Mysle ze wielu ludzi niosacych krzyze chcialoby juz odpoczac.

A Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź!
A kto słyszy, niech powie: Przyjdź!
I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie.
(Apokalipsa 22:17)

Mówi Ten, który o tym świadczy: Zaiste, przyjdę niebawem.
Amen. Przyjdź, Panie Jezu!
(Apokalipsa 22:20)

Jeżeli ktoś nie kocha Pana, niech będzie wyklęty. Maranatha.
(1 Koryntian 16:22)

gr. μαράνα θά; aram. ܡܪܢ ܐܬܐ; pl. Panie przyjdź

Jak widać sama Biblia dostarcza nam przykładu. Z drugiej strony każda chwila zwłoki Pana to szansa do nawrócenia się grzesznika. Warto i o tym pamiętać.

Brzmi jak groźba bo jak się nie "nawrócę" to co . Co tzn. nawrócić się, wstąpić do sekty - obojętnie jakiej i wierzyć w chodzenie po wodzie (to najlżejszy kaliber fantazji) albo na 72 dziewice

Ale takie groźby mają sens. Wiążą członka sekty z Kościołem. Wbija się jem,u do głowy, że zbawiony nie będzie a potępiony i innego tego typu dyrdymały, byle by owieczkę utrzymać w sferze wpływów. Mnie to nie wrusza ba ja proszę Waszego Pana aby mnie skarcił, skrzywdził, posłał na mnie jakieś gromy, nawet niech wszyscy święci w niebie tego pragną. Do roboty święci i cała ta ferajna w niebie (ja wiem, że ich nie ma)

Religia jest dla Wielebnych tym samym czym miecz dla każdej władzy.

Za wiki => Według proroków Starego Testamentu Dzień Pański ("Dzień Jahwe"), będący wyraźnym działaniem Boga, ma być dniem przerażającego "Gniewu Pańskiego", któremu mają towarzyszyć wielkie plagi i nieszczęścia - obejmujące jednak wyłącznie grzeszników. Dla wiernych sług bożych będzie to dzień wielkiej radości

Tu też jest groźba, co te dohtory ot teologii i zamiany kija węża nie wymyślili

Miłej niedzieli

Może gdybyś zrozumiał na czym polega nawrócenie to byś takich durnot nie pisał. Mało mnie interesuje Twój świat i to co sobie tam wymyślasz. Może masz manię na punkcie sekt, może masz dużo wolnego czasu i szukasz sposobności aby go jakoś sobie zapełnić. Po mnie cała ta śpiewka spływa.

Po mnie też...

Zakipiałeś jadem bracie . Tak , mam więcej czasu bo mi dzieci z domu wyfrunęły. Przy okazji, nigdy mnie nie interesowało czy chodzą na mszę, na religię itp ale wiem że chodziły i tu i tam choć na mszę chyba z każdym rokiem coraz rzadziej a pewno dziś nie chodzą. Ale czy na pewno dziś nie chodzą nie wiem bo nie pytam je o to. Ani dziś ani wtedy gdy miały 7 i więcej lat.

A co do śpiewki to nie powinno Ci to spływać bo Ty brachu powinieneś mnie próbować nawrócić . Ale racjonalnymi argumentami a nie bajdurzeniem o dogmatach, ich mocy, prawdziwości a szczególnie straszeniem mnie "Panem". Masz groźnego widzę kumpla . Na szczęście nie masz nad nim żadnej kontroli

A.

Nie jadem tylko szczerością. Skoro to zbyt dużo to widocznie nie jesteś otwarty na krytykę.

Bynajmniej, nie mam obowiązku Cie nawracać, a wręcz przeciwnie, skoro odrzucasz coś, to mam pełne prawo odejść i strzepać ziemię z buta, która pochodzi z Twojej posesji. I nie jest to wyraz pogardy, złości, ale tego że masz prawo wybrać i ja Ci tego nie odmawiam. Akurat Ty mi niewiele powiesz o tym co powinienem robić bo widać że masz o tym małe pojęcie. Dużo gadasz, mało wiesz. Czy mam obowiązek tracić czas? Po co? Szanuje Cie kimkolwiek byś nie był, ale informuje też że nudne jest Twoje pisanie.

Wystarczy szczerze tak do bólu coś komuś odrzec/napisać przy okazji jakiegoś tematu i już odbiór jest przyjmowany jako jad i dogryzienie... (...) Ktoś czegoś nie znosi, czy jak??

Nie przesadzaj, nikomu nie piszę co ma robić. Od "zawsze" interesuje mnie filozofia ale amatorsko. Głównie to, jakie jest źródło (znam je chyba wszystkie) poszukiwania Boga. Ciekawi mnie czy jest obecne w filozofii wyjaśnienie (moje własne ale może ktoś inny je opisał), że poszukiwanie Boga ma źródło w łonie matki. Pewno mi nie odpowiesz ale może ktoś inny. O co chodzi w innych postach wyjaśniłem (łono jako Niebo - przez 9 m-cy).

Jest jeszcze coś co nas łączy. Idziemy do tej samej granicy więc przybij "piątkę" bracie

A.

Chodziło mi o to:



Tak, masz rację, pytanie tylko czy za granicą jest (dobrze pojęty) zachód, czy pustynia?

WIST, cwaniakami się nie przejmuj. Szkoda Twojego pisania.

W gruncie rzeczy temat ten jest o sensie modlitwy o paruzję. Wedlug mnie odpowiedz już padła i nie ma sensu dalsza dyskusja, bo w wierze nie chodzi o niekończące się dyskusje. Swoją drogą można apelować o to abyśmy regularnie czytali Pismo, nie dla przeciwników, nie dla rządnych dyskusji, ale dla nas samych i naszej relacji z Bogiem. Jeśli to komuś przeszkadza, to widocznie ma szczęscie, bo mieć tylko takie problemy, to wielu by chciało.