Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 08, 2025 0:14



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 732 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45 ... 49  Następna strona
 Buddyzm a chrześcijaństwo 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Właśnie rosi Kapleau wpisuje się w łańcuch tradycji misyjnej buddyzmu zen. Zapoczątkował go Bodhidharma, 28 patriarcha w linii indyjskiej, który przybył do Chin w V w. ne. i został Pierwszym Patriarchą chan (zen).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Bodhidharma
Następnie dzięki Dogenowi zen w XIII w. dotarł do Japonii.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dogen
Mistrzem ,który w XX w. przeniósł zen na Zachód do Ameryki i Europy był właśnie rosi Philip Kapleau.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Philip_Kapleau
http://www.bodhidharma.isn.pl/nauczyciele.htm


Pt cze 20, 2008 17:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
Zgadza się, jednak przedstawiłeś wybiórczo jedną tylko lecz nie jedyną linię nauczania, która dotarła do Ameryki i Europy.

Dotarł również Chan (z którego to dopiero pochodzą wszystkie inne linie Zen, również Rosiego Kaplau) dotarł również koreański Seon. Pominałeś również inną ważną linię japońskiego zenu wywodzącą się od nauczania chińskiego mistrza Lin-chi, znaną w japonii jako Rinzai.

Co do mistrza Dogena, nie było on pierwszym który próbował przenieść Chan do Japonii.

Pozdrawiam
/M


N cze 22, 2008 12:43
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Zgoda. Po rosim Kapleau przybili inni nauczyciele z innych szkół i linii. Nikt jednak przed nim nie rozpoczął nauczania formalnej praktyki zen na Zachodzie. Nikt przed nim nie urządził choćby prowizorycznego zendo. On był pierwszym buddystą zen, który to zrobił i co istotne, był białoskórym buddystą, a nie Azjatą. To zapewne ma spore znaczenie dla tych, którzy teraz próbują podważać jego zasługi.
Podobnie chińscy buddyści z innych tradycji traktowali kiedyś Bodhidharmę, którego ostatecznie otruto. Dogen też był prześladowany przez buddystów japońskich, którzy nie poważali zenu.
To stały motyw i los wielu mistyków, niezależnie od religii. Teolodzy i rozmaici scholastycy, nie tylko buddyjscy, bo i chrześcijańscy też, nieraz uciekali się do zabójstw, gdy urzeczywistniony mistyk psuł im święty biznes, podważając ich bzdurne doktryny i dogmaty. Do śmierci Jezusa też doprowadzili uczeni w piśmie teologowie judaizmu.


N cze 22, 2008 22:15
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
Dominikdano napisał(a):
Zgoda. Po rosim Kapleau przybili inni nauczyciele z innych szkół i linii. Nikt jednak przed nim nie rozpoczął nauczania formalnej praktyki zen na Zachodzie. Nikt przed nim nie urządził choćby prowizorycznego zendo. On był pierwszym buddystą zen, który to zrobił i co istotne, był białoskórym buddystą, a nie Azjatą.

Troszkę nie tak. Buddyzm dotarł do Europy w osiemnastym wieku. W połowie dziewiętnastego wieku nieco tekstów było już przetłumaczonych na języki europejskie. Przed wiekiem dwudziestym, zainsteresowanie ograniczało się głownie do grup uczonych, praktyki w sumie nie było.

Jednakże najstarsza organizacją buddyjska w Europie powistała dwanaście lat po urodzinach Rosiego Kapleau. W 1924 w Lodnynie otwarto Stowarzyszenie Buddyjskie, zajmujące się organizowaniem sesji medytacyjnych, wykładów oraz rozprowadzaniem literatury buddyjskiej. Stowarzyszenie to jest najstarszym i jednym z największych stowarzyszeń buddyjskich w Europie.

Natomiast w stanach zjednoczonych buddyzm mahajany pojawił się jeszcze przed narodzinami Rosiego Kapleau. W drugiej połowie dziewiętnastego wieku teksty mahajany dotarły z Chińskimi emigrantami do USA. Niosło to za sobą również budowanie znacznej ilości świątyń. Japońscy emigranci dotarli nieco później i oprócz budowania świątyń zapraszali również japońskich mistrzów. Praktycznie jednak, cała aktywność nie wychodziła poza krąg emigrantów.

