Reinkarnacja, jaki ma sens?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
xiwanx -
Cytuj: co to za dyskusje ad personam? Czy nie jesteś w stanie rozmawiać ad rem na poziomie? e... żadnych uwag osobistych, ale nie przeczę, że lubię rozmawiać z ludźmi, którzy opowiadają o tym czego doświadczyli a nie przeczytali w ksiązkach.... Cytuj: Pamięci przeszłych wcieleń nie mam - pamięć przeszłych wcieleń to efekt wysokiego stopnia urzeczywistnienia. możemy zatem przyjac, że skoro niczego nie pamietasz, to nie jesteś związany odpowiedzialnością z tym co było wcześniej... skąd wiesz, że nie zyjesz pierwszy, i jedyny raz? Cytuj: Nie jestem pewien, czy rozumiesz pewną kwestię: owoc karmy to wrażenie w umyśle. nie jestem pewien czy rozumiem, ale czyj to umysł? Cytuj: Na Twoje impulsy wpływa to, co zrobiłeś w poprzednich życiach no to wiem, nieustannie piszę, że ludzie wyznający taką zasadę (żeby nie było, że ty) są tylko pozbawionymi woli skutkami przyczyn, których nie znają i o nich nie wiedzą Cytuj: Pamięci przeszłych wcieleń nie mam Cytuj: wierzę nie jest w stanie wytworzyć intencji odpowiednio silnej, by mogła zadecydować o następnym odrodzeniu rozumiem, że zwierzę nie, ale ty-człowiek tak? zatem to ty decydujesz o następnym odrodzeniu? a jesli decydujesz to czemu nie pamiętasz? nastepne odrodzenie zalezy od intencji? wystarczy bardzo chcieć a jak rozumiem zwierzę tego nie potrafi... człowiek potrafi się tak spiąć-napiąć-nagiąć? Cytuj: Zwierzę przebywa w świecie zwierząt aż wyczerpią sie owoce działań, które zadecydowały o odrodzeniu w świecie zwierząt. a kto o tym decyduje? człowiek może posiadać intencję następnego odrodzenia i wyzwolić się z tych owoców działań... tylko po co? po co zyć miliony razy? kiedy nie masz łączności z tymi milionami? Cytuj: Już parę razy Ci wskazywano tutaj, że przeczytać 3 zdania o buddyzmie i umieć pisać, to trochę zbyt mało, żeby skutecznie ironizować. mój podkoszulek mówi to samo Cytuj: Ciało też jest częścią istoty w sferze zmysłowej, czyli w naszym świecie. Nie powinieneś myśleć o tym jako o istocie, która skacze z ciała do ciała (przynajmniej na gruncie buddyzmu), tylko o transformacji całości. to mi się podoba.... - wreszcie jakiś konkret a nie ucieczka w abstrakcję  ciało jest częścią istoty - a w jaki sposób jest jej częścią? tak jak mój garnitur jest częścią mnie? czy może inaczej? co to jest transformacja całości - całości kogo? umierasz - ciało jest skremowane... odradzasz się w innym ciele... w jaki sposób cielesna część istoty podlega transformacji? Cytuj: Nie wiem jak jesteś związany ze swoim garniturem, ale istoty są bardzo przywiązane do swojego ciała. To jest jedno ze źródeł cierpienia. co za kretyńskie istoty.... milion cierpień, miliony wcieleń.... miliony cierpień, miliony wcieleń.... te istoty są bezrozumne? reinkarnacja jest super..... - zamawiam milion cierpień... a potem skok do następnego świata i tam bęc następne miliony.... ciepień... Cytuj: Nieustające cierpienie? Nie. W świecie jest cierpienie i jest nagroda. Gdyby było samo nieustające cierpienie, istoty nie przywiązywały by się do niego. jak to nie przywiązują się do niego? chyba że życie milion razy jest czymś wspanialszym od niezycia... to rozumiem, gdyby reinkarnacja była prawdą to życie jest frajdą - a milion żyć to milionowa frajda.... ale kto decyduje za tygryski czy żuczki gnojowniki.... jesli ta "istota" się transformuje to sobie może wybierać ciała... - zatem ma wolę "ty" masz wolę wyboru ciała... bo jap pisałeś wczesniej ciało jest częścią istoty... (rany... ale które ciało?? pierwsze? tysięczne, setne, milionowe? wszystkie razem??) Cytuj: w dodatku w ciele, które sobie wybrała jakaś istota do zamieszkania, Patrz uwaga o ironizowaniu wyżej. albo jessteś jedno z ciałem albo jesteście osobno - to proste  albo jesteś ubraniem, albo jesteś czyms nierozerwalnie związanym z duszą... która może byc niesmiertlena ale jesli jest treścią ciała to nie może istnieć w innym... inaczej drogi garniturze..... redukujesz swe ciało do.... Cytuj: Istota cierpi bo jej działania naznaczone są ignorancją, żądzą i gniewem.
