czytelnikBiblii, ErgoProxy twierdzi tylko tyle, że Twoje postrzeganie Boga prowadzi do istotnych sprzeczności. Choć w nieuprzejmej formie, muszę zauważyć.

O ewolucji można kontynuować tutaj: viewtopic.php?p=895633#p895633


Bóg mówi tak, jak uważa za stosowne. Gdy chce coś przekazać, dobiera formę wedle uznania. Własnego uznania. Nie czyjegoś. Dlatego niekoniecznie musi być to forma dosłowna.

Interpretacja dosłowna jest najbardziej na rękę wojującym ateistom, ponieważ nierzadko próbują dowodzić w ten sposób, że Biblia to stek bzdur.


Czyli Twoim argumentem za formą dosłowną Biblii jest fakt, że tak Ci wygodnie.

Powiem Ci w tajemnicy, że tak to nikogo nie przekonasz.

Długa ta wklejka.
To ma być twoje alibi, czy tez chcesz abym polemizował?

Bo polemizowac jest mi trudno jezeli autor tej wklejki uwaza, ze herba i herba tea to byłoby to samo i na tym zbudowałby całą teologię
A z tego, ze nie było deszczu wywnioskował, ze nie było jeszcze potopu.

Jak polemizować skoro autor tak bardzo skupił się na roslinach, ze zupełnie zapomniał o zwierzętach.
A może tylko "zapomniał", bo juz nie starczylo fantazji aby uzasadnić różnicę czasową w ich powstaniu.
No dobra, o bydłu raz wspomniał choć w innym kontekście. Ale co z tą kobietą z żebra Adama?
To jak to było? Wpierw stworzył Adama, potem zwierzęta, a na końcu Ewę, bo się Adamowi nudziło?

Zachęcam wszystkich aby przeczytali teraz ze spokojem oba opisy stworzenia swiata : i ten kosmologiczny i ten obrazowy nieco abstrakcyjny.

A potem niech przeczytają to wyjasnienie powyżej.
Wspaniały przykład jak można cokolwiek uzasadnic, gdy się bardzo chce.

Ale przynajmniej teraz wiem skąd wziąłeś tą metodę porównywania upadków.

Tylko przy wielkim "chciejstwu", czyli przy założonej z góry tezie.

Wierzę w Boga i Jego miłość, to mi i wystarczy aby nie zawracać sobie głowy procesem stworzenia.

Czy są przewidziane jakieś kary za obrażanie?


To czy Bóg może coś powiedzieć, co jest nieprawdą? Czy Jego charakter/natura pozwala Mu na mówienie nieprawdy?


A to już ich problem. Nie będę ze względu na ateistów czytał Biblii w taki sposób, aby im się przypodobać, hehe...


Mylny wniosek! Nie czytam Biblii w sposób wygodny dla mnie, ale chcę to robić w sposób prawdziwy! Ty nie?


To Duch Święty przekonuje nie ja!

Brehehe. No nie rozumie człowiek, że kazdym kolejnym postem dowodzi, że choć gębę ma wypchaną Bogiem, to naprawdę innemu panu służy. Bóg jest bowiem miłosierny i jedno daje przykazanie, byśmy się wzajemnie miłowali. A czy on mnie miłuje? Piekło by pode mną otworzył i jeszcze widłami wepchnął do kotła – gdyby mógł, jak nie może...

@Kozioł, i inni... Jesteście z tego nurtu liberalnych chrześcijan, co to zbyt dosłownie Pisma Świętego nie traktujecie, prawda?
Mam inne podejście, ale widzę, że jest ono negowane... Dalsze spory o słowa i wersety chyba nic nie wniosą, poza narastającym napięciem!
A ponieważ jestem człowiekiem pokojowej natury, to zastosuję się do Pawłowej rady, aby nie prowadzić zbytecznych sporów...

Może poszukam sobie na tym forum tematów bardziej znaczących w kwestii zbawienia [bo sprawa stworzenia nie ma tej rangi; chyba że się neguje Stwórcę, ale tego nie widzę, poza jednym na razie poznanym tu ateistą], a jak nie to nie muszę być na forum.

Pozdrawiam

ErgoProxy - nie bój się: Nie wierzę w piekło z kotłami ze smołą, gdzie diabeł rządzi... - więc Ci nic z mojej strony nie grozi. Przebaczam Ci niemiłe słowa, ale też ostrzegam, że Bóg jest i na Jego sądzie staniesz - co będzie dalej, to już sam zobaczysz...
Bywaj zdrów i pomyśl: Czy warto być dalej ateistą?! Życzę Ci jak najlepiej...

Nie jestem ateistą.

To w jakiego Boga wierzysz boś pisał, żeś nie chrześcijanin?

Jestem liberalnym chrześcijaninem, bo się z czytającym nie zgadzam.
Najczęściej nazywano mnie betonem, heretykiem ale liberalnym jeszcze nie. Czlowiek przez całe życie doznaje ciągle coś nowego

W normalnego, takiego, jakiego mi wpojono w dzieciństwie w tym najcudowniejszym z krajów. Nie interesuje mnie już jednak wyznawanie żadnej z religii, jakie On pozostawił na tej planecie. Chrześcijaństwo wyrządziło mi poważne szkody, więc gdy dojrzałem do decyzji, odrzuciłem je.

Ciągnie mnie nie od wczoraj do Japonii. Gdyby było coś wiadomo więcej o bogach prasłowiańskich i gdyby ktoś pozbierał żywe jeszcze szczątki tradycji i podań, i ulepił z nich spójną całość dorastającą do współczesności, może bym się oparł tej ciągocie. A tak, zdaje mi się, że jednak kupię tę kamidanę i będe ofiarował ryż i wódkę Cesarzowi Showa. O ile, oczywiście, możliwe jest praktykowanie shinto w sposób godny i niehaniebny w takim oddaleniu od Archipelagu, przy wszystkich barierach kulturowych.

RegoProxy, ja bym Ci jednak życzliwie wadził: Poznaj Zbawiciela bo Jego potrzebujesz!, a tylko chrześcijaństwo Ci oferuję Zbawiciela...

Nie, nie potrzebuję. Potrzebowałbym, gdybym się urodził niewolnikiem w Imperium Romanum i podawał jakiemuś lepiej urodzonemu ręce do związania dzień za dniem. Wtedy, owszem, sam bym wyciągał ręce do Boga, żeby mi je związał, jak i ty je wyciągasz na swoim awatarze. Wtedy to by miało sens. Ale współcześnie?

Współczesnie oferta wygląda w ten sposób, że mam porzucić swoją wolność i obywatelstwo, żeby oddać się we władzę absolutną Despocie. W tej sytuacji naprawdę niewiele mnie obchodzi, że jest to dobry Despota. Mnie obchodzi, że ja nie mam już nic do gadania i że moje widzimisię ma ustąpić przed cudzym widzimisię, ponieważ, jak to poeci wyłożyli na przykładzie Hioba, za tamtym widzimisię stoi Majestat Największej Potęgi Jaka Może Być. No więc ja się na taki układ nie piszę, tak po prostu. Szczególnie, że nie chodzi nawet o to, że mam się Potęgi słuchać, bo w ryj. Potęga daje Hiobowi w ryj w zasadzie bez powodu, ot, dla sprawdzenia człowieka.

Twoje życie, Twoja za nie odpowiedzialność...
Tyle z mojej strony.