Autor |
Wiadomość |
poszukująca
Dołączył(a): Cz wrz 07, 2006 9:16 Posty: 77
|
Rozumiem że jest Ci bardzo cieżko i wcale mnie to nie dziwi... o do pseudoprzyjaciółki:może jednak warto byś spróbowała z nią porozmawiać? Ludzie boją się trudnych sytuacji i może ona poprostu też ucieka przed Twoimi problemami skoro Ty sama o nich nie mówisz. Może ona nie zdaje sobie sprawy jak jest Ci cieżko? Radziłabym Ci spróbować z nią porozmawiać, myślę że chociaż jedna poważna rozmowa by Cię trochę odciążyła. Bo Twoje problemy i związane z nimi emocje kumuluja się w Tobie. Teraz jest Ci bardzo ciężko ale czas leczy rany. Pamietaj o tym. Mówisz ze nie dorosłaś do rozmowy z ciocią... Może wybierz się do szpitala sama, lub zostaw jej krótki list w którym zaproponujesz rozmowe. A jeśli będziesz chciała pogadać to napisz do mnie na pw.
|
N paź 01, 2006 14:14 |
|
|
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
Chyba skorzystam z Twojej propozycji Poszukująca... Może choć nieco odciąży mnie taka rozmowa? Jeśli nie spróbuje-nie dowiem się...
A co do rozmowy z ciocią... sama nie wiem... Wybrać sama-nie wybiorę się, bo ciocia jest w szpitalu dość oddalownym od mojego miasteczka. Myślę, że i z listem nie wypaliłoby bowiem nie mogę być u cioci codziennie... Narazie muszę pokazać cioci, że ból to nie wszystko. Ma ciągle jeszcze nas... A my będziemy się gorliwie modlić. Tyle narazie mogę zrobić.
Dziękuję za słowa otuchy...
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
N paź 01, 2006 14:52 |
|
 |
poszukująca
Dołączył(a): Cz wrz 07, 2006 9:16 Posty: 77
|
Oczywiście. Twoja modlitwa to naprawdę dużo. Módl się o spokój wewnętrzny dla cioci i Twojej rodziny. W cieżkich chwilach pamiętaj o tym, że na pewno Twoja obecność przy cioci jest dla niej wielką pomocą. I nie poddawaj się!
|
N paź 01, 2006 15:09 |
|
|
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
Postaram się nie zawieść, ani cioci, ani rodziny...
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
N paź 01, 2006 17:01 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Ejjjjjj
Nie przypominasz mi w żaden sposób Atlasa (tego co w mitach dźwiga na sobie całą ziemię), więc go nie udawaj
Nie zawodzisz rodziny. Jesteś sobą, masz swoje uczucie, wali się na Was cała lawina, próbujesz robić, co tylko możesz - czego chcesz jeszcze od siebie? Nie uzdrowisz nikogo...
Piszesz - nie umiałam babci pomóc... Czasem nie trzeba nic mówić ani pocieszać. Czasem trzeba po prostu być obok - i to jest najważniejsze. Przytulić - i nawet bez słów po prostu dać się wypłakać... Płacz nie jest zły. On coś znaczy. Znaczy, że się kogoś kocha. Że się o kogoś martwi. Że jego ból boli również Ciebie. Nie ma powodu uciekać od płaczu i się przed nim chować. Nie ma powodu go tłumić (pomijam miejsca publiczne...)
Myślę, że babci pomogłaś. Bardzo dużo jej pomogłaś. Ktoś, kto umiera, nie może się śmiać - umieranie to ostatni kawałek dorastania na ziemi. Przecież już zaczyna się tęsknić. Przecież się boi - nawet jeśli się wierzy. Przecież boli. Przecież martwi się o bliskich. Przecież trzeba się pogodzić, że czegoś się nie zrobi...
To wszystko trzeba w sobie poukładać. To bardzo trudne. I nie dziwne, że ktoś jest smutny czy płacze. Nie musi się śmiać...
Wiesz - mnie przez umieranie babci przeciągnęły dwie osoby. Na sms-y, jak było bardzo źle po prostu pisałam - krzycząc. Do kogoś trzeba. I czasem nie trzeba wiedzieć więcej, niż tyle, że ktoś po drugiej stronie to czyta. I czasem odpowie dwoma słowami...
Tak samo i pewnie dla mamy, cioci, babci... Obecność bez słów to bardzo, bardzo dużo... Czasem najwięcej. Do wyrażenia miłości nie trzeba słów.
Powiedz - jest ktoś w rodzinie, kto wie, a komu ufacie? Bo myślę, że warto, żebyście Wy zaczęli ze sobą rozmawiać... Poszukująca ma rację - bez mówienia, do kogokolwiek, się nie da. Bez płakania komuś w ramię jest bardzo trudno. Ale myślę, że jesteście sobie w domu bardzo bliscy i najwięcej pomożecie sobie nawzajem... Ty, mama, ojciec, brat...
