Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz cze 06, 2024 5:19



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Przymus edukacji a ściąganie w szkole 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 18:08
Posty: 51
Post 
Nie każdy musi być mędrcem i nie każdy musi filozofować, aby być dobrym człowiekiem. Dlatego też nie wszyscy muszą się zajmować filozofią, mimo że my ją lubimy. Narzucanie swoich przyzwyczajeń innym (i to jeszcze włączając w to państwowe użycie siły!) wydaje mi się być jakąś formą egoizmu.


Śr lut 02, 2005 17:23
Zobacz profil ICQ
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 29, 2005 21:19
Posty: 401
Post 
wpwil napisał(a):
Narzucanie swoich przyzwyczajeń innym (i to jeszcze włączając w to państwowe użycie siły!) wydaje mi się być jakąś formą egoizmu.

.. otóż pisał Gombrowicz: .. łącząc się między sobą, ludzie narzucają sobie nawzajem taki czy inny sposób bycia, mówienia i dzialania .. każdy znieksztalca innych będąc sam zarazem przez nich znieksztalcanym ..
.. na tym polega dramat form .. żeby to zrozumieć, trzeba uczyć się j. polskiego i filozofii w szkole .. (..oczywiście .. innych przedmiotów też .. ale na tę okoliczność inne cytata ..) ..
:) :nauka:

_________________
.. and still we laught / and still we run, and still we throw ourselves upon love's boats ..


Śr lut 02, 2005 18:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35
Posty: 1082
Post 
hm.... no mnie sie zdarza sciagac na egzaminach, kolosach itp. Wlasnie niedano rozmawialam z ksiedzem i mowie mu ze sciagalam na egzaminie to sie zasmial i zaytal jak mi poszedl egzamin :)
Bedac w liceum sciaganie bylo wlasciwie na pozadku dziennym np na historii ...... nie trawilam i nie trawie tego przedmiotu ... nie zdawalam z niego matury i stwierdzilam ze absolutnie do niczego mi nie bedzie potrzebny w przyszlosci ... hmm a teraz Julia pisze cos o historii wychowania ktora mnie czeka w tym semestrze (no a pozniej egzamin) ... czyzbym wiec sie pomylila?
Wiadomo, ze nie odczuwa sie satysfakcji z oceny zdobytej na drodze sciagania, ale ja osobiscie odczuwalam zazwyczaj zadowolenie, ze nie musialam sie uczyc czegos co mnie nie interesuje, nie jest i potrzebne a zdobywalam w miare godziwa ocene. I nadal tak uwazam prawde mowiac.

Przyklad z niedawnego egzaminu ... w jednym dniu 2 egzaminy pisemne, doysc duze bo z psychologii ogolnej i edukacji zdrowotnej .... egzaminy oddzielone 5minutowa przerwa ... ja np nie jestem w stanie nauczyc sie perfekcyjnie na oba przedmioty i jeszcze zdazyc powtorzyc i miec ta pewnosc ze bede znala odpowiedz przynajmniej na to minimum zeby zaliczyc ... no i w tym momencie kozystam z tak zwanych "wspomagaczy" ..... i nie czuje z tego powodu jakis wyrzutow sumienia ... po prostu nie jestem w stanie fizycznie tego opanowac !

_________________
Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.


Cz lut 03, 2005 21:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 18:08
Posty: 51
Post 
Edukacja po mojemu ;):

Aby rozpocząć studia, wystarczyłoby się zacząć uczyć - żadnych formalności, żadnych egzaminów wstępnych, żadnego indexu.

Wykłady powinny być dobrowolne, płatne i niezależne od zdawania egzaminu. Umożliwi to po prostu konkurencję źródeł wiedzy. Najlepsi wykładowcy będą zarabiać najwięcej - i to jest sprawiedliwe. Jeśli ktoś chce się uczyć samodzielnie, w ogóle bez wykładowców - także droga wolna.