Pod koniec dziewiętnastego wieku, dwóch wybitnych buddyjskich krzewicieli, Dharmapala z Sri Lanki oraz mistrz zen Soyen Shaku z Japonii uczestniczyli w Światowym Paralamencie Religii w Chicago. Ich inspirujące przemowy nt. buddyzmu zaimponowały słuchaczom i pomogły w utworzeniu podwalin dla buddyzmu Therawady i Zenu w Ameryce. W owym czasie Towarzystwo Teozoficzne, które uczy o unii wszystkich religii również pomogło rozprzestrzeniać niektóre elementy nauczania buddyjskiego w Ameryce.

Pozdrawiam
/M


Pn cze 23, 2008 15:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Oczywiście, że buddyzm jako taki (czyli szeroko rozumiane - mahajana oraz hinajana) pojawiał się - dał się poznać w Europie i Ameryce, czyli na Zachodzie dość wcześnie. Były też jakieś wolne grupy wyznawców i zwolenników. Wśród emigrantów Azjatów z pewnością kręcili się ich duchowni przewodnicy. To wiadomo.

O czym innym tutaj jednak piszę i bardzo proszę - bez manipulacji!
Twierdzę stanowczo, cierpliwie i z uporem, że buddyzm zen, konkretnie szkoła _z_e_n_ swe narodziny na Zachodzie, swój "świt" zawdzięcza tylko rosiemu Kapleau. Nikomu innemu. To Kapleau jest pierwszym Mistrzem zen - założycielem formalnej sanghi, kontynuującej w Ameryce i w Europie japońską linię przekazu, otrzymaną od wybitnego Mistrza zen rosiego Hakuuna Yasutaniego.


Pn cze 23, 2008 19:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
Dominikdano napisał(a):
O czym innym tutaj jednak piszę i bardzo proszę - bez manipulacji!
Twierdzę stanowczo, cierpliwie i z uporem, że buddyzm zen, konkretnie szkoła _z_e_n_ swe narodziny na Zachodzie, swój "świt" zawdzięcza tylko rosiemu Kapleau. Nikomu innemu. To Kapleau jest pierwszym Mistrzem zen - założycielem formalnej sanghi, kontynuującej w Ameryce i w Europie japońską linię przekazu, otrzymaną od wybitnego Mistrza zen rosiego Hakuuna Yasutaniego.

Okay, okay :)

Pozdrawiam
/M


Wt cze 24, 2008 17:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42
Posty: 238
Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
Post 
Dominikdano,

Ładnych parę lat przed powrotem Philipa Kapleau z Japonii, do USA przybył Shunru Suzuki. Na ogół uważa się, że to jego działalności, poprzedzonej przygotowaniem gruntu przez wykłady Alana Wattsa oraz DT Suzukiego, zawdzięczamy rozwój zen na zachodzie. W 1966, kiedy P. Kapleau wrócił do USA uczniowie Suzukiego budowali już dużą świątynię w Tassajarze. Suzuki był pierwszym nauczycielem zen, który skutecznie wyszedł poza kręgi japońskich emigrantów.

Nie chcę dyskredytować zasług P. Kapleau, który wiele zrobił dla popularyzacji zen w USA. Niestety grupa skupiona wokół tej linii przekazu do dziś nie potrafi sobie skutecznie poradzić z problemami, które im zafundował P. Kapleau. Tam jest coś dobrego i prawdziwego, ale jest też skaza przy korzeniu i to się dość mocno odczuwa. Nie rozumiem, czemu piszesz, że P. Kapleau kontynuował linię przekazu. Przecież on sam się przyznał, że żadnego przekazu nie otrzymał.

Pzdr
Piotr


Pn cze 30, 2008 13:14
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Zanim do Chin przybył Bodhidharma pielgrzymowali inni buddyści. Między innymi Gunabhadra Tripitaka, którego Dharmy Bodhidharma był kontynuatorem. Jednak to właśnie Bodhidharma uznany jest za pierwszego patriarchę zen w Chinach.
Nie wątpię też, że inni nauczyciele zen skutecznie wyszli poza kręgi japońskich emigrantów w USA. Tę możliwość otworzył im waśnie Kapleau, który nie importował swojej snghi, ale ją na miejscu zgromadził.

