Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz kwi 25, 2024 20:24



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Droga do szczęścia np. w wydaniu buddyjskim 
Autor Wiadomość
Post Droga do szczęścia np. w wydaniu buddyjskim
Czytam właśnie książkę Matthieu Ricard, francuskiego buddysty - "W obronie szczęścia". Pisze on, jak można wywnioskować z tytułu, jak być szczęśliwym. Zaintrygował mnie opis obsesyjnych pragnień i to, że są one wyzwalane przez obrazy w naszym umyśle a nie tak, jak sądził Freud, że to emocje są treścią myśli. W związku z tym uwalniając się od obrazów, uwalniamy się od pragnienia tego, co przedstawiają, czyli w konsekwencji przestajemy cierpieć. Czy tak to właśnie jest? Czy mogę sobie pomóc uwalniając się od obrazów, a jeśli tak, to jak tego dokonać w praktyce? Może jest tu jakiś buddysta/buddystka i wyjaśni mi to. Ale interesują mnie też inne poglądy na temat tego, jak być szczęśliwym człowiekiem, bo ani nie wyznaję buddyzmu, ani nie zamierzam go wyznawać. Jednak trudno nie przyznać, że buddyzm przekonująco mówi o osiągnięciu szczęścia, przynajmniej na tyle, na ile rozumiem ten światopogląd.


Pn sty 14, 2008 18:32
Post 
Musi mieć dużo kasy, aby się nie stresować niczym (buddyzm). Wtedy znajdziesz czas na pomaganie innym (chrześcijaństwo) oraz zajmiesz się jakimś hobby (tygodniki dla pań).
W ten oto sposób staniesz się szczęśliwy.


Pn sty 14, 2008 19:09
Post 
Zabawne, ale nie wyjaśnia mojego dylematu odnośnie obsesyjnych pragnień/pożądań.


Pn sty 14, 2008 19:58

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
PTRqwerty napisał(a):
Musi mieć dużo kasy, aby się nie stresować niczym (buddyzm).

Żeby mieć dużo kasy trzeba się nastresować, a potem stresować aby jej nie utracić ;-)

NUC, możesz wyjaśnić o co konkretnie chodziło Matthieu Ricardowi z tym "uwalnianiem się od obrazów"? Chodzi mu o to, że jak nie będę poświęcał ani jednej myśli np. laptopowi, to nie będę pragnął laptopa, czyli o unikanie rozmyślania na temat obiektów pragnień? Ja jestem buddystą, ale nie czytałem tej książki także nie mogę tłumaczyć co autor miał na myśli.
Są różne metody na to, aby wyzbyć się pragnień. Można posłużyć się myśleniem o przemijalności wszystkiego i w ten sposób dojść do bezsensowności pragnienia, jako iż niczego nie można trwale posiąść. Można posłużyć się myśleniem o niedualności i w ten sposób dojść do bezsensowności pragnienia, bo po co czegoś pragnąć, jeśli to coś i ja to jedno. Można też posłużyć się samą świadomością tego, że pragnienia mogą prowadzić do cierpienia i w ten sposób przystąpić do rezygnowania z kolejnych pragnień.
Tak wiec sposobów jest wiele, a kto niczego nie pragnie, ten jest spokojny i szczęśliwy.


Pn sty 14, 2008 21:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
Mam niewiele czasu więc wypowiem się w skrócie...

Zencognito napisał(a):
kto niczego nie pragnie, ten jest spokojny i szczęśliwy.


Ten aspekt buddyzmu zawsze mi się nie podobał. Moim zdaniem, to jest krok w stronę niemocy egzystencjalnej i duchowej. Gdy niczego nie pragniemy, nie mamy motywacji by działać i realizować swoje cele, które są pochodną naszych pragnień. Tak tworzymy antropologię gloryfikującą apatyzm, który w rzeczywistości zaprzecza naturze człowieka jako istoty dążącej do podejmowania decyzji, stawiania celów i ich realizowania.

W chrześcijaństwie jednak zawsze pragnienie jest podstawą natury ludzkiej i nie zanika po zbawieniu gdy ludzie żyją w nieustannym pragnieniu pogłębiania relacji i poznania nieskończonego Absolutu. A więc NEC owo pojęcie szczęścia idzie dalej niż tylko w walce z obsesyjnymi pragnieniami. Ale oczywiście książki nie znam więc nie wiem czy osoba, która ją pisze chce walczyć tylko z obsesyjnymi pragnieniami, czy pragnieniami jako takimi.

_________________
www.onephoto.net


Pn sty 14, 2008 22:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
Jeżeli chodzi o istotę oświeconą, która dysponuje postrzeganiem które nam trudno sobie nawet wyobrazić, jej czyny nie sa warunkowane potrzebą ani motywacją, ale sytuacją. Istota oświecona widzi cierpienie, które jest zupełnie zbędne i wynika tylko z niewiedzy/chciwości/gniewu osoby doświadczającej cierpienia, dlatego zgodnie z warunkami i sytuacją działa aby to cierpienie zniwelować. Ścieżka bodhisattwy to nie tylko wyzbywanie się pragnień - to także rozwijanie Bodhicitty oraz czterech nieskończoności (miłośći, współczucia, radości i spokoju ducha). Samo wyzwolenie się z pragnień może rzeczywiście brzmieć nihilistycznie i na pewno nie umiem tego wyjaśnić tak klarownie jak wykwalifikowani nauczyciele buddyjscy, ale w buddyzmie jest to jeden z kroków, nie ostateczny cel praktyki. Wyzwolenie z pragnień jest pokonaniem przeszkody, pokonaniem własnych lgnięć - to tak jakbyśmy wdepnęli w jakąś kleistą smołę i próbowali wyciągnąć z niej nogę aby iść dalej. Pragnienia są tym co przeszkadza w oczyszczeniu umysłu ze złudzeń i uzyskaniu prawdziwego wglądu rzeczywistość - choćby ze względu na to, że wymuszają dualistyczną wizję świata.
Jak mówi Sutra Serca, Ponieważ nie ma niczego do osiągnięcia, Bodhisattwa w oparciu od Doskonałą Mądrość ma serce-umysł wolne od przeszkód. Bez przeszkód zatem bez lęku, oddzielony od złudnych jak sen myśli - to jest ostateczna Nirwana. My nie jesteśmy w stanie w pełni pojąć tego jak oświecona istota postrzega świat, ale jako że jest wolna od dualistycznego postrzegania, nie ma dla niej istot, które trzebaby uwolnić- bo wszystko jest jednością. Jest tylko bezsensowne cierpienie, które w zależności od sytuacji oświecona istota leczy, podobnie jak np. Słońce roztapia wszystkie lodowe meteory które się mu "nawiną". Nie ma w tym żadnej celowości i nie potrzebna jest do tego działania żadna motwyacja. To o czym piszę jest bardzo różne od natury ludzkiej, ale to nie za naturą ludzką podążają buddyści tylko za Naturą Buddhy. Jak ktoś chce być człowiekiem, niech postępuje według ludzkiej natury - stworzy sobie uwarunkowania i lgnięcia, za sprawą których odrodzi się jako człowiek. Jeśli ktoś chce osiągnąć Oświecenie i stać się Buddhą albo Bodhisattwą, to musi postępować inaczej i nie stawiać ludzkich uwarunkowań na pedestiale.


Śr sty 16, 2008 22:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
Paschalis napisał(a):
Mam niewiele czasu więc wypowiem się w skrócie...

Zencognito napisał(a):
kto niczego nie pragnie, ten jest spokojny i szczęśliwy.


Ten aspekt buddyzmu zawsze mi się nie podobał. Moim zdaniem, to jest krok w stronę niemocy egzystencjalnej i duchowej. Gdy niczego nie pragniemy, nie mamy motywacji by działać i realizować swoje cele, które są pochodną naszych pragnień. Tak tworzymy antropologię gloryfikującą apatyzm, który w rzeczywistości zaprzecza naturze człowieka jako istoty dążącej do podejmowania decyzji, stawiania celów i ich realizowania.