Egzaminy powinny na tym polegać, że człowiek umawia się z egzaminatorem (prywatnym, po prostu znanym naukowcem) na jakiś termin, podając mu zakres wiedzy z którego chce mieć zaświadczenie o jego opanowaniu, następnie wnosi egzaminatorowi opłatę za egzamin i go zdaje, za co otrzymuje od razu zaświadczenie o jakości posiadanych umiejętności.

Człowiek po takich studiach ubiegający się o pracę - okazuje swoje zaświadczenia pracodawcy, a ten ma jasność co kandydat konkretnie potrafi, gdyż jest to poświadczane nazwiskami konkretnych ludzi o wysokim wykształceniu.

Banalnie proste, sprawiedliwe, nierówne (jeden może skończyć studia po pół roku, inny po dziesięciu latach, zależnie od zaangażowania - i to jest sprawiedliwe), nie stresujące niepotrzebnie (nikt się nie musi martwić że się nie nauczy przed egzaminem i będzie musiał po nocach zakuwać), dające dowolność kierowania własnym tokiem nauki.


Pt lut 04, 2005 14:34
Zobacz profil ICQ
Post 
Zoe napisał(a):
Wlasnie niedano rozmawialam z ksiedzem i mowie mu ze sciagalam na egzaminie to sie zasmial i zaytal jak mi poszedl egzamin


Niestety, jaki lud, taki kler... A jaki kler, taki lud. I to jest właśnie prawdziwe błędne koło :?

Zoe napisał(a):
Bedac w liceum sciaganie bylo wlasciwie na pozadku dziennym np na historii ...... nie trawilam i nie trawie tego przedmiotu ... nie zdawalam z niego matury i stwierdzilam ze absolutnie do niczego mi nie bedzie potrzebny w przyszlosci ... hmm a teraz Julia pisze cos o historii wychowania ktora mnie czeka w tym semestrze (no a pozniej egzamin) ... czyzbym wiec sie pomylila?


Historia to podstawa wszelkiego życia. Wszystko nią jest. Bez niej nie mamy wspólnej tożsamości. Bez nie popełniamy wciąż te same błędy i nie dziedziczymy żadnego dorobku, będąc zmuszonym do tworzenia świata od nowa. Bez niej nie rozumiemy teraźniejszości i nie potrafimy przewidzieć przyszłości. Więc na pewno Się pomyliłaś :-)

Wojtek - gdyby w szkole uczono zasady arystotelejskie, franciszkańkie, patrystyczne i tomistyczne, ludzie na pewno by na tym skorzystali. Wiedzieliby lepiej, jak żyć. Nie chodzi tu nawet o bardzo wysoki poziom intelektualny. Filozofia (nie idealistyczna) to nauka DLA LUDZI !


Pt lut 04, 2005 14:55
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
zoe... za[ewniam cie, ze jest ot wykonalne... co powiesz na taka trzydniowke...
poniedzialek
9:00 egzamin z historii koscioła (ustny) -okres starozytniosci
ok 11:00 zaliczenie z logopedii (ustne)- podroz z wydzialu na wydzial ok 40 min

wtorek
od 8:00 egzamin z anatomii i fizjologii czlowieka (ustny)

sroda
od 8:00 egzamin z historii filozofii (ustny) okres starozytnosci (1 ton historii filozofii Tatarkiewicza+notatki z wykładów)

zdalam to bez wspomagaczy i bez sciag... poprostu jest to kwestia systyematycznej nauki albo odpowiedniego rozplanowania i rozlozenia materialu (pomijam fakt, ze w tej sesji o ktorej mowie nie mialam tylko tych 3 egzaminow tylko w sumie bylo ich 4 czy 5, nie pamietam dokadnie bo to bylo 4 lata temu) oraz zaliczenia z ocena ktore... w porownaniu z niektorymi egzaminami, byly trudniejsze od egzaminow.