Wiesz... Myślę, że warto też rozmawiać z ciocią. Nawet o jej bólu i cierpieniu. Jeśli będzie chciała. Bo przecież ona wie, co jej jest - i wy wiecie. Od nie-mówienia ten fakt istnieć nie przestanie, a tak to jesteście z nim sami. Każdy sam... Ale do tego trzeba by pewnie przekonać mamę - dlatego pytałam, czy jest ktoś w rodzinie, komu ona ufa? Bo Ty myślę, że nie dasz rady...
Jeśli nie możesz gdzie indziej - pisz tutaj - niewiele możemy, słuchać i pamiętać o Was - ale może to już coś...
PS. Rozumiem, że na chorobę cioci nie ma lekarstwa. Ale może jest takie, które usunie ból/brak snu/inne doraźne problemy? Nie chorobę jako taką?
PS2. Mam nadzieję, ze Ty wiesz, że umieranie to nie jest powód do wstydu i ukrywania przed znajomymi? Nikt w końcu nie jest od tego wolny...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N paź 01, 2006 18:44 |
|
|
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
Nie wiem co napisać jo_tka... Czutałam Twojego posta z wielkim zamyśleniem. Myślę, że to co na tę stronę wklikałaś pomogło mi... Nie wiem na ile, ale czuje, że uwolniłam się choć trochę od tych problemów.
Nie wiem jak to będzie za rok, jak to będzie za miesiąc, tydzień, dzień... Komu w końcu na tyle zaufam by wszystkie uczucia mu powierzyć... Nie wiem... Rozmawiałam wczoraj z mamą o tym, co na nas spadło. Rozmowa, mimo, iż była trasznie długa i poniekąd ogromnie smutna, odbudowała nadzieję. Wydawać się to może surrealistyczne, ale zrobiło mi się lepiej na sercu. Myślę, że jeżeli jeszcze znajdę kogoś odpowiedniego spoza naszego rodzinnego środowiska i z tym zapoznam będzie łatwiej przebrnąć przez to wszystko... Czuje, że w tym tkwi cały klin, by przedstawić wszystko osobie, która zrozumie, nie będzie zbyt wiele mówiła, ale wysłucha...
Znalazłam tutaj poparcie. Nigdy Wam tego nie zapomne. Czasem wystarczy porozmawiać, a człowiekowi znów powraca na twarz uśmiech
DZIĘKUJĘ!
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
N paź 01, 2006 20:00 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
To nie jest surrealistyczne... Jesteście sobie bliskie - a przez to wszystko zaczęłyście się od siebie oddalać - to boli dodatkowo...
Naprawdę bardzo się cieszę
I będę pamiętać...
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N paź 01, 2006 21:02 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
jo_tka napisał(a): Ejjjjjj
Wiesz... Myślę, że warto też rozmawiać z ciocią. Nawet o jej bólu i cierpieniu. Jeśli będzie chciała. Bo przecież ona wie, co jej jest - i wy wiecie. Od nie-mówienia ten fakt istnieć nie przestanie, a tak to jesteście z nim sami. Każdy sam... Ale do tego trzeba by pewnie przekonać mamę - dlatego pytałam, czy jest ktoś w rodzinie, komu ona ufa? Bo Ty myślę, że nie dasz rady...
Tak. Masz rację.
Kiedyś, tuż po śmierci Ojca Świętego widziałam w Wiadomosciach reportaż z hospicjum. Przwbywające tam osoby mówiły, że dla nich najtrudniejsze jest to, że rodzina i znajomi nie chcą z nimi rozmawiać o chorobie, że boją się takich rozmów, a chorzy bardzo takich rozmów potrzebują.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Pn paź 02, 2006 10:59 |
|
 |
szara_sowa
Dołączył(a): N wrz 03, 2006 17:24 Posty: 72
|
To przez takich ludzi jak Wy, ciągle mogę się uśmiechać i żyć nadzieją na lepsze Jutro. Pan Bóg wiedział kogo postawić na tej mojej trudnej drodze. Nigdy o was nie zapomne. Wasza otucha podnosi na duchu - nawet nie wiecie jak bardzo.
Tak jak apel jasnogórski kończy sie słowami: Dobrze, że jesteś! Chciałabym zakończyć temat bólu i cierpienia tym samym hasłem. Może teraz należy uskupić swą uwagę na nadzieji i jej zadaniu w życiu cierpiącego?
_________________ "Kiedy spotkacie kogoś tak zmęczonego, że nie może się uśmiechnąć, odstąpcie mu swój uśmiech."
|
Pn paź 02, 2006 18:22 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|