Ja też nie chcę dyskredytować zasług innych nauczycieli i mam dla nich wielkie uznanie, za ich zaangażowanie w podtrzymywaniu Dharmy i przekazywaniu nauki Buddy.
Ubolewam natomiast nad małością tych buddystów, którzy niewiele wiedząc, nie znając prawdy, oczerniają Kapleau i jego sanghę, której początkom w Polsce sekundowałem, a nadto doszukują się jakichś skaz na "korzeniach". To, że Kapleau nie tkwił bezczynnie w Japonii po swym urzeczywistnieniu i z determinacją parł do czynu, tylko go nobilituje. Mam jeszcze stare "Drogi zen", które opatrzone były sentencją Rosiego: "Niewolnik to ktoś, kto czeka aż inni go wyzwolą". Dzięki temu, że nie był niewolnikiem i jak najszybciej się dało wrócił do kraju, to wyszkolił wielu uczniów. Niektórym przekazał prawo nauczania. Jego Dharma ma się dziś bardzo dobrze i długo z powodzeniem będzie kontynuowana.
Czy dla oświeconych mistrzów mają znaczenie jakieś certyfikaty? Ich sanghi są o nich najlepszymi świadectwami.


Pn cze 30, 2008 20:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42
Posty: 238
Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
Post 
Cześć Dominik,

Zdaje sobie sprawę, że masz mocno wyrobione zdanie na temat Philipa Kapleau, ale chociaż ustalmy fakty historyczne, bo z punktu widzenia mojej małości mają one pewną wagę. Kiedy w 1966 P. Kapleau wrócił do USA Shunryu Suzuki miał sporą grupę uczniów zen złożoną wyłącznie z Amerykanów, która była w stanie założyć dużą świątynię w Tassajarze w Kaliforni: http://sfzc.org/tassajara/. O roshim Kapleau w USA jeszcze nikt wtedy nie słyszał. W tym sensie nie chcę umniejszać zasług roshiego Philipa Kapleau ale nazywanie go amerykańskim Bodhidharmą to przesada z powodu, o którym napisałem wyżej: nie był ani pierwszy, ani jedyny, ani nie miał największego wpływu. Przy czym niewątpliwie był jednym z filarów rozwoju zen na zachodzie. Polecam dobre książki: "How The Swans Came to The Lake"(historia buddyzmu w USA) i "Crooked Cucumber" Davida Chadwicka - biografia Shunryu Suzukiego.

Masz rację, że grupy skupione wokół spadkobierców roshiego Philipa Kapleau są jego świadectwami, dlatego każdy powinien sam to sprawdzić.

Pzdr
Piotr[/url]


Wt lip 01, 2008 9:11
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Cześć Piotrze,

Shunryu Suzuki jest bardzo wybitnym nauczycielem zen. Nie ma co do tego wątpliwości. Podobno w czasie wojny był liderem japońskich pacyfistów. Nieliczni byli dość odważni, by zachować wtedy taką postawę.
Jeśli rzeczywiście biali Amerykanie byli pierwszymi uczniami rosiego w Kalifornii i uznał ich za swych spadkobierców Dharmy, to w takim razie jemu należy się pierwszeństwo.
Jeśli zaś działał w diasporze japońskich i azjatyckich Amerykanów, to nadal przyznałbym pierwszeństwo Kapleau. Wiadomo, że głównym spadkobiercą nauki rosiego Shunryu Suzukiego jest rosi Jakusho Kwong, czyli mistrz z azjatyckim rodowodem, mimo że jest urodzony w Santa Rosa.
W przypadku rosiego Kapleau następcami jego dharmy są Rosi Bodhin Kjolhede i Sensei Sunya Kjolhede, biali Amerykanie, którzy nie mieli wcześniej z buddyzmem i azjatycka kulturą wiele wspólnego.

