spadam panowie ateizujcie się w oparach absurdu. dobrej fazy.

OK. Miłego wieczoru.

Pani Hadley wchodzi tutaj w spór z marszałkiem Wielowieyskim, który ostatnio ujął to w ten sposób, mniej więcej, że w naszej kulturze rywalizują i kooperują ze sobą dwa duchy: jeden wolności, drugi rygoru. Rygor jest pogański, rzymski, legalistyczny, natomiast wolność pan marszałek powiązał właśnie z chrześcijaństwem, które miało wprowadzać takie a nie inne wątki do cywilizacji poprzedzającej naszą, barbarzyńską; do cywilizacji grekorzymskiej, która dla człowieka była okropna i nie do zniesienia. Pan marszałek upatruje misji Kościoła w poszerzaniu obszaru naszej wolności, przy ciągłym zagrożeniu swobodą; i w ten własnie sposób odczytuje działalność obecnego papieża, Franciszka. Pani Hadley jest, myślę, rozsadnikiem złości na tym forum, bo nagięła się była, kalecząc, do rygoru, w zamian za dumę, że ona to umiała, a inni nie. Po czym okazało się, w konfrontacji z duchem wolności, że był to pomysł chybiony i że cierpienie naginającej się Pani Hadley było i jest zupełnie niepotrzebne.

Każdy grzech został odpuszczony temu, kto uwierzył Ewangelii. Jeżeli jakiś grzech nie może być odpuszczony, to dlatego, że został popełniony dobrowolnie przeciwko Bogu z pełną świadomością zła. Być może Twój grzech był lekki, a Ciebie męczyły skrupuły, od których zostałeś uwolniony, bo uświadomiłeś sobie jak wielką miłością darzy Cię Bóg i że nie musisz prowadzić ścisłej księgowości grzechów, bo Bóg nie jest surowym księgowym, który uzależnia swą miłość od tego, czy ktoś jest idealny?

czym dla Ciebie jest w takim razie Boże miłosierdzie?

bo moim zdaniem odpuszczeniem grzechów, które nie mogą być odpuszczone ze względu na ich "moc" czy sytuacje w takim sensie jak na przykład, że czeka mnie śmierć bądź coś innego więc Bóg odpuści mi je nie dlatego, że ich żałuje tylko ze względu na Boże miłosierdzie.

wiem, że to trochę zbyt... ale o to mi chodzi i tym jest dla mnie Boże miłosierdzie. To klucz do drzwi nieba dla każdego bez wyjątku w tym sensie co wyżej. Coś jak sytuacja na krzyżu kiedy Jezus mówi innemu ukrzyżowanemu, że pomimo grzeszności będzie zbawiony. to tak sobie wyobrażam

Łotr na krzyżu wyznał wiarę i wykazał skruchę. Wtedy Jezus zapowiedział mu zbawienie.

Nie bardzo rozumiem o co ci chodzi.
Czy o to, że grzech na tyle przysłania człowiekowi świat, osąd, ze nawet w obliczu śmierci nie widzi go lub nie żałuje, a bóg i tak okaże mu miłosierdzie.
Czy może o to, ze człowiek popełnił jakiś wielki grzech i nie miał sposobności, możliwości znalezienia konfesjonału?

już bardziej dobitnie tego nie wytłumacze.

https://youtu.be/x3sZI8k20D0?t=44s

into the light, leland

Masz całkowitą rację.
Bóg nie jest ograniczony naszymi rytuałami.
Wierzę, że w takiej sytuacji Bóg okazuje miłosierdzie. Wątpię, zeby ktoś rozsądny miał inne zdanie.
Przykład łotra na krzyżu, o którym wspomniałeś, pasuje tu w 100%.

myślę że każdy z nas ma coś z lelanda. dlatego tak bardzo potrzebujemy Boże miłosierdzie, bo grzech to przestępstwo, a nie jedno wykroczenie.

Czy pytałeś się księdza? Czy poszedłeś potem do spowiedzi?

wytłumacz co ma na celu twoje pytanie, bo nie rozumiem, o co chodzi i przez to nie wiem jak się do tego odnieść?

gdybym zapytał księdza musiałbym popełnić samobójstwo, bo tylko ten kto nie chce zachować życia może je odzyskać. to bardzo złożone, więc nawet nie staram się tłumaczyć.

Twierdzisz że grzechy zostały wybaczone; czy mimo tego nie warto było potem iść do księdza do spowiedzi? Nawet w obliczu śmierci żal doskonały gładzi grzechy, ale potem gdy okaże się że człowiek nie umarł, to ma iść z grzechami do spowiednika.
A poza tym czy pytałeś się księdza jak zapatruje się na takie gładzenie grzechów bez spowiedzi? Komunia gładzi lekkie grzechy, a co z cięźkimi (śmiertelnymi) grzechami?
-------------
Czy mam rozumieć że tym grzechem była chęć popełnienia samobójstwa, i gdyby nie wybaczenie grzechów to bys nie zył?

źle rozumiesz. samobójstwo było ratunekiem przed wiecznym potępieniem, czyi rozwiązaniem, a nie przyczyną.

nie chce mi się ciągnąc rozmowy, bo jesteś zbyt schematyczny, co nie wyklucza dużej inteligencji.

chodzi mi o to, że nie ważne co zrobicie albo co się stanie Bóg nas nie odtrąci. to jest piękne przesłanie. dlatego nie rozważałem samobójstwa, chociaż to było jedno z wyjść, bo od początku to wiedziałem.