ale zdobywa nagrody... więc ma milion nagród i milion frajd w zyciu...
i milion garniturów
a jak tu nie ironizować...
jak taka budda na resorach jest - a ty jesteś tak przywiązany do swejj wizji buddyzmu że.... nie przyjmujesz do swej wiadomości mojej wolności
przecież to co czytasz istnieje tylko w twojej świadomości
o ile wogóle istnieje
no... jak się spotyka dwóch takich ludzi, z których każdy uważa, że ten drugi istnieje wyłącznie (zjawiska również) w świadomości..
to jak mają sobie wytłumaczyc, że coś jest prawdą a coś kłamstwem....
co ironią a co prawdą
jakie przyjmiesz kryteria oceny mojego hihihihihihi "buddyzmu"
serdeczne pozdro
|
So lip 25, 2009 11:42 |
|
|
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
outsider napisał(a): Cytuj: Pamięci przeszłych wcieleń nie mam - pamięć przeszłych wcieleń to efekt wysokiego stopnia urzeczywistnienia. możemy zatem przyjac, że skoro niczego nie pamietasz, to nie jesteś związany odpowiedzialnością z tym co było wcześniej... skąd wiesz, że nie zyjesz pierwszy, i jedyny raz? Nie rozumiesz buddyjskiej reinkarnacji. Ona następuje nie tylko w momencie śmierci, ona następuje w każdej sekundzie naszego życia  Przykładowo - mam bardzo mało wspólnego z osobą jaką byłem 20 lat temu - ona wyglądała inaczej jak ja, myślała inaczej niż ja, była po prostu kimś inny niż ja teraz. Mam z nią wspólne tylko DNA, wspomnienia i więzy z otoczeniem, ale nawet pomimo posiadania jej wspomnień nie utożsamiam się z nią - dziś jestem po prostu kimś zupełnie innym. Gdzie się podziało "ja" tamtej istoty? Nie wiem, ale to na pewno nie jest ono moim aktualnym "ja", tak samo jak mojego aktualnego "ja" nie będzie już niedługo, bo znowu się zmienię, będę inaczej wyglądał, inaczej myślał... Teraz w ramach buddyzmu szukam tego właściwego ja, bo to obiegowo określane jako "ja" jest zupełnie nietrwałe i iluzoryczne  Jeśli chodzi o śmierć i reinkarnację, to po prostu w momencie śmierci dokonuje się więcej zmian niż tak normalnie za życia z dnia na dzień i reinkarnacja jest wtedy bardzo intensywna  outsider napisał(a): Cytuj: Nie jestem pewien, czy rozumiesz pewną kwestię: owoc karmy to wrażenie w umyśle. nie jestem pewien czy rozumiem, ale czyj to umysł? A dlaczego ma być czyjś?  Czyj jest kwiatek na łące, ptak na niebie, kamień 2 kilometry pod ziemią? Dlaczego akurat umysł ma być czyjś?  outsider napisał(a): Cytuj: wierzę nie jest w stanie wytworzyć intencji odpowiednio silnej, by mogła zadecydować o następnym odrodzeniu rozumiem, że zwierzę nie, ale ty-człowiek tak? zatem to ty decydujesz o następnym odrodzeniu? a jesli decydujesz to czemu nie pamiętasz? Tak samo jak za życia - możesz chcieć decydować o swoim życiu, ale jest miliard miliardów innych wpływów na twój los niż tylko twoja wola  W reinkarnacji jak w życiu - trzeba być bardzo silną jednostką aby przeforsować swoją wolę ponad okolicznościami obiektywnymi i wolą innych istot mającymi na nas wpływ. outsider napisał(a): człowiek może posiadać intencję następnego odrodzenia i wyzwolić się z tych owoców działań... tylko po co? po co zyć miliony razy? kiedy nie masz łączności z tymi milionami? Doskonale znasz odpowiedź  Bo chcesz żyć, pragniesz życia i pragniesz przyjemności jakie ono może nieść, nawet sama nadzieja i wizja potencjalnych możliwości napędzają twoją żądzę życia outsider napisał(a): bo jap pisałeś wczesniej ciało jest częścią istoty... (rany... ale które ciało?? pierwsze? tysięczne, setne, milionowe? wszystkie razem??)
