Scena ślubu w serialu "M jak Miłość"

Nie oglądam. Przepraszam.

Chodzi ci o to, że wszyscy wiedzą, że "scena ślubu" grana przez aktorów to nie jest prawdziwy ślub i akt stanu cywilnego z tego nie powstanie?

Ech... od razu widać: kawaler



Chodziło o przykład, choć generalnie to racja. Podobnie jak odgrywanie sceny chrztu w teatrze nie będzie miało skutków kościelnych. A audycja radiowa Orsona Wellsa nie oznacza, że kosmici atakują.

I tak, wiem, że FSM to coś więcej, niż samo aktorstwo. To IMHO happening.

Każda umowa, którą zawarto bez zamiaru, by wywołała skutki prawne, jakie z niej "normalnie" powinny wynikać.

I owszem, istnienie tego zamiaru sądy badają - pomimo braku "zamiaromierza". Dziwne, nie?

Przykład berta jest dobry, zresztą przytacza się go także w literaturze prawniczej.

Acha, no tak... Zapomniałem, jaki tu obowiązuje tryb rozumowania...
Przecież "wszyscy wiedzą, że" jeśli ktoś nie ogląda "M jak Miłość", to na pewno kawaler...

A ktoś by chciał, żeby miało?

A jeśli wierzysz, że zjadasz ciało Chrystusa, to oznacza, że to jest ciało Chrystusa?
Nie wiem, czy dziwne, czy nie dziwne, dopóki nie przytoczysz konkretnego orzeczenia, na które się powołujesz...

Chodzi raczej o "Nie chcę ale muszę".



No zakładam, że nie chce (albo - nie potrzebuje), niemniej od strony formalnej możemy mieć wszystkie warunki spełnione, łącznie z wodą, formułą trynitarną itd. Może to powtarzać nawet trzy razy dziennie na scenie, bez żadnych skutków.



Widzę, że zagalopowałem się z tymi audycjami. W naszym temacie można by co najwyżej rozpatrywać scenę przyjmowania (niekonsekrowanego) opłatka w teatrze.

Offtopu o Eucharystii Ci nabijał nie będę.

Szkoda mi czasu na szukanie ci orzeczeń, musisz mi wierzyć na słowo (albo nie, twoja wola).

No w sumie nie wiem, czemu miałbym oczekiwać od Ciebie wreszcie jakichś konkretów w tej dyskusji. Przecież "wszyscy wiedzą, że" i nic więcej nie potrzeba...

Masz na scenie prawdziwego księdza i prawdziwego nieochrzczonego, oraz resztę "warunków formalnych" czyli np. prawdziwą wodę święconą. Ksiądz ją ze sobą przyniósł.
Odgrywana jest scena chrztu - ksiądz odmawia prawdziwą formułę, używa prawdziwej wody święconej. Wcześniej, nieochrzczony aktor umówił się w tajemnicy z księdzem, że przy okazji tego przedstawienia chce, żeby ksiądz go naprawdę ochrzcił, skoro już wszystko inne będzie wyglądało "jakby było naprawdę".

Z punktu widzenia widowni odbył się prawdziwy chrzest, czy udawany?
Czy widownia ma rację, mówiąc, że przecież to było "na niby" czy ksiądz i ochrzczony uważając, że odbył się przy okazji tego przedstawienia prawdziwy chrzest?

Więc jak będzie? Bo przecież "wszyscy wiedzą, że" to tylko teatr...

Wszystkie konkrety, jakie można w tej sprawie przedstawić, zostały ci przedstawione. Pozostaje ci tylko czekać na dalsze wyroki. Módl się gorliwie do Potwora, może pomoże?

Te Twoje "wszystkie konkrety" sprowadzają się do "wszyscy wiedzą, że".
W związku z tym bardzo wzruszyła mnie Twoja historia...

Ja myślę, że ze wszystkich stron przedstawiono już wszystkie argumenty i dalsze ich powtarzanie nie ma sensu.
Proponuję kontynuowanie tematu jeśli coś nowego się wydarzy, albo ktoś znajdzie inny, niż do tej pory przedstawiano, argument.

Jeśli o mnie chodzi, to jeszcze tylko bert04 zalega z wyjaśnieniami w kwestii przedstawienia teatralnego i w zależności od tego, co na ten temat napisze, to albo będę miał coś do dodania, albo nic.

A poza tym pełna zgoda, że wszystko inne zostało już powiedziane i teraz możemy co najwyżej odbywać kolejne rundy powielania naszych argumentów

Właśnie tak się zastanawiam, czy kontynuować ten wątek. Generalnie chodzi o to, czy czynności pozorne mogą mieć skutki rzeczywiste. Można tę kwestię podzielić na następujące aspekty:

- co jest możliwe
- co ma sens
- co ma związek z naszym tematem.

Zaczynając od końca, mam poważne wątpliwości, czy ta dygresja nie odleci za daleko. Albo, że skończy się jak dowcipie o logice i akwarium. Powiem A, a ty rzucisz tekstem w stylu "A więc przyznajesz, że..."

Co do sensu, to go za bardzo nie widzę. Przystąpienie do Kościoła jest zazwyczaj aktem publicznym, więc po co poddawać go pod wątpliwość?

Ale co do możliwości, to oczywiście, że jest to teoretycznie możliwe. Można też załadować broń w filmie akcji prawdziwymi nabojami. Lub podczas "pozorowanego" ten-teges zajść w ciążę. To tylko przykłady, jak "pozorowane" akcje prowadzą domrzeczywistych skutków.

Twoim zdaniem odpowiedziałeś na pytanie, czy prawdą jest, że z punktu widzenia widowni aktor z powyższego przykładu nie otrzymał prawdziwego chrztu, ale z punktu widzenia swojego i księdza - otrzymał, oraz która prawda z tych dwóch jest właściwa i dlaczego?

No właśnie....

A na serio, powtórz proszę pytanie w formie zrozumiałej, z rozdzieleniem poszczególnych pod-pytań w nimże zawartych.