Ależ nie przejmuj się nieufnością. Maluczki po prostu reaguje z wrodzoną
sobie delikatnością młota pneumatycznego, ale to dobry facet, a Elbrus
cóż..taki forumowy strażnik Teksasu, pilnuje porządku, żeby się bez potrzeby
nie namnożyło tematów.

O to, to. I wszystko jasne .
@malowaneczce się wymskło; "Nie mówię prawdę" . I kilkoro z nas całkowicie się z tym zgadza.
Natomiast, gdybyś kiedyś rzeczywiście przeżyła zakochanie na zabój, to powtórzę bardziej wprost mądrość życiową, którą już sugerowali Ci @@Val i Maluczki.

Moja kochana babunia (świeć Panie nad jej duszą), urodzona jeszcze za Bismarcka miała zwyczaj mawiać: "Miłość jest gorsza jak Scheißerei. Niby nie śmierdzi ale rzuca się na oczy, dłużej trwa i więcej kosztuje. Lecz nie martw się wnusiu, w końcu sama przejdzie."

Natomiast gwoli "potencjalnego" ulżenia obojgu płciom w męsko-damskich troskach;
Współcześnie - nie wiem jak radzą sobie dziewczyny, lecz chłopaki na stan chorobowy, zwany miłością maja skuteczną i prostą terapię.
(Od ~2 lat krąży po necie).

"Kiedyś myślałem, że jestem zakochany
ale zmarszczyłem Freda i mi przeszło".

Jak nie potrafisz podjąć decyzji to różne opinie na pewno nie pomogą. Po prostu popłyniesz z prądem życia. Mam nadzieję, że wybranek będzie myślącym człowiekiem. Do tanga trzeba dwojga.

Dziewczyny, jeśli mają na tyle wyobraźni, wyobrażają sobie
swojego wybranka za lat 20, 30 z włosami wyrastającymi z nosa,
uszu i wszelkich możliwych części ciała, oprócz głowy
oraz lśniącymi ząbkami w odcieniu amerykańska biel
odkładanymi na wieczór do szklanki, zwykle pomaga.

Kochanieńka @MARIEL. Wyobraźnią to Ty nie grzeszysz. Jeszcze wszystko z Twoim ślubnym przed Tobą .
A gdzie brzusio, peta w gębie, browarek, podkoszulek, chrapanie jak w tartaku i wszechogarniający zapach salmonelli ? (Wiem co mówię, a mówię z autopsji. Gdzie ja bym drugą taką poczciwotę, jak moja Hertunia trzymająca trutnia - znalazł? )



Chłopaki też mogą sobie wyobrazić dzisiejsza żabcię jako gnuśną ropuchę i uleczyć się z matrymonium na amen .



Czego jednak - mówiąc poważnie - jednym i drugim nie życzę.

Nie chciałam tak szczegółowo, jeszcze by ktoś pomyślał,
że rysopis podaję

To miało być tak: Nie, mówię prawdę.
Widzę, że i tak tu nie otrzymam porad więc nie będę już pisać, zwłaszcza, że większość uważe, że wymyślam. To nie jest fajne gdy ktoś chcę się poradzić, ale jest traktowany jak nastolatek, który obcykał już większość stron internetowych więc postanowił sobie popisać z nudów na forum dla osób wierzących.
BYWAJCIE ZDRÓW!!!

Małaowieczka, ja Ci wierzę, nie ma w Twojej historii nic nieprawdopodobnego.
Takie sytuacje się zdarzają i to wcale nierzadko.
Natomiast musisz się przygotować na to, że upubliczniając
jakiekolwiek swoje rozterki spotkasz się z różnymi reakcjami.
Jedni uwerzą, drudzy wyśmieją, ile ludzi tyle reakcji.
Pozdrawiam i tak, jak napisałam w pierwszym wpisie do Ciebie,
po prostu musisz to przeczekać.
Zauroczenie nie trwa wiecznie.