Mówimy o rzeczywistości - w postrzeganej rzeczywistości istnieją wyłącznie istoty aktualnie żyjące - istoty z przeszłości już nie istnieją, a istoty z przyszłości jeszcze nie istnieją, więc nie należą one do rzeczywistości.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
So lip 25, 2009 12:50 |
|
 |
xiwanx
Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42 Posty: 238 Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
|
Cytuj: skąd wiesz, że nie zyjesz pierwszy, i jedyny raz? Na ten moment jest to dla mnie kwestia wiary. Skąd Ty wiesz, że nie żyjesz właśnie kolejny, kolejny i kolejny raz? Cytuj: nie jestem pewien czy rozumiem, ale czyj to umysł? Mój, Twój. O co Ci chodzi? Z powodu lgnięcia tworzy się skupisko, które jest istotą. Kiedy zrealizujesz pustość tej konwencji i e oparciu o to doświadczenie rozwiniesz cnoty i usuniesz splamienia, to staniesz się Buddą. Samochód jest złożony z części - możesz go rozebrać i nie będzie już samochodem. Nie doszukasz się w nim żadnej jednej trwałej rzeczy, która decyduje o jego samochodowatości, a jednak jeździ i można go użyć: źle lub dobrze. W buddyzmie w oparciu o taką analizę siebie następuje uporządkowanie żądz o odwiązanie się od rzeczy, które powodują cierpienie. Ale nie ma zaprzeczenia konwencji. Już o tym tu pisaliśmy, ale Ty chyba nie czytasz postów rozmówców, prawda? Cytuj: no to wiem, nieustannie piszę, że ludzie wyznający taką zasadę (żeby nie było, że ty) są tylko pozbawionymi woli skutkami przyczyn, których nie znają i o nich nie wiedzą Tak, i przy tym nieustannie nie czytasz tego, co Ci wszyscy piszą w odpowiedzi. Są działania, które są uwarunkowane, są działania, które są nieuwarunkowane. Wolna wola jest, ale jest ograniczona okolicznościami. Jeśli uważasz inaczej, to proszę bardzo: zadecyduj wolną wolą, że chcesz przejść przez ścianę i przejdź przez ścianę. Biblia i prawo karne opierają się na koncepcji woli, ale współczesna psychologia takiego pojęcia nie zna. To, że człowiek w danym momencie może zrobić to, co chce niezależnie od tego, czego wcześniej doświadczył i co go ukształtowało to czysta fantazja. Cytuj: rozumiem, że zwierzę nie, ale ty-człowiek tak? zatem to ty decydujesz o następnym odrodzeniu? a jesli decydujesz to czemu nie pamiętasz? Bo pamięć rozpada się w momencie śmierci. Kontynuacja jest, ale większość szkół buddyjskich zgadza się, ze następuje w oparciu o warstwę świadomości, w której przechowywane są nasiona karmy. Ten strumień świadomości jest tym, co bezpośrednio łączy kolejne istoty. Cytuj: nastepne odrodzenie zalezy od intencji? wystarczy bardzo chcieć a jak rozumiem zwierzę tego nie potrafi... człowiek potrafi się tak spiąć-napiąć-nagiąć? Zwierzę jest zwyczajnie za głupie. Nie ma świadomości, zwierzę przede wszystkim reaguje, a nie podejmuje świadome działanie. Kiedy zwierzę zabija inne zwierzę nie wytwarza w swoim umyśle działania tej samej wagi, co człowiek dokonujący morderstwa. Karma na tyle silna, że może zaważyć na czyimś odrodzeniu bywa nazywa karmą ustalającą i jest związana właśnie z moralnością, cnotami itd. Pozostałe działania mają znacznie mniej doniosłe. Kiedy pies szczeka na drugiego psa wzbudza jakiś gniew, ale jego świadomość i intelekt są zbyt słabe, żeby stało się to jego karmą ustalającą. Kto o tym decyduje? W tym systemie nie potrzeba trzeciego. W tym świecie, wskutek wspólnych nagromadzeń odrodzonych w nim istot pojawiła się forma zwierzęcia, jej ograniczenia są biologiczne, a całość koresponduje z określonym splotem stanów umysłu wyższych istot, które mogą do tej formy spaść. Osią drabiny odrodzeń jest jednak forma ludzka, ponieważ doświadcza wszystkich stanów umysłu. Cytuj: a kto o tym decyduje? człowiek może posiadać intencję następnego odrodzenia i wyzwolić się z tych owoców działań... tylko po co? po co zyć miliony razy? kiedy nie masz łączności z tymi milionami? No po nic, po nic. Dlatego Budda pokazał drogę jak z tego wyskoczyć i pomóc wyskoczyć innym. Kiedy istota wkracza na tą drogę - pomagać innym, wtedy nagle to wszystko zaczyna mieć wielki sens, choć pierwotnie jest tylko oceanem cierpienia. Cytuj: ciało jest częścią istoty - a w jaki sposób jest jej częścią? tak jak mój garnitur jest częścią mnie? czy może inaczej? co to jest transformacja całości - całości kogo? umierasz - ciało jest skremowane... odradzasz się w innym ciele... w jaki sposób cielesna część istoty podlega transformacji? Teraz piszę na gruncie współczesnej mahajany, bo nie wiem jak to ma rozpracowane Therawada. Odrodzenie dokonuje się w oparciu o świadomość alaya, w której zawarte są nasiona karmy - czyli nasiona przyszłych