W internetowym wydaniu GW mamy taki fragment:


[url]Więcej... http://wyborcza.pl/1,76842,8726950,By_w ... z16ynOHlO8[/url]

Rozumiem że wielu naszych rodaków uważa to święto za objaw zacofania i ciemnogrodu ale też fajną imprezę (takie folklorystyczne dziwadło) w stylu Halloween, tylko czy niektórzy z nich nie dostają rozstroju wszystkich narządów na myśl o Wigilii?
Ja nie rozumiem, że jeśli ktoś nie cierpi tego święta dlaczego masochistycznie chce oglądać swoja znienawidzoną rodzinkę zamiast jechać w Dolomity na narty.
A tak mamy co mamy i pojękuje taki w prasie.
Więcej się nie dowiemy o boleściach tego pana bo link nie działa do dalszej treści owych cierpień.
Lecz nie spazmuje, bo niezawodnie zaraz kilku userów wytłumaczy nam jakie szlachetne przesłania chciał nam ów pan przekazać a ja jestem w mylnym błędzie (cytat z Wałęsy)

Może i jest dla nich to bolesne i trudne. Ale myślę, że takie osoby po prostu sobie odpuszczają rodzinne spędy, na których musieliby oglądać ludzi conajmniej pewnie nielubianych, o ile nie znienawidzonych.

Z jednej strony - to czas, kiedy są wyjątkowe atmosfera i okoliczności, aby się pojednać. Z drugiej strony - nikt nikogo do takiego pojednania nie zmusi, i na siłę nie ma ono sensu żadnego.

Ja tylko nie mogę zrozumieć dlaczego taki pan w ogóle zawraca głowę swoimi , osobistymi problemami imputując wręcz że rzekomo wszyscy Polacy podobnie jak on traktują to święto. Z musu.
Nie chcesz to nie obchodź ale nie manifestuj na całą Polskę że takie podejście masz do tego święta.
Ów Pan stwierdza:

I na tym powinien zakończyć swój tekst.
Wzgardliwe podejście do tego święta nie podoba mi się jako katolikowi, gdzie rozpatruje go nie w warstwie sacrum tylko jedynie profanum.

Cóż, niektórzy po prostu myślą, że Wigilia Bożego Narodzenia to takie zwykłe "święto", które doprowadza ich do rozstrojów nerwowych, bo muszą iść coś kupić rodzinie, muszą składać życzenia, wysyłać kartki, a to ich dużo kosztuje, a jeśli tego nie zrobią, wyjdą na "mruków" i tym podobne. Gdyby tak wiedzieć, czym naprawdę są święta Bożego Narodzenia, raczej mogliby spojrzeć na to inaczej.

Dla mnie dosyć kuriozalne jest to stwierdzenie:

Chciałbym żeby ten facet wyjaśnił mi co oznacza przygotowanie w sposób świecki?
Tzn. jak?
Dużo wódy, żarcia............. etc i pretekst do biby?
Święto religijne obchodzić po świecku.
Hmmmmmmmmm.
No ale czego spodziewać się po dziennikarzu z GW.

Tylko po co w ogóle obchodzić święto... co do którego się w ogóle nie jest przekonanym?

Może zamiast zeświecczać je na siłę - po prostu go w ogóle nie obchodzić? Wg mnie - o wiele bardziej uczciwe.

Ale tu nie chodzi o to że ktoś ma alergię na święta tylko żeby obrzydzić te święta i pokazać że to ciemnogród.
Przecież można je nie obchodzić - jak trafnie skonstatowałeś - lub ględzić i jęczeć na ten temat.

Nikt nikomu na siłę nic nie każe. Nie muszą siadać do stołu, stroić choinki, dzielić się opłatkiem, śpiewać kolędy... Żaden przymus.

Ale obrzydzanie tego ludziom, którzy tak chcą czas spędzić? Nie rozumiem. Chyba że z zawiści - oni coś z tego mają, a ja sam siedzę

Ostatnio wszystko co wiążę się z Kościołem, religią i całą tą otoczką (celebracja świąt) jest celem ataku a priori.
Nie dziwi więc że tego typu artykuł był (jest) na łamach GW, która ostatnio walczy z pewnymi wartościami.
Teraz dostało się świętom a kiedy indziej co innego będzie celem ataku lub swoistej krytyki.

Znaczyłoby to, że niektórzy chcą pokazać, jak dużo jest minusów tego... kwestia jakiegoś wysiłku przygotowań i organizacji. Im dalej brniemy w wir przygotowań, tym bardziej jakieś takie to męczące.

Myślę, że to co przekazała Gazeta Wyborcza za sprawą pióra tego nieszczęśnika to typowy polski obraz bezinteresownej zazdrości.
Spotyka się to już w wieku przedszkolnym, gdy dzieciaki, nauczone przez starszych wołają:
"Nie chcę tego jeść, to jest wstrętne"!
Nie mówi się dzieciakom, , że do jedzenia ich nikt nie będzie siłą zmuszał, jeśli nie chcą, to niech nie jedzą. Nie mówi się tym dzieciom, że przez takie okrzyki, obrzydzają jedzenie innym.

Z takich dzieci rośnie młodzież, która "nie cierpi świąt i niedziel", bo w te dni trzeba iść do znienawidzonego kościoła i uśmiechać się do nielubianych krewnych.

Nikt nie mówi tej młodzieży i nie uczy ich, że nic nie muszą. Że wystarczy trochę odwagi cywilnej, by nie iść do kościoła "na siłę", by nie przyjmować niechcianych, znienawidzonych sakramentów, by nie spotykać się z nielubianymi krewnymi.

Chodzi o odwagę do własnej wolności.

Przeciętny Polak nawet nie wie co to znaczy wolność.
O co chodzi w tej odwadze.
Że nie chodzi w niej na przykład pisanie po kryjomu na murach kościoła "God is dead", że nie chodzi w tym o mówienie wujowi w oczy "Wuj jest głupi, stary i nie lubię wuja".

Wigilia jest wigilią święta Bożego Narodzenia. Kto nie obchodzi tego święta, nie musi obchodzić tym bardziej jego wigilii

Nie musi, jeszcze bardziej, "wciskać" czytelnikom gazety, że ludzie niewierzący powinni robić wiele, by wytworzyć w ludziach religijnych, obchodzących święto, poczucie winy, że obnoszą się ze swym świętowaniem przed niewierzącymi, których świętowanie, jakoby, boli.

Ludzie w Polsce nie umieją naturalnie korzystać ze swojej naturalnej wolności. Polski syndrom polega na tym, że Polacy "muszą" sobie wciąż wolność "wywalczać", zamiast po prostu być wolnymi i radosnymi.

A manipulowanie opinią czytelników gazety jest działaniem w służbie kłamstwa, a nie w służbie prawdy.

Wszystko co powyżej zostało napisane jest czystą prawdą.
Dodam tylko że przez ostatnie 20 lat wolności jakoś nikt z tego nie robił problemu aż nastał taki dzień w naszym kraju iż nagle stał się to problem, czy wręcz zagrożenie.
Pytanie za 5 punktów, kiedy to się stało?

Wigilia bez dzieci to bolesne .Są ludzie którzy się z tym nie zgadzają .
Obecnie jest duża rzesza ojców izolowanych od swych dzieci, którzy próbują mimo
wszystko,wbrew wrogości resortu sprawiedliwości policji,kuratorów 
sadowych,biegłych psychologów z  rodk i sądów rodzinnych szukania 
kontaktu z własnym dzieckiem w okresie świąt poza ograniczonymi 
terminami kontaktów wyznaczonymi w postanowieniach .
Wigilia jest dniem hańby polskiego sądownictwa,rodzinnego bo tysiące dzieci nie może spędzić 
świąt z ojcem, który nie może przekazać nawet dziecku prezentów. - Setki 
tysięcy polskich dzieci jest wychowywanych bez ojców, bo sądy wyrywają go z 
rodziny  .Nawet w święta i taki dzień jak wigilia sedziowie rodzinni zakazują widzeń z dziećmi ,na to nie pozwalają urzędnicy - sędziowie mający reprezentować dobro prawa, dobro społeczne .
http://www.tvn24.pl/12690,1635217,0,1,p ... omosc.html

Współczuję dzieciom i ich ojcom.
w czasie Wigilii zazwyczaj pamiętam w modlitwie o smutnych i samotnych.
Pomodlę się za Was.

Jakich mamy posłów takie mamy potem prawo.
Sami sobie jesteśmy winni co można przeczytać w moim podpisie.
Jeżeli sejm zajmuje się samym sobą zamiast tworzeniem ludzkiego prawa to wynik jest smutny.
Zaś władza sądownicza jest jakby odzwierciedleniem władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Tu działa efekt domina.