Pozdrawiam
ddn


Wt lip 01, 2008 20:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42
Posty: 238
Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
Post 
Heja,

Z tym liderem to trochę przesada, ale faktycznie zaangażowany był podczas wojny w działalność pacyfistyczną. Pierwszymi uczniami _zen_ Shunryu Suzuki roshiego byli biali Amerykanie. Suzuki przybył do USA, żeby zająć się japońską "parafią" w San Francisco, ale "parafianie" nie oczekiwali od niego nauk zen, a tego, czego się oczekuje od kapłana. Równolegle prowadził grupę zazen, na którym żaden japoński emigrant się nie pojawiał. W pewnym momencie, japońscy parafianie wykopali go ze stanowiska, co przyjął podobno z pewną ulgą i zajął się wyłącznie nauczaniem zazen.

Jakusho Kwong roshi, czyli Bill Kwong, azjatyckie to ma chyba tylko pochodzenie. W momencie, kiedy pojawił się w zendo Suzuki roshiego był amerykańskim beatnikiem. Nie był też głównym spadkobiercą Suzuki roshiego, od którego shiho nigdy nie otrzymał. Pierwszą osobą, której Suzuki roshi udzielił przekazu był Richard Baker. Drugą, zdaje się, syn Suzuki roshiego, Hoitsu Suzuki. Kwong roshi otrzymał przekaz od Hoitsu Suzuki roshiego.

Sensei Sunya Kjolhede była moją pierwszą nauczycielką, za co składam jej pokłon.

Pzdr
Piotr


Wt lip 01, 2008 20:40
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00
Posty: 747
Post 
Heja,

Dzięki za wyjaśnienie spornej kwestii.
W takim razie rosiemu Shunryu Suzuki należy przyznać ten niewątpliwy zaszczyt pierwszeństwa we wprowadzaniu zen na Zachodzie.
Wygląda to na przypadek, ale nic nie dzieje się przypadkiem.
Mimo wszystko wielki szacunek należy się również rosiemu Kapleau, który aktywnie propagował zen na Zachodzie,. Z uwagi, że był białym Amerykaninem, mógł też pozwolić sobie na szerszy rozmach.

Sensei Sunyę Kjolhede poznałem dopiero w tym roku. Z uwagą wysłuchałem jej wykładu. Mimo że mówiła i odpowiadała na pytania z sali przez niemal dwie godziny, to nie było niczego do czego dałoby się przyczepić.
Nie muszę chyba pisać, że liczyłem po cichu, iż ją lekko wpuszczę w maliny. Po prostu wiedziała o czym mówi.

Pzdr
ddn


Wt lip 01, 2008 21:17
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 02, 2008 21:23
Posty: 16
Post 
--------------------------------------------------------------------------------

Tematów o buddyzmie jest już kilka:
viewtopic.php?t=10611
viewtopic.php?t=15113
viewtopic.php?t=15075
viewtopic.php?t=3222

Pozdrawiam

Rozalka mój temat "BUDDYZM" zamknęła, więc otwieram jeden z poprzednich tematów mówiących o buddyźmie.
Dużo w nim pisze się o ZEN, ale oprócz niego w Polsce jest bardzo dużo ośrodków Diamentowej Drogi ( www.buddyzm.pl ),wywodzącej się z buddyzmu tybetańskiego.Głównym europejskim nauczycielem jest duńczyk Ole Nydahl,który otrzymał bezpośredni przekaz nauk i inicjacji od XIV Karmapy, urzeczywistnionego mistrza nauczyciela.
We wszystkich buddyjskich szkołach cel jest ten sam,poznanie natury umysłu ,różnią się tylko drogi jakimi podążamy do realizacji tego celu.Ludzie mają różne haraktery i doświadczenia życiowe,jedni wolą ścieżkę pęłną spokoju i wyciszenia,odsunięcia się trochę od zgiełku codzienności ,a drudzy wchodza w życie z całym zaangażowaniem ,doświadczając jego radości i smutku po to by poznać nietrwałą i przemijalną naturę rzeczy w tempie ekspresowym. :D
Diamentowa Droga jest właśnie dla tych którzy wychodzą naprzeciw emocjom.


N lis 09, 2008 12:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Odpowiedź na post Kastora z zamkniętego tematu "Buddyzm":
kastor napisał(a):
W takim razie rozumiem, że Budda nie jest żadnym prorokiem, ani bogiem?

