Buddyzm a chrześcijaństwo
Autor |
Wiadomość |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
Zencognito napisał(a): wieczny_student napisał(a): Kolejne pytanie: Czy w buddyzmie cierpienie ma sens? Czy istnieje z jakiejś przyczyny/dla jakiegoś powodu? Każdy skutek ma przyczynę, a więc i cierpienie ją ma - w naszych poglądach i uczynkach
Może źle sformułowałem pytanie. Skoro cierpienie jest uważane za bezpośredni skutek złudzeń, to równie dobrze mógłbym zapytać:
Co jest przyczyną istnienia złudzeń?
Mówiono, że złudzenia sa "dziedziczone" z poprzednich żyć. Ale czy było "pierwsze złudzenie"? Czego był skutkiem? Czy raczej ciąg złudzeń istnieje wiecznie i bez przyczyny, która by go wywołała?
Czy istnienie złudzeń ma jakiś cel?
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
N lis 25, 2007 13:28 |
|
|
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
wieczny_student napisał(a): Co jest przyczyną istnienia złudzeń?
Mówiono, że złudzenia sa "dziedziczone" z poprzednich żyć. Ale czy było "pierwsze złudzenie"? Czego był skutkiem? Czy raczej ciąg złudzeń istnieje wiecznie i bez przyczyny, która by go wywołała?
Nie wiem.
|
N lis 25, 2007 13:34 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
filippiarz napisał(a): wieczny_student napisał(a): I jeszcze jedno: czy Jedność wyjdzie kiedyś z iluzji bycia Wielością? Dlaczego napisałeś z wielkiej litery? To jakieś samodzielne "byty" są ta Jedność i Wielość? Może je zdefiniujesz.
Z niektórych postów wnioskowałem, że w buddyzmie wszelka odrębność, ego jest złudzeniem. Sytuacje, gdy nie ma odrębności, nazywam "jednością".
Doświadcza się jednak odrębności. Mówię zatem o iluzji "być wielością" jako o złudzeniu odrębności różnych bytów.
Pytam się, czy buddyzm przewiduje
a) ostateczne wyeliminowanie złudzenia odrębności
b) wieczne trwanie tego złudzenia
c) nie ma takich przepowiedni?
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
N lis 25, 2007 13:44 |
|
|
|
 |
sdr
Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 12:10 Posty: 7
|
gdyby ktoś chciał buddyście podarować nowiutkiego mercedesa to buddysta by nie przyjął - bo to tylko złudzenie? Jak złamie sobie rękę to nie idzie do lekarza - bo tylko złudzenie?
|
N lis 25, 2007 14:25 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
wieczny_student napisał(a): Co jest przyczyną istnienia złudzeń?
Mówiono, że złudzenia sa "dziedziczone" z poprzednich żyć. Ale czy było "pierwsze złudzenie"? Czego był skutkiem? Czy raczej ciąg złudzeń istnieje wiecznie i bez przyczyny, która by go wywołała?
Czy istnienie złudzeń ma jakiś cel? Budda odmawiał w większości przypadków odpowiedzi co do różnych praprzyczyn, (nie)skończoności, sensu istnienia i innym podobnym. Definicja nauk buddy zawiera się w Czterech Szlachetnych Prawdach (moja wersja skrócona): Prawda o cierpieniu, przyczynach cierpienia, o ustawaniu cierpienia i o drodze wiodącej do ustania cierpienia.A więc cierpienie, tyko cierpienie i wyłącznie cierpienie - tego dotyczą nauki Buddy. Buddyzm nie zajmuje się stwierdzaniem, co było kiedyś i co będzie w przyszłości - koncentruje sie na stanie zastanym. Tu możesz poczytać Suttę o człowieku, który chciał od Buddy odpowiedzi na pytania w stylu "jaki jest Wszechświat?", "co jest po śmierci?", "czy dusza i ciało są jednością czy nie?": Sutta o zranieniu poglądami. (niestety tekst trochę przydługi i wiele powtórzeń) wieczny_student napisał(a): Z niektórych postów wnioskowałem, że w buddyzmie wszelka odrębność, ego jest złudzeniem. Sytuacje, gdy nie ma odrębności, nazywam "jednością". Doświadcza się jednak odrębności. Mówię zatem o iluzji "być wielością" jako o złudzeniu odrębności różnych bytów. Pytam się, czy buddyzm przewiduje a) ostateczne wyeliminowanie złudzenia odrębności b) wieczne trwanie tego złudzenia c) nie ma takich przepowiedni?
