To, że młodzieniec z rady Jezusa nie skorzystał nie oznacza, że nie dało się nic zrobić.

Ale nie rozmawiamy o tym, czy to coś dało, czy nie dało, tylko o tym, jaka była rada Jezusa na osiągnięcie zbawienia. Być może kiedyś w przyszłości młody poszedł za radą Jezusa i może coś ona dała?

Chodzi o to, że Jezus dał młodemu jasne wskazówki co do wykonania pewnego uczynku, który to uczynek miał młodemu zapewnić zbawienie. Jezus nie powiedział mu "musisz uwierzyć i przyjać mnie za swego Pana to będziesz zbawiony", ale powiedział "rozdaj majątek a będziesz zbawiony".

Myślisz że Jezus nie wiedział że tak się stanie, a jednak do końca drogę mu ukazywał, tego wymaga i miłość i sprawiedliwość.Patrz słowa Jezusa do Judasza w czasie gdy wydawał Go pocałunkiem, po coś przyszedł przyjacielu...nawet w tamtym momencie Judasz miał szansę okazać skruchę, opamiętać się
Sąd musi być sprawiedliwy.

Nie tylko, po słowach o rozdaniu majątku padają te "Potem przyjdź i chodź za Mną!"
To Jezus zaszczepia w nas prawdziwą miłość, tak jak próbował w nim(przynajmniej starał się by on zrozumiał czym ona jest).
Wiesz że bez Niego ani rusz, nie trwasz jesteś "wycięty", bez Pana dobry może sobie uczynkować na nic mu to.

Mówiliśmy wcześniej o tym, że aby być zbawionym, wystarczy uwierzyć i o tym, czym ta wiara jest. Rady Jezusa są jednak takie, że prowadzą do konkretnych uczynków, a nie kończą się na bliżej niewiadomym "wierzeniu".
Poniekąd to samo odnosi się do tego co mówisz o "zaszczepianiu prawdziwej miłości" i "bez Jezusa ani rusz". W tym momencie miałbym ochotę zapytać: no dobra, ale jak to się robi z tym zaszczepianiem i z tym żeby mieć Jezusa i móc z Nim ruszyć? Jak Go zaszczepić i jak Go mieć? To pytanie jest poniekąd takie samo jak u młodzieńca, bo stara się dotrzeć do tego samego: jak osiągnąć zbawienie, czyli dotyczy tego konkretnego JAK?
Nie zdziwiłbym się, gdyby w tym wypadku odpowiedź znowu była taka sama "zaszczepisz prawdziwą miłość, jak rozdasz majątek i pójdziesz za mną"

Dobra
On pyta Jezus mówi... podkreśliłam mówi bo wiara rodzi się ze słowa(słowo pada na "grunt")
i wtedy powinien nastąpić czyn, czyli nie odwracać głowy od Jezusa(podążać za nim,trwać w tym słowie)nic na świecie cenniejsze od Niego(w tym wypadku majątek)
Jezus wykonał "pokaz miłości", próbował ją w nim zaszczepić co zmusiłoby go do wzrastania w niej, rozdania majątku...kroczenia za Nim, to wszystko miało prowadzić młodzieńca do doskonalenia się w miłości( taki pokaz jak ma "wyglądać" chrześcijanin)
Grunt był słaby, a i bogactwo przysłoniło drogę do Jezusa.
Każdy uczynek ma być owocem wiary, wtedy człowiek nie ma się czym chlubić(bo to nie jego zasługa)

A czego owocem ma być wiara? Skąd ją wziąć?


Z jakiego słowa?

"Wiara rodzi się z tego, co się słyszy….."Rzym.



"...tym, co się słyszy jest słowo Chrystusa" Rzym.10,17

Skoro jak powiedziałaś młodzieniec nie miał wiary, to czemu zgodnie z dobrymi radami o słuchaniu, Jezus nie powiedział mu: usiądź sobie wygodnie, nadstaw sobie teraz ucha, a jak się nasłuchasz, to będziesz miał tyle wiary, że ho ho.

Dziwnym zbiegiem okoliczności Jezus polecił młodemu jednak wykonanie uczynków. Tylko po co? Komuś kto nie ma wiary poleca się uczynki, żeby zadziałało to na jego zgubę, bo by się nimi chlubił nie posiadając wiary.

Dlaczego człowiekowi bez wiary polecił Jezus uczynki?

Młodzieniec chciał poznać drogę zbawienia tak? drogę do królestwa,życia wiecznego to jest zbawienie...a więc:
"Do każdego, kto słucha słowa o królestwie....
Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne" Mat.13, 22
Wystarczy z cytatu tylko to bo to akurat dotyczyło tego młodzieńca
Jezus w kilku słowach ukazał młodzieńcowi całą drogę do królestwa, a jednak jego "gleba"/serce całe było w cierniach doczesnego świata.(próbował zasiać słowo a nic to i tak nie dało)

Czy metoda Jezusa, doradzająca uczynki była dobra, czy nie była dobra?

On mu nie pokazywał tylko uczynków, młodzieniec uczynki wykonywał, każdy jeden przez Jezusa wymieniony
Mam pytanie maleńkie
Młodzieniec rzekł że te dobre uczynki wykonuje, dlaczego one nie dały mu wiary w Jezusa?
Dlaczego ich wykonywanie mu nie ułatwiło zdobycia owej wiary?(pozostając tylko na Twoim cytacie ) Tyle dobrego czynił a tu nic... nic nie pomogło, wiara nie wykiełkowała
Chwat "Bardzo dobrych" ateistów nie brakuje, Słowo słyszeli i nic ... nula...uczynkami wiary nie wypracujesz

To jak z tą metodą? Nie będzie odpowiedzi? Była dobra, czy nie była dobra?

Wybrałeś werset, jeśli tylko jego tyczy Twoje pytanie, gdyby Jezus poprzestał tylko na tych słowach, to uwazam że to byłaby zła metoda. Żydzi do dziś jej się trzymają.
Nic z siebie, wiara jest łaską.

Ale przecież wiadomo, że Jezus poprzestał na słowach do młodzieńca. Młodzieniec chciał poznać swoją drogę do zbawienia, no to poznał. Rozdany majątek i podążanie za Jezusem, gwarantowało mu zbawienie. Jezusowi chyba można wierzyć, co? Dla młodzieńca lepszej i czytelniejszej metody nie było, wystarczyłoby żeby zakasał rękawy i zrobił co trzeba.

No ale jak Ty uważasz, że metody Zbawiciela podsuwane ludziom szukającym zbawienia, są złymi metodami, to myślę, że warto by to jeszcze przemyśleć.
W każdym razie dzięki za konkretną odpowiedź, to już dużo.