Mężczyzna i Kobieta a codzienność i problemy!?
Autor |
Wiadomość |
Leniobec
Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 7:55 Posty: 25
|
 Mężczyzna i Kobieta a codzienność i problemy!?
Zastanawiam się jak człowiek kochający Boga powinien żyć w codzienności z kobietą? Dzisiejsze czasy wymagają od nas wiele czujność i tolerancji, jednak jak w tym wszystkim się nie pogubić? Żyłem z dziewczyną, z którą się zaręczyliśmy, jednak pęd za zorganizowaniem sobie przyszłości tak nas nakręcał, że pogubiliśmy wszystko co z miłością nazwane. Nie będę się rozpisywał na temat naszych błędów i grzechów, ale zastanawia mnie jedna myśl. Byliśmy za granicą, ale Ona wróciła do Polski gdyż dostała dobrą pracę w Warszawie, ja zostałem aby zarobić trochę na mieszkanie. Rozmawiając przez telefon ona często informowała mnie, że jej kolega zaprasza ją na kawę i czy może wyjść. Był to człowiek który pomógł jej znaleźć pracę, a który podawał się za naszego przyjaciela. Jak się okazało dzisiaj po rozstaniu nawet do mnie nie zadzwonił, a moją byłą narzeczoną nadal wyciąga na kawę. Zastanawiam się nad tym jak człowiek zamiłowany w Bogu powinien podchodzić do takich sytuacji? Czy ja powinienem wtedy gdy dzwoniła prosić ją o to aby nie wychodziła z nikim, czy po prostu jej zaufać? Wiem że jeżeli ograniczałbym ją rodziło by to tylko kłótnie i spory, ale z drugiej strony, wiem że człowiek ten nie był względem mnie uczciwy, więc czemu miałem na to pozwalać. Jak się dowiedziałem, bo opowiedziała to koleżance, dużym powodem do rozstania było właśnie to że często miałem do niej pretensje o takie czyny jak wyjście na kawę z kolegą, a ona jak twierdziła koleżance, zawsze byłą ze mną uczciwa, zawsze pytała czy może iść i mnie informowała, miała żal że jej nie ufałem. Dziś zastanawiam się czy źle czyniłem dażąc jej czyny wątpliwościami? Rzeczywiście tak było, często jej mówiłem że nie podoba mi się to, ale w efekcie pozwalałem na to, może nie od razu ale pozwalałem. Czy to, że zaręczona kobieta wychodzi z nieznajomym na kawy jest w porzadku względem narzeczonego? Czy to ja popełniłem błąd. Jak postępować w przyszłości z takimi sytuacjami? Przecież jest ich miliony w codzienności? Co robić z tym aby mieć cudowny związek, jak o tym rozmawiać aby nie rodzić złości? Zachęcam do dyskusji na ten temat.
_________________ Najbliższa sercu, Miłość Boża.
|
Pt mar 31, 2006 11:05 |
|
|
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
Jezus podał "złotą zasadę postępowania" - "co chcesz, by ludzie ci czynili, i ty im czyń"
chcesz, by dziewczyna ci ufała - ufaj jej
chcesz, by dziewczyna pozwalała ci wychodzic na kawę z koleżankami - i ty jej pozwalaj wychodzić na kawę z kolegami
chcesz, by ona ceniła twoją prawdomównosc, i ty ceń jej prawdomówność... itp itd
ale - możesz - moim zdaniem - tego samego "wymagać" od niej:
ona chce twojego zaufania - powinna ufać tobie
ona chce twojej zgody na wyjścia na kawę z kolegą - powinna zgadzać sie na twoje wyjścia na kawę z koleżankami
ona chce, bys cenił jej prawdomówność - niech ceni twoją... itp itd
mnie ta zasada mocno ograniczyła w swoich "zachciankach" względem męża
a poza tym nie ma czegos takiego jak "cudowny związek"  w każdym, nawet najlepszym, są czasem tarcia, kłótnie i nieporozumienia
pomaga je przezwycieżyć moim zdaniem:
1. poczucie humoru
2. nabieranie dystansu do samego siebie i swoich próblemów, zachcianek
3. uświadomienie sobie, że sie samemu nie jest ideałem, więc żądanie bycia idealnym od partnera jest co najmniej dziwne
4. pilnowanie języka, by nie urazić słowem nawet w największej kłótni - by kłócic sie "merytorycznie" i jasno sygnalizować czego sie chce, czego sie oczekuje - słuchając  wyjaśnien i punktu widzenia drugiej strony
5. "mienie" na uwadze niemalże nieustająco drugą osobę - co lubi, a co ją złości, czego oczekuje, a na co machnie ręką
- i gdy te wszystkie punkty łącznie spełniają obie strony, jest szansa na to, by było sie szczęśliwym w małżenstwie
strasznie sie to czyta  bo to codzienne "umieranie" sobie, a życie dla drugiego [lub kilku innych  mam na mysli dzieci  ] - a to trudno osiągnąć bez Boga  na szczeście On nie ogranicza swoich łask tylko do wierzących w Niego 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt mar 31, 2006 13:03 |
|
 |
Leniobec
Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 7:55 Posty: 25
|
A co zrobić gdy dzisiaj ja przyznaję Ci rację i całkowicie zgadzam się z tym co mówisz? Dzisiaj wiem że nauczyłem się miłosci i znam sposób na budowę związku o którym ty mówisz, ale druga strona odchodząc zatrzasnęła drzwi na dobre i nawet nie spogląda w ich kierunku. Gdy druga strona nie ma czasu w pędzie za karierą na to by zastanowić się nawet nad sobą i swoimi błędami. Jak trwać aby wytrwać, czy znaleźć inny obiekt pożadania, usilnie mimo tak wielkiej miłości do niej? Czy nauczyć się żyć tłumiąc miłość i oszukiwać inną że się ją kocha? Mam naprawde trudny kawałek drogi którą kroczę i nie znam sposóbu na to by realizować miłość którą Bóg we mnie w końcu uzdrowił!
_________________ Najbliższa sercu, Miłość Boża.
|
Pt mar 31, 2006 13:40 |
|
|
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
no cóż, ja nie znam odpowiedzi na twoje pytania  tylko ty mozesz tę odpowiedź znaleźć  w swoim sercu
bo skoro ją kochasz i, jak piszesz, to wielka miłość, jak zamierzasz "znaleźć" inną?  uważasz, że da sie tu dokonać jakiegoś rodzaju "wymiany"?
jedno, co ośmielam sie podpowiadać - to daj sobie czas - jej też
ludzie są tacy niecierpliwi  i pytaj Pana, co jest Jego wolą ...
pozdrawiam 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt mar 31, 2006 13:53 |
|
 |
Leniobec
Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 7:55 Posty: 25
|
Elu przeczytałem twoje 2 odopowiedzi i już uważam Cię za osobę którą jest za co podziwiać. Lubię rozmawiać z takimi ludzmi. Zachęcam do napisania na gg 1881787. Chętnie podyskutuję o życiu z tobą bo widze że masz strasznie mądre podejście do życia.
Pozdrawiam!
_________________ Najbliższa sercu, Miłość Boża.
|
Pt mar 31, 2006 14:13 |
|
|
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
zajrzyj do swojej skrzynki z wiadomościami
pozdrawiam 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt mar 31, 2006 16:25 |
|
 |
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
ach, gdyby moderacja przez czas jakiś mojego postu nie usuwała, byłabym wdzięczna 
_________________ Staraj się o pokój serca, nie przejmując się niczym na świecie, wiedząc, że to wszystko przemija.[św. Jan od Krzyża]
|
Pt mar 31, 2006 16:31 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Nawet nam to przez myśl nie przeszło 
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Pt mar 31, 2006 16:41 |
|
 |
Stanisław Adam
Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23 Posty: 3613
|
elka napisał(a): ach, gdyby moderacja . . .
Wiosną zapachniało . .  .
_________________
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.
|
Pt mar 31, 2006 16:47 |
|
 |
Maksymilian
Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 13:06 Posty: 13
|
 Re: Mężczyzna i Kobieta a codzienność i problemy!?
Leniobec napisał(a): Czy ja powinienem wtedy gdy dzwoniła prosić ją o to aby nie wychodziła z nikim, czy po prostu jej zaufać?
Zabranianie jej w tej sytuacji podejzewam, ze niewiele by zmienilo.
Jezeli postapila tak jak postapila to rownie dobrze mogla, mowiac delikatnie, mijac sie z prawda co do wyjsc.
Ale to nie jest istota tego o czym mialem napisac.
PODSTAWA udanego zwiazku jest wzajemne ZAUFANIE.
Jezeli nie ma zaufania to nie da sie nikogo sila zmusic do wiernosci czy pozostania bo to zakrawa na patologie.
Owszem lekka zazdrosc o partnera dodaje smaczku zwiazkowi ale to na prawde z rosadnym umiarem i w uzasadnionych okolicznosciach.
Jezeli nie mamy do siebie zaufania to znaczy, ze nie jestesmy peni tej drugiej osoby a wiec i jej uczuc do nas.
A czy zwiazek przetrwa oparty na takim zaufaniu?
Jezeli tak to znaczy, ze wszystko jest tak jak powinno byc a jezeli nie, to znaczy, ze te osoby chyba nie byly dla siebie stworzone.
Wiem, ze po takim zajsciu jak tu opisane trudno miec jeszcze zaufanie do kolejnych partnerow ale nie mozna przeciez cale zycie drzec z obawy, ze partner/malzonek wywinie nam jakis numer, bo mozna sie wykonczyc nerwowo.
Tyle chyba mialem napisac 
_________________ Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli
(J 8,32)
|
Pt mar 31, 2006 18:20 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
Mnie denerwuje coś takiego. Jestem z dziewczyną już sporo czasu (w latach). PLanujemy przyszłość wspólną. Swego czasu sporo się kłóciliśmy, ale od jakiegoś pół roku układa nam się naprawdę ładnie. Wiele razy rozmawialiśmy - obiecaliśmy sobie zawsze mówić wszystko, o porażkach i sukcesach, a przede wszystkim problemach. I mój problem sprowadza się do tego, że ona nie zawsze mówi mi, co jej "leży na wątrobie". Czasem spotykamy się, i widzę że coś jest nie tak. Pytam - mówi, że nic. I nie wiem - czy ja coś zrobiłem, czy w pracy coś nie wyszło, w domu się pokłóciła, czy co... A jak dopytuję się (co chyba niczym dziwnym nie jest), to mi zaczyna mówić, że szukam problemu...
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pt mar 31, 2006 22:07 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Psycholog, psycholog i jeszcze raz psychologn a wasze problemy!
On pomoże rozłożyć waszą psychike i zachowanie na czynniki pierwsze, uporządkować to co trzeba i dostrzec w czym tak naprawdę tkwił problem i jakie jest rozwiązanie, bo połowa sukcesu do jest dostrzeżenie co jst źródłem problemów!
pozdrawiam i życzę udanych, szczęśliwych związków, wszystkim, którzy są zakochani!
michał
|
So kwi 01, 2006 6:23 |
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Co ty opowiadasz, queer, jaki psycholog? Po co, na co?!
Żyjemy wśród ludzi, z nimi chodzimy do szkoły, na studia, spotykamy się z nimi w pracy. Musimy tolerować takie zachowania. To jest niezbędne: być wśród ludzi. Co, mamy być odlutkami, czy mieszkamy na bezludnej wyspie?
Maksymilian dobrze prawi: zaufanie to główna cecha, jak nas powinna obowiązywać. Wystarczy, że jedno z dwojga nie ma do drugiego zaufania i cała sprawa upada. Jest takie przysłowie: każdy sądzi według siebie.
Że skoro ja jestem nie uczciwy wobec drugiej osoby, oj, to ona też jest nieuczciwa. To jest podobne do pojmowania wszystkiego swoimi kategoriami.
Ogólnie zgadzam się z całym postem Maksymiliana.
I szczerość, o które braku nadmienił ToMu, jest bardzo potrzebna. Takie wypłakanie się w rękaw kochanej osobie, bo za tym właśnie idzie zaufanie.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
So kwi 01, 2006 10:28 |
|
 |
Leniobec
Dołączył(a): Pt mar 31, 2006 7:55 Posty: 25
|
Wydaje mi się że macie racje, ale jest i druga strona medalu. Nie darzyłem jej zaufaniem, bo od dłuższego czasu nie wypłakiwała się w mój rękaw. Podejrzewam że robiła to właśnie na spotkaniach z jej przyjacielem. Wiem że przez te spotkania straciła Ona we mnie autorytet, gdyż jej celem stała się kariera i pieniądz. Ja akurat tego nie mam do dziś. Więc czy źle postąpiłem? Gdybym ograniczał spotkania dochodziłoby do zgrzytów, a jak tego nie zrobiłem, doszło do tego że jej przyjaciel zburzył autorytet jaki do mnie posiadała i dziś jestem dla niej człowiekiem, bez "jaj" jak to określiła. Co o tym myśleć? Boże jak to wszystko się zawikłało! A ja nadal kocham... 
_________________ Najbliższa sercu, Miłość Boża.
|
Pn kwi 03, 2006 10:56 |
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Leniobec napisał(a): Boże jak to wszystko się zawikłało! A ja nadal kocham... 
Co o tym myśleć? - zadajesz pytanie.
Myślenie pozostawiam tobie samemmu. Musisz to przeżyć, przetrawić, z rozsądkiem podejść do zagadnienia (trudnego), ale nie tobie pierwszemu ani ostatniemu się to zdarza.
A myślę, że masz trochę rozsądku, bo zapatrzenie, zauroczenie, wreszcie zakochanie jest piękną rzeczą, ale rozsądek niech bierze górę!
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
Wt kwi 04, 2006 17:11 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|