Jeśli chodzi o jednostkowe podejście:
a) Tak
b) Tak
c) N/D (nie dotyczy)
Jeśli chodzi o podejście "globalne i wszechświatowe":
a) N/D
b) N/D
c) N/D
Nauki tego konkretnie, współczesnego nam Buddy (Śakjamuniego), dotyczą czasów nam współczesnych (powiedzmy z kilkudziesięciotysięcznym marginesem określenia współczesności (chodzi o lata)) i przy podejściu "globalnym i wszechświatowym" dotykamy tu jednego z pytań na które Budda odmawiał odpowiedzi, tj. czy i jak Wszechświat się zaczął/zaczyna i kończy/skończy.
Jeśli zmienią się warunki i np. życie zacznie wymierać we wszechświecie, bo niemal wszyscy już sie Oświecą i znikną jako samodzielne "byty", być może zjawi się Budda, który coś o tym powie, na razie warunki we wszystkich możliwych wszechświatach i dziesiątkach równoległych planów egzystencji nie zmienią się raczej przez najbliższe miliony lat, więc na razie to nie stanowi problemu 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N lis 25, 2007 14:25 |
|
|
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
sdr napisał(a): gdyby ktoś chciał buddyście podarować nowiutkiego mercedesa to buddysta by nie przyjął - bo to tylko złudzenie? Jak złamie sobie rękę to nie idzie do lekarza - bo tylko złudzenie?
Mercedes jako taki ogólnie istnieje w rzeczywistości, złudzeniem są różne poglądy co do niego i jego natury.
Złamanie ręki jest rzeczywiste, iluzją są nasze poglądy co do natury tego złamania.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N lis 25, 2007 14:32 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
filippiarz napisał(a): Buddyzm nie zajmuje się stwierdzaniem, co było kiedyś i co będzie w przyszłości - koncentruje sie na stanie zastanym.
Czy poznanie przeszłości i czerpanie nauki z historii nie służy właściwemu postępowaniu? Czy uświadomienie sobie możliwych skutków działań nie służy właściwemu postępowaniu?
Buddyści mówią: Cierpienie pochodzi ze złudzeń. Ale czy zrozumienie, z czego pochodzą złudzenia, nie służy właściwemu postępowaniu?
Od razu powiem, że wytłumaczenie: "Nie służy, bo gdyby służyło, byłoby to oznajmione" jest dla mnie nieprzekonujące.
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
N lis 25, 2007 17:23 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
ZenGarden napisał(a): Z jedną uwagą - nie uważam aby ten stan (nieświadomości że jest się częścią czegoś większego) - był stanem z jakiego trzeba uciekać i dążyć do jedności na powrót...Paradoks? Ale jeśli patrzeć na słowo doskonały(bóg?wszechświat?) w naprawdę szerokim znaczeniu, wtedy to co doskonałe musi mieć w sobie świadomość i nieświadomość, mrok i dzień, dobro i zło - bo inaczej będzie wybrakowane i niepełne. "Doskonałość" już sama w sobie jest iluzją, wymysłem umysłu - nadajesz jej własny sens. Dążąc do "doskonałości" dążysz do własnego wymysłu o niej. "Świadomość i nieświadomość, mrok i dzień, dobro i zło" to subiektywnie przez Ciebie stworzone twory umysłu - iluzje, które zastępują to co rzeczywiste. Takie kartki-stickery na których Twój umysł napisał grubym markerem odpowiednie słowo i starannie zalepił tą kartką jakąś część tego, co w rzeczywistości się dzieje. Jeśli chciałabyś jednoznacznie zdefiniować "noc" spędziłabyś nad tym wiele czasu a i tak wszystko co stwierdzisz, musiałabyś uzupełnić stwierdzeniem "ale to zależy od..." - jeśli iść głębiej w jednoznaczne określenie rzeczy, od których zależna jest "noc", to skomplikowanie i czasochłonność zagadnienia rosną wykładniczo. Po prostu "noc" i inne określenia jakie wymieniłaś pozbawione są własnej natury, są efektem zaistnienia różnych i zmiennych czynników, oraz subiektywnej oceny. Dlatego jak najbardziej zawierają sie w "doskonałości" - i one i ona są iluzjami, nie będącymi tym co nie jest niedoskonałe i co nie jest nieobiektywne. ZenGarden napisał(a): Dlatego wg mnie nie ma co dywagować nad dążeniami do utraty iluzji ja, bo tak czy siak, życie w iluzji wciąż jest częścią natury życia wszechświata, który równocześnie