Jeśli rozumieć proroka jako wysłannika jakiegoś Boga, to nie. Bogiem też nie jest.
kastor napisał(a):
Jest to bardzo mądry człowiek, który prowadził bardzo głębokie życie duchowe i zostawił po sobie wiele nauk.

Cytat z książki "Nauki Buddy" do której dałem linka w tamtym temacie:
Cytuj:
Ludzie na ogół wyobrażają sobie, że Budda narodził się jako książę i zostawszy żebrakiem, odnalazł drogę do Oświecenia. W rzeczywistości przygotowanie było bardzo długie, gdyż Budda istniał zawsze w tym świecie, który nie ma początku ani końca.

Nauki o tym kim jest Budda są obszerne i miejscami trudne, tylko kompetentni nauczyciele mogą takie rzeczy objaśniać, także ja mogę Cię jedynie odesłać do tekstów na Mahajana.net, które mówią o tym kim jest Budda, np. pierwszego rozdziału "Nauk Buddy".
kastor napisał(a):
Czy Budda mówił coś o duszy?

Nie, w buddyzmie nie ma pojęcia duszy. Jeśli chodzi o to, co przechodzi od jednego życia do drugiego, to według nauk Buddy jest to świadomość. Objaśnienie czym jest świadomość znajduje sie w tej Sutrze.
kastor napisał(a):
Jego zdaniem życie na Ziemii jest tylko 'etapem' czy też kończy się po śmierci ciała? Czy ktoś stworzył świat?

Życie jest jakby kolejnym odcinkiem serialu. Każda istota przeżyła już niepoliczalną ilość żyć i będzie odradzać się wciąż i wciąż, póki nie osiągnie Oświecenia. To odradzanie nie jest celowe, nie jest zaprojektowane z jakimś zamysłem, ale wynika z przywiązania do najróżniejszych rzeczy.
kastor napisał(a):
Moglibyście podać kilka nauk Buddy (takich w miarę łatwych )?. Czym różniły się od tego co mówił Jezus?

Choćby tym, że według nauk buddyjskich żaden Bóg nie stworzył świata, nie ma Wszechmocnego i Wszechwiedzącego Boga, bóstwa są śmiertelne, piekła i nieba nie są wieczne, żaden Bóg nie może zdecydować jak ktoś się odrodzi, choć może np. dać dobrą naukę, za którą podążanie uczyni człowieka szlachetnym i sprawi, że odrodzi się on w niebie.
Podstawowe nauki Buddhy są w tekstach do których odnośniki dałem w tym poście.
kastor napisał(a):
Czy jako Buddyści obchodzicie jakieś święta?

Tu jest wykaz buddyjskich świąt - jeśli w świątyni jest z ich okazji odprawiana ceremonia, to przychodzę. Jeśli zaś chodzi o jakieś świętowanie w domu, to nie, bo nie mam w nim ołtarza i dodatkowo nie bardzo mogę obserwować przykłady świeckich tradycji obchodzenia świąt w krajach buddyjskich.


N lis 09, 2008 12:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 7:41
Posty: 378
Post 
Cytuj:
Ludzie na ogół wyobrażają sobie, że Budda narodził się jako książę i zostawszy żebrakiem, odnalazł drogę do Oświecenia. W rzeczywistości przygotowanie było bardzo długie, gdyż Budda istniał zawsze w tym świecie, który nie ma początku ani końca.


Ja jeszcze dodam, że Buddę postrzega się różnie z zależności od szkół. Pogląd, że Budda zawsze był nim jest chyba wspólny dla późniejszych szkół buddyjskich, dochodzi jeszcze np. idea Bodhisattwy, istoty która celowo nie osiąga oświecenia, aby ze szczerego współczucia przez wieczność pomagać innym.

We wczesnych szkołach buddyjskich, Budda właśnie samemu, dzięki własnemu wysiłkowi odkrył sposób i osiągnął Przebudzenie, i dlatego nazywany jest Buddą (przebudzonym).

To co łączy wszystkie szkoły buddyjskie, to na pewno Cztery Szlachetne Prawdy i Ośmioraka Ścieżka.


N lis 09, 2008 13:52
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 732 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45 ... 49  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL