Przedstawiłem tobie argumenty bezpośrednie i pośrednie. Nie przedstawiłeś kontrargumentów.

To samo dotyczy ciebie. Nie przedstawiłaś kontrargumentów na definicję transsubstancjacji i postanowień soborów. To twarde nauki, przyznaję. Wyśmiewanie nie jest kontrargumentem, jest oznaką ich braku.

Ostatnio sporo czytalem i ogladalem wykladow liderow roznych grup pochodzcych spoza KRK. Dostrzeglem wspolny mianownik: to my mamy racje a wszyscy swieci, ojcowie kosciola, papieze i nauczyciele sie mylili. Dla Ciebie zadne argumenty nigdy nie beda przekonujace dopoki nie dojdzie do Ciebie, ze moze jednak dawni nauczyciele jak Justyn, Ireneusz, czy Jan Zlotousty lub nowi jak Maksymilian Kolbe, Edyta Stein lub Jan Pawel II maja racje. Jest pycha. I jest pokora.

Nadal w temacie, choć nieco z innej strony:
Słyszeliście zapewne o różnych przypadkach profanacji Hostii, np. o wyjęciu jej tabernaculum i podeptaniu albo rzuceniu psu. Czy sądzicie, że zmartwychwstały Chrystus w uwielbionym ciele wystawiałby siebie na możliwość takiego pohańbienia? Czy nie wystarczy, że doświadczył hańby gdy zawisł na krzyżu? Tylko że wtedy zrobił to dla nas...

Taa .. Smierc na krzyzu to maly pikus.

Czy to ma być kontrargument, czy może coś innego?

Żadne argumenty ani kontrargumenty nie docierają, więc po co? Nie zauważyłeś, że po prsetu zaprzestałam dyskusji nauczona doświadczeniem z różnych wątków (tu jeszcze raz spróbowałam i sama nie wiem po co)? Twierdzenie, że katolicy wierzą iż transupstancjacja to przemiana w ludzkie mięso przeważylło i zaowocowało tym, że zaczęłam studiować kulturę i sztukę rodem z filmu "Daleko od szosy".

No, jeśli hasło: "metafizyka Arystotelesa" nie odmyka żadnej szufladki w umyśle, to trudno oczekiwać zrozumienia doktryny, której się broni. A wtedy pozostaje tylko pointa rodem z Gogola.

Przyznaję, nie mam czasu na lekturę pism pana A.; zapośredniczam wiedzę o jego pomysłach na tym forum, więc nie jest to wiedza pewna. Ale ja powinienem raczej dokończyć wreszcie Kojiki i sprawić sobie Nihon-koki. A katolicy?

A katolicy? A katolicy nie muszą tłumaczyć dlaczego garbaty ma proste dzieci komuś, kto zamierza zrobić z tego kabaret.

Nikt z niekatolików tutaj nie robi kabaretu z Arystotelesa. Facet miał pewną myśl; warto się z nią zapoznać, choćby po to, żeby… zmądrzeć.

Jezus przed męką modli się - Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby stanowili jedno, jak Ty Ojcze we Mnie, Ja w Tobie, i aby stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał - sądzisz, że podział wyznawców Jezusa i wieczne spory kto ma rację, nie stanowią stałego pohańbienia????

Szybko oceniasz.
Przecież nie piszę kto ma rację, bo ja nie definiuję w żaden sposób obecności Jezusa w (czasie) Wieczerzy. Wskazuję, że KRK definiuje ta obecność w ten, a nie inny sposób.

Co maja wspólnego Justyn Męczennik, Ireneusz z Lyonu, czy Jan Złotousty z definicją transsubstancjacji, która weszła jako dogmat 1000 lat po nich?
Zacytuje tu Zawisze Czarnego (kto zna J.Ćwieka, ten wie) : "No k...a bez jaj!".

Zapoznajcie się z metafizyką Arystotelesa zastosowana do tej definicji.
Realne ciało, to realne ciało: to mięso i krew.
Potwierdził to później Sobór Trydencki.
"Jeżeli ktokolwiek zaprzeczy, że ciało i krew razem z duszą i Bóstwem naszego Pana Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus są prawdziwe, rzeczywiste i cieleśnie obecne w sakramencie Przenajświętszej Eucharystii i jeżeli twierdzi, że jest On tam tylko w sposób symboliczny — to niech będzie przeklęty!" (Sobór Trydencki)

Widzę, że ten wątek to idealny przykład ekumenizmu. Kłóćmy się. Zamiast argumentów obrzucajmy się zarzutami. No bo tylko my mamy rację, więc po co tłumaczyć to innym, skoro inni są kretynami i nic do nich nie dociera?

(Użyłem ironii, rzecz jasna).

Czy określenie "cieleśnie", użyte w postanowieniu Soboru Trydenckiego rozumiecie tak samo jak ja, tzn. jako "fizycznie", czy może jakoś inaczej?

Sądzę, że w Kościele, który jest Ciałem Chrystusa, dochodzi do znieważenia Głowy, którą jest Chrystus, wówczas gdy jakiś członek chce zająć jej miejsce, albo chce ustanowić innego członka w jej miejsce, albo usiłuje zająć miejsce innego członka, albo wywyższa się ponad inne członki, względnie uznaje jakieś członki za niepotrzebne w Ciele.

Inaczej. Okreslenie "cielesnie" dla mnie jest najdalsze do swiata fizycznego i oznacza Cialo okreslone w "to jest Cialo Moje". Cialo Boga.