doświadcza "kwantowej superpozycji"(...) - śmierci i życia , dnia i nocy, świadomości i nieświadomości, nie bez powodu jest Wszystkim. Tak absolutnie wszystkim Wybór natomiast stanu - absolutnej świadomości czy absolutnej nieświadomości, czyli przechylenie się w którąś opcję jest wyborem _wolicjonalnym. Muszę przyznać, że nie widziałem tego filmu i chyba przez to nie za bardzo rozumiem o czym mówisz. Wg buddyzmu wszechświat nie ma żadnego życia ani natury, nie ma w nim także iluzji. Wszechświat to po prostu kupa pustki przelewająca to tu to tam i przyjmująca po drodze różne formy  -------------------------------------------------------------------------------------- wieczny_student napisał(a): filippiarz napisał(a): Buddyzm nie zajmuje się stwierdzaniem, co było kiedyś i co będzie w przyszłości - koncentruje sie na stanie zastanym. Czy poznanie przeszłości i czerpanie nauki z historii nie służy właściwemu postępowaniu? Czy uświadomienie sobie możliwych skutków działań nie służy właściwemu postępowaniu? Obiektywne poznanie historii i przeszłości (nawet własnej) nie jest możliwe. Masz dostęp tylko i wyłącznie do teraźniejszości - przeszłość i przyszłość nie istnieją obiektywnie, istnieją wyłącznie jako opinie, subiektywne wspomnienia, itp... Nauki Buddy są mocno oparte na empiryzmie - odsyłam do Sutty o Wszystkim: link (krótka i fajna) wieczny_student napisał(a): Buddyści mówią: Cierpienie pochodzi ze złudzeń. Ale czy zrozumienie, z czego pochodzą złudzenia, nie służy właściwemu postępowaniu?
Szczegółowo źródła cierpienia określa 12 ogniw współzależnego powstawania ( link) - niestety nie czuję sie władny to wytłumaczyć, bo sam tego jeszcze do końca nie rozumiem i odłożyłem to na później. Może Zencognito to już rozkminił, bo to on "ryje" bardziej w świętych księgach i ma w dodatku nauczyciela Polaka (chyba), ja jestem tego pozbawiony...
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N lis 25, 2007 18:26 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
filippiarz napisał(a): Może Zencognito to już rozkminił, bo to on "ryje" bardziej w świętych księgach i ma w dodatku nauczyciela Polaka (chyba), ja jestem tego pozbawiony...
Zencognito nie rozkminił, bo jeszcze nie doszedł do tego 
|
N lis 25, 2007 19:34 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
wieczny_student napisał(a): Buddyści mówią: Cierpienie pochodzi ze złudzeń. Ale czy zrozumienie, z czego pochodzą złudzenia, nie służy właściwemu postępowaniu? Upraszczając - tym co rozpoczyna proces powstawania cierpienia jest niewiedza, która produkuje karmę a podstawą niewiedzy jest karma - są to główne z 12 ogniw współzależności i są nierozerwalne oraz wzajemnie się napędzające. Przyczyny tego stanu leżą w (ewentualnych) początkach/źródle istnienia świata, o których to Budda odmawiał informacji a nawet ostrzegał przed brnięciem w tym kierunku: http://sasana.wikidot.com/acintita-suttaAcintita Sutta napisał(a): To, o czym nie należy rozmyślać (Acintita Sutta; AN 4.77)
„Istnieją cztery rzeczy, o których nie należy rozmyślać. Rozmyślanie o nich sprowadzi rozdrażnienie i szaleństwo na każdego, kto będzie tak czynił. Jakie to są rzeczy? (...) Nie należy rozmyślać o świecie [jego początku, końcu, itp.]. Rozmyślanie o tym sprowadzi rozdrażnienie i szaleństwo na każdego, kto będzie tak czynił. (...) Czyli Budda po prostu twierdził, że dociekanie tego jest robieniem sobie krzywdy, bo prowadzi to tylko do brnięcia w dzielące i raniące poglądy. wieczny_student napisał(a): Od razu powiem, że wytłumaczenie: "Nie służy, bo gdyby służyło, byłoby to oznajmione" jest dla mnie nieprzekonujące.
Celem nie jest przekonywanie
Zadajesz pytanie - dostajesz odpowiedź, to wszystko.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Pn lis 26, 2007 11:50 |
|
 |
booker
Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06 Posty: 625 Lokalizacja: Londyn
|
wieczny_student napisał(a): Buddyści mówią: Cierpienie pochodzi ze złudzeń.
A co to tym mówił Budda ?
Pozdrawiam
/M
|
Pn lis 26, 2007 17:05 |
|
 |
ZenGarden
Dołączył(a): Śr lis 14, 2007 12:19 Posty: 35
|
Zencognito napisał(a): Moją ścieżką jest Soto Zen i zasady huny nie są mi potrzebne. Lgnięcie do tego co przyjemne, ciepłe, pełne luzu i optymistyczne to nadal lgnięcie.
Nigdy nie wiadomo co się przyda w życiu  Dla mnie życie jest sensem samym w sobie a nie praktyka. Wierzę że nie żyjemy po to by od życia uciekać jak najszybciej, ale by uczynić z niego coś pięknego i spełnionego, i tym samym uwolnić sie od potrzeby... tego piękna. Od stołu odchodzisz - gdy się najesz. Od życia - gdy się spełnisz. Gdy próbujesz odejść głodny - pragnienia będą jeszcze silniejsze, choć coraz mocniej wyparte i stłumione. Dlatego nigdy nie byłam zwolenniczką "niszczenia ego", ego trzeba wysubtelniać, a wtedy samo znika. Gdy poznasz już wszystko i wszystkiego doświadczysz, samoczynnie odpadają od ciebie pragnienia. Ci co ze swojego życia robią pasmo wyrzeczeń, nakazów, praktyk i obowiązków żyją w sposób przeciwny życiu - odrzucają dar wszechświata...Wyrzeczenia paradoksalnie wzmacniają ego, bo ono lubi słowa "wolno - nie wolno", lubi granice, podkreślenia, skrajności. Mnich nie rożni się niczym od kogoś kto szuka przyjemności, on "lgnie" do oświecenia, wyzwolenia. Natomiast ktoś kto nasycił się życiem, nie musi lgnąc do niczego, bo wszystko już zna. Wtedy spontanicznie, bez wysiłku może się uwolnić od tej formy bytowania. (tak to nazwijmy  ) filippiarz napisał(a): Doskonałość wymaga przyjęcia definicji doskonałość - ujęcia jej w ludzkie słowa, ramy i dopasowania do jakichś poglądów, jest więc bardzo niedoskonałym sposobem określenia Boga - jest przykrawaniem Go do własnego opinii o doskonałości, Ja też myślę, że chrześcijanie(i nie tylko) mają tendencje do pokazywania Boga w formie jakby okrojonej do własnych filtrów. Istoty, która wszystko co dobre ma w superlatywie. Tym samym jednak nie ma możliwości doświadczania stanów pośrednich, ani stanów przeciwnych, a to brzmi jakby był istotą jednak jakoś... ograniczoną? Nigdy nie rozumiałam do końca jak chrześcijanie mogą mówić o Bogu że jest równocześnie doskonały, wszechmogący, dobry, etc, ? Spotkałam się z argumentem pewnego katolika, że Bóg "wybiera" bycie dobrym, ma więc wolną wolę jak ludzie - ale zatem jeśli jest wolnym bytem jak ludzie - to nosi w sobie potencję do bycia złym? Dla mnie to doprawdy niezła łamigłówka i ciekawy eksperyment mentalny - gdy się myśli nad takimi konceptami filippiarz napisał(a): Nie wiem, czy Budda przypisał cierpieniu jakiś konkretny sens, ogólnie Budda raczej nie mówił czy coś ma sens, czy nie ma. To od nas subiektywnie zależy czy coś ma sens, czy nie. Ja uważam, że cierpienie ma sens bo pokazuje nam, że coś jest nie w porządku.
Z tego co pamiętam cierpienie może być rozpatrywane/rozumiane jako forma zachęty do przebudzenia(ale nie celowo, lecz raczej wtórnie), podjęcia wysiłków do uwolnienia się, chyba pisze o tym sporo Dalajlama w "Sens życia z buddyjskiej perspektywy" ale czytałam to tak dawno temu że już nie pamiętam.
Pozdrawiam
ZenGarden
_________________ http://zenforest.wordpress.com/
|
Pn lis 26, 2007 20:34 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
ZenGarden, zaspokojenie potrzeby nie jest uwolnieniem się od niej. Zaspokojenie potrzeby piękna nie wygasi jej, tylko uśpi. Piszesz, że gdy poznam wszystko i wszystkiego doświadczę to pragnienia same odpadną, ale co to za rozwiązanie? Życie jest za krótkie nawet na to, żeby każdego stworzonego utworu muzycznego posłuchać choćby raz, jak więc możesz pisać o doświadczeniu wszystkiego? Jak można "znać wszystko"?  Na poznanie wszystkich gatunków zwierząt nie starczyłoby Ci życia, więc o jakim "wszystkim" mówisz?
