyzmu (z wyboru) jest w tej sytuacji nie do osiągnięcia. Bo buddysta - ateista nie ma nic właściwie poza cywilizowanym marksizmem. Co innego buddysta, który rzeczywiście Boga nie doświadczył. Taki człowiek jest zbliżony do rzetelnego, uczciwego agnostycyzmu. Tacy ludzie są pełni miłości, miłości faktycznej, a nie deklarowanej, jak bywało u moich byłych przyjaciół. Taki buddyzm oparty na prawdzie i miłości prowadzi do Boga. To wszystko, oczywiście, w moim odczuciu. Zaraz, zaraz, tak mi się zdaje że są tu małe nieścisłosci, a nawet błędy logiczne w tym rozumowaniu. Otóż dzielisz ich na nieuczciwych ateistów, którzy nie odczuwają Boga i uczciwych agnostyków, którzy rzeczywiście Boga nie doświadczyli... Czyli tak faktycznie to jaka jest różnica? To znaczy co różni jednych od drugich? Uczciwość w barku doświadczenia Boga od nieuczciwych deklaracji ateistycznych? Dlaczego jedni mają być pełni miłości, drudzy nie? Z twojej wypowiedzi wynika coś dziwnego. Są tacy, którzy się deklarują jako ateiści i ich rozwój duchowy jest pozbawiony sensu bo nie odczuwają Boga. I tacy którzy Boga nie doświadczyli i w związku z tym są uczciwymi agnostykami, ale ich rozwój duchowy ma sens (mimo, że Boga też nie odczuwają)... Nie bardzo łapię o co chodzi? 
|
Wt cze 07, 2011 22:44 |
|
 |
maly_kwiatek
zbanowany na stałe
Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02 Posty: 3507
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
W rozwoju duchowym ateistów nie ma fałszu, jeśli oni wierzą faktycznie w Boga, a Go poszukują i poszukują jakichś namiastek duchowości. Oczywiście są te poszukiwania na poziomie podstawowym istoty płaskiej, która wyobraża sobie przestrzeń, aczkolwiek jej nie doświadczyła. Nie wierzy w nią, bo nie ma takiego doświadczenia, jednak szuka.
Inny przypadek to większość znajomych mi osób podających się za buddystów, którzy odeszli od Kościoła będąc w nim wcześniej i doświadczając wszelkiej duchowości chrześcijańskiej, twierdzą, że Boga nie ma, duchowości też nie ma - chyba, że jakaś pozaboska (czyli chyba buddyjska właśnie ?) Oni uważają się za ateistów, żeby dokopać Kościołowi Katolickiemu, którego nie lubią. I w tym właśnie jest zakłamanie takich ludzi. Bo nie da się być oświeconym, w pełni świadomym buddystą, jeśli kwestionuje się w ogóle istnienie duchowości.
Tak więc rozróżniajmy Boga od duchowości w ogóle, aby rozumieć ludzkie przypadki. Ktoś kto zna Boga i wierzy w Niego, zazwyczaj wierzy w duchowość jako taką, przynajmniej u człowieka, "stworzonego na obraz i podobieństwo Boże". Ktoś może nie znać Boga i rozwijać się swobodnie duchowo bez tej znajomości - tak właśnie postępują buddyści, którzy znają i rozumieją duchowość i własną i wielu innych istot.
Natomiast przypadek który Cię zbulwersował, a mnie wcześniej też, to przypadek osób, które oszukują same siebie, że Boga nie ma, bo Go przecież doświadczali i w podświadomości wiedzą, że kłamią. Ci, deklarując ateizm, usiłują ratować się duchowością buddyjską, zapominając, że nie da się być istotą wyłącznie materialną i budować swoją duchowość, zwłaszcza, gdy podświadomie unika się Boga i Jego poznawania.
Pomijając buddyzm, większość znanych mi ateistów kłamie o tym nie znaniu Boga. Nie mają żadnych dowodów na Jego nieistnienie, mało tego, w swej przeszłości doświadczali go często w sakramentach. Jeśli zwątpili i dlatego odstąpili od struktur Kościoła, wydaje się oczywiste, że powinni się określać jako agnostycy.
Poza tym nie ma powodu aby wątpić w Boga bo coś w Kościele Katolickim komuś nie odpowiada. Jest mnóstwo innych religii, Kościołów, sekt, do których można wstępować. Można nigdzie nie wstępować, wierzyć w Boga i pięknie rozwijać się duchowo. Kłamać - nie trzeba.
