Porównać nie mogę, ale dobrze mi się powodzi, a więc musiałem być dobrym człowiekem w poprzednim życiu*.



*co nie znaczy, że wierzę w reinkarnację

No wiec reinkarnacja NIE DAJE szansy na poprawe. Przykladem jestes ty sam i kazdy inny czlowiek, ktory nie wie co robil w poprzednim wcieleniu i jakie wcielenie go czeka w przyszlosci.

Chrzescijanstwo zaklada, ze normalny czlowiek jest z natury zdolny do odpowiedzialnosci za siebie i swoje czyny i na tej odpowiedzialnosci bazuje.
Innymi slowy: Bog nie traktuje nas jak wieczne dzieci, ale daje nam wszelkie mozliwosci dzialania. I to dzialanie (wraz z intencjami) bedzie podstawa naszej oceny.
Zycie to nie gra komputerowa, ze mozesz sobie cwiczyc i cwiczyc na koszt innych.

Moim zdaniem jednak daje. Np. ja, wiedząc, że żyje mi się dobrze, bo byłem dobry w poprzednim życiu, staram się być dobry. Gdybym żył w biedzie, to znaczyłoby, że w poprzednim życiu byłem draniem, a więc logiczne jest, że będę się starał być dobry, żeby w następnym było mi lepiej. I wszyscy na tym zyskują. Trzyma się kupy, nie?

Niekoniecznie. bo moze reinkarnacja to slepa loteria?
Bo jakie bostwa decyduja o kolejnych wcieleniach? I, jak to w innym watku sie dyskutuje, moze wedlug nich twoje "dobro" dzis, to "zlo" wedlug nich?

Zależy w co kto wierzy. Ja nie mówię o ślepej i przypadkowej reinkarnacji, ale o przyczynowo-skutkowej i sprawiedliwej. Stąd moralnie lepszej niż rozwiązanie z mitologii chrześcijańskiej, bo ZAWSZE daje szansę na poprawę, a wobec jej braku nakłada karę, ale nie karę śmierci.

To ja wole chrzescijanska wizje czlowieka.
Lubie, jak mnie sie traktuje powaznie i mysle, ze tylko takie traktowanie sprawia, ze ludzie siebie traktuja powaznie. A zycie tu na ziemi, to JEST powazna sprawa. Jezeli traktujemy to jako kolejna probe wcielenia, to testujemy sobie rozne warianty, jak w "Dniu Swistaka". I niekoniecznie uwazamy, ze to jakis problem, jak kogos skrzywdzimy.

Nie rozumiem dlaczego wierząc w reinkarnację nie uważamy krzywdzenia innych za problem??? Wszak za to będziemy w kolejnym życiu srodze ukarani, żyjąc w nędzy albo wręcz w ciele szczura czy karalucha. To dla Ciebie nie jest problem??

Nie. Przeciez jako karaluch bede na pewno miec gorzej, czyli w nastepnym wcieleniu (a ile zyje taki karaluch?) mam kolejna szanse na eksperymenty.

Problem widze w tym, ze nic nie pamietamy z poprzednich wcielen, wiec nie wiadomo co bylo dobre, a co zle w poprzednim wcieleniu.

Nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Dla Ciebie życie w nędzy czy też jako szczur czy karaluch to nie problem? Myślę, że większość ludzi by tego nie chciała, no ale zdarzają się przecież wyjątki.

@Jajko, jezeli reinkarnacja by byla, to bylaby ... bez sensu.
Czy ktos okreslil jakie sa warunki, zeby ci bylo lepiej i lepiej w kolejnych wcieleniach? Kto i kiedy? I dlaczego to on ma racje? Moze kryteria sa zupelnie inne? Moze wcielenia dotycza tylko ludzi, a moze faktycznie karaluch tez ma dusze ludzka i powinienes obchodzic sie z nimi jak ze swoja babcia?
Bo skad my to mamy wiedziec, jezeli nic a nic nie pamietamy?

A jakie sa praktyczne skutki wiary w reinkarncje to widac np w Indiach, kiedy najnizsze kasty sie przeciw niczemu nie buntuja, bo zakladaja, ze w nastepnym wcieleniu na pewno beda przynajmniej kaste wyzej i po co maja sobie samym szkodzic? W tym wcieleniu - buntem, a w przyszlym - buntownikami z nizszej kasty, w ktorej byl?

Czy ktoś określił warunki pójścia do nieba/piekła? Kto i kiedy? I dlaczego to on ma rację?

Nie wiem kto to zrobił w reinkarnacji. Nie znam się. Rzecz jasna, nie wierzę w to. Ale osoba wierząca w reinkarnację będzie się starała żyć lepiej niż gorzej - zgadzasz się? Podobnie zresztą osoba wierząca w piekło i niebo. Z tym, że ta pierwsza rozumie, że jej aktualnie ciężki los jest spowodowany JEJ grzechami w poprzednim życiu i sprawa jest jasna. A ta druga? Wielu chrześcijanom ciężko jest zrozumieć ich trudny los.

Dlaczego od razu "rozumie"?
Może tylko to wie, ale nie rozumie?

To ma być dowód na co niby?

A może wie, a raczej wierzy, bo wiedzieć tego nie można I rozumie?

To nie ma być żaden dowód. To tylko argument nad wyższością moralną teorii reinkarnacji nad teorią wiecznego potępienia.

Dokładnie - możemy sobie gdybać czy chrześcijanin bardziej (?) rozumie swój ciężki los czy osoba wierząca w reinkarnacje... Indywidualna kwestia danego człowieka
Dla mnie to żaden argument

Jedna sprawa to stopień zrozumienia swego losu, a druga to (nie)istnienie szansy na stanie się lepszym. W mitologii potępienia tego nie ma, w mitologii reinkarnacji jest.