Wcześniej pisałaś, że praktyki są potrzebne, teraz zaś piszesz, że praktyki to odrzucanie daru wszechświata - jak w końcu uważasz? Jeśli nie stawiasz sobie granic, to co Cię powstrzyma od zrobienia komuś krzywdy albo przejścia po trupach do konsumpcyjnego cieszenia się światem?
To o czym piszesz wydaje mi się całkowicie nierealne, bo sprowadza się do twierdzenia, że lgnięcie do tego co przyjemne zapewni Ci jakiegoś rodzaju komfort duchowy. Może i za życia tak, ale gdy stracisz ciało, zostanie Ci tylko Twój umysł ze wszystkimi pragnieniami, których nie będziesz w stanie zaspokoić.
|
Pn lis 26, 2007 22:14 |
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
ZenGarden napisał(a): Spotkałam się z argumentem pewnego katolika, że Bóg "wybiera" bycie dobrym, ma więc wolną wolę jak ludzie - ale zatem jeśli jest wolnym bytem jak ludzie - to nosi w sobie potencję do bycia złym?
Nie znam tego katolika, ale to stwierdzenie wygląda dla mnie na herezję. Z tego co wiem, to nauka KK mówi, że Bóg jest z natury dobry. A wszechmoc Boga nie oznacza możliwości robienia dosłownie wszystkiego - np. nie może on zmienić swojej natury - i nie może on być zły (a właściwie "nie być dobry", gdyż zło nie jest w chrześcijaństwie czymś co istnieje, jest jedynie brakiem dobra - ale to inny temat).
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
Pn lis 26, 2007 23:21 |
|
 |
ZenGarden
Dołączył(a): Śr lis 14, 2007 12:19 Posty: 35
|
Zencognito napisał(a): ZenGarden, zaspokojenie potrzeby nie jest uwolnieniem się od niej. Dla mnie jest i zawsze było. Ale właściwie rozumiane. (przeżycie czegoś do końca i poznanie prawdziwej tego wartości, zwykle iluzyjnej) Bez poznania źródła choroby, trudno się od niej naprawdę uleczyć. Zencognito napisał(a): Życie jest za krótkie nawet na to... Jeśli.... się wierzy w jedno życie, to tak, masz racje.  Zencognito napisał(a): Wcześniej pisałaś, że praktyki są potrzebne, teraz zaś piszesz, że praktyki to odrzucanie daru wszechświata - jak w końcu uważasz? Złoty środek - Praktyki służą życiu a nie życie - praktykom  Jak dla mnie - nie mogą pozbawiać nas życia, a już na pewno nie życie obrzydzać. Mają je wspomagać. Zencognito napisał(a): Jeśli nie stawiasz sobie granic, to co Cię powstrzyma od zrobienia komuś krzywdy albo przejścia po trupach do konsumpcyjnego cieszenia się światem? Jeśli przeczytasz cytowaną już przeze mnie dwa razy w trakcie naszej dyskusji - metaforę ciemnego pokoju, to będziesz wiedział czemu wg mnie na pewnym poziomie świadomości(mądrości) "złych" rzeczy się już nie popełnia. Zencognito napisał(a): To o czym piszesz wydaje mi się całkowicie nierealne, bo sprowadza się do twierdzenia, że lgnięcie do tego co przyjemne zapewni Ci jakiegoś rodzaju komfort duchowy.
Założenie wyjściowe : wszechświat ma początek(stwórca) i ma cel.
Nie wierzę by celem życia wyrzekanie się życia, ucieczka od niego.
Wszechświat nie jest ogródkiem sadysty który wstawił nas tu po to byśmy się męczyli...
Założenie wyjściowe : wszechświat nie ma partykularnego celu ani początku
Czy ma znaczenie że pozwalam sobie na radość życia  ? Nic i tak nie ma znaczenia i sensu. Można żyć spełnionym życiem. Można się wyrzekać. Who cares? Opcją może być nieistnienie lub istnienie. System zerojedynkowy
Ps. moje osobiste założenie jest jeszcze trochę inne
Pozdrawiam serdecznie!
ZenGarden
_________________ http://zenforest.wordpress.com/
|
Śr lis 28, 2007 19:50 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|