Jeszcze jedno, bo znowu nieścisłość definicji może przeszkodzić w percepcji treści. Ateista - to według mnie ktoś, kto nie zna Boga i wie, jest przekonany, że Boga nie ma. Agnostyk - to ktoś, kto nie doświadczył Boga, jednak nie oddala hipotezy, że Bóg istnieje, on po prostu nie ma dowodu ani na istnienie Boga, ani na Jego nieistnienie.
_________________ Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji. Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.
|
Śr cze 08, 2011 11:59 |
|
 |
szyszkownik
Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 12:43 Posty: 805
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
maly_kwiatek napisał(a): W rozwoju duchowym ateistów nie ma fałszu, jeśli oni wierzą faktycznie w Boga, a Go poszukują i poszukują jakichś namiastek duchowości. W rozwoju duchowym fałszu może nie ma, ale jest za to w twoim rozumowaniu. Ateista nie może werzyć faktycznie w Boga, bo wtedy nie byłby już ateistą. maly_kwiatek napisał(a): Natomiast przypadek który Cię zbulwersował, a mnie wcześniej też, to przypadek osób, które oszukują same siebie, że Boga nie ma, bo Go przecież doświadczali i w podświadomości wiedzą, że kłamią. Ci, deklarując ateizm, usiłują ratować się duchowością buddyjską, zapominając, że nie da się być istotą wyłącznie materialną i budować swoją duchowość, zwłaszcza, gdy podświadomie unika się Boga i Jego poznawania. Nie przypominam sobie, żeby coś mnie zbulwersowało (ostatnio zdaje się wypowiedź Grzegorza Brauna na temat abp. Życińskiego). maly_kwiatek napisał(a): Pomijając buddyzm, większość znanych mi ateistów kłamie o tym nie znaniu Boga. Nie mają żadnych dowodów na Jego nieistnienie, mało tego, w swej przeszłości doświadczali go często w sakramentach. Jeśli zwątpili i dlatego odstąpili od struktur Kościoła, wydaje się oczywiste, że powinni się określać jako agnostycy.
Piszesz, że kłamią... To dość ciężkie oskarżenie... Przyłapałeś kogoś na tym kłamwstwie? Bo ja wątpię. Po pierwsze dlatego, że obecność Boga w sakramentach jest prawdą wiary, nie zaś faktem zannym nauce. Więc nie można w tej kwestii kłamać, co najwyżej wierzyć bądź nie. Pomijając to radziłbym ci nie mówić nikomu, że jego rozwój duchowy jest bez sensu. Po pierwsze to już jest indywidualna sprawa, po drugie bez sensu to jest mierzyć rozój duchowy jakimiś swoimi kryteriami (dla mnie np. rozwój duchowy większości polskich katolików jest bez sensu bo polega na chodzeniu do kościoła i na tym koniec. A po trzecie jest to nieco nietaktowne (trochę takie ładowanie się z butami do czyjegoś sumienia)  .
|
Śr cze 08, 2011 21:30 |
|
 |
maly_kwiatek
zbanowany na stałe
Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02 Posty: 3507
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Nikt się nikomu nie ładował z butami do sumienia. Dyskutowałem ogólnie o bezsensowności rozwoju duchowego na poziomie mistrzowskim wśród ateistów. I nagle, jak odzywające się nożyce, większość znajomych buddystów się obraziła, wezbrała silnymi emocjami i zaczęli walczyć ze mną, zupełnie nie metodą WU - WEI, Ja z początku się zdziwiłem, potem zapytałem co właściwie się stało. I wtedy oznajmili, że oni są właśnie ateistami, że maja prawo, bo buddyzm to wschodnia odsłona ateizmu. Rozwaliło mnie to i rozśmieszyło. Bo oni jednocześnie odrzucili Boga, przyjęli buddyzm i w misji głoszenia, że Bóg nie istnieje, usiłowali rozwijać się duchowo. Powiem słowami Eli Zapendowskiej: To było coś okropnego  !! Rozstaliśmy się bez żalu. maly_kwiatek napisał(a): W rozwoju duchowym ateistów nie ma fałszu, jeśli oni wierzą faktycznie w Boga, a Go poszukują i poszukują jakichś namiastek duchowości. Słusznie zauważyłeś, szyszkownik, jestem twórcą tej groteski słownej, niechcący. Chodziło mi nie o to że ateiści wierzą, tylko że przeczuwają, że w ich ateizmie, chyba coś nie wszystko jest tak, jak myślą, innymi słowami, mają przeczucie Boga, a nie, że w Niego wierzą.
_________________ Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji. Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.
|
Śr cze 08, 2011 21:45 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Buddysta buddyście nierówny jest. Są tacy, że zdają mi się doskonalsi od "chrześcijańskiego Boga", a są i tacy, co z nich się śmiać głupio, bo to prawie jak śmianie się z kaleki. W sumie tyczy się to wyznawców wszystkich religii.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Śr cze 08, 2011 22:45 |
|
 |
tomek92pl
czasowo zablokowany
Dołączył(a): Cz sie 26, 2010 22:47 Posty: 473
|
 Re: Reinkarnacja, jaki ma sens?
Asparagus napisał(a): Skoro osobowość to iluzja, a "dusza" w ramach jednego wcielenia jest nieświadoma swojej ciagłości, to kto jest odpowiedzialny za uczynki powodujące powstanie odpowiedniej karmy?
Odpowiedzialny w sensie ze spowodowal jej powstanie czy odpowiedzialny w sensie ze ponosi konsekwencje? Umysl kusi, swiadomy umysl podejmuje decyzje i to robi. Konsekwencje ponosi dusza, poprzez karme ktora gromadzi. Jesli zdołasz sobie to uswiadomic za zycia, oraz zaczniesz zyc tak by nie gromadzic karmy (ani zlej ani dobre, bo kazda trzeba przezyc, nawet gdy masz sama dobra, to sie bedzies zinkarnowac), poprzez nie czynienie niczego kierujac sie egoizmem, to przestaniesz gromadzic karme lub wyrownasz dobra ze zla karma, i mozesz 'przejsc dalej'. Asparagus napisał(a): Ale przecież Wszechświat miał najprawdopodobniej swój moment powstania ok. 14,75 mld lat temu. Wcześniej takie procesy o których piszesz nie istniały, bo nie istniał ani czas ani materia. Gdzie więc to niekończące się koło istnienia?
Nie wiem czy istaniely wczesniej czy nie, ale logicznie myslac to raczej nie. Gdzie kolo istnienia? Na to ci niestety nie potrafie jeszcze calkowicie odpowiedziec. Asparagus napisał(a): Czy "dusza" jest związana tylko z istotami żywymi? No i dlaczego buddyzm zakłada, że bycie świnią jest czymś gorszym od byciem człowiekiem. Albo bycie kobietą czymś gorszym od bycia mężczyzną?
"Dusza" jako taka, raczej inkarnuje sie w zyjace istotay, bo to dusza ozywia cialo. Przenika jednak wszystkie martwe przedmioty, lecz duszy 'jako takiej' nie maja. Dlaczego bycie swinia jest gorsze niz czlowiekiem? Kazdy byt ktory znajduje sie coraz wyzej w tej 'hierarchii' jest coraz bardziej rozwiniete. Coraz wyzsze istoty maja coraz wiecej 'funkcji' umyslu, ktorych mniejsze nie maja, przez co mamy coraz wieksze mozliwosci. Zwierze nie umie kierowac sie cnotami, bo ich nawet nie rozroznia. Kieruje sie instynktami. To jeden z przykladow. Co do kobiety i mezczyzny sorry ale nie porusze tego tematu. Majac pewna wiedze (wcale nie trudna do rozumienia ale trzeba miec checi poczytac i pomyslec) sie zrozumie roznice i automatycznie reszte, lecz tlumaczac to komus bez tej wiedzy (nie mowie tu o zadnej wiedzy duchowej, tylko o wiedzy o sprzecznosciach, dualizmie, rozroznianiu, wartosciach etc) odbierze to bardzo negatywnie. Asparagus napisał(a): Czyli dusze jednak powstają "z niczego" a potem ewoluują? Nie, nie powstaja z niczego. Dusza istnieje juz o wiele wczesniej zanim sie po raz pierwszy inkarnuje. To tak jakby porownac Boga do oceanu, wziasc krople (dusze) z tego oceanu i wlac do szklanki (ciala). Asparagus, dzieki za te pytania 
|
Śr cze 08, 2011 23:48 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|