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Pt lut 04, 2005 23:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 18:08
Posty: 51
Post 
Historia Kościoła + fizjologia człowieka? Jaki to kierunek?


So lut 05, 2005 22:44
Zobacz profil ICQ

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Wpwil, obawiam się, że Twój projekt ma wady.

Jak wyobrażasz sobie na przykład studiowanie medycyny? Tam wykłady to akurat pół biedy, za to najważniejsze są ćwiczenia i zajęcia już w klinikach. Niewątpliwie są to rzeczy kosztowne i mało kogo byłoby na to stać. Myślisz, że egzamin teoretyczny by wystarczył? To samo dotyczy wielu innych kierunków, na których koszty studiowania wykraczają poza pensję dla wykładowców.

Z kolei umawianie się z dowolnym egzaminatorem powodowałoby masę przekrętów i po prostu łapówek. Pomijając fakt, że na każdy egzamin uczysz się "pod wykładowcę"... Jest właściwie niewykonalne perfekcyjne opanowanie całego materiału z danego działu bez żadnego pojęcia o wymaganiach egzaminatora.

Do tego brak przymusu i konkretnych terminów rozleniwia. Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro ;-)... Można się uczyć i pół roku do jednego egzaminu, jeśli nie wisi nad Tobą termin. Wiem, co mówię - u nas w związku z rozliczeniem rocznym na zdanie egzaminów z sesji zimowej jest czas do września, umówienie się z wykładowcą na dowolny termin nie stwarza problemów, więc się te egzaminy odkłada i odkłada na później. Nic dziwnego, skoro nauczenie się na przykład kwantowej teorii pola to miesiąc porządnego kucia...

Nie wiem, jak jest na innych uczelniach, ale u mnie system mimo wszystko zbliża się do Twojej wersji. Większość przedmiotów ma duże i małei kursy - czyli przyszli teoretycy wybierają mniej godzin wszelkich pracowni (lub w ogóle z nich rezygnują), doświadczalnicy odpuszczają sobie część matematyki i nie przejmują się za bardzo przedmiotami teoretycznymi. Do tego pełna dowolność w wyborze przedmiotów specjalistycznych - ważna jest tylko ich ilość. Tak naprawdę każdy ustala sobie indywidualny tok studiów, choć oczywiście pewne minimum istnieje. I tego minimum również u Ciebie brakuje.

Pozdrawiam :)


N lut 06, 2005 15:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25
Posty: 7301
Post 
Julia - ja się jednak zgadzam z Zoe. Po pierwsze zupełnie bez sensu jest licytowanie się ilością egzaminów. Na każdym kierunku sprawa wygląda zupełnie inaczej. Ja sobie nie wyobrażam zdawania dwóch w jednym dniu. Zdarzały się w kolejnych dniach i powiem szczerze (były ustne) ten drugi zawsze zdawałam "na index". Z pisemnymi sprawa wyglądałaby inaczej, ale u mnie takie egzaminy sprawdzają zrozumienie tematu i biegłość w rozwiązywaniu zadań a nie opanowanie pamięciowe materiału.

W każdym razie, gdy wykładowcy ustalają dwa pisemne egzaminy w jednym dniu (a wtedy sprawa dotyczy całego roku, a nie kilku osób jak na ustnym), to sami są sobie winni. I jeśli Zoe twierdzi, że nie da się nauczyć na oba naraz, to ja jej zupełnie wierzę - wszystko ma swoje granice.

Pozdrawiam :biggrin:


N lut 06, 2005 15:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 27, 2005 20:24
Posty: 5
Post 
ściąganie - osobiście jestem przeciwna. zawsze staram się nauczyć na każde kolokwium czy egzamin nie zależnie od tego ile jest materiału i jak jest trudny (chociaż przyznaje, że nie zawsze mi to wychodzi).
denerwuje mnie to gdy widze, że ja się staram i chce być uczciwa a inni tak łatwo to wszystko zdają.
Kilka razy w życiu zdażalo mi się ściągać ale miałam wtedy wyrzuty sumienia. Strach, który mi podczas tego towarzyszył nie był tego wart. uważam, że lepiej się nauczyć i być uczciwym. :-)
ocena, którą się dostanie za ściąganie nie jest adekwatna do naszej wiedzy. nie potrafie się wtedy z takiej oceny cieszyć. większą radość przeżywam wtedy gdy widze, że mój wysiłek został doceniony i wynagrodzony.
nauka uczy kombinowania i jak to mówią moi koledzy tylko kombinatorzy mają się w życiu dobrze i coś osiągną.

_________________
agas


Pn lut 07, 2005 18:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 30, 2004 16:24
Posty: 3075
Post 
Wpwil jak bys dokladnie przeczytal to co napisalam to bys wiedzial ze to bylo na 2 roznych wydzialach... ale specjalnie dla ciebie napisze byla to teologia+pedagogika specjalna (ze specjalizachja z oligofrenopedagogiki)

jesli zas chodzi o zdawanie egzamionow na sciagach, to w sumie jest chyba kwestia sumienia i... tez wszystko zalezy od tego jaki to jest kierunek, to tez odpowiedzialnosci za braki w swojej wiedzy. nie wyobrazam sbie studenta medycyny czy dfarmacji, ktory przez swoje zdawanie egazminow na sciagach bierze odpowedzialnosc przez swoje braki w wyksztalceniu zdrowie i zycie ludzi ;)

_________________
Niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie...
Obrazek
Obrazek


Pn lut 07, 2005 18:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 11, 2004 17:35
Posty: 1082
Post 
hmm no nie chcialam zeby wyszlo, ze ja opieram swoje studiowanie i zaliczanie wszystkiego tylko w opraciu na wspomagaczach.
Pewnie, ze ocena zdobyta nieuczciwie nie daje satysfakcji jak ta zdobyta rzetelna praca ... ale sa przedmioty ktory np moj umysl nie ogarnie, po prostu nie ma takiej mozliwosci.
Ja jestem wybitnie niescislym umyslem .. matematyka w liceum to byl dla mnie koszmar doslownie ... nie potrafilam sie tego nauczyc, bo po prostu tego nie rozumialam. czy w takim wypadku mialam sie dobrowolnie narazac na oceny niedostateczne czy dopuszczajace? Wolalam jednak radzic sobie w inny sposob i w tym momencie na swadectwie maturalnym widnieje tlusta 4. mimo to jednak dla nikogo nie bylo tajemnica ze nie zasluguje na nia. Moi rodzice rowniez to wiedza. Ale oni byli zadowoleni, ze ich corka jakos sobie radzi i nie ma ocen ponizej dobrych. A poza tym nie musieli wydawac (nie malej zreszta) kasy na jakies korepetycje.
A na moich studiach matmy nie ma wiec nic sie nie dzieje (poki co ;) ).

ps. Julia to widze ze oligofreno gora :)


Aha ... a co do wspomnianej przeze mnie wyzej historii...nauczyciel byl czlowiekiem raczej niewymagajacym, nie pytal, sprawdzian byl raz na pol roku (o ile w ogole byl) wiec po co dobrowolnie mialam tracic czas na nauke czegos z czym nie wiazalam zadnej przyszlosci?
No i nadal mnie z nia nic nie bedzie laczyc oprocz jednego semestru.

Kolego jestes historykiem ?
Dla kazdego nauczyciela jego przedmiot jest najwazniejszy. Moja chemiczka mowila, ze cale zycie jest chemia.
A dla mnie np od historii wazniejszy jest polski. I wazniejsza dla mnie jest wiedza z literatury, o utworach niz o wojnach, pokojach, paktach itp.
Kwestia gustu sadze :)

_________________
Życie jest walką, z której nie możemy się wycofać, ale w której musimy odnieść zwycięstwo.


Wt lut 08, 2005 11:23
Zobacz profil
Post 
angua napisał(a):
Jak wyobrażasz sobie na przykład studiowanie medycyny? Tam wykłady to akurat pół biedy, za to najważniejsze są ćwiczenia i zajęcia już w klinikach. Niewątpliwie są to rzeczy kosztowne i mało kogo byłoby na to stać. Myślisz, że egzamin teoretyczny by wystarczył? To samo dotyczy wielu innych kierunków, na których koszty studiowania wykraczają poza pensję dla wykładowców.

Ja jestem za zniesieniem jakiegokolwiek finansowania edukacji przez państwo. Powinna obowiązywać stuprocentowa płatność ze strony studenta. To naturalne że studiowanie niektórych kierunków (choćby wymienionej w mym wcześniejszym wątku architektury) jest droższe niż innych (wymagane na architekturze oprogramowanie CAD kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych). W USA problem uzyskania środków finansowych jest rozwiązany poprzez długoterminowe kredyty udzielane studentom, które rozpoczynają oni spłacać dopiero po ukończeniu studiów, czyli gdy już mają pracę.

angua napisał(a):
Z kolei umawianie się z dowolnym egzaminatorem powodowałoby masę przekrętów i po prostu łapówek.

Nakryte przyjęcie łapówki = utrata wszelkiego zaufania pracodawców do egzaminatora = utrata wartości dyplomów tego egzaminatora = brak popytu na jego dyplomy = utrata przezeń zawodu. Zdecydowanie nieopłacalne.

angua napisał(a):
Do tego brak przymusu i konkretnych terminów rozleniwia. Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro ;-)... Można się uczyć i pół roku do jednego egzaminu, jeśli nie wisi nad Tobą termin.

Wisi za to świadomość, że jeśli się nie będę uczyć, to niedługo pozostanę na lodzie, bo bez dyplomu nie dostanę żadnej pracy a rodzice mnie nie będą chcieli w nieskończoność utrzymywać.

angua napisał(a):
Tak naprawdę każdy ustala sobie indywidualny tok studiów, choć oczywiście pewne minimum istnieje. I tego minimum również u Ciebie brakuje.

W moim mniemaniu wystarczającym przymusem edukacji jest przymus ekonomiczny. Skoro przymus ten jest dostatecznym bodźcem, aby w ogóle rozpoczynać studia, to dlaczego nie miałby wystarczać do ich kontynuowania?

Tak na marginesie :):
Cytuj:
To cud, że ciekawość nie ginie w formalnej edukacji.

Albert Einstein


Wt lut 08, 2005 21:01

Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 18:08
Posty: 51
Post 
To znowu napisałem ja, zapomniawszy się zalogować :).


Wt lut 08, 2005 21:02
Zobacz profil ICQ

Dołączył(a): Śr sty 26, 2005 18:08
Posty: 51
Post 
Julia napisał(a):
jesli zas chodzi o zdawanie egzamionow na sciagach, to w sumie jest chyba kwestia sumienia i... tez wszystko zalezy od tego jaki to jest kierunek, to tez odpowiedzialnosci za braki w swojej wiedzy. nie wyobrazam sbie studenta medycyny czy dfarmacji, ktory przez swoje zdawanie egazminow na sciagach bierze odpowedzialnosc przez swoje braki w wyksztalceniu zdrowie i zycie ludzi ;)


Ja również sobie nie wyobrażam niedouczonego absolwenta medycyny czy farmacji. To, że z dyplomem wychodzą tępaki, które oszukały egzaminatora, świadczy o ułomności egzaminatorów. Nie jest to kwestia sumienia studentów, gdyż nie wolno się zdawać na ich uczciwość w takiej sprawie.


Wt lut 08, 2005 21:35
Zobacz profil ICQ
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 61 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL