|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
Autor |
Wiadomość |
Pea
Dołączył(a): So paź 22, 2005 16:00 Posty: 3
|
 Jak dlugo jeszcze?
Czy ja jestem chora? Nie wiem, co dzieje sie ze mna ostatnimi czasy? Mam duze klopoty z koncentracja. Nie potrafie zebrac mysli. Czuje czasami ''bezsens''-jakkolwiek by nazwac ten stan. Dodam, ze obecnie mieszkam i pracuje za granica. Jestem praktycznie skazana na sama siebie. Jest czasami ciezko, ale nie pokazuje tego po sobie. Nie potrafie walczyc o swoj byt. Zgadzam sie na wszystko. Nie korzystam z rozrywek. Wierze w Boga i to dzieki Niemu trwam na obczyznie juz ponad rok czasu. To wiara pozwala mi przetrwac ciezkie chwile. Chcialabym miec swoja wlasna rodzine. Mam niestety problemy z nawiazywaniem kontaktow damsko-meskich. Kiedys wykorzystano moja ''naiwnosc'' i od tamtej pory ciezko jest mi rozpoczac jakakolwiek znajomosc. Moi rodzice sa po rozwodzie. Odkad pamietam w domu byly zawsze klotnie. Boje sie, ze mnie moze to samo czekac w przyszlosci. Czuje sie bardzo odpowiedzialna za rodzine w Polsce. Kolezanki mowia, zebym zaczela interesowac sie swoim zyciem, swoimi potrzebami. Ja jednak caly czas mysle o naszych rodzinnych klopotach. Z tego powodu jestem bardzo zestresowana. Chcialabym, zeby wszystko bylo w porzadku. To dziwne, bo im bardziej daze do tego by bylo lepiej, tym wiecej klopotow sciagam na siebie. Swoim zachowaniem wiele osob wyprowadzam z rownowagi (szczegolnie mojego pracodawce). Nie potrafie zmienic siebie. Nie jestem przebojowa i nie daze do tego za wszelka cene. Chce byc soba. Chce zyc w zgodzie ze soba. Nie chce miec wiecej wyrzutow sumienia. Co zrobic, by przestac analizowac wszystkie sytuacje i zamartwiac sie z powodu tego, ze zrobilam lub powiedzialam cos zlego. Pomozcie mi prosze Wiem, ze zycie nie jest latwe i zeby przetrwac w dzisiejszych czasach, to trzeba miec ''ducha walki''. Za granica jest o tyle trudniej, ze cywilizacja jest tutaj o wiele bardziej posunieta do przodu. Mam tutaj na mysli rowniez zachowanie ludzi, ktore jest bardziej wyzwolone. Bede wdzieczna za kazdy komentarz.
Pozdrawiam, Pea
|
So paź 22, 2005 18:32 |
|
|
|
 |
Andr2ej
Dołączył(a): N lip 10, 2005 15:26 Posty: 381
|
 Re: Jak dlugo jeszcze?
Pea napisał(a): Chce byc soba. Chce zyc w zgodzie ze soba. Nie chce miec wiecej wyrzutow sumienia. Co zrobic, by przestac analizowac wszystkie sytuacje i zamartwiac sie z powodu tego, ze zrobilam lub powiedzialam cos zlego. Bądź sobą. Nie wiem czy masz tzw sumienie skrupulatne czy tez starasz się przed kimś wypaść jak najlepiej. Wydaje mi się że to drugie. Poprostu chcesz sprostać wymaganiom które się w Tobie pokłada i normalnie nie dajesz rady. Daj sobie spokój i tak wszystkim nie dogodzisz. Pea napisał(a): Mam duze klopoty z koncentracja. Nie potrafie zebrac mysli. Czuje czasami ''bezsens''-jakkolwiek by nazwac ten stan. Chcialabym miec swoja wlasna rodzine. Mam niestety problemy z nawiazywaniem kontaktow damsko-meskich. Nie potrafie zmienic siebie. Nie jestem przebojowa i nie daze do tego za wszelka cene.
Kobieta ze wzglęu na większą wrażliwość łatwo wpada w depresje. Myśle że jesteś w takim dołku.  .
No chyba że trwa to już dość długo wtedy przydałoby się porada jakiegoś psychologa. Depresja to dość poważna sprawa. Musiałabyś poważnie porozmawiać z nim o swojej sytuacji. Wtedy trzeba całkiem otworzyć się by poznać Twoje życie by odnaleść przyczynę wszystkich twoich problemów i znaleść na nie receptę. Tak na forum to fachowej porady raczej nie znajdziesz.
Natomiast z drugiej strony wydaje mi się że jesteś kolejnym przypadkiem człowieka, który starał układać sobie życie bez Boga i doszedł do punktu w którym już nic nie ma. Niestety ale bez Boga nic nie ma sensu. Czy chodzisz do kościoła ? Kiedy ostani raz byłaś w spowiedzi ? Nie musisz odpowiadać na forum. Odpowiedz sobie we własnym sercu jaka jest Twoja relacja z Bogiem. Pozdrawiam. 
_________________ Bóg - jest miłością
Jeżeli zło nie jest napiętnowane rozzuchwala się.
|
So paź 22, 2005 21:29 |
|
 |
av
Dołączył(a): Wt maja 31, 2005 17:46 Posty: 337
|
 Re: Jak dlugo jeszcze?
Pea napisał(a): Nie wiem, co dzieje sie ze mna ostatnimi czasy? Mam duze klopoty z koncentracja. Nie potrafie zebrac mysli. Czuje czasami ''bezsens''-jakkolwiek by nazwac ten stan. Dodam, ze obecnie mieszkam i pracuje za granica. Jestem praktycznie skazana na sama siebie. Jest czasami ciezko, ale nie pokazuje tego po sobie. Nie potrafie walczyc o swoj byt. Zgadzam sie na wszystko. Nie korzystam z rozrywek. Wydaje mi się, że potrzebujesz trochę odpoczynku, by w czasie wolnym od pracy trochę się zrelaksować. To później rownież dobrze wpłynie na wypełnianie twoich obowiązków w pracy. Jesteś obciążona, przeżywasz stres, dlatego nie potrafisz skoncentrować swoich myśli. Towarzyszą Ci jeszcze różne bolesne wspomnienia, które również ci przeszkadzają. Można zrelaksować się np przez słuchanie spokojnej muzyki, spacer na łonie przyrody, uprawianie sportu (aerobik, pływanie), spotkanie z przyjaciółmi itp... To może dobrze Ci zrobi, że uspokoją się Twoje myśli. Pea napisał(a): Nie potrafie zmienic siebie. Nie jestem przebojowa i nie daze do tego za wszelka cene. Chce byc soba. Chce zyc w zgodzie ze soba. Nie chce miec wiecej wyrzutow sumienia. Co zrobic, by przestac analizowac wszystkie sytuacje i zamartwiac sie z powodu tego, ze zrobilam lub powiedzialam cos zlego. Pomozcie mi prosze  Wiem, ze zycie nie jest latwe i zeby przetrwac w dzisiejszych czasach, to trzeba miec ''ducha walki''. Za granica jest o tyle trudniej, ze cywilizacja jest tutaj o wiele bardziej posunieta do przodu. Mam tutaj na mysli rowniez zachowanie ludzi, ktore jest bardziej wyzwolone. Wydaje się, że masz problem z akceptacją siebie. Może związane jest z sytuacją w której się znajdujesz, z lękiem jak poradzisz sobie w pracy, czy zdołasz sprostać wymaganiom jakie Tobie stawiają. Bóg kocha Ciebie taką jaką jesteś, jesteś droga w Jego oczach. Popatrz na siebie Jego oczyma, proponuję przeczytać i przemodlić Iz 43,1-7. Wydaje się, że potrzebujesz kontaktu z psychologiem. Dużą pomocą mogą być również rekolekcje, są tematyczne, o akceptacji siebie, uzdrowieniu wspomnień. Tutaj w Polsce dużo jest takich, jesteś zagranicą więc mogą być problemy ze znalezieniem, ale poszukaj, zobacz, może jest u Ciebie jakaś wspólnota, dzięki której będzie Ci łatwiej. Pea napisał(a): Wierze w Boga i to dzieki Niemu trwam na obczyznie juz ponad rok czasu. To wiara pozwala mi przetrwac ciezkie chwile.
Pokładaj ufność w Bogu, powierzaj Mu wszystkie swoje sprawy, znajduj regularnie czas na modlitwę, Eucharystię, spowiedź. On pomoże Ci przetrwać ten trudny dla Ciebie czas, On będzie Cię umacniał i dodawał Ci siły.
_________________ Mój Panie i Boże, zabierz mi wszystko, co oddala mnie od Ciebie. Mój Panie i Boże, daj mi to wszystko co zbliża mnie do Ciebie.
|
N paź 23, 2005 12:03 |
|
|
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Wiesz, Pea, że w takim stanie, w jakim ty się znajdujesz, wcale nie musi się być za granicami kraju. Ja też mam frustracje, a jestem tu w Polsce - tu, gdzie obecnie przeżywamy, jakby nie było dziejową "chwilę" (wybory prezydenckie). Ale nie o tym chciałam.
av napisał dobrze, że potrzebna jest chwila wytchnienia, odpoczynku, choćby trochę czasu wykreowanego dla siebie, dla swojego ciała i ducha. By w takiej właśnie chwili porozmawiać z Bogiem - ON wycisza, pomaga się skoncentrować, wzmaga siły w nas samych.
Ja jestem w podobnym stanie i wierz mi, kiedy siedzę w kościele, rozmawiam z Bogiem wtedy następuje we mnie taka lekkość, wyciszenie, spokój, bo...
inaczej chyba bym głośno zawyła, pokrzyczała, a tego nie chcę. Co z tego, że mam wokół siebie ludzi, którym się wydaje, że mnie rozumieją. Ja uważam, że wcale mnie nie rozumieją i nieraz mam szczerą chęć iść do psychologa. Ale on jest też takim człowiekiem, jak ja i mnie podobni. Najlepszym lekarstwem jest rozmowa sam na sam z Bogiem.
Pea, nostalgia za bliskimi, za krajem, za tą kolorową polską jesienią też ci dokłada "do mózgu" (mówię to w pozytywnym znaczeniu-nie, że wariujesz)
i uwierz dłuższy pobyt poza granicami to jednocześnie przyzwyczajenie się do bycia tam, ale też coraz większa tęsknota i brak kontaktu ze znajomymi ludźmi, uliczkami, zabudowaniami, widokiem, krajobrazem.
Jak każdy medal ma dwie strony.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
N paź 23, 2005 13:47 |
|
 |
Tess
Dołączył(a): Pt lut 04, 2005 2:06 Posty: 899
|
Nie wiem co ci doradzic Pea.Chyba tylko to abys jaknajczesciej chodzila do Kosciola na Msze Swiete jezeli masz taka moznosc i wszystko ofiarowala panu Jezusowi.
Pozdr. 
_________________ Duchu Swiety daj zasluge mestwa, daj wieniec zwyciestwa, daj szczescie bez miary.
Pozdrawiam
|
Śr paź 26, 2005 1:38 |
|
|
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Pea, dodam jeszcze, że tobie stają przed oczyma te kłótnie itd. które rodzice staczali na twoich oczach. To w człowieku pozostaje. Boi się, żeby nie wpaść w takie samo "bagno". I wierzę ci. Ale przyjdzie czas, kiedy spotkasz tego kogoś i, jak mu zaufasz, to go wesprzesz. Na początku życia nic nie wiadomo na dłuższą metę. To jakby okazuje się w praniu. W końcu poślubia się człowieka całkowicie obcego, którego charakter, obyczaje i przyzwyczajenia poznaje się w trakcie trwania związku, a tu jest potrzebna przede wszystkim tolerancja.
To, że chcesz być sobą jest obiecujące. Ja przynajmniej nie lubię naśladowań - też staram się być sobą, czy się to innym podoba, czy nie. Jestem po prostu sobą. I uwierz, spotykam się z negatywnymi ocenami mojej osoby, bo właśnie jestem, jaka jestem. Kto i dlaczego ma mnie zmienić? Mnie ukształtowała rodzina, jej światopogląd, jej życie, relacje między rodzicami, środowisko, w jakim się obracałam... I co? Teraz nagle w ciągu kilku dni ktoś mnie zmieni, nie!!! Przynajmniej nie tak od ZARAZ. I tu jest pytanie:
co lub kto kształtuje człowieka, jego osobowość, zachowanie, światopogląd?
To jest sprawa złożona zbytnio, by zbyt prosto na to odpowiedzieć.
Bo od początku biorąc, to:
- są rodzice
- ich zachowania
- ich przyzwyczajenia
- ich tradycje
- to szkoła
- osobowość nauczycieli
- kreowanie mojej osobowości w szkole
- obcowanie z ludźmi w pracy, na ulicy, na studiach itd.
- a uważne słuchanie starszych???????????????????
- oj, nie chcemy tego słuchać, jakby to było nieważne! Wolimy słuchać rówieśników, oj, tak!
- albo , jak te wrony, kraczesz, jak i one.
Pea, przyznaję ci rację, ty bądź tylko i aż sobą!!!
To jest ważne i tego się trzymaj. I proś Boga o wsparcie dla swojej osoby.
Wytrwania życzę.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Cz paź 27, 2005 16:39 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 6 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|