Jezeli w buddyzmie bylo by tak jak mowisz, nie mielibysmy doczynienia z sytuacja w ktorej buddysci podejmuja wiele wysilku, by zrobic wiele dobrego dla tego swiata.

Co do pragnien - chodzi tu raczej o obsesyjne pozadanie osiagania i gromadzenia rzeczy. Jako rzecz, chodzi tu cokolwiek, co podlega zmianie badz rozpadowi.

Chodzi o efekt pozadania rzeczy, to znaczy - nawet jezeli nastapi sytuacja, w ktorej rzecz zostanie osiagnieta, nie uda sie uniknac stresu (popularnie w buddyzmie okreslanym mianem "cierpienia" (pali. dukkha) zwiazanego z efektam zmian czy rozpadu rzeczy. Poprzez rozwijane pozadanie do rzeczy, rozwija sie przywiazanie do rzeczy. Nastepnie, kiedy rzeczy odchodza badz sie zmieniaja, z powodu rozwinietego przywiazania do nich, oraz faktu zmiany/rozpadu rzeczy, pojawia sie stres, cierpienie, bol i rozpacz. W tym sensie wiec, rozwijanie pozadania do rzeczy oraz rozwijanie zadowalania sie tymczasowa uciecha, ktora daje rzecz, jest dzialaniem na dluzsza mete pozbawiona sensu.

Jednakze to wszystko nie oznacza, ze proponuje sie tutaj popadniecie w skrajnosc ascezy. Ostatecznie chodzi (w tym wypadku) o uwolnienie wlasnego umyslu z nawyku chwytania i pozadania. Jezeli to nastapi, wowczas posiadanie czegokolwiek nie stanowi problemu. Wowczas jestesmy w stanie to co posiadamy, uzywac we wlasciwy sposob - z pozytkiem dla siebie i innych.

Paschalis napisał(a):
W chrześcijaństwie jednak zawsze pragnienie jest podstawą natury ludzkiej i nie zanika po zbawieniu gdy ludzie żyją w nieustannym pragnieniu pogłębiania relacji i poznania nieskończonego Absolutu.

W buddyzmie rowniez jestesmy pociagani potrzeba poznania Absolutu.

Czasami owy Absolut nazywamy "naszą prawdziwa naturą" lub "pierwotną naturą". Ma to wiele nazw. Ostatecznie jednak poznanie tego jest istotne, anie to jak to nazwiemy, oraz jakie temu nadamy atrybuty poprzez nasze ograniczone w naturze rozumowanie, a jak wspomniales, Absolut jest nieskonczony.

Pozdrawiam
/M


Cz sty 17, 2008 13:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post Re: Droga do szczęścia np. w wydaniu buddyjskim
NUC napisał(a):
Czy mogę sobie pomóc uwalniając się od obrazów, a jeśli tak, to jak tego dokonać w praktyce?

Oczywiście, Wyzwolenie jest do uzyskania. W buddyzmie drogą do tego, jest tkz. Szlachetna Ośmioraka Ścieżka.

Jednak pytasz, jak to osiągnąć w praktyce, jednocześnie mówiac:
[quote="NUC"ani nie wyznaję buddyzmu, ani nie zamierzam go wyznawać. [/quote]
...jednocześnie nie chcąc rozpocząć praktyki. Nie wiem jak więc chciał być to pogodzić.

Nie ma potrzeby wyznawać buddyzmu.

Zasadniczo esencje można zawrzeć w jednej sprawie: każda isota posiada to, co nazywamy "naturą buddy", prawdziwą naturą wolną od uwarunkowań narodzin i śmierci, uwarunkowań przychodzenia i odchodzenia, uwarunkowań dobra i zła, uwarunkowań szczęścia i nieszczęścią itd. (można wymieniać dowolne pary przeciwieństw). Istotą "wyznawania buddyzmu" jest urzeczywistnienie tej natury. To wszystko.

Oczywiście jest jeden "problem" - do tego, żeby tak się stało, trzeba coś zrobić.

Pozdrawiam
/M

Pozdrawiam
/M


Cz sty 17, 2008 13:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
Paschalis napisał(a):
Gdy niczego nie pragniemy, nie mamy motywacji by działać i realizować swoje cele, które są pochodną naszych pragnień.

Rozdzielamy pragnienie od woli. Pragnienie, inaczej pożądanie jest zawsze negatywne bo ogranicza wolę. Buddyzm dąży do działania wg woli i bez pożądania. Jeśli pożądasz dobra to w rzeczywistości nie ma znaczenia, że przedmiotem pożądania jest dobro. Pożądany przedmiot jest w strefie marzeń a to co w rzeczywistości posiadasz i doświadczasz to jest to wyłącznie pożądanie i po prawdzie nie ma znaczenia czego pożądasz bo i tak nie zaspokoi się pożądania a pożądanie zeżre wolę i ducha człowieka nim ogarniętego, ponieważ cel pożądania nigdy nie jest stały.

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


Pn sty 21, 2008 10:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
filippiarz napisał(a):
Paschalis napisał(a):
Gdy niczego nie pragniemy, nie mamy motywacji by działać i realizować swoje cele, które są pochodną naszych pragnień.

Rozdzielamy pragnienie od woli. Pragnienie, inaczej pożądanie jest zawsze negatywne bo ogranicza wolę. Buddyzm dąży do działania wg woli i bez pożądania. Jeśli pożądasz dobra to w rzeczywistości nie ma znaczenia, że przedmiotem pożądania jest dobro. Pożądany przedmiot jest w strefie marzeń a to co w rzeczywistości posiadasz i doświadczasz to jest to wyłącznie pożądanie i po prawdzie nie ma znaczenia czego pożądasz bo i tak nie zaspokoi się pożądania a pożądanie zeżre wolę i ducha człowieka nim ogarniętego, ponieważ cel pożądania nigdy nie jest stały.


Co rozumiesz, poprzez pożądanie dobra?

Pozdrawiam
/M


Pn sty 21, 2008 15:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06
Posty: 4608
Post 
booker napisał(a):
Co rozumiesz, poprzez pożądanie dobra?

Zależy co się uznaje za dobro.
Np. uważam, że dobrze będzie jak wszyscy będą buddystami zaczynam pożądać takiego stanu, bo to "dobre" i wszyscy czy chcą, czy nie powinni być buddystami. Albo uważam, że aborcja to zło, więc jak się jej zakaże to będzie samo dobro i skowronki, więc będę za wszelką cenę dążył do jej zakazania.

_________________
"Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
Obrazek
"Inter faeces et urinam nascimur".


Pn sty 21, 2008 15:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
filippiarz napisał(a):
booker napisał(a):
Co rozumiesz, poprzez pożądanie dobra?

Zależy co się uznaje za dobro.
Np. uważam, że dobrze będzie jak wszyscy będą buddystami zaczynam pożądać takiego stanu, bo to "dobre" i wszyscy czy chcą, czy nie powinni być buddystami. Albo uważam, że aborcja to zło, więc jak się jej zakaże to będzie samo dobro i skowronki, więc będę za wszelką cenę dążył do jej zakazania.


Dziekuje za wyjaśnienie.

Pozdrawiam
/M


Wt sty 22, 2008 12:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sty 24, 2008 8:36
Posty: 102
Post 
Witam!
Czytam wasze rozwazania o osiągnięciu szcześcia i..
To jest jakieś zupełnie nierealne w swiecie w którym ,żyjemy.
Wiesz ja jako matka ,mam wyzbyc się pragnień co do dzieći..
Jsko żona mam wyzbyc sie miłości do męza to też pragnienie(nie mówię o pożądaniu) Jako cierpiąca mam wyzbyc sie pragnienia zdrowia...
To pozbycie sie pragnień to śmierć .
Nie ma pragnień,nie ma działania=marazm,stagnacja
Chrześcijaństwo natomiast ustawia to wszystko na właściwym miejscu.
Shalom!


Pn lut 04, 2008 12:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:06
Posty: 625
Lokalizacja: Londyn
Post 
agar napisał(a):
Witam!
Czytam wasze rozwazania o osiągnięciu szcześcia i..
To jest jakieś zupełnie nierealne w swiecie w którym ,żyjemy.
Wiesz ja jako matka ,mam wyzbyc się pragnień co do dzieći..
Jsko żona mam wyzbyc sie miłości do męza to też pragnienie(nie mówię o pożądaniu) Jako cierpiąca mam wyzbyc sie pragnienia zdrowia...
To pozbycie sie pragnień to śmierć .
Nie ma pragnień,nie ma działania=marazm,stagnacja
Chrześcijaństwo natomiast ustawia to wszystko na właściwym miejscu.
Shalom!

To nie jest tak do końca, Agar.

W zasadzie to co tu opisałaś, pasowało by do ścieżki mnisiej. Świecki człowiek ma inne życie, ścieżka mnisia tu niezbyt pasuje.

Są też scieżki w buddyzmie, w których pragnienia używa się jako paliwo dla Wyzwolenia. Jest to głównie domena scieżki tantrycznej, na której uczeń przekształca takie rzeczy jak gniew,dumę,głupote,poządanie itp. w mądrości.

Bardzo popularna na dzień dzisiejszy w tej sprawie wsród świeckich, jest ścieżka Wadżrajany. Głownie Diamentowa Droga, ze szkoły Karma Kagyu.

Pozdrawiam
/M


Pn lut 04, 2008 12:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24
Posty: 4028
Post 
agar napisał(a):
Czytam wasze rozwazania o osiągnięciu szcześcia i..
To jest jakieś zupełnie nierealne w swiecie w którym ,żyjemy.

Jest realne. :-)
agar napisał(a):
Wiesz ja jako matka ,mam wyzbyc się pragnień co do dzieći..
Jsko żona mam wyzbyc sie miłości do męza to też pragnienie(nie mówię o pożądaniu)

Nie masz się wyzbywać miłości do kogokolwiek. Ideał bodhistattwy, do którego dąży się w buddyzmie Mahajany kocha wszystkie istoty tak jak najdroższe, jedyne dziecko. Miłość musi być jednak wolna od pragnień aby była w pełni miłością. Nawet w chrześcijaństwie masz w Hymnie o miłości św. Pawła że miłość nie szuka swego. Pragnienie posiadania osoby tylko przeszkadza miłości.
agar napisał(a):
Jako cierpiąca mam wyzbyc sie pragnienia zdrowia...

Człowiek może działać z pragnienia, albo z woli. Pragnienie bycia zdrowym to przywiązanie do stanu zdrowia, które może Cię doprowadzić do cierpienia, wtedy gdy na chorobę nic nie będziesz w stanie poradzić. Człowiek który jest chory nie potrzebuje pragnienia aby wyzdrowieć, wystarczy wola - tylko wtedy za tym wyzdrowieniem musi być cel, np. "wyzdrowieję, bo wtedy będę mógł się dalej uczyć". Zdrowie nie jest w takim przypadku celem samo w sobie. Zachowywanie zdrowia jest też wyrazem szacunku do własnego ciała, który w buddyzmie też jest ważny. Ludzie ciało jest czymś bardzo cennym, czymś co trudno osiągnąć i co daje ogromne możliwości, dlatego należy o nie dbać.
agar napisał(a):
Nie ma pragnień,nie ma działania=marazm,stagnacja

Bodhisattwa, który jest całkowicie wyzwolony od pragnień, działa według warunków i sytuacji, widząc nieuzasadnione cierpienie które naprawia kierowany miłującą dobrocią. Dla bodhisattwy rzeczywistość jest jednością dlatego wszelkie pragnienie nie ma nawet możliwości zaistnieć. My nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić tego jak bodhisattwa postrzega świat, możemy sobie próbować to w jakiś sposób przybliżyć tak jak ja to obecnie nieudolnie robię w rozmowie z Tobą.
agar napisał(a):
Chrześcijaństwo natomiast ustawia to wszystko na właściwym miejscu.

To jak hierarchicznie ustawia świat chrześcijaństwo, jest samo w sobie niewłaściwe.


Pn lut 04, 2008 13:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL