To jeden z aksjomatów, że Bóg jest dobrem. W czasach gdy szatan dokonywał wyboru, nie było innego dobra


Dyskutujemy tu o sprawach stricte chrześcijańskich, więc podpieramy się Biblią

Powinniście podpierać się bezstronnymi źródłami wiedzy.

Nospheratu czujesz jesteś tego świadomy tak jak czasem teista jest świadom Boga. Ale chodzi o to, że na co dzień nie zwracasz uwagi na koszulkę, którą nosisz, nie skupiasz się na jej dotyku na skórze. I tak samo jest z Bogiem, jest to coś tak codziennego, ze nie zwracasz na to najmniejszej uwagi. Poza tym jako ateista wierzysz, że Boga nie ma więc nie wierzysz też w cierpienie z powodu jego braku, a więc dla Ciebie Ziemia nie=Piekło.

psalmopoeus. Hm...nie. Jak już było napisane: jedynym stanem odcięcia od Boga jest piekło, nieważne czy wierzysz w Boga czy nie to na Ziemi nie możesz się od niego odciąć. To tak jak z Plutonem. To tak jak z atomami, to że ludzie kiedyś nie wierzyli w ich istnienie to nie znaczy, że ich nie było

Dzięki za próbę przypisania mi etykiety, ale nie udało Ci się.
Nie neguję istnienia Boga -> nie jestem ateistą. Po prostu mnie to nie interesuje. Podział białe - czarne (chyba, że posłużymy się słowami premiera...) nie jest tu taki oczywisty. Uznaję tylko życie na ziemi - jeżeli jest coś więcej to miło, jeżeli nie też dobrze. Płakać nie będę.

Aha to sorka. Więc odnieś to zdanie do innych ateistów, chodzi o samo sedno mojego tłumaczenia, rozumisz