doświadczeń. Pozostałe części agregatu jakim jest ludzka istota: ciało, myśli, uczucia, świadomość, tendencje rozpadają się. Ale na bazie działań wykonanych przez istotę powstaje następna istota i będzie doświadczać owoców niektórych działań tej poprzedniej. Jeśli ta poprzednia stworzyła przy pomocy ciała złą karmę - np zabiła kogoś gołymi rękami (albo nastawiłą komuś złamaną rękę), to następna istota w cyklu może doświadczyć owoców tego działania. W ten sposób cielesne działania istoty mają wpływ na następne wcielenie. Cytuj: te istoty są bezrozumne? Te istoty nie są w stanie przekroczyć swoich ograniczeń - same nie są w stanie wyskoczyć poza te uwarunkowania, o których piszesz. Dlatego raz na jakiś czas pojawia się Budda i pokazuje drogę. Cytuj: jak to nie przywiązują się do niego? chyba że życie milion razy jest czymś wspanialszym od niezycia... to rozumiem, gdyby reinkarnacja była prawdą to życie jest frajdą - a milion żyć to milionowa frajda.... Życie jest czasem frajdą, czasem cierpieniem. Każda frajda się kończy i pojawią się cierpienie. Każda frajda naznaczona jest brakiem satysfakcji. Czyli milion razy dobrze-źle-dobrze-źle, aż spotkasz Dharmę. Cytuj: ale kto decyduje za tygryski czy żuczki gnojowniki.... jesli ta "istota" się transformuje to sobie może wybierać ciała... - zatem ma wolę "ty" masz wolę wyboru ciała... Formy w świecie zmysłów są ustalone - wzięły się ze wspólnych nagromadzeń istot, które odrodziły się w tym systemie świata. Wspólne doświadczenie miliardów istot utrzymuje te formy w ryzach. Gwarantuję Ci, że przez 2.5 tysiąca lat ktoś tam napisał szczegółową analizę tego, ale nigdy w to aż tak nie wnikałem. Cytuj: albo jessteś jedno z ciałem albo jesteście osobno - to proste  albo jesteś ubraniem, albo jesteś czyms nierozerwalnie związanym z duszą... która może byc niesmiertlena ale jesli jest treścią ciała to nie może istnieć w innym... inaczej drogi garniturze..... redukujesz swe ciało do.... W chrześcijaństwie dusza jest nierozerwalnie związana z ciałem? To ciekawe. Więc jak ciało umiera, to dusza umiera? Konwencjonalnie oczywiście, że istota składa się z ciała i umysłu, które są zasadniczo różnymi "subtancjami". Nie rozumiem tylko o co Ci chodzi ze zwracaniem się do mnie per garniturze - nie rozmawiasz z ciałem, ciało to może puścić bąka. Może znajdziesz jakieś lepsze pogardliwe ("hihihi") określenie, żeby podkreślić, że rozmawiasz z umysłem? Cały czas, wydaje się, utrzymujesz, ze ciało to Ty. Kiedy Twoje ciało umrze, co stanie się z Tobą? Umrze układ nerwowy, nie będzie odczuwania. Umrze mózg, nie będzie mowy, myślenia, uczuć, świadomości. Nic z tego nie zostanie, chociaż chcesz mnie przekonać, ze te rzeczy to "Ja". Jak wobec tego "ja" może być trwałe? Bo w książce napisali, ze ma "duszę"? Gdzie jest ta dusza - i kto to ucieka w abstrakcję? Cytuj: Istota cierpi bo jej działania naznaczone są ignorancją, żądzą i gniewem. ale zdobywa nagrody... więc ma milion nagród i milion frajd w zyciu... i milion garniturów  Cytuj: a jak tu nie ironizować... jak taka budda na resorach jest - a ty jesteś tak przywiązany do swejj wizji buddyzmu że.... nie przyjmujesz do swej wiadomości mojej wolności ? Ja po prostu poprawiam dziwne rzeczy, które tutaj piszesz. Wypisujesz jakieś wyssane z palca informacje (albo w najlepszym razie skrajnie tendencyjne interpretacje) o buddyzmie i okraszasz je "hihi" i ironią - wrażenie jest iście groteskowe. Co to ma do Twojej wolności? Cytuj: przecież to co czytasz istnieje tylko w twojej świadomości o ile wogóle istnieje  no... jak się spotyka dwóch takich ludzi, z których każdy uważa, że ten drugi istnieje wyłącznie (zjawiska również) w świadomości.. Mógłbym poprosić, żebyś to rozwinał - najlepiej odwołując się do tekstów, które w tym momencie przeinaczasz, tylko nie jestem pewien czy chcesz iść w tą stronę, bo to niezwykle zawiła i dziś już raczej martwa filozofia sprzed 2 tysięcy lat. W buddyzmie pojawiały się szkoły, że coś "istnieje tylko w twojej świadomości" a la idealizm Hume'a, ale były raczej bocznymi uliczkami a i to jest mocno dyskusyjne. Cytuj: to jak mają sobie wytłumaczyc, że coś jest prawdą a coś kłamstwem.... co ironią a co prawdą W ogóle nie rozumiem o co Ci w tym miejscu chodzi. Do tego służy rozróżniający intelekt - dlaczego w ogóle poddajesz to w wątpliwość? Cytuj: jakie przyjmiesz kryteria oceny mojego hihihihihihi "buddyzmu"
Już ze dwa razy pisałem w innych wątkach - kryterium w buddyzmie jest czy coś jest kusala, czy akusala - "zręczne" czy "niezręczne", czyli w skrócie czy prowadzi do wyzwolenia, czy nie. Kryterium jest po prostu zgodność z Dharmą Buddy.
Pzdr
Piotr
_________________ GeekLaw - blog o prawie w świecie internetu i nowych technologii.
|
So lip 25, 2009 13:04 |
|
|
|
 |
xiwanx
Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42 Posty: 238 Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
|
filippiarz napisał(a): Teraz w ramach buddyzmu szukam tego właściwego ja, bo to obiegowo określane jako "ja" jest zupełnie nietrwałe i iluzoryczne 
Tu trafiasz w sedno - od początku nie chodziło o to, że nie ma "ja", tylko, że to, co uważamy za "ja" nim nie jest. Czyli chodzi o sposób istnienia ja, a nie o brak ja. Dawałem link do artykułu Bhikku Bodhi'ego o tym, ale kolega outsider jest za mądry na czytanie, bo już wszystko wie.
_________________ GeekLaw - blog o prawie w świecie internetu i nowych technologii.
|
So lip 25, 2009 13:08 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
ojej.........
ale połyneliście w te arbitrtalne subiektywne abstrakcje....
gadu gadu będziem w raju...
a czemu się smieję...
bo jak może mieć sens reinkarnacja jak nie ma podmiotu, który by przez nią przeszedł
nie ma osoby do reinkarnowania się
co nie?
mój garnitur was pozdrawia
|
So lip 25, 2009 16:52 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Nie rozumiesz buddyjskiej reinkarnacji. a czego tu nierozumieć... osoba sobie żyje, zbiera te swoje zasługi albo i nie i wyzwala się z powiązań aż się uwolni  to niezły początek historii o samozbawieniu ale zdaje się, że nie ma osoby, nie ma też kogo więzić i nie ma się kto uwalniać Cytuj: Mam z nią wspólne tylko DNA, wspomnienia i więzy z otoczeniem, ale nawet pomimo posiadania jej wspomnień nie utożsamiam się z nią - dziś jestem po prostu kimś zupełnie innym. szczerze współczuję - taki brak tożsamości codziennej pewnie cię nie męczy, ale dokonajmy przełożenia na miliony poprzednich żyć, jesli ty jesteś kimś zupełnie innym w tak krótkim okresie czasu to iluż zmian dokonało się przez miliony lat - pytanie brzmi kto podlega zmianie? jesli dziś jesteś inny, to kto się zmieniał wcześniej? kto się zmieniał przez miliony żyć? ty? Cytuj: Nie wiem, ale to na pewno nie jest ono moim aktualnym "ja", tak samo jak mojego aktualnego "ja" nie będzie już niedługo, bo znowu się zmienię, będę inaczej wyglądał, inaczej myślał... myslisz, że to ty? TY? myslisz, że jesteś osobą? Cytuj: Teraz w ramach buddyzmu szukam tego właściwego ja, bo to obiegowo określane jako "ja" jest zupełnie nietrwałe i iluzoryczne eeee ciągle te abstrakcje... jak nie ty, to kto? zawsze pozostaje pytanie o osobę - poczujesz, że jesteś "nieja" - ty to poczujesz, nikt inny, no chyba, że istnieje jakieś "ja" abstrakcyjne Cytuj: Jeśli chodzi o śmierć i reinkarnację, to po prostu w momencie śmierci dokonuje się więcej zmian niż tak normalnie za życia z dnia na dzień i reinkarnacja jest wtedy bardzo intensywna nie wiem czy są reinkarnacje mnie czy bardziej intensywne, bo nie ma nikogo, kto by tego doświadczył chyba, że przeżyłeś i świadczysz... no i cały czas pozostaje problem ciała - nikt nie może być z nim związany, czyli dusza nie jest treścią ciała, jest osobna - korzysta tylko z ciał ile chce w odpowiedzi o umysł odpisał filipiarz tak: Cytuj: A dlaczego ma być czyjś? ano pewnie dlatego, że nieistnieje coś takiego jak umysł abstrakcyjny a przekonujecie nas (wy piszę - fascynaci ideologii buddyjskiej) ciągle o tym że ISTNIEJE DOŚWIADCZENIE BEZ PODMIOTU a tu jak byk stoi o podmiocie, który musi mieć silną wolę  Cytuj: W reinkarnacji jak w życiu - trzeba być bardzo silną jednostką aby przeforsować swoją wolę (o egoizmie w buddyzmie kiedy indziej) a przecież własnie od tej podmiotowości chcesz się uwolnić... dobrze myślę? to kto ma wolę? wola znów jest abstrakcyjna i nie ma podmiotu? Cytuj: Bo chcesz żyć, pragniesz życia i pragniesz przyjemności jakie ono może nieść, nawet sama nadzieja i wizja potencjalnych możliwości napędzają twoją żądzę życia a zencognito pisał, że kłamię, gdy powtarzam, że buddyści ciągle szukają przyjemności i sami decydują o dobru i złu  Cytuj: w postrzeganej rzeczywistości istnieją wyłącznie istoty aktualnie żyjące - istoty z przeszłości już nie istnieją, a o rany - no teraz pojechałeś.... no po to jest reinkarnacja, co nie, żeby żyć..., żeby zachować ciągłość... bo..... Cytuj: Bo chcesz żyć, pragniesz życia i pragniesz przyjemności jakie ono może nieść, nawet sama nadzieja i wizja potencjalnych możliwości napędzają twoją żądzę życia
jak nie ma ciągłości, to znaczy, że jest kres - koniec...
to film fabularny a nie serial...
jedno zycie i koniec - po prostu - dobrześ napisał, że istoty z przeszłości już nie istnieją -
pzdr
|
So lip 25, 2009 17:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
a tak wogóle to buddyści dążą do reinkarnacji czy wprost przeciwnie
bo w sumie nie wiem
mam wrażenie, że tak jej bronicie, jakby była wspaniałą wartością, czymś wspaniałym i dobrym....
czymś, co w konsekwencji nie przynosi następnego....
cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia,
tylko szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście ...
gdybym nie był chrześcijaninem zyczyłbym wam milionów miliardów wcieleń, a że jestem chrześcijaninem to życzę wam jednego życia
|
So lip 25, 2009 17:47 |
|
 |
xiwanx
Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42 Posty: 238 Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
|
outsider napisał(a): bo jak może mieć sens reinkarnacja jak nie ma podmiotu, który by przez nią przeszedł nie ma osoby do reinkarnowania się  co nie? Oczywiście, że jest osoba, tylko istnieje inaczej niż Twój nawykowy sposób jej postrzegania. Skoro Tobie się nie chce czytać moich postów, to ja nie będę odpowiadał na Twoje. outsider napisał(a): a tak wogóle to buddyści dążą do reinkarnacji czy wprost przeciwnie  bo w sumie nie wiem  W sumie to po raz kolejny demonstrujesz, że w ogóle za dużo nie wiesz o buddystach. "Wprost przeciwnie" jest właściwą odpowiedzią. outsider napisał(a): gdybym nie był chrześcijaninem zyczyłbym wam milionów miliardów wcieleń, a że jestem chrześcijaninem to życzę wam jednego życia
Też Ci tego życzę - obyś jak najszybciej osiągnął razem ze wszystkim istotami Stan Buddy.
Pzdr
Piotr
_________________ GeekLaw - blog o prawie w świecie internetu i nowych technologii.
|
So lip 25, 2009 20:11 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
Nie ma też żadnej osoby, która inkarnuje, czyli stałego i niezmiennego podmiotu, niezliczone razy rodzącego się i umierającego. Taki "ktoś" to jest najbardziej pierwotne złudzenie umysłu, który to właśnie właśnie nieustannie się kontynuuje, zarówno w tym co zwiemy narodzinami, życiem, czy egzystencją oraz wszechświatem jak i w tym co nazywamy śmiercią, stanem pośmiertnym, czy pozagrobowym.
Przymus kontynuacji się umysłu wypływa z przyczynowości. Ale umysł nie jest istotą, ani osobą, ani też jakimś oddzielny "ja". Można go porównać do fali na morzu, która szybko przesuwa się w poziomie, choć w rzeczywistości cząsteczki wody poruszają się tylko w pionie, jedynie na chwilę wznosząc się i za moment opadając.
Tak więc to co uważamy za siebie, za indywidualne samoświadome "ja", za osobę, istotę, homo sapiens, mężczyznę, kobietę itp., w rzeczywistości nie istnieje trwale i niezmiennie.
Jest to zawsze "bycie pomiędzy" minionym i nadchodzącym, których nigdzie w rzeczywistości nie ma. Buddyzm określa to ulotne chwilowe "bycie" pojęciem "bardo"("bardo śmierci" oraz też "bardo życia").
Dlatego życie co do swej natury nie jest różne od śmierci.
Prawdopodobnie był tego świadomy Tales z Miletu, który zapytany:
- Jaka jest różnica między życiem a śmiercią?
- Nie ma żadnej - odpowiedział.
- To dlaczego nie umierasz? - napierał adwersarz.
- Właśnie dlatego, że nie ma żadnej różnicy- odparł natychmiast filozof.
|
So lip 25, 2009 21:29 |
|
 |
xiwanx
Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42 Posty: 238 Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
|
Dominikdano napisał(a): Przymus kontynuacji się umysłu wypływa z przyczynowości.
Co masz na myśli? Przymus kontynuacji wynika z lgnięcia, bo istota musi doświadczyć skutków swych działań - na przykład w następnym życiu.
Pzdr
Piotr
_________________ GeekLaw - blog o prawie w świecie internetu i nowych technologii.
|
So lip 25, 2009 21:42 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
dominikdano - dzieki, że podpowiedziałeś xiwanxowi, że osoby nie ma - jeden przynajmniej konsekwentny - uuffffffffffffff
no dobra a ten umysł o którym piszesz... to czym jest... - o przepraszam - czyj jest?
no bo ktoś te złudzenie mieć musi - co nie?
ciągle sam unikasz bycia, sam uciekasz od "ja" by wreszcie sam doświadczyć "nieja"
podoba mi się, że cały czas to TY...
uffff - bo myslałem, że to ktoś inny
że to TY chcesz osiągnąć stan - no tego buddy...
że cały czas to TY chcesz się uwolnić
podoba mi się
STAWIAM NA CIEBIE 
|
So lip 25, 2009 23:25 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
outsider napisał(a): cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia, cierpienia,
tylko szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście szczęście i szczęście i szczęście ...
Outsider, weź ty lepiej daj sobie spokój z tymi zielonoświątkowcami bo zaczynasz mieć coraz większe odpały.
|
So lip 25, 2009 23:26 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
na tak rzeczową uwagę nie wiem jak zareagować
poprosić moderację o zwrócenie ci uwagi?
a po co - twoja złość i nienawiść jest dla mnie największą nagrodą
ps. do moderacji - uprzejmie proszę pozostawić post zencognito
dziękuję
|
So lip 25, 2009 23:42 |
|
 |
Dominikdano
Dołączył(a): Pt maja 20, 2005 20:00 Posty: 747
|
xiwanx napisał(a): Dominikdano napisał(a): Przymus kontynuacji się umysłu wypływa z przyczynowości. Co masz na myśli? Przymus kontynuacji wynika z lgnięcia, bo istota musi doświadczyć skutków swych działań - na przykład w następnym życiu. Pzdr Piotr Lgnięcie, przywiązanie i związane z tym skutki wspierają się właśnie na ułudzie istnienia jakiejś istoty, jakiegoś prawdziwego i trwałego "ja", które w rzeczywistości jest tylko projekcją umysłu, jakiegoś "siebie" odrębnego od tego co nie jest tym "ja" - czyli "innego, obcego", które także jest projekcją umysłu. Niewiedza polega właśnie na dualnym postrzeganiu rzeczywistości. Dlatego Jezus nauczał - "kto chce iść za mną niech zaprze samego siebie", czyli wyzwoli się z tej ułudy "własnego i odrębnego istnienia". outsider napisał(a): dominikdano - dzieki, że podpowiedziałeś xiwanxowi, że osoby nie ma - jeden przynajmniej konsekwentny - uuffffffffffffff
no dobra a ten umysł o którym piszesz... to czym jest... - o przepraszam - czyj jest? no bo ktoś te złudzenie mieć musi - co nie?
Nikt tego nie wie czym jest umysł, nawet najwyżej oświeceni tego nie wiedzą. Można tylko zrozumieć jak, w jaki sposób on jest. Poznanie natury umysłu łączy się z jego przekroczeniem, czemu sprzyja stosowny trening, np. praktyka zen, lub inna praktyka kontemplacyjna, w tym tez chrześcijańska mistyka, czy gnoza. Umysł nie jest "czyjś". To raczej "ktoś", lub "coś" jest umysłu... złudzeniem. Cytuj: ciągle sam unikasz bycia, sam uciekasz od "ja" by wreszcie sam doświadczyć "nieja" podoba mi się, że cały czas to TY... uffff - bo myslałem, że to ktoś inny że to TY chcesz osiągnąć stan - no tego buddy... że cały czas to TY chcesz się uwolnić podoba mi się STAWIAM NA CIEBIE
Owszem, istoty myślące, że jakoś tam istnieją, że jednak są "kimś" lub "czymś" mogą wiele chcieć i najczęście też czegoś ciągle chcą. Na przykład chcą osiągnąć stan buddy, uwolnić się od cierpień samsary itp. Nadal jednak śnią. Nie przebudzili się jeszcze.
|
N lip 26, 2009 9:57 |
|
 |
xiwanx
Dołączył(a): Cz kwi 12, 2007 17:42 Posty: 238 Lokalizacja: Toruń, Kujawsko-pomorskie
|
outsider napisał(a): dominikdano - dzieki, że podpowiedziałeś xiwanxowi, że osoby nie ma - jeden przynajmniej konsekwentny - uuffffffffffffff Pomysły, że nie ma osoby biorą się z powierzchownych odczytań filozofii szkoły zwanej madhyamaką. Negatywna dialektyka tej szkoły wzięła się przede wszystkim z jej polemik z ówczesnymi szkołami buddyjskimi, które mówiły, że wszystko istnieje (sarvastivada). Dlatego jako lekarstwo używały języka negatywnego. W najstarszej warstwie pism - Kanonie Palijskim/Agamach nie ma ani śladu metafizycznej spekulacji typu "czy jest ja czy nie ma ja". Budda mówi tylko, żeby widzieć pięć skupisk: ciało, myśli, uczucia, intencje, świadomość jako "nie moje". Jest to rodzaj treningu, wskutek którego nastąpić ma odcięcie identyfikacji tymi procesami i wolność. Natomiast od samego początku Budda nie odpowiadał na pytania typu "czy jest ja?" i "czy nie ma ja?" - po prostu milczał. Jeśli zaprzeczysz istnieniu ja, to jest to nihilizm, jeśli powiesz, że jest ja, to jest eternalizm. Budda głosił drogę środka pomiędzy takimi skrajnościami. Gdyby Budda był nihilistą, to nie powiedziałby: Cytuj: "Istoty są właścicielami własnej karmy, spadkobiercami własnej karmy, ich karma jest łonem, z którego się odradzają, ich karma jest ich przyjacielem, ich schronieniem. Jakąkolwiek karmę wytwarzają - złą czy też dobrą - będą jej spadkobiercami." (M. 135)
Budda nie mówił wszystkiego - mówił tyle, ile trzeba, by istoty mogły wyzwolić się. Ale ludzie chcieli więcej odpowiedzi - technicznych, takich jak chce w tym wątku outsider. Dlatego w oparciu o wcześniejsze pisma dedukowano jak to się ma odbywać. Podstawowym punktem kontrowersji była doktryna nie-ja, ponieważ jeśii uznamy nietrwałość podstawowych składników istoty, to nie wiadomo, co ma się odradzać. W ten sposób ówczesne szkoły buddyjskie pogrążały się w metafizycznych spekulacjach o tym, co istnieje, czy istnieje i jak istnieje. Potem pojawił się Nagarjuna, który chciał ukazać jałowość metafizycznych spekulacji i zdekonstruował cały buddyjski język. Mniej więcej na tym etapie nie-ja rozciągnęło się na wszystkie zjawiska jako shunyata - pustka. Pustka Nagarjuny oznaczała, że wszystko jest współzależnie powstałe - "jeśli istnieje to, istnieje tamto" - to tyczy się ja i wszystkich zjawisk. Kiedy Nagarjuna mówi "nie ma tego" czy "nie ma ma tamtego" oznacza to, że to, czy tamto nie ma własnej natury, jest powstałe na bazie warunków, na bazie warunków się rozpadnie, więc jest puste, niczym bańka mydlana. Powiedzieć "nie ma ja" to taka sama jałowa spekulacja jak "jest ja".
I to się tyczy prawdy absolutnej u Nagarjuny. Ale Nagarjuna wyjaśniał wszystko w oparciu o dwie prawdy: absolutną i relatywną. W aspekcie relatywym cały postrzegany świat po prostu jest jaki jest - są istoty, jest odrodzenia, jest działanie, są cztery szlachetne prawdy. Nagarjuna przewidział, że będą ludzie, którzy nie zrozumieją jego nauk i zaczną opowiadać, że nie ma ja. Dlatego przestrzegał, że, lekarstwem na chorobę istnienia jest pustka, ale jeżeli zachorujesz na pustkę, to nie ma lekarstwa. Mówił też, że zaprzeczanie przyczynie i skutkowi w oparciu o jego nauki to pomyłka i nie o to chodziło. Niedualne postrzeganie nie oznacza ignorowania prawdy względnej.
Pzd
_________________ GeekLaw - blog o prawie w świecie internetu i nowych technologii.
|
N lip 